wtorek, 31 października 2017

MAKEUP REVOLUTION - paletki Skin Kiss i Shimmer Brick

Marka Makeup Revolution nie przestaje mnie zaskakiwać swoimi produktami. Wszystkie są takie piękne i albo wyróżniają się cudownymi opakowaniami, albo pięknymi tłoczeniami czy jakością. Niektóre nawet tymi wszystkimi cechami. Nie posiadałam jeszcze na tyle dobrze umiejętności konturowania twarzy. Radzę sobie, ale jest to nieco dalekie od tego, co chciałabym umieć zrobić. Mimo to, używam na co dzień rozświetlaczy, bronzerów czy różów. Są one taką kropką nad "i" w moim makijażu i świetnie go uzupełniają. Dziś chciałabym opowiedzieć Wam trochę i 6 świetnych produktach, którymi są paletki rozświetlające Skin Kiss oraz paletki z mnóstwem kolorów Shimmer Brick.


Paletki mieszczą się w plastikowych kompaktach - otwierają się niczym puderniczki. Dół, w którym mieszczą się produkty jest w bardzo popularnym kolorze Rose Gold, z kolei góra jest z przezroczystego plastiku, a którym widnieją piękne, błyszczące napisy. Z tyły dowiemy się, jakie kolory ma dana paletka, poznamy skład produktu, termin przydatności do zużycia (w tym wypadku jest to 12 miesięcy) i inne informacje.


W swojej kolekcji posiadam 3 paletki Skin Kiss. Są one w następujących odcieniach. Najjaśniejsza, to Ice Kiss, średnia to Golden Kiss, a najciemniejsza z całej trójki, to Peach Kiss. Każda z tych paletek może służyć nam na inny sposób. Paletką Ice Kiss możemy rozświetlić nos i łuk kupidyna, Golden Kiss świetnie podkreśli kości policzkowe i nakładam ją nad bronzerem/różem, z kolei Peach Kiss, jako najciemniejszy z całej trójki odcień może zastąpić nam zarówno bronzer, jak i rozświetlacz - to takie dwa w jednym. Odcienie nie są bardzo mocno pigmentowane, dlatego nawet osoba, która stawia pierwsze kroki w makijażu nie zrobi sobie nimi krzywdy. Efekt można dawkować, co dla laików może okazać się bardzo pomocne. Efekt utrzymuje się na skórze bardzo długo.


Kolejne 3 paletki, to moi ulubieńcy! Są to paletki z serii Shimmer Brick. Mieszczą się one w kwadratowych opakowaniach. Ich dół jest czarny, góra przezroczysta. Same bronzero-rozświetlacze są tak piękne, błyszczące i kolorowe, że kombinowanie z opakowaniami nie jest tu konieczne.


Każda kostka skrywa w sobie 5 kolorów. Dwie kostki utrzymane są w odcieniach brązu, beżu i miedzi, z kolei jedna jest piękna, subtelna, delikatna i... różowa. Mają one tak mocny pigment, że do teraz nie mogę wyjść z podziwu. Już po jednym przejechaniu palcem, był on pokryty mocnym kolorem. Co więcej, nie tak łątwo było mi to z niego usunąć, dlatego to najlepszy dowód na to, że produkty z tej linii cechuje nienaganna trwałość.


Kolory można mieszać, a nawet powinno się to robić. Paski są dość cienkie, więc w zasadzie nie można zrobić inaczej. Kolor na kościach policzkowych można dawkować - raz nabierać jaśniejsze, innym razem ciemniejsze odcienie i to w tych paletkach jest wspaniałe. Cechuje je piękny błysk. Na twarzy kolory te mienią się pięknymi, połyskującymi w słońcu drobinami. W swojej kolekcji mam 3 odcienie i są to: Shimmer Brick Rose Gold, Vivid Shimmer Brick Pink Kiss oraz Shimmer Brick Radiant. Każdy z kolorów przedstawiłam Wam na poniższych swatchach.




Wszystkie dzisiejsze swatche postanowiłam zrobić na dworze w pełnym słońcu, byście sami mogli się przekonać, jaką te produkty mają moc. Krycie jest fenomenalne, kolory piękne, a ich błysk powala na kolana. Od kilku tygodni raczę swoje kości policzkowe tymi produktami i za każdym razem nie mogę się nimi nacieszyć. To chyba największy dowód na to, że produkty te robią dobrą robotę. Możecie je kupić na Iperfumy.pl, tak jak wiele innych produktów marki Makeup Revolution.

Znacie te kosmetyki kolorowe? A może jesteście ich ciekawi? Która paletka podoba się Wam najbardziej?

Czytaj dalej

poniedziałek, 30 października 2017

Sugar Skull - Halloweenowy makijaż z kosmetykami Makeup Revolution

W mojej kolekcji kolorówkowej mam masę kosmetyków typowo do makijażów Halloweenowych, więc najwyższa pora zacząć z nich korzystać. Dziś coś mnie tchnęło żeby wykonać makijaż Sugar Skull. Makijaże Halloweenowe, to nie tylko rany czy krew. Taka charakteryzacja może mieć również weselszy klimat. By stworzyć taki makijaż posłużyłam się kosmetykami marki Makeup Revolution, które pokrótce Wam opiszę.


Sugar Skull, to nic innego jak meksykańska czaszka. Kojarzy się ona z bardzo dużą ilością kolorów. Do wykonania tego makijażu użyłam produktu SFX Ghost Whitener. Jest to coś w rodzaju podkładu o białym zabarwieniu. Ma nieco bardziej tępą konsystencję, która szybko zastyga, więc najlepiej nakładać go gąbeczką i tapować - wtedy ma najlepsze krycie. Czarne elementy w tym makijażu powstały za pomocą kosmetyku, jakim jest Ghost Contour Stick. Wybaczcie, że nie pokazuję Wam, jak wygląda, ale podczas makijażu tak go wymazałam, że nie mogłam potem go doczyścić. W każdym razie jest to taka dwustronna, wysuwana kredka, która z jednej strony jest czarna, a z drugiej biała. Mniejsze elementy (jak np. obwódkę wokół oczu do różowych kropek) zrobiłam kredką do oczu.


By podbić biel na mojej twarzy użyłam również Ghost Powder, czyli pudru w kompakcie. Na wierzchu miał duszka, ale niestety nie widać tego na zdjęciu. Dodatkowo skorzystałam z Ghost Lights czyli takiego rozświetlacza, który opalizował na fiolet. Nałożyłam go troszkę na nos, ale ostatecznie nie widać go na zdjęciu, a szkoda, bo efekt był fajny. Ten kosmetyk miał na sobie wytłoczoną czaszkę. 


Bardzo pomocna okazała się również paletka Midnight unicorn, która składa się z samych brokatów. Odcieni jest 16. Są róże, fiolety, zielenie czy odcienie niebieskiego, także dzieje się! Jest bardzo kolorowa, więc idealnie nadaje się do makijażu Sugar Skull. Pigmentacja jest ok, choć pewnie na bazie kolory byłyby bardziej podbite.


Nie pozostaje nic innego, jak pokazać Wam moją propozycję makijażu Sugar Skull. Oczywiście nie jest ona idealna i nawet do pięt nie dorasta tym makijażom, które widziałam w Internecie, ale ostatecznie fajnie się przy tym bawiłam. Pierwszy raz robiłam makijaż całej twarzy, więc było to też ciekawe doświadczenie.


Nie proszę Was o ocenę, bo im dłużej patrzę na ten makeup, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że tu niestety nie ma co oceniać. Makijaż robiłam wieczorem, co odbiło się też na jakości zdjęcia. Ale tak, jak już wspomniałam, to była fajna zabawa i na ten moment, to jest dla mnie ważne.

Bawiliście się kiedyś w tworzenie makijażu całej twarzy?

Czytaj dalej

ShinyBox - Think Pink - październik 2017

Jak pamiętacie, wrześniowe pudełko nie bardzo przypadło mi do gustu. Wiedziałam, że tym razem będzie o niebo lepiej - taka kobieca intuicja. Nie mogłam się doczekać, kiedy otworzę swoje pudełko i sprawdzę, co kryje w środku. Już od początku wiedziałam, że jest tam dużo treściwych rzeczy, ponieważ poznałam to już po wadze pudełka. Kąciki ust podniosły się ku górze i przeszłam do odpakowywania pudełka Think Pink od Shinybox.Edycja tego pudełka powinna być szczególna dla nas kobiet, ponieważ październik jest miesiącem walki z rakiem piersi.


Najpierw powitały mnie standardowo ulotki i gazetki. Najpierw zauważyłam kolejną edycję ShinyMag.  Na jej wstępie możemy się dowiedzieć nieco więcej o całej zawartości pudełka, historii różowej wstążki, o ćwiczeniach poprawiających kondycję piersi, mity na temat raka piersi czy informacja o samobadaniu piersi. Następnie ujrzałam katalog Avon. Ucieszyłam się, dawno go nie oglądałam (a kiedyś byłam konsultantką). W katalogu jest tyle pachnących stron i poznałam wiele nowych, ciekawych zapachów. Ponadto znalazłam też kilka ulotek.


 

JANTAR - ODŻYWKA WCIERKA Z WYCIĄGIEM Z BURSZTYNU

Odżywka Jantar oparta jest na sprawdzonej, niezmienionej od lat recepturze. To owoc długich tradycji wykorzystywania niezwykłych właściwości bursztynu. Zawiera 91% składników naturalnych, 0% parabenów, alkoholu etylowego, barwników. Cena: 13 zł/100 ml.

BARNANGEN - ALL OVER RESCUE BODY BALM - BALSAM

Testowany dermatologicznie krem o pięknym, delikatnym zapachu. Przynosi ulgę przesuszonej skórze, zatem idealny na jesień. Produkt przeznaczony do stosowania na całe ciało. Idealnie regeneruje i nawilża skórę. Cena: 34,99 zł / 200 ml.


BISPOL - ŚWIECE ZAPACHOWE W SZKLE - DIAMOND CHIC 

Stwórz w swoim domu unikalną atmosferę, która dopełniona delikatnym aromatem i migoczącymi płomieniami wprowadzi Cię w błogi nastrój. Spędź długie jesienne wieczory w towarzystwie magicznych aromatów, które pozostaną na długo w Twojej pamięci. Cena: 5,54 zł / szt.

FOODS BY ANN - ENERGY POCKET - BATON ENERGETYCZNY

Idealne dla tych, którzy żyją aktywnie i potrzebują szybkiego, a jednocześnie zdrowego i pysznego źródła energii. Odpowiednio dobrane składniki nie tylko zaspokoją głód i pobudzą do działania, ale także pozytywnie wpłyną na funkcjonowanie całego organizmu. Cena: 3,89 zł / szt.


AVON MARK - SZMINKA DOSKONAŁA - POMADKA W PŁYNIE

Nowość. Usta w roli głównej to zdecydowanie hot trend tej jesieni. Ponieważ zarówno mat, jak i blask są teraz na topie, AVON mark. bez żadnych kompromisów proponuje LIQUID LIP – szminkę doskonałą w obu wersjach. LIQUID LIP jest dostępna w najmodniejszych odcieniach, ma intensywnie kryjący kolor, a jej płynna formuła zapewnia przyjemne uczucie nawilżenia i sprawia, że szminka utrzymuje się na ustach przez wiele godzin. Cena: 32 zł /szt.

EFEKTIMA - ALGAE LIFT - HYDROŻELOWA MASKA NA TWARZ

Efektima Institut Algae-Lift - hydrożelowa maska z efektem liftingującym z niebieskimi algami, opracowana z myślą o kobietach ceniących komfortowe i natychmiastowo działające kosmetyki. Doskonale wpływa na skórę potrzebującą intensywnego nawilżenia i poprawy elastyczności naskórka. Produkt występował w formie wymiennej z produktami DermoFuture Precision. Cena: ok. 7-8 zł./szt.

7TH HEAVEN - PLASTRY NA NOS

Plastry oczyszczające pory z aktywnym węglem. Usuwają zaskórniki, dogłębnie oczyszczają i odblokowują pory.  Cena: 5,60 zł / szt.


Tak prezentuje się cała zawartość październikowego pudełka. Przyznajcie, że jest nieźle! Bardzo ucieszyła mnie świeczka. Uwielbiam, kiedy w pudełku są również gadżety, bo nie samymi kosmetykami żyje kobieta. Na jesień, to idealny dodatek. Jako, że jestem na diecie, moje oczy zaświeciły się na widok batona mocy Ani Lewandowskiej. Mimo, że nie lubię cynamonu, zjadłam go bez wyrzutów sumienia. W końcu jego skład, to sama natura. Od 2 miesięcy nie jem słodyczy, więc baton był dla mnie bardzo smaczny. Delikatnie słodki, o mięciutkiej konsystencji. Ostatnio zdecydowanie bardziej dbam o swoje włosy, dlatego z miłą chęcią przetestuję też Jantarową wcierkę. Pomadka Avon wygląda zachęcająco. Żałuję, że nie trafił mi się jakiś różowy odcień. Balsam do ciała wygląda ekskluzywnie, więc jak wykończę swoje smarowidła i on znajdzie swoje miejsce w mojej pielęgnacji. Co do plastrów na nos mam mieszane uczucia, bo rzadko kiedy się one u mnie sprawdzają. Po cichu liczyłam, że znajdę tam jakiś produkt do pielęgnacji piersi, no ale niestety nie. Może innym razem.

Mam nadzieję, że niebawem uda mi się przygotować dla Was post z kolejną metamorfozą mojego pokoju. Zamówiłam kilka fajnych rzeczy, m.in. diamentowe gałki do mebli, nowe zasłony i niebawem planuję też W KOŃCU pomalować moje meble. Niektórych, takich jak np. biurka nie da się pomalować. To okleina i nie będzie wyglądało to zbyt atrakcyjnie, a poza tym będzie się mocno rysować. Biurko muszę kupić zdecydowanie nowe, więc w ramach inspiracji przeglądałam ofertę meble-sfd.com i znalazłam kilka ciekawych modeli i bardzo oryginalnych modeli w stylu skandynawskim. Wiem, że chciałabym mieć coś właśnie w tym stylu.

A Wy co sądzicie o październikowej edycji pudełka Shinybox?

Czytaj dalej

niedziela, 29 października 2017

Pierwsze próby charakteryzacji Halloweenowej z Makeup Revolution - rana otwarta

Makijaże nie są moją mocną stroną. Mam dość głęboko osadzone oczy, więc spektakularnych efektów nigdy nie ma, nawet jeżeli zajmują się tym profesjonaliści. Dodatkowo umiejętności specjalnych w tym kierunku również brak, więc postanowiłam spróbować z charakteryzacją. Zabrałam się za to nocą, nie wiedziałam czy coś z tego wyjdzie, a ku mojemu zdziwieniu wyszło całkiem ciekawie. Wszystko za sprawą nowości Makeup Revolution.



Z paczki przepełnionej nowościami wybrałam kilka produktów, których użyłam w swojej charakteryzacji. Najważniejszą wydaje się być lateks w płynie, ponieważ to dzięki niemu możemy uzyskać efekt otwartej rany. Mój to Liquid Latex od MUR. Konsystencja tego produktu jest dość rzadka, więc trzeba uważać podczas nakładania. Czymże byłaby rana bez krwi? Ten efekt zapewniła mi tubka sztucznej krwi Fake blood również od MUR. Tu już mamy gęstszą konsystencję, lekko galaretkowatą.


Ciekawa wydała mi się również paletka SFX, która składa się z farbek do malowania twarzy. Mamy tu wiele odcieni i na pewno mogą one posłużyć we wielu charakteryzacjach. Do rany otwardej wybrałam kolor Fresh Blood oraz Skin Trauma. Nałożyłam troszeczkę zieleni, by zrobić coś a'la siniak, ale zginęło to pod sztuczną krwią. Konsystencja tych "kremów" jest bardzo przyjemna, łatwo się rozprowadza ją po skórze.


Ostatnim produktem użytym do tej charakteryzacji był Ghost Scuplt, czyli podwójna paletka z czarnym i białym kolorem. Ja użyłam koloru czarnego, który nałożyłam bezpośrednio w ranę, jeszcze przed krwią. Dzięki temu miała ona ostatecznie bardziej ciemny kolor.Te i więcej kosmetyków halloweenowych kupicie na stronie Lady makeup.


Pora więc pokazać efekty moich nocnych zmagań. Może nie wyszło mi to rewelacyjnie, ale wydaje mi się, że jak na pierwsze spotkanie z tego typu produktami i ogólnie charakteryzacją, to mogę być z siebie dumna.




Poniższą charakteryzację robiłam dla Was bardzo późno, więc zdjęcia nie są tak fajne, jak te, które robię w świetne dziennym. Dobre światło do zdjęcia to podstawa, tak samo, jak we wszystkim. W domu też bardzo ważne jest dobre światło, np. gdy pracujemy przy komputerze, czytamy książkę, czy po prostu chcemy się nacieszyć fajnym wyglądem mebli itp. Wspólnie z mamą zamontowałyśmy taśmy led 12v pod półkę na kominku. Kominek jest z kamienia, a dzięki ledom wyszły jego wszystkie fajne kształty, co wygląda super. Myślę, że za jakiś czas pokażę Wam ten efekt na blogu.

Co myślicie o moim pierwszym podejściu do charakteryzacji?

Czytaj dalej

sobota, 28 października 2017

Dolce Vita Nails - nowe kolory lakierów hybrydowych

Kto odwiedza mnie systematycznie ten wie, że marka Dolce Vita Nails jest mi bardzo bliska. W moim rankingu lakierów hybrydowych zajęła zasłużenie pierwsze miejsce, ponieważ w parze z dobrą ceną, jak za taką pojemność (teraz jest też promocja -20% do 1.11.) idzie również jakość, trwałość, szybkie i łatwe ściąganie oraz piękne kolory. Pozostając w tematyce kolorów, dziś chciałabym pokazać Wam nowości kolorystyczne, jakie ostatnimi czasy wypuściła marka. Na Fanpage Dolce Vita Nails trwa KONKURS, w którym do wygrania są 3 hybrydy w nowych odcieniach. Wystarczy pod zdjęciami kolorów zaproponować, jak mogłyby się nazywać. Myślę, że to fajna zabawa, ale i okazja, by poznać markę dla tych, którzy jeszcze na niej nie pracowali. 


Lakiery Dolce Vita Nails wyróżniają się na rynku hybrydowym swoimi ładnymi buteleczkami. Są one prostokątne i do tego białe. Hybrydy najczęściej spotykamy w czarnym kolorze butelki. Tu mamy miłą odmianę. Na zakrętce mamy numer hybrydy oraz jej odcień, więc bez problemu znajdziemy odcień, którego potrzebujemy w kuferku pełnym hybryd. Pędzelek jest proso ścięty, wygodny w obsłudze.



DOLCE VITA NAILS -  KOLOR 003

Piękny, delikatny kolor, który rozjaśni i ożywi każdy manicure. Tego typu odcienie mile widziane są u mnie najczęściej wiosną i latem, ale jeżeli najdzie mnie ochota na coś jaśniejszego, to nie zawaham się go użyć. Jest to w mojej opinii pastelowy odcień brzoskwini.


DOLCE VITA NAILS - KOLOR 315

Och, jak ja uwielbiam fiolety! Dobrze się czuję z takimi odcieniami na paznokciach, choć nie mam ich za wiele w kolekcji. Cieszę się, że teraz się to zmieniło, ponieważ nowa kolekcja obfituje w odcienie tego koloru. Niestety zdjęcie nie oddaje w pełni barwy koloru 315. W rzeczywistości odcień jest bardziej soczysty, nasycony i ciemniejszy. 


DOLCE VITA NAILS - KOLOR 238

Szary, to odcień, który powinna mieć każda kobieta, która robi hybrydy, ponieważ podobnie, jak biel czy czerń jest to kolor uniwersalny, który pasuje o każdej porze roku. Jest to nieco ciemniejszy odcień, który wpasuje się z pewnością w wiele stylizacji.


DOLCE VITA NAILS - KOLOR 341

Na widok tego odcienia serducho zabiło mi mocniej. Uwielbiam takie mocne i jaskrawe odcienie, i choć na zdjęciu kolor wyszedł na dość stonowany, to w rzeczywistości to taka troszkę brzoskwiniowa żarówka! Idealny na lato, ale i na jesień, jeżeli chcemy sobie dodać trochę energii.


DOLCE VITA NAILS - KOLOR 093

Ten kolor przysporzył mi wiele trudności z określeniem barwy. Niby jest to bardzo ciemny brąz czy kasztan, jednak ma w sobie także lekko bordowy odcień. Kolor idealny na obecną porę roku. Jest ciemny, ale kolor jest głęboki i nieoczywisty.


DOLCE VITA NAILS - KOLOR 027

W swojej kolekcji hybryd nie mam chyba typowo jasnego, brązowego koloru, ale teraz już się to zmieniło! Tak pięknego odcienia brązu jeszcze nie widziałam. Jest dość jasny i przede wszystkim ciepły. Świetnie sprawdzi się w stylizacji, bo świetnie pasuje do mojej nieco jasnej karnacji.


DOLCE VITA NAILS - KOLOR 050

No to mamy kolejnego pastelka. Tym razem w różowym odcieniu. Podobnie, jak pierwszy pokazany przeze mnie kolor, ten świetnie sprawdzi się do rozjaśnienia ciemniejszej stylizacji. Mam już pomysł jak świetnie połączyć go z fioletami. Odcień ten jest dość chłodny, ale piękny.


DOLCE VITA NAILS - KOLOR 080

Kolejny fiolecik, choć odcień bardzo nieoczywisty. Ma w sobie jakąś taką jaśniejszą nutą, ale jest zdecydowanie bardziej stonowany, niż odcień 315.


DOLCE VITA NAILS - KOLOR 164

Z tym kolorem, tak samo, jak z odcieniem 093 mam duży problem, bo... Nie widzę między nimi różnicy. Dla mnie to dwa identyczne odcienie, co zresztą widać nawet na zdjęciach. Nie mniej, kolor piękny i idealnie pasuje do tej jesiennej aury. 


DOLCE VITA NAILS - KOLOR 152

Jasny fiolet, który określiłabym mianem fioletu pastelowego, albo fioletu lila. Bardzo podoba mi się ten odcień, będzie świetnie współgrał zarówno z ciemnymi, jak i pastelowymi kolorami. W odniesieniu do przyrody, przypomina mi ten jasny, fioletowy bez.


DOLCE VITA NAILS - KOLOR 144

Kolor ten wyszedł mi na zdjęciu bardzo podobnie, do koloru 080, więc postanowiłam troszkę podrasować go w programie, by stworzyć kolor, który znacznie bardziej przypomina oryginał, dlatego wybaczcie za te szumy. Ten kolor określiłabym mianem kobaltu z fioletową domieszką.


Tak prezentuje się nowa kolekcja lakierów hybrydowych Dolce Vita Nails. Jestem zakochana we wszystkich tych kolorach. Jak widzicie, każdy znajdzie tu coś dla siebie. Są tu mocne i ciemne kolory, ale też te soczyste i wyraziste oraz delikatne i pastelowe. Zaprezentowałam Wam 11 odcieni. Mam już masę pomysłów, jak przedstawić je Wam w postaci manicure. Pierwszy post z użyciem tych kolorów planuję przygotować za jakieś 2 tygodnie. A tym czasem pokaże Wam jeszcze wszystkie swatche razem.



Znacie markę Dolce Vita Nails? Który z odcieni podoba się Wam najbardziej?

Czytaj dalej

środa, 25 października 2017

Niekosmetyczni ulubieńcy września i października - 2017

Wczoraj przygotowałam dla Was post o kosmetycznych ulubieńcach miesiąca. Z wielką przyjemnością pędzę dziś do Was, by pokazać Wam kolejnych ulubieńców - tym razem niekosmetycznych. Cieszy mnie to, że te ostatnie dwa miesiące pozwoliły mi odkryć tyle ciekawych kosmetyków i gadżetów i że mogę się teraz tym z Wami podzielić. Ulubieńców mam, aż pięciu, więc zabieram się do roboty i prezentacji. 


NOBLE HEALTH - MISIE NA ZDROWE WŁOSY

Nietuzinkowa forma wzmocnienia swoich włosów poprzez zażywanie smacznych, pomarańczowych żelków. Te nie smakują do końca tak, jak żelki-słodycze. Są mniej słodkie i mają posmak proszku Vibovit (tak bym go porównała). Mimo to dla mnie są bardzo smaczne. Teraz jestem na diecie, więc możliwość przekąszenia sobie takiego żelka była bardzo pomocna w próbie zachowania wstrzemięźliwości od słodyczy. Żelki są dość spore, nieco twarde i przed połknięciem należy je dobrze pogryźć. Misie nie wpłynęły zbytnio na stan moich włosów, które wyrosły zanim zaczęłam je zażywać, ale zdecydowanie poprawiły jakość tych, które dopiero co rosną. Pojawił się wysyp baby-hair, co bardzo mnie cieszy, bo ostatnio borykałam się z nadmiernym wpadaniem włosów. Misie kupiłam w promocji za 19,90 zł, a starczyły mi na miesiąc, bo w środku było 60 misiów, a ja, jak zaleca producent, jadłam 2 dziennie. Uważam, że to bardzo odpowiednia cena. Chętnie kupię kolejne opakowanie.


LANALINE - ŚWIECA SOJOWA O ZAPACHU TRUSKAWEK

Jesień to czas, w którym namiętnie palę świece i woski. Częściej sięgam po świece, bo poza ładnym zapachem mogę cieszyć się też romantycznym nastrojem, jaki tworzą. Moim hitem jest świeca sojowa Lanaline. Jest naprawdę bardzo wydajna. Palę ją bardzo często, aczkolwiek nie długo i starczy mi na jeszcze wiele godzin! Ma piękny zapach, który fajnie rozprzestrzenia się po pokoju. Do tego bardzo ładnie wygląda.


MAKEUP REVOLUTION - PĘDZEL DO BLENDOWANIA CIENI

W swojej kolekcji mam dziesiątki pędzli. Najwięcej mam tych do twarzy, a brakowało mi czegoś fajnego do blendowania. Skusiłam się na pędzelek Makeup Revolution E103.  Jest on cały czarny, a na trzonku widnieje złoty napis firmy i numer pędzla. To sprawia, że całość prezentuje się gustownie i z klasą. Włosie jest mięciutkie i długie, dlatego świetnie sprawdza się do blendowania cieni. Jest to pędzelek, którego używam przy każdym makijażu. Zamówiłam go na Iperfumy.pl i myślę, że w niedalekiej przyszłości skuszę się na kolejny pędzelek z tej serii.


VEET - SENSITIVE PRECISION - TRYMER DO TWARZY I CIAŁA

Do tej pory nigdy nie miałam trymera, ale przeglądając jeden z blogów natknęłam się na recenzję i przekonałam się, jak bardzo przydatny jest to gadżet. W prawdzie opinia dotyczyła innej marki, a ja skusiłam się na Veet. Kosztował ok. 100 zł, ale jest wielozadaniowy. Ma dużo wymiennych nakładek i każda z nich służy oczywiście do czegoś innego. Na trymerze obecnie mam największą nakładkę. Za jej pomocą można depilować okolice bikini czy pachy. Jest jeszcze dużo mniejsza końcówka, która ułatwi nam stylizację. Jest też końcówka, taka sama, jakie mają maszynki do cięcia włosów. Za jej pomocą można np. skrócić brwi. Trymer działa na baterie. Nożyki są ostre i z łatwością radzą sobie z obcinaniem owłosienia. Trymer jest mały i poręczny, więc można go ze sobą zabrać w podróż. W prawdzie nie usuwa owłosienia do takiego stopnia, by skóra byłą gładka, jak po goleniu, ale sprawia, że włoski są obcięte tak, że praktycznie ich nie widać. Dodatkowo nie wywołuje podrażnień, a one są moją zmorą przy tradycyjnym goleniu maszynką. Ten trymer również kupiłam na Iperfumy.pl, ale obecnie jest wyprzedany.



PEPCO - MINI COTTONBALLS - MIĘTOWO-BIAŁO-SZARE

Uwielbiam cottonballsy. Wyglądają uroczo i wieczorem potrafią stworzyć naprawdę fajny klimat. Mam trochę tego typu lampeczek w swoich zbiorach, bo mam dwa zestawy dużych cottonbalssów, jedne metalowe mini kule i ostatnio skusiłam się na mini cottonballsy z Pepco, które możecie podziwiać na poniższych zdjęciach. Zestaw 16 małych kul (1,5 m) kosztował jedynie 9,90 zł, więc nie mogłam przejść koło nich obojętnie. Do wyboru było kilka zestawów kolorystycznych. Kule są na baterie. Zasilają je 3 sztuki baterii AA, czyli zwykłe paluszki. Uwielbiam te kuleczki, pięknie nadają się jako gadżet do zdjęć.



Moimi niekwestionowanymi ulubieńcami niekosmetycznymi są w tym miesiącu również książki, ale pokazuję je Wam dość często na Instagramie, więc tu postanowiłam sobie darować. Teraz na moim stoliku nocnym od jakichś dwóch tygodni króluje Harry Potter. Dziś zabieram się za czytanie kolejnej, czwartej części jego przygód. Popadam ze skrajności w skrajność. Przez ostatnich kilka miesięcy prawie w ogóle nie czytałam, a teraz ciężko nie zastać mnie z książką w ręku. Mam zaległości w serialach, ale jakoś mnie to nie smuci. Pokochałam czytanie książek na nowo.

A Wy macie swoich niekosmetycznych ulubieńców w tym miesiącu? Co nimi jest?

Czytaj dalej

wtorek, 24 października 2017

Kosmetyczny ulubieńcy września i października - 2017

Październik nieubłaganie zmierza ku końcowi. Mamy już prawdziwą jesień. Drzewa zgubiły liście, robi się mgliście, zimno i ogólnie nieprzyjemnie. Na osłodę tych brzydkich dni przygotowałam post z ulubieńcami. Jak wiecie, nie są to posty, które pojawiają się u mnie systematycznie, a wtedy, kiedy naprawdę mam co pochwalić. W tym miesiącu takich produktów mam tylko, bądź aż cztery. Niektóre z nich już dla Was recenzowałam.


MAKEUP REVOLUTION - PALETA CIENI I HEART CHOCOLATE

Paleta I ♥ Makeup - I heart Chocolate królowała u mnie we wrześniu i w październiku. Wszystko za sprawą jej jesiennych odcieni. Których kolorów używałam najczęściej, to zdecydowanie widać. Odcienie brązowe, bordowe i pomarańczowe najczęściej gościły w tym miesiącu na moich powiekach. Moja kolekcja czekolad się powiększa, obecnie jestem w posiadaniu 4 sztuk i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się mieć je wszystkie. Czekoladki MUR uzależniają i chciałoby się mieć każdy kolor. Kuszą wyglądem i odcieniami, które kryją w swoim wnętrzu.


MARC JACOBS - PERFUMY EAU SO FRESH DAISY

Perfumy Jacobsa Eau So Fresh Daisy recenzowałam Wam stosunkowo niedawno. Nie ukrywam, że zwróciły na mnie swoją uwagę poprzez swój nietuzinkowy wygląd. Korek w kształcie bukietu kwiatów robi spore wrażenie nie tylko na mnie, ale i na moich znajomych. Kupiłam więc próbkę, by poznać zapach. Spodobał mi się na tyle, że chwilę później wylądowały w moim koszyku. Zapach jest kwiatomo-owocowy, dość świeży i orzeźwiający.


LIRENE - SHINY TOUCH - ROZŚWIETLACZ TRÓJKOLOROWY

Marka Lirene rozpieściła mnie swoimi kosmetykami do konturowania. Mój zachwyt nad różo-bronzerem nadal trwa. Używam go namiętnie od długiego czasu i nie mam dość. Pora zatem pokazać Wam siostrzany produkt, jakimś jest rozświetlacz o identycznym wyglądzie, aczkolwiek innym zastosowaniu.  Rozświetlacz ma w sobie 3 kolory - biały, brzoskwiniowy jasny i ciemny. Używam tych kolorów na raz, ponieważ to wspólnie tworzą najlepszy efekt.  Rozświetlenie jest delikatne i po prostu ładnie się prezentuje. Nikt nie zrobi sobie tym rozświetlaczem krzywdy.


LACTACYD - DELIKATNY OLEJEK DO HIGIENY INTYMNEJ

 O tym produkcie pisałam Wam jakoś pod koniec września bodajże. Zdobył on moje uznanie. Dawno nie miałam tak przyjemnego i fajnego w użyciu produktu do higieny intymnej. Dbanie o tę strefę ciała jest dla kobiety niezwykle istotne, dlatego warto używać do tego celu najlepszych produktów. Uważam, że Lactacyd Precious Oil taki właśnie jest. Ma nietypową, olejkową formułę, która pod wpływem wody wytwarza bardzo delikatną i przyjemną piankę. W składzie ma kwas mlekowy, ale to bardzo ważne. Ładnie pachnie i nawilża skórę, choć nie pozostawia uczucia tłustości. Polecam wypróbować i przekonać się o jego właściwościach na własnej skórze.


To byłoby na tyle, jeżeli chodzi o moich wrześniowych i październikowych ulubieńców. Udało mi się poznać naprawdę kilka fajnych i godnych uwagi produktów, do których z pewnością będę wracała w przyszłości, kiedy zdenkuję te opakowania. Mam nadzieję, że w listopadzie również będę mogła napisać dla Was taki post. Tymczasem zapraszam Was do siebie również jutro, ponieważ pokażę swoich niekosmetycznych ulubieńców, a mam ich pięciu.

Znacie któryś z powyższych produktów? Macie swoich ulubieńców w tym miesiącu?

Czytaj dalej