niedziela, 30 września 2018

Max Factor - nowości w mojej kolorówce

Marka Max Factor jest mi dobrze znana. Tusz 2000 Callorie był pierwszym tuszem, który zrobił na mnie super wrażenie, a jeden z podkładów, który również zaraz Wam pokaże, idealnie zgrywał się z moją cerą, co dla bladziocha z prawdziwego zdarzenia było prawdziwym ewenementem. Cieszy mnie więc podwójnie fakt, że od jakiegoś czasu systematycznie mogę poznawać produkty tej marki. Dziś chciałabym pokazać Wam pewną gromadkę.


MAX FACTOR - PODKŁAD FACE FINITY ALL DAY FLAWLESS 3W1

Trwałość bazy pod makijaż, kryjący efekt korektora i wykończenie podkładu. Podkład All Day Flawless 3 w 1 z filtrem SPF pozwala osiągnąć nieskazitelny i trwały wygląd. // Wariantów kolorystycznych jest, aż 11, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Podkład ma miano bestselleru.



MAX FACTOR - PODKŁAD LASTING PERFORMANCE 

Doskonale kryjący, trwały podkład, który nie rozmazuje się i utrzymuje się nawet do 8 godzin, zapewni Ci idealny wygląd na długo. // W te zapewnienia jestem skłonna uwierzyć, ponieważ to kolejny bestseller marki. Znam ten podkład jeszcze z czasów, kiedy miał nieco inne opakowanie. Był to dla mnie podkład idealny. Zobaczymy, czy nadal taki będzie.



MAX FACTOR - POMADKA LIPFINITY LIP COLOUR 24 HRS

Sprytna, dwufazowa aplikacja dla uzyskania pełnego blasku koloru. Wierzchnia warstwa nawilżającego błyszczyka sprawi, że usta będą soczyste i zmysłowe przez cały dzień. // Kolory trafiły mi się naprawdę super i bardzo w moim guście - idealne, zgaszone odcienie na jesień. Są to kolory 020 Angelic, 055 Sweet oraz 070 Spicy.  Dostępnych jest, aż 16, co jest dobra wiadomością, bo myślę, że każdy będzie w stanie wybrać kolor idealny dla siebie.





MAX FACTOR - PALETA POMADEK DO UST LIPFINITY  PALETTE

Profesjonalny zestaw pomadek został opracowany we współpracy z makijażystami Max Factor. Trzy kolorystyczne warianty do wyboru, z których każdy zawiera 5 rodzajów pomadek w różach, czerwieniach i nude. Zestaw zawiera bazę i metaliczne, matowe albo błyszczące top coaty do wyboru. Paleta zawiera cztery różne formuły, które gwarantują, że twój kolor pozostanie na ustach bez względu na okoliczności, pozwalając ci stworzyć idealny wygląd, niezależnie od tego czy będziesz chciała uzyskać odważny, kobiecy czy naturalny wygląd. // Te paletki wyglądają naprawdę super, a opcja z różnym wykończeniem w zależności od zastosowanego topu to fajna zabawa. Mi trafiły się dwie paletki i obie bardzo mi się podobają.



MAX FACTOR - PUDER CREME PUFF PRESSED POWDER 

Creme Puff to mocno kryjący puder w kompakcie, który w łatwy sposób pozwoli Ci uzyskać cerę pełną blasku z nieskazitelnym matowym wykończeniem. // Zapewnienia są bardzo obiecujące i chętnie sprawdzę czy są to słowa z pokryciem.



MAX FACTOR - TUSZ DO RZĘS 2000 CALORIE 

Elegancja jest ponadczasowa. Ta klasyczna maskara jest najczęściej wybierana przez profesjonalistów od ponad 2 dekad. // Max Factor 2000 Calorie jest to tusz, który zachwyca mnie niezmiennie od lat. Mimo, że nie ma silikonowej szczoteczki, jaką w tuszach uwielbiam, to ta mi nie przeszkadza. Włosie jest gęste i fajnie rozprowadza tusz po rzęsach, dobrze je rozczesując.



Tak wyglądają moje nowości z Max Factor. Jestem bardzo zadowolona z pomadek, ponieważ jesienią goszczą one na moich ustach bardzo często. Tusz i podkład Lasting Performance, to fajny powrót do korzeni mojego makijażu. Fajnie móc do nich wrócić po tylu latach.Te i inne kosmetyki marki Max Factor kupicie na stronie Iperfumy.pl.

Kupujecie kolorówkę marki Max Factor? Macie wśród niej swoich ulubieńców?
Czytaj dalej

sobota, 29 września 2018

Orphica Touch - krem i peeling do rąk

Bardzo często powtarzam, że nie jestem amatorem kremowania rąk. Są jednak takie chwile, kiedy nawet największy ignorant w tym zakresie, musi wprowadzić jakąś pielęgnację, by nie wstydzić się, chociażby, podawać rękę. Jesień i zima to dla mnie czas, w którym częściej niż zawsze sięgam po różnego rodzaju kosmetyki do rąk. Jakiś czas temu dotarł do mnie taki pielęgnacyjny duet marki Orphica z linii Touch i są to krem oraz peeling do rąk.


ORPHICA TOUCH - PEELING DO RĄK OIL & VITAMIN THERAPY 

Tę recenzję chciałabym zacząć od opisania peelingu do rąk. Wydaje mi się, że jest on pierwszym rokiem, jaki powinniśmy podjąć, chcąc zadbać o swoje dłonie. Mieści się on w tubie wykonanej z miękkiego tworzywa, dzięki czemu wydobywanie produktu jest łatwe i przyjemne od początku do końca. Zamknięcie na "klik", co przy kremach jest dla mnie świetnym rozwiązaniem. W środku całkiem gęsta, biała i kremowa konsystencja, w której zatopione są ziarna żurawiny. Zapach taki... delikatny, bardzo przyjemny, lekko słodki. Trafia w mój gust idealnie.


Przed wykonaniem zabiegu dokładnie umyłam swoje dłonie i naniosłam na nie peeling. Wykonywałam masaż dłoni przez ok. 2 minuty, by ziarna mogły zrobić swoją robotę. Trzeba podkreślić, że peeling ten nie należy do mocnych zdzieraków, ale dla mnie, alergika, któremu często wychodzą na rękach różne "niespodzianki" jest to odpowiedni "poziom mocy". Mocniejszy peeling mógłby mnie podrażnić, a tu nic takiego nie miało miejsca. Po masażu spłukałam ręce obficie wodą. Po tym zabiegu dłonie były gładkie i pozbawione tej suchości, bowiem kosmetyk ten ma również za zadanie nawilżyć naszą skórę. Martwy naskórek również odchodzi w zapomnienie. Skład peelingu podoba mi się. Znajdziemy tam m.in. lanolinę (zmiękcza i nawilża), masło shea (tworzy warstwę okluzyjną), olej ze słodkich migdałów (odpowiedzialny jest za zmiękczenie naskórka oraz wzmocnienie bariery lipidowej), masło awokado (źródło nienasyconych kwasów tłuszczowych, witamin i potasu), pantenol (o działaniu przeciwzapalnym i regenerującym), witamina E (o działaniu antyoksydacyjnym), alantoina (koi i łagodzi), hialuronian sodu (tworzy na powierzchni rąk film, który wiąże wodę w skórze) oraz gliceryna (sprawia, że skóra jest bardziej elastyczna oraz napięta, a dodatkowo wygładza zmarszczki) - jak widzicie, same dobra.


ORPHICA TOUCH - KREM DO RĄK INTENSIVE MOISTURE THERAPY

Dłonie wymagają kompleksowej pielęgnacji, ponieważ każdego dnia narażane są na działanie czynników zewnętrznych. Zbliża się jesień, więc tych czynników będzie znacznie więcej, tj. zdradliwie promienie słoneczne, pierwsze przymrozki czy wiatr nie wpływają pozytywnie na kondycję skóry dłoni. Do ich złego stanu przyczyniają się również bakterie czy szkodliwe substancje, które powodują pękanie skóry czy utratę elastyczności. Dobra ochrona w postaci odpowiedniego kremu do rąk wydaje się kluczem do sukcesu. Czy tym kluczem w tym wypadku jest krem Orphica Touch? I owszem! Ale zanim powiem dlaczego, chciałabym Wam napisać trochę podstaw. Opakowanie takie same, jak w przypadku peelingu, choć bardziej smukłe i dłuższe. Konsystencja biała, kremowa, dość rzadka, z którą dobrze się współpracuje, bo... Świetnie się rozprowadza i w dość szybkim tempie wchłania. Jest to również produkt wydajny, ponieważ już niewielka ilość wystarczy do pokrycia całych dłoni.


Podobnie, jak w przypadku peelingu i tu znajdziemy wiele cennych składników, tj. Gliceryna sprawia, że skóra jest bardziej elastyczna oraz napięta. Mocznik nawilża i wygładza skórę. Witamina E ma działanie antyoksydacyjne, ochronne i pomaga wygładzić zmarszczki na dłoniach. Pantenol posiada właściwości przeciwzapalne, przyspiesza procesy regeneracji naskórka oraz nadaje dłoniom uczucie gładkości. Hialuronian sodu tworzy na powierzchni rąk film, który wiąże wodę w skórze i zapewnia jej odpowiednie nawilżenie. Ekstrakt z zielonej herbaty opóźnia procesy starzenia się skóry, doskonale nawilża, łagodzi podrażnienia i stany zapalne. Dodatkowo zawiera cenne polifenole, bogate m.in. w witaminy z grupy B, A, C i K oraz wapń, żelazo, fosfor, potas i krzem. Mając krem, w którym ukrytych jest tyle wspaniałych składników nie trzeba długo czekać na efekty. Skóra dłoni przy systematycznym stosowaniu kremu (i przy wspomaganiu peelingiem) jest bardzo gładka, przyjemna w dotyku, gładka, pozbawiona wszelkich suchości. Skóra wydaje się bardziej elastyczna i odżywiona.


Duet marki Orphica bardzo dobrze się u mnie spisał. Zawarte w tych produktach składniki mają pozytywny wpływ na stan skóry dłoni, które dzięki nim są zadbane i wizualnie prezentują się naprawdę bardzo ładnie. Całość tego rytuału pielęgnacyjnego uprzyjemniają ładne zapachy oraz przyjemna dla oka szata graficzna. Firma Orphica dała mi się poznać z bardzo dobrej strony i chętnie poznam więcej produktów tej marki.

Znacie firmę Orphica? Peelingujecie i kremujecie swoje dłonie?

Czytaj dalej

niedziela, 16 września 2018

Złote plakaty - Twój dom w nietuzinkowym stylu

Każdy z nas kocha otaczać się pięknymi rzeczami i pragnie, by w jego życiu było ich, jak najwięcej. My kobiety kochamy różnego rodzaju duperelki, które ustawiamy na półkach. Przestawiamy je z jednego miejsca do drugiego, by znaleźć im te najbardziej odpowiednie. Wymieniamy je w zależności od pór roku i z każdym dniem gromadzimy ich coraz więcej. Mnie, każdy nawet najmniejszy drobiazg bardzo cieszy. Poza półkami ozdabiamy też nasze ściany. Bardzo popularne stały się różnego rodzaju plakaty dekoracyjne i motywacyjne, które każdego dnia dają nam kopniaka do działania, albo przypominają nam, co w życiu jest naprawdę ważne. Moje ściany od kilku tygodni ozdabiają wyjątkowe dekoracje ze sklepu Złote plakaty. Jestem nimi zauroczona i wiem, że Was też kupią one w całości! Już od bardzo dawna staram się dopieścić mój kącik i czuję, że prawie mi się to udało.


Dlaczego napisałam prawie? Ano dlatego, że brakuje mi jeszcze zasłon. Na zdjęciu widnieją jasne firanki, bez żadnych wzorów. Ogólnie preferuję na oknach jedynie zasłony, firanki mi się nie podobają, ale na potrzeby zdjęć, pięknie się tu wpasowały. Mój kącik sypialniany mieści się pod skosem, dlatego nie mam tam za dużo powierzchni, którą mogłabym wykorzystać. Mimo to, srebrne plakaty wpasowały się tu cudownie! Liść akacji oraz cytat "wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej" dopasowany w konturze domu tworzą bardzo zgrany duet.


Producent tak pięknie pisze o swoich plakatach, że postanowiłam Wam te opisy przytoczyć. O plakacie z liśćmi akacji pisze tak: "Kocha, lubi, szanuje… kto z nas nigdy nie wróżył w ten sposób z delikatnego liścia akacji? Wiele miłosnych perypetii z czasów szkolnych rozwiązywanych było właśnie w ten sposób. Taki plakat sprawdzi się w każdym wnętrzu, w którym brakuje przysłowiowej „kropki nad i”. Doda uroku ścianie w sypialni, a powieszony nad kuchennym stołem będzie alternatywą dla prawdziwych, żywych roślin. Dekoracja z delikatną gałązką akacji ożywi nawet korytarz czy łazienkę sprawiając, że te często pomijane w dekorowaniu wnętrza nabiorą nowego charakteru." Z kolei plakat z cytatem opisuje w sposób następujący: "Plakat Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej to nowoczesne spojrzenie na znane przysłowie. Grafika, która otula tekst jest jego domem, w którym czuje się najlepiej. Chcielibyśmy byś również czuł się tak we własnym domu, dlatego proponujemy Ci taką niebanalną dekorację ścienną."


Dlaczego te plakaty są tak wyjątkowe? Wszystko za sprawą metalicznego blasku, który zawdzięczamy własnoręcznemu nakładaniu specjalnej folii. Plakaty pięknie odbijają światło. Patrząc na nie z boku, widzimy delikatną poświatę i zarys tego, co się na nim znajdują. Z kolei patrząc na wprost, kolory są ciemne i intensywne. Przy składaniu zamówienia można wybrać takie kolory, jak: złoty błyszczący, złoty matowy, srebrny, miedziany, rose gold oraz czarny bez połysku. Wybrać możemy również rozmiar i do wyboru mamy ich, aż 9.


Skusiłam się na 4 plakaty. Dwa srebrne, które widzicie powyżej o wymiarach A3 oraz A4, a także czarny plakat bez połysku w rozmiarze A3 oraz plakat rose gold w rozmiarze A4. Te dwa ostatnie plakaty wiszą w innych pomieszczeniach w moich domu.


Czarny plakat jest najbardziej uniwersalny. Nie odbija światła, więc jest dobrze widoczny z każdej perspektywy. Przedstawia serce z napisem: "and they lived happily ever after" i wisi w sypialni moich rodziców. Jest ona utrzymana w szarościach, więc kolor czarny idealnie tam pasuje.


Ostatni plakat ma cudowny kolor! Odcień rose gold, czyli takie różowe złoto wygląda naprawdę pięknie. Dla mnie jest to taki odcień miedziany, który teraz jest bardzo na topie. Na plakacie można dostrzec napis: "Happiness is here to stay". Charakterystyczną cechą plakatów jest to, że oprawione są one w ramki, które mają taki sam odcień, jak to, co zechcemy mieć na plakacie. Tworzy to bardzo spójną całość. Ramki i plakaty sprzedawane są oddzielnie. Bardzo fajnym rozwiązaniem jest zastąpienie szybki w ramie taką jakby plexą. Świetnie odbija ona światło, nie pęknie w transporcie, czy chociażby wtedy, jak jakimś cudem spadnie ze ściany.


Jestem zauroczona tymi plakatami i z pewnością zamówię jeszcze kilka, kiedy będę urządzała swój dom. Plakaty te są oryginalne i nietuzinkowe i zgadzam się z producentem, że ich powieszenie, bądź postawienie w domu postawi kropkę nad "i" w wykończeniu całego domu. Jest jeszcze jedna, ciekawa opcja. Plakaty można wydrukować również na czarnym tle. Wtedy te złote, błyszczące napisy wyglądają bardzo elegancko i z klasą.

Znacie stronę Złote plakaty? Co myślicie o takich dekoracjach ścian?
Czytaj dalej

piątek, 14 września 2018

Shinybox - Hippieness - sierpień 2018

Wpadłam na szybkości zaprezentować Wam sierpniową edycję pudełka Shinybox. Producent opisuje je tak: "Hippieness czyli dawka pozytywnej energii, porcja promiennego uśmiechu i doza kosmetycznej zabawy skryta w sierpniowym pudełku ShinyBox. Daj się ponieść wakacyjnemu szaleństwu, ciesz się wolnością i odkrywaj siebie na nowo". Brzmi zachęcająco, prawda? A czy środek jest równie zachęcający?


Na samym wierzchu standardowo garść ulotek. Znalazłam kilka ulotek, rozpiskę z produktami, które znalazły się w pudełku oraz zaproszenie na Targi Beauty Days. Przejdźmy do części kosmetycznej.


VIS PLANTIS - RELAKSUJĄCY BALSAM DO CIAŁA - LAWENDA


O’Herbal Balsam do ciała | Doskonale pielęgnuje skórę, pozostawiając ją aksamitnie gładką i intensywnie nawilżoną. Natychmiast poprawia i odświeża wygląd skóry. W sierpniowym pudełku ShinyBox występuje wymiennie w dwóch wariantach – relaksującym i odświeżającym. Cena: 22,49 zł / 500ml

EKO MEDICA - OLEJ ARGANOWY


Odkryj sekret pięknej skóry, włosów i paznokci! Olej arganowy to prawdziwy eliksir młodości zwany „płynnym złotem Maroka”. Doskonale sprawdza się w codziennej, naturalnej pielęgnacji. Stosowany zewnętrznie m.in. nawilża i uelastycznia suchą, szorstką skórę, odżywia kruche i łamliwe paznokcie oraz nawilża i odbudowuje strukturę włosów, poprawiając ich kondycję. Cena: 38 zł / 100 m.


NOVEX  BRAZILIAN KERATIN - MASKA Z KERATYNĄ

Zapewnia włosom optymalny poziom nawilżenia, odbudowuje je i regeneruje. Dzięki dużej dawce naturalnej, głęboko odżywczej keratyny włosy stają się zdrowsze, mocniejsze, bardziej gładkie i błyszczące. Kosmetyk sprawia, że są łatwiejsze do ułożenia, przestają się puszyć i elektryzować.  Cena: 15 zł / 210 g.

UNANI - JEDWABISTE MLECZKO DO CIAŁA Z DROBINAMI

Intensywnie i długotrwale nawilża oraz odżywia skórę wystawioną na działanie promieni słonecznych. Pozostawia ją promienną, podkreśla opaleniznę i pozwala cieszyć się nią na dłużej. Drobinki zawarte w kosmetyku rozświetlają skórę, nadając jej naturalnego i zdrowego blasku. Produkt wymienny (1 z 3) z maską antycellulitową marki Dermaglin i balsamem do ciała Dairy Fun. Cena: 43 zł / 60 ml.



FOODS BY ANN - ZUPA KREM 

Sycąca zupa z przyprawami do sprawnego, szybkiego przygotowania to doskonała propozycja na gorący posiłek, kiedy brakuje czasu na ugotowanie obiadu. Wystarczy zalać wrzącą wodą i dobrze wymieszać. Zupa posiada aksamitną konsystencję, jest pełna aromatu i smaku. Sporządzona w 100% z naturalnych, sprawdzonych składników warzywnych z najlepszych źródeł. Smaki do wyboru: Cukinia & Brokuł, Marchew & Pomidor, Batat, Burak & Batat. Cena: 4,29 zł / szt.

DERMAGLIN - MASKA PIELĘGNUJĄCA Z ZIELONĄ GLINKĄ

Poznaj właściwości pielęgnacyjne jednego z najcenniejszych naturalnych surowców kosmetycznych - zielonej glinki kambryjskiej. Jest ona wydobywana z wyjątkowo czystego ekologicznie rejonu Zatoki Fińskiej i w porównaniu z innymi rodzajami glinek, ma najbogatszy, unikatowy mineralny skład niezbędny dla odrodzenia skóry, mięśni, paznokci i włosów. Mix rodzajów. Cena: 6,99 zł / szt.

BIOTANIQE MULTI BIOMASK CALM & CLEAN

To unikalnie połączenie dwóch specjalistycznych masek, będące idealnym rozwiązaniem dla skóry wrażliwej, delikatnej, skłonnej do podrażnień oraz wymagającej dogłębnego oczyszczenia. Maska łagodząca z ekstraktem z białej lilii wycisza, odstresowuje i wygładza skórę, przywracając jej świeży i promienny wygląd. Maska oczyszczająca, dzięki zawartości aktywnego węgla, skutecznie usuwa zanieczyszczenia, zapobiega powstawaniu zaskórników i reguluje wydzielanie sebum. Jeden produkt - kompleksowa pielęgnacja! Cena: 1,79 zł / 2x4 ml.

SHEFOOT - DOMOWE SPA DLA STÓP

Zapewnia skórze kompleksową pielęgnację i odżywienie. Peeling zmiękcza i usuwa twardy naskórek, pozostawiając stopy gładkie i miękkie już po pierwszym zastosowaniu. Maska intensywnie nawilża i odbudowuje naskórek, pozostawiając stopy jedwabiste w dotyku. Cena: 5,31 zł / 16 ml.


A teraz kilka słów ode mnie. Ogólnie pudełko oceniam na ocenę dobry z plusem. Jest sporo rzeczy, każda znajdzie u mnie swoje zastosowanie. Nie ma jednak tego "wow", na które co miesiąc liczę. Ucieszyłam się z produktu Unani, olej arganowy, to też fajny produkt, ale... Data jego ważności jest jedynie do października. Oleje są wydajne, więc na pewno go nie zużyję. Maski Novex to już taki standard w Shiny - tym razem też ich nie zabrakło. Mimo małego rozmiaru, zawsze mnie cieszą, bo fajnie się u mnie sprawdzają. Produkty Foods by Ann są mi znane, zupy krem jeszcze nie jadłam, więc też chętnie posmakuję. Reszta produktów nie jest mi niezbędna, ale mimo to na pewno je wykorzystam. Z niecierpliwością czekam na wrześniową edycję pudełka Shinybox.

Który produkt w tym pudełku podoba Wam się najbardziej?

Czytaj dalej

czwartek, 13 września 2018

Jak zahamować wypadanie włosów? Kerabione - kuracja do włosów przeciw ich wypadaniu

Moje włosy już od dawna przechodziły gorszy czas. Zapuszczałam je do ślubu, nic poza tym w zasadzie z nimi nie robiąc. Problem z ich wypadaniem zaczynał się robić już dość poważny, bo po każdym czesaniu na szczotce pozostawało tyle włosów, że powoli zaczynało mnie to przerażać. Postanowiłam wypróbować kurację przeciw wypadaniu włosów marki Kerabione, w której skład wchodzi: szampon, suplement oraz sera. Najpierw opiszę Wam poszczególne produkty, a na sam koniec powiem co nieco o efektach, skoro to cała kuracja.


KERABIONE BOOSTER - WZMACNIAJĄCE SERUM DO WŁOSÓW ZE SKŁONNOŚCIĄ DO WYPADANIA

Sera mieszczą się w papierowym opakowaniu, w którym każda buteleczka ma swoje miejsce.  Buteleczki są wykonane z ciemnego szkła, mają pojemność 20 ml oraz wyposażone są w pipetę. Producent zaleca stosować 2x w tygodniu po 5 ml, więc jedna buteleczka starczy na 4 aplikacje, a cała kuracja na 16 użyć, więc na 2 miesiące. Serum wzbogacone jest o oleje z lawendy, która regeneruje i rewitalizuje mieszki włosowe oraz z rozmarynu, który nadaje włosom objętości i gęstości. Konsystencja jest oleista, ale lekka o żółtym zabarwieniu. Pachnie intensywnie. Bardzo wyraźnie czuć tu lawendę i rozmaryn. Zapach jest dość ziołowy.


Serum należy stosować na suche włosy u nasady. Można je nanieść za pomocą pipety, albo bezpośrednio z buteleczki, ale wtedy mamy mniejszą kontrolę nad tym, ile tego już wylaliśmy. Pipeta wydaje się więc bardziej rozsądnym pomysłem. Kolejnym krokiem jest wcieranie serum we włosy i skórę głowy za pomocą palców i masujących ruchów. By efekty były jeszcze lepsze, zaleca się nałożenie foliowego czepka i zawinięcie głowy w ręcznik na minimum 20 min. Po odpowiednim czasie zmywamy serum z użyciem szamponu. Trzeba go wylać trochę więcej niż zwykle.


Pewnie ciekawi Was skład tego serum, więc go podam:  Prunus Amygdalus Oil, Rosmarinus Officinalis Leaf Oil, Lavendula Angustifolia Oil, Tocopherol, Retin Palmitate, Citrus Aurantium Bergamia Fruit Oil, Cananga Odorata Flower Oil, Limonene, Linalool.


KERABIONE - SZAMPON DO WŁOSÓW ZE SKŁONNOŚCIĄ DO WYPADANIA

Przyszła kolej na szampon. Mieści się on w plastikowej, podłużnej butelce, półprzezroczystej, dzięki czemu możemy kontrolować zużycie szamponu. Ma on pojemność 200 ml. Uprzednio zapakowany w papierowy kartonik, na którym widnieje dość dużo istotnych informacji. Zamknięcie typu "press" - lubię ten tym przy szamponach. Konsystencja żelowa, przezroczysta, średnio gęsta o lekko żółtym zabarwieniu. Zapach delikatny, bardzo przyjemny. Wyczuwam w nim głównie lawendę.


Szampon przeznaczony jest do włosów suchych, uszkodzonych i cienkich, albo po intensywnych zabiegach stylizacyjnych. Jest odpowiedni do wszystkich typów włosów, co jest bardzo dobrą wiadomością. Stosować go mogą zarówno kobiety, jak i mężczyźni.  Szampon, podobnie jak poprzednie sera wzbogacony jest w olej lawendowy i rozmarynowy. Do tego duetu dochodzi jeszcze olejek cedrowy - to trio posiada właściwości pobudzające wzrost włosów. Jeżeli chodzi o stosowanie, to nie odbiega ono od innych szamponów. Nakładamy go na wilgotne włosy masując przy tym skórę głowy przez kilka minut. Następnie dokładnie wypłukujemy włosy. Szampon należy stosować regularnie. Skład możecie przeczytać nieco niżej.


Szampon dość dobrze się pieni, a ładny i delikatny zapach uprzyjemnia stosowanie. Jest dość całkiem wydajny, choć ja zużyłam go dość szybko, bo... Jest to szampon do codziennego stosowania, a z racji, że ja myję włosy bardzo często, to siłą rzeczy szampon równie szybko ubywa. Warto go pochwalić za bardzo fajny skład. Włosy po nim są miękkie, błyszczące, takie sypkie. Ich kondycja wyraźnie się poprawiła, że odstawiłam różne odzywki i maski, bo wydawało się to zbędne.


KERABIONE - SUPLEMENT DIETY DLA WŁOSÓW I PAZNOKCI

Suplement Kerabione mieści się w papierowym opakowaniu. Szata graficzna przyjemna dla oka. Wszystko zachowane w bieli, brązach i złocie. Na czele włos z cebulką od razu zdradza nam przeznaczenie tego suplementu. W środku 3 listki z "tabletkami", po 20 sztuk w każdym. Osłonki są dwukolorowe, żółto-białe. W środku sypki proszek - nie wiem czy jest on żółty, czy to po prostu naturalny kolor użytych składników.


Przyznaję się bez bicia - rzadko sięgam po suplementy, bo najzwyczajniej w świecie o tym zapominam. Dlatego przestałam je kupować, bo wydawało się to bezcelowe. Tu sprawa zaczęła być bardzo poważna, wypadające włosy, to nie przelewki, dlatego musiałam się zmobilizować. Początkowo nastawiałam sobie "alarmy" w telefonie, które przypominały mi o zażyciu suplementu i z perspektywy czasu to był naprawdę dobry pomysł. Po ok. 1,5-2 tygodniach już sama pamiętałam i obeszło się bez przypomnień. Zaleca się zażycie 2 kapsułek dziennie podczas posiłku, więc można sobie ją zażyć np. do śniadania lub obiadu czy obiadu lub kolacji. W kapsułce znajdziemy takie składniki, jak: L-cysteina, L-lizyna, L-metionina, Witamina C, Niacyna, Ekstrakt z kiełków bambusa, Witamina E, Cynk, Kwas hialuronowy, Ryboflawina, Miedź, Witamina A, Selen czy Biotyna. Jako osoba, która notorycznie ma problem z zapaleniem gardła, jestem przyzwyczajona do zażywania większych tabletek, ponieważ antybiotyki na gardło są ogromne, więc tu nie miałam problemu z tymi kapsułkami.


Cała kuracja przyniosła bardzo dobre i zaskakujące efekty! Moje włosy przestały nadmiernie wypadać, bo bardzo mnie cieszy. Oczywiście nadal znajduję włosy na szczotce, wypadanie nie zostało zahamowane w 100%, ale zdecydowanie się zmniejszyło i to w dużym stopniu, więc jestem przeszczęśliwa. Serum, choć tłuste, przy dobrym umyciu włosów nie sprawia, że nasze włosy wyglądają na nieświeże. Olejek świetnie pobudził cebulki włosów do pracy i nawilżył skórę głowy, która ostatnimi czasy była u mnie bardzo przesuszona. Szampon super wygładził włosy i sprawił, że były miękkie i przyjemne w dotyku. Miałam ochotę non stop się nimi bawić. Ocenić suplement jest mi najciężej, ale myślę, że też dołożył swoje 5 groszy do efektu końcowego. Na włosy używałam wiele, bo szampon i serum, więc ciężko określić mi jego wpływ na nie, ale... Widzę jego działanie w przypadku paznokci. Ostatnio trochę mi się łamały. Teraz są twardsze, mocniejsze i... zaczynam zapuszczanie. Jestem bardzo zadowolona z tej kuracji. Na głowie pojawiło się ten dużo baby hair, które ciężko mi czasem okiełznać. Niebawem jadę ściąć włosy, więc będą one lżejsze i jeszcze bardziej zdrowe.

Znacie produkty Kerabione? Macie jakieś włosowe problemy?
Czytaj dalej

środa, 12 września 2018

Printu - nasze ślubne wspomnienia na papierze

Jeszcze 4 dni i mijają 3 miesiące od jednego z najpiękniejszych dni w naszym życiu - ślubu i wesela. Bardzo często wracam do tych chwil myślami. Myśli i wspomnienia są jednak ulotne. Warto więc zadbać o to, by piękne chwile były z nami już na zawsze. Ja o tym pomyślałam i stworzyłam kilka fotoksiążek dla siebie i naszych najbliższych. Zrobiłam to na stronie Printu, o której więcej dowiecie się tutaj: https://printu.pl. Dziś chciałabym pokazać Wam, co stworzyłam i zarazem podzielić się z Wami kadrami z naszego wyjątkowego dnia.


Zrobiłam 3 fotoksiążki - dwie dla naszych rodziców oraz jedną, plenerową dla nas. Do tego minibooka dla mojej świadkowej.  Na zdjęciach prezentuję tylko dwie fotoksiążki. Robię to jednak z premedytacją, ponieważ fotoksiążki dla naszych rodziców różnią się od siebie jedynie kilkoma zdjęciami, więc uznałam to za rozsądne rozwiązanie, by ich tu nie powielać.


Fotoksiążka górna, to właśnie album dla naszych rodziców. Skorzystaliśmy z gotowych szablonów dostępnych na stronie: https://printu.pl/fotoksiazka/szablony/slub-i-wesele/ i zdecydowaliśmy się na "Ślubny minimalizm". Ten wzór wydał się nam najbardziej prosty i klasyczny, dzięki czemu mogliśmy dodać tam dużo zdjęć. Ślub i wesele, a wcześniej przygotowania, to wiele godzin robionych zdjęć, więc proste szablony wydają się najbardziej przyjazne, gdy chcemy wiele pokazać.


Wszystkie wydarzenia ułożyłam chronologicznie. Zaczęłam od daty ślubu, następnie rozmieściłam zdjęcia z przygotowań, ceremonii w kościele, kadry z wesela (toast, pierwszy taniec, zabawa, atrakcje, podziękowania dla rodziców i chrzestnych, oczepiny), a na koniec kilka ujęć z sesji plenerowej. Zdjęcia można opatrzyć dodatkowymi podpisami, z których ja skorzystałam. Dodawałam m.in. cytaty czy krótkie opisy.



Podczas projektowania swoich książek, możemy zaaranżować zarówno pierwszą stronę, środek (wiadomo!), ale także tylną okładkę. Ja zdecydowałam się umieścić tam dedykację dla naszych rodziców. Wydaje mi się, że to miły akcent i podkreślenie, że te fotoksiążki zostały zaprojektowane właśnie z myślą o nich.


Zaprojektowałam też dla nas fotoksiążkę z sesji plenerowej. Tu każde zdjęcie zajmowało całą stronę. Jak wiadomo, zdjęć z sesji plenerowej jest bardzo mało, dlatego postanowiłam poświęcić im więcej miejsca. Ta sesja w moim odczuciu była naprawdę udana (zdjęcia robił nam Jacek Jagaczewski - jagaczewski.com). Tym razem skorzystałam z szablonu "Mąż i żona". Bardzo podobała mi się okładka.



Na tył postanowiłam nie dawać żadnego zdjęcia - w środku dałam ich i tak bardzo dużo. Dodałam więc nasze imiona, datę ślubu i urocze, minimalistyczne strzałki. 


Zaprojektowałam również minibooka. Postępowałam podobnie, jak przy Tworzeniu fotoksiążek. Zrobiłam to chronologicznie, jednak przyłożyłam większą wagę do detali. Dodałam też więcej zdjęć mojej świadkowej, bo w końcu to prezent dla niej. Na końcu pokusiłam się o zrobienie kolażu z naszego pleneru i napisanie dedykacji.



Na koniec mam dla Was kilka ogólnych informacji i moich osobistych wskazówek. Czas realizacji, to około 7 dni. Z wykonania jestem bardzo zadowolona. Papier z jakich wykonane są książki, ich klejenie i ogólne wykonanie jest premium i bardzo staranne. Jeżeli postanowicie stworzyć swoje fotoksiążki, to polecam najpierw odpalić jakiś szablon na próbę, skorzystać z trybu "EKSPERT" (wtedy można edytować szablon i stworzyć go bardziej pod siebie. Tryb ten nie jest dostępny na minibookach) i trochę się pobawić - z pewnością tworzenie wtedy właściwej książki będzie dużo prostsze, a my zaoszczędzimy sobie nerwów. Polecam również nie dodawać na pierwszą stronę zdjęć o dużym nasyceniu kolorów, bo po zrobieniu będą nasycone jeszcze bardziej. Kolory zdjęć w środku są bez zmian. 

Zamawiacie fotoksiążki? Lubicie uwieczniać wspomnienia w takiej formie?
Czytaj dalej

poniedziałek, 3 września 2018

Yope - naturalne mydełka do rąk dla dzieci - jaśmin, nagietek, mięta i kokos

Kosmetyki naturalne podbijają serca wielu kobiet. Wszyscy z dnia na dzień stajemy się coraz bardziej świadomi składów kosmetyków i chętniej wybieramy te, o tych przyjaźniejszych. Jedną z bardziej znanych marek kosmetycznych, która szczyci się naturalnymi składami jest firma Yope. Jakiś czas temu recenzowałam dla Was mydło w płynie oraz kremy do rąk. Dziś znów przybywam z mydełkami, tym razem dedykowanymi dla dzieci.


Skusiłam się na te mydełka, bo... Nie mogłam przejść obojętnie obok tych słodkich opakowań. I choć do dziecka fizycznie mi bardzo daleko, to mentalnie trochę go jeszcze we mnie zostało.  Bez zawahania dodałam wszystkie 3 warianty mydełek do wirtualnego koszyka. Opakowania są czarne, plastikowe z parą uszu na szczycie. Na czele urocze grafiki przypominające zwierzątka/stworki. Mamy tu prawdopodobnie sowę, myszkę i... Bliżej nieokreślonego stworka.


Jak to bywa przy mydłach w płynie, aplikuje się je za pomocą pompki. Nie zacina się ona i dozuje odpowiednią ilość mydła na jedno mycie rąk. Konsystencja jest żelowa, dość rzadka, przezroczysta o delikatnie żółtawym zabarwieniu. Zapachy bardzo ładne. Dwa spośród trzech zapachów zjednały sobie moją sympatię. Mydło jaśminowe oraz kokos i mięta, to zapachowy raj. Nagietkowe mydełko niby nie pachnie źle, ale nie jest to już ta sama urocza i słodka woń, jak przy poprzednikach.


Mydełka prawie wcale się nie pienią, ale przywykłam już do tego. Duża piana nie jest domeną produktów naturalnych. Mimo to produkty te dobrze radzą sobie z oczyszczaniem rąk z codziennych zabrudzeń. Bardzo dobrze je domywają nawet z sadzy. Nie wysuszają rąk, a piękne zapachy są wyczuwalne na nich jeszcze przez długi czas po myciu. Mydełka mają pojemność 400 ml, więc całkiem sporo.


Nie zawierają parabenów, sles, peg, sls, edta i barwników. Wszystkie 3 mydełka w 94% zrobione są ze składników pochodzenia naturalnego oraz o niskim stopniu przetworzenia. Na rękach dorosłych i dzieci każdego dnia gromadzi się mnóstwo bakterii i zarazków. Ważne, by odpowiednio dbać o ich higienę przed posiłkami, po powrocie z zakupów czy po wyjściu z toalety. Takie fajne opakowania i ładne zapachy z pewnością sprawią, że nie trzeba będzie namawiać dzieci  do systematycznego mycia rąk. Te mydełka, jak i wiele innych kosmetyków Yope kupicie na Iperfumy.pl.

Znacie te mydełka Yope? Podobają się Wam? Na który wariant zapachowy byście się skusili?
Czytaj dalej

sobota, 1 września 2018

Bielenda - Tropic Vibes - regenerująca mgiełka do ciała z olejkiem - frangipani i róża

Nie chcę tego pisać, ale takie są fakty. W powietrzu czuć już jesień... Rano jest bardzo zimno, na dworze jest coraz cieplej i... Mimo, że nie chodzę już do szkoły, to wakacje minęły w oka mgnieniu i powoli do jesiennej auty powinniśmy się przyzwyczajać. Niektórym ciężko się z tym pogodzić, w tym mnie... Jak zatem przenieść się w tropiki w kilka sekund? Jest na to prosty sposób z mgiełką Bielenda Tropic Vibes.


Już sam wygląd mgiełki przenosi nas w iście letnie klimaty. Egzotyczne rośliny, flaming - aż ciepło robi się na ciele. Buteleczka wykonana jest z plastiku i jej zawartość rozpyla się za pomocą atomizera. Nie mam do niego zarzutów. Średnica "rozprysku" jest dość szeroka, bardzo mgiełkowa, co uwielbiam! Nie ma nic gorszego niż atomizer, z którego produkt "sika", jak z kranu. Opakowanie jest wysokie, średnio długie i niezbyt szerokie. Z tyłu wiele informacji, tj. opis, stosowanie, skład i różne oznaczenia. Sama mgiełka jest bezbarwna


Największym atutem tego produktu, oprócz atomizera, jest zapach! To naprawdę coś pięknego. Kwiatowy, delikatny, taki, że po prostu się nad nim rozpływam. Jest bardzo otulający, przyjemny i wyczuwalny na ciele przez bardzo długi czas. Mgiełka jest wydajna, na każdą część ciała używam 2 psiknięcia i to w zupełności wystarczy. Trzeba przyznać, że fajnie odświeża, a przy okazji dobrze nawilża. Pierwsze miejsce w składzie zajmuje oczywiście woda, a zaraz za nią mamy wodę z róży damasceńskiej, także fajnie! Uwielbiam się nią spryskać i wyczuwać ten zapach dookoła. Jest to mgiełka do ciała z olejkiem i to czuć. Przez pierwszą chwilę czuć delikatnie lepienie się, ale bardzo szybko mija. Nie jest to uciążliwe. Jestem z niej bardzo zadowolona. Kosmetyki Bielenda dostępne są na stronie Iperfumy.pl. Na ten moment czaję się jeszcze na mgiełkę kokosową i aloesową tej samej marki.

Znacie mgiełkę Tropic Vibes? Lubicie kosmetyki Bielenda? 

Czytaj dalej