poniedziałek, 8 stycznia 2018

Lirene - bazy pod makijaż - No pores, Be glam i No redness

Kochani, zróbcie coś ze mną, bo pierwszy raz od tylu lat, od ilu bloguję (tj. blisko 5) nie miałam jeszcze tak ciężkiego powrotu do blogowego życia. Macie jakieś sposoby na sprawny powrót do pisarskiej formy? Chętnie go zastosuję! Dziś przybywam do Was z powiewem świeżości i zarazem z taką letnią bryzą. Wszystko za sprawą iście wiosenno-letnich zdjęć kosmetyków, które mam Wam zamiar dziś szerzej zaprezentować. Mowa oczywiście o bazach Lirene Be Glam, No pores i No redness. Do tej recenzji zbierałam się naprawdę długi czas (o czym świadczą zdjęcia zrobione kilka miesięcy temu), więc cieszę się, że w końcu zmotywowałam się na tyle, by te cudeńka ujrzały światło dzienne. Bazy pod makijaż nie są produktami, których używam na co dzień. Ogólnie ograniczam swój makijaż do minimum, a wyżywam się mejkapowo, kiedy mam ku temu jakąś okazję. Wtedy zawsze stawiam na dobrą bazę pod makijaż, by przedłużyć jego trwałość. Mam cerę mieszaną i tłuste powieki, więc odpowiednie zabezpieczenie przed nakładaniem kolorówki jest tu mile widziane, a co więcej, nawet wskazane. Tym razem postanowiłam zaufać bazom Lirene. Skusiłam się na wszystkie trzy warianty z serii, ponieważ chciałam znaleźć ten najbardziej odpowiedni dla siebie.


Chciałabym najpierw zacząć od wyglądu tych produktów, bo jak widzicie, są one niemal identyczne. Różnią się jedynie kolorem. Wszystkie bazy znajdują się w plastikowych opakowaniach w pastelowych kolorach i muszę przyznać, że już to mnie kupuje. Plastik jest miękki, więc produkt wydobywa się niezwykle łatwo. Zamknięcie stanowi srebrna zakrętka. Po jej zdjęciu, naszym oczom ukazuje się dość długi i szpiczasty dzióbek, przez którego otwór nie wylewa się zbyt wiele substancji, dzięki czemu dozowanie jest łatwe i przyjemne. Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia tego dzióbka, ale po prostu zapomniałam. Konsystencja produktu jest w sam raz - ani rzadka, ani gęsta. Bardzo dobrze współpracuje z twarzą, dobrze się rozprowadza. Kolor zależny jest od wariantu bazy. Jak widzicie, odpowiada kolorowi opakowania.


LIRENE - NO PORES - BAZA MATUJĄCA POD MAKIJAŻ

Baza ma za zadanie zmniejszyć widoczność rozszerzonych porów, a także rozprawić się z nadmiarem sebum poprzez odpowiednie zmatowienie skóry. Ta baza zaciekawiła mnie z całej trójki najbardziej i to od niej zaczęłam swoje testowanie. Przekonało mnie głównie matowienie skóry i w przypadku tego wariantu bazy faktycznie nie można go odmówić. Makijaż jest świetnie utrwalony na wiele godzin, a zazwyczaj świecące się miejsca dłużej pozostają w nienagannym stanie. Na co dzień (gdy np. idę do sklepu czy do kogoś bliskiego i robię bardzo delikatny makeup) nanoszę bazę w kilka miejsc, takich jak nos, broda czy część czoła tuż nad nosem. Te miejsca są u mnie najbardziej podatne na świecenia, ale problem ten mam już z głowy. Na większe wyjścia nakładam na całą twarz. Nie mam zbyt mocno widocznych porów, dlatego ich zakrycie również mnie zadowala, choć nie jest zbyt mocne. Za zmatowienie oraz zmniejszenie widoczności rozszerzonych porów odpowiada formuła Pore Minimizing Oligo. Bazę tę polecałabym dla osób o skórze tłustej i mieszanej.

LIRENE - BE GLAM - BAZA ROZŚWIETLAJĄCA POD MAKIJAŻ

W drugiej kolejności zabrałam się za testowanie bazy rozświetlającej. Jej głównym zadaniem jest rozświetlenie twarzy (ale jestem odkrywcza!) oraz zniwelowanie oznak zmęczenia twarzy. Ta baza robi naprawdę fajną robotę - delikatnie rozświetla twarz i dodaje jej promienności. Wyrównuje również jej koloryt. Nie jest to efekt nachalny czy przesadzony, co w moim odczuciu jest bardzo ważne. W bazie zatopione są mikroskopijne drobinki, które prezentują się niezwykle subtelnie. Makijaż zyskuje na trwałości, ale jednak jest ona delikatnie słabsza niż w przypadku wariantu No Pores. Według mnie bazy te idealnie sprawdzą się u osób, które mają skórę suchą i normalną. Na mojej mieszanej, też prezentuje się ona ładnie.



LIRENE - NO REDNESS - BAZA KORYGUJĄCA ZACZERWIENIENIA POD MAKIJAŻ

Na samym końcu zajęłam się bazą No redness która jak już sam tytuł wskazuje ma korygować zaczerwienienia na naszej buzi. Nadaje się do ukrycia naczynek czy innych zaczerwienień. Ma delikatne działanie przypominające użycie korektora. Jak wiadomo, zielony korektor ma takie samo przeznaczenie, tj. stosuje się go na zaczerwienienia. Baza ta nie da takiego krycia, jak korektor i raczej nikt na to nie liczy, ale w dość fajny sposób pozwala choć trochę zatuszować te "defekty". Baza ładnie stapia się ze skórą twarzy, zresztą tak samo dobrze, jak pozostałe dwie. Warto podkreślić, że działanie tej bazy oparte jest o wyciąg z czerwonych liści winorośli oraz diosminę. To te składniki odpowiedzialne są za wzmocnienie ukrwienia oraz zmniejszenie widoczności wspomnianych naczynek.


W ocenie ogólnej należy pochwalić to, że mamy tu dość spory wybór. Skóra każdej z nas ma inne potrzeby, a tu, mając do dyspozycji 3 warianty, możemy wybrać najlepiej, uwzględniając jej wymagania. Są one lekkie i w żaden sposób nie obciążają naszej skóry, nie zapychają - a to wielki plus. Na pochwałę zasługuje również to, jak szybko się wchłaniają. Nie trzeba czekać zbyt długo, by przystąpić do aplikacji podkładu. Najlepiej spisała się u mnie baza No pores, ponieważ pomogła rozprawić mi się ze świecącymi miejscami, które są u mnie częstymi gośćmi i za to jej chwała. Baza Be glam zrobiła na mnie dobre wrażenie efektem rozświetlenia, dzięki czemu twarz wyglądała na zdrowszą, weselszą i bardziej promienną. Najrzadziej korzystałam z bazy No redness, ponieważ nie mam zbyt wielu czerwonych miejsc czy naczynek, które chciałabym korygować i baza ta po prostu niezbyt często ma u mnie swoje zastosowanie, co wcale nie oznacza, że jest zła. Po prostu nie jest dla mnie.

Znacie bazy pod makijaż Lirene? Macie wśród nich swojego ulubieńca?

49 komentarzy

  1. Ciekawie wyglądają :) Matująca byłaby dla mnie idealna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam podobnie, bazy używam tylko w przypadku większych wyjść ;) Kiedyś miałam bazę z Soraya, teraz mam tylko taką pod cienie z Bell i genialnie się sprawdza ;) Z Lirene niestety nie miałam żadnej bazy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie wybralabym baze matujaca. Pamietam jak malowala mnie kosmetyczka, a za dwie czy trzy godziny wszystko sie zrolowalo i tyle bylo z makijazu.
    Super, ze maja az trzy warianty, bo kazda dziewczyna sie w nich odnajdzie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana, przepiękne zdjęcia jak zawsze zresztą :) jeśli chodzi o te bazy, to jak dla mnie najbardziej odpowiednia będzie Be Glam, uwielbiam wszelkie drobinki w kosmetykach, dlatego ta mnie kupiła, rozświetlenie dla mnie jak najbardziej wskazane :D

    OdpowiedzUsuń
  5. ciekawi mnie różowa wersja, chętnie się z nią bliżej zapoznam, dobra sprawa taka baza

    OdpowiedzUsuń
  6. W swojej kolekcji także posiadam no pores i jestem z niej bardzo zadowolona. Dobrze matuje, utrzymuje makijaż bez święcenia się przez odpowiedni czas, ano i szybko się wchłania co jest dla mnie ważne.

    OdpowiedzUsuń
  7. Chętnie poznała bym bazę matującą pod makijaż fajnie że mamy wybór aż z 3 wariantów i że tak fajnie się sprawdzają . Fajnie że szybko się wchłaniają bo nie zawsze mam czas czekać aż dany kosmetyk się wchłonie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam różową wersję ale ja rzadko kiedy sięgam po bazy pod makijaż

    OdpowiedzUsuń
  9. miałam wszystkie 3 bazy, najfajniejsza była wersja rozświetlająca

    OdpowiedzUsuń
  10. Natko, ja mam największy problem z postami kosmetycznymi. Mam w kartonie przygotowane kosmetyki, o których już dawno powinnam napisać i tak czekają, i czekają i czekają. Postaram się nadrobić to w tym tygodniu, niestety nie mam żadnego patentu. Zamiast pisać wolę przeglądać chińskie strony :P Najbardziej lubię bazy rozświetlające i takie, które sprawiają, że twarz wygląda na zdrowszą, mniej zaczerwienioną i młodszą.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakie piękne zdjęcia! Baz od Lirene jeszcze nie poznałam. Z tych propozycji dla siebie wybrałabym Be glam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Baza matujaca to cos co chce wyprobowac

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja z Lirene póki co mam tylko podkład. A najchętniej sięgnęłabym po bazę matującą. Przy mojej mieszanej cerze dobrze sprawdziłaby się w okolicach nosa.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam bazę innej firmy, ale nie jest to rodzaj produktu, po który często sięgam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Chętnie przetestowałabym tę bazę, która koryguje zaczerwienienia od zawsze mam z tym problem :)

    OdpowiedzUsuń
  16. zaciekawiłaś mnie tymi bazami. Do mnie najlepsza będzie no pors. Już wpisuję ją na moją chciejliste

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo chętnie wyprobowałabym bazy no pores ;) wydaje się najbardziej odpowiednią do mojej cery

    OdpowiedzUsuń
  18. Mojej siostrze na pewno by się spodobały, ja raczej nie używam :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Mam no pores,ale uzywam dosc rzadko...

    OdpowiedzUsuń
  20. Baza rozświetlająca to coś dla mnie! Skończę tę z Bielendy i sięgnę po to cudo bo mnie zaciekawiłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ciekawa ich jestem :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Od dłuższego czasu szukam bazy matującej, która poradzi sobie z moją cerą. Dzięki temu wpisowi już wiem, co zamówić. Mam nadzieję, że efekt będzie taki sam!

    OdpowiedzUsuń
  23. Firmę bardzo lubię, jednak z tymi bazami nie miałam styczności jeszcze. Moje ulubione to od nyx i soraya :* Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie słyszałam jeszcze o nich, ale ich kosmetyki bardzo lubie i u mnie dobrze się sprawdzaja! Chętnie przetestuje bo szukam właśnie odpowiedniej bazy ❤

    OdpowiedzUsuń
  25. ja zazwyczaj biore matujace. tak sobie pomyslalam, ze moglaby byc taka 3w1. Ale z drugiej strony rozswietlajacej uzywam rzadko. Ty zas nie masz czerwonych miejsc. A ja miewam. Poki co mam z inglot. wiec na lirene skusze sie jak mi sie obecna skonczy

    OdpowiedzUsuń
  26. Mam tą rozświetlającą - była to moja pierwsza baza pod makijaż od wielu lat i byłam z niej zadowolona - w sumie jestem, ale tak jak mówisz - przy cerze mieszanej nie do końca jest ona idealna. Musze wypróbować wersję zieloną.

    OdpowiedzUsuń
  27. Rzadko używam bazy pod makijaż raczej wybieram dobry krem, ale mam ochot€ sprawdzić bazę rozświetlającą

    OdpowiedzUsuń
  28. produkty Lirene są świetne, lubię ich używać mimo, że nie wszystkie produkty zdały u mnie egzamin ;) niestety tych produktów nie miałam okazji testować ! chętnie bym się bliżej przyjrzała bazie matującej.

    OdpowiedzUsuń
  29. PIĘKNIE WYGLĄDAJĄ :) MATUJĄCA MNIE ZACIEKAWIŁA

    OdpowiedzUsuń
  30. Właśnie kończy mi się baza , zakupię zieloną i zobaczę jak się u mnie sprawdzi .
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  31. Wariant Be Glam byłby dla mnie odpowiedni. Przyglądałam się jej ostatnio w drogerii ;) Na pewno kiedyś u mnie zagości.

    OdpowiedzUsuń
  32. Baza matująca może być dla mnie idealna, bo mam bardzo tłustą cerę i przez to często się święcę. NA co dzień szczególnie mi to nie przeszkadza, ale na większe wyjścia muszę o to zadbać. Chętnie przetestuję tą bazę :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Z chęcią bym przetestowała ta bazę be glam, która by rozswietlila moja twarz.(mam nadzieję) :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Dla mnie ta ostatnia baza byłaby idealna. Na razie korzystam z bazy od W7, ale gdy ją skończę zakupię tę.

    OdpowiedzUsuń
  35. Ciekawe produkty, każda może znaleźć coś dla siebie chociaż z mojej perspektywy bazy nie są częstymi goścmi w mojej kosmetyczce :D Mam jedną, ale opornie idzie zużywanie jej :D

    OdpowiedzUsuń
  36. O też mam takie miejsca na twarzy, które zaczynają mi się świecić w ciągu dnia i szybciej schodzi z nich makijaż. Muszę wypróbować tą zieloną bazę, może i u mnie pomoże na ten problem :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Taka matująca baza to by była u mnie czymś w punkt! ;>

    OdpowiedzUsuń
  38. Fajne te bazy, dla mnie matująca byłaby idealna ;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  39. Wypróbowałabym bazę matującą :) P.S. Zdjęcia jak zwykle rewelacyjne :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Nas kusi ta różowa - matująca. Często nasza skóra nie ładnie się świeci co bardzo rzuca się w oczy :/

    OdpowiedzUsuń
  41. Nie miałam okazji używać żadnej z nich, ale chętnie sprawdziłabym działanie rozświetlającej.

    OdpowiedzUsuń
  42. Zdecydowanie stawiam na matt ;)

    Piękne zdjęcia !

    OdpowiedzUsuń
  43. Piękne zrobiłaś zdjęcia. Jak dla mnie, zdecydowanie baza matująca, chociaż ta na zaczerwienienia też mogłaby się przydać podczas mrozów. Pozdrawiam!^^

    OdpowiedzUsuń
  44. Mam bazę tą różową no pores i jestem z niej zadowolona ;)

    OdpowiedzUsuń
  45. Mam No pores, ale jeszcze jej nie używałam :) Ciekawi mnie też No Redness, bo naczynka mam widoczne

    OdpowiedzUsuń
  46. ostatnio coraz częściej sięgam po tego typu kosmetyki, i ta baza niwelująca zaczerwieniania by mi się stanowczo przydała

    OdpowiedzUsuń
  47. Mam bazę rozświetlającą i jestem z niej bardzo zadowolona. Często używam jej tylko w okolicach oczu dla rozświetlenia :) Odnoszę wrażenie, że marka Lirene w ostatnim czasie bardzo poprawiła się z jakością swoich kosmetyków :)

    OdpowiedzUsuń
  48. Nie znam tych baz, ale bardzo cieszę się że trafiłam na Twój wpis, bo bardzo chętnie kupię sobie jedną z nich

    OdpowiedzUsuń
  49. Po twojej recenzji już wiem, że podczas najbliższych zakupów zdecyduje się na bazę No Pores. Mam cerę mieszaną z niedoskonałościami i wieczny problem świecenia się T-strefy, więc chętnie wypróbuję to długotrwałe zmatowienie. Przyda się zarówno na większe imprezy, ale także na co dzień.

    OdpowiedzUsuń

Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na gromadzenie danych osobowych zawartych w komentarzu takich jak np. nick, imię i nazwisko, adres e-mail. Dane te nie będą wykorzystywane przez Administratora Bloga. Więcej informacji znajdziesz w zakładce "Polityka prywatności".

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...