poniedziałek, 30 września 2019

Poster Store - własna galeria w domu

Cieszę się, że wszystko w końcu zmierza ku lepszemu i postępy związane z budową domu, a raczej jego wykończeniem, są już widoczne. Zostało jeszcze tylko troszkę malowania,  płytki w drodze, stolarz wybrany - można działać. Myślę już o tym od dawna, w myślach urządzam dom, a w rzeczywistości kompletuję wszystkie niezbędne akcesoria i dodatki. Takim oto sposobem przyjechały do mnie nowe plakaty Poster Store. Jestem nimi zachwycona od pierwszego wejrzenia, ale o tym niżej.


Kocham plakaty od zawsze! Mnogość wzorów i jakość wykonania zawsze przemawiała na ich korzyść. Poza tym, to najszybszy i według mnie najbardziej atrakcyjny sposób na ozdobienie ścian i dodanie wnętrzu stylu czy przytulności. Ktoś mógłby powiedzieć, że woli zdjęcia. Jasne, ma do tego prawo. Jednak ja wolę te momenty, fajne wyjazdy i szczęśliwe chwile zachować dla siebie i skryć je w albumach, by wracać do nich, kiedy tylko za tymi chwilami zatęsknię. Na swoich ścianach wolę wieszać plakaty i zmieniać je w zależności od pory roku czy humoru. Takim oto sposobem skompletowałam dwie fajne galerie, które pokażę Wam po części niżej.


PARĘ SŁÓW NA TEMAT POSTER STORE ORAZ JAKOŚCI PLAKATÓW

Poster Store jest sklepem, w którym znajdziesz różnego rodzaju plakaty (do wszelakich pomieszczeń, takich jak np. salon, sypialnia, kuchnia) w stylu skandynawskim. Są one projektowane przez artystów z całego świata. Poza plakatami, w sklepie dostępne są również ramy w przeróżnych rozmiarach,tj.: 13x18 cm, 21x30 cm, 30x40 cm, 40x50 cm, 50x50 cm, 50x70 cm oraz 70x100 cm. Dostępne także w kilku kolorach, takich jak: biel, czerń, dąb i orzech (w przypadku ram drewnianych) oraz czerń, złoto, miedź, srebro (w przypadku ram plastikowych/metalowych). Poza ramami dostępne są również wieszaki na plakaty i obrazy oraz ramki passe-partout. Produkcja plakatów w większości odbywa się w Sztokholmie, w jednej z najlepszych szwedzkich drukarni.

Plakaty wykonane są na bardzo dobrej jakości papierze (gram. 240g). Jest on gruby i czuć to już po pierwszym dotknięciu. Dzięki tej grubości można zawiesić plakat nawet bez ramy i nie są to jedyne plusy. Kolejnym jest fakt, że plakaty te są odporne na upływ czasu, ale o tym przekonam się sama dopiero za jakiś czas. Na razie nie pozostaje mi nic innego, jak wierzyć producentowi. Papier jest matowy, dzięki czemu nie odbija światła i jest widoczny z każdej perspektywy. Sama jakość wydruku jest wspaniała. Szczególnie dostrzegam ją przy plakacie z różami (ten, który stoi na półce). Środkowa róża jest tak fajnie wyostrzona, że byłam w szoku! Nawet taki plakat świetnie oddał to, co skusiło mnie na stronie.


JAKIE PLAKATY WYBRAŁAM?

Wybór był naprawdę ciężki i kompletowanie galerii ostatecznie zajęło mi 2 dni. Ciągle coś zmieniałam, bo każdy plakat wydawał się być dobry i taki, jaki chciałabym, by wisiał w moim domu. Po tych dwóch dniach w końcu udało mi się skompletować galerie idealne.  Jako naczelna fanka Harrego Pottera zrobiłam galerię związaną właśnie z nim. Kto tego nie zna i nie lubi, raczej się tego nie domyśli i to jest fajne! W tej galerii znalazły się takie plakaty, jak Expres do Hogwartu, Mapa Londynu (tam był peron 9 i 3/4), sowa oraz dwa plakaty z napisami związanymi z magią. Z kolei druga galeria, idealna na wiosnę i lato. Nazwałam ją "Romantyczna". Jest w odcieniach szarości i różu. Mamy tam kwiaty, widok na Wieżę Eiffla, kota i cytat. W całej okazałości (czyt. na ścianach) pokaże je Wam może już w listopadzie.




PLAKATY DO KUCHNI


Kto  powiedział, że plakaty mogą wisieć jedynie w salonie czy sypialni? Ja zamówiłam je również do kuchni. Postawiłam tu na minimalizm. Wybrałam listek pietruszki i napis Bon apetit. Myślę, że tworzą zgrany duet. Ja jestem nim zachwycona i już widzę, jak fajnie ozdobią ścianę w nowym domu. W zamówieniu dobrałam ramki czarne, złote i białe, także wybór, w co te plakaty ubiorę mam ogromny.




Jak widzicie, plakaty prezentują się znakomicie. Na razie są porozrzucane po pokojach, ale kiedy zawisną na jednej ścianie - efekt będzie sztosem, gwarantuję to Wam i sobie przy okazji. Cieszę się z tego zamówienia i nie mogę się doczekać, kiedy z mężem powiesimy je w swoim domu. Jeżeli i Wy szukacie fajnych plakatów do swojego gniazdka, a nie macie pomysłu, jak zagospodarować swoje ściany, na stronie Poster Store znajdziecie inspiracje, które z pewnością pomogą Wam w wyborze.

Mam też dla Was kod rabatowy. Jeśli podczas składania zamówienia wpiszecie kod JAKPIEKNIEBYCKOBIETA30 otrzymacie 30% zniżki na plakaty, z wyłączeniem plakatów Selection. Kod jest ważny przez 14 dni (do 14.10).

Lubicie plakaty? Macie jakieś w swoim domu?


Czytaj dalej

3 FAJNE SERIALE NA NETFLIXIE

Jesień sprzyja oglądaniu filmów/seriali czy czytaniu książek. Tak już jest, że gdy na dworze jest zimno, a pogoda ogólnie nas nie rozpieszcza, lubimy najzwyczajniej w świecie położyć się, zawinąć w kocyk, przygotować jakieś przysmaki, coś ciepłego do picia i pooglądać co nieco. Nie wiem, jak wy, ale ja tak mam! W zimne i deszczowe wieczory pochłaniam odcinki seriali jeden za drugim. Dziś chciałabym zaprezentować moje dwa serialowe odkrycia i jeden serial, który znam już troszkę dłużej.


SEX EDUCATION

Serial ten porusza bardzo wiele problemów, które towarzyszą szkolnej młodzieży. Mamy tu bowiem problemy rodzinne,  problemy z własną seksualnością czy piętnowanie inności. Głównymi bohaterami są tutaj Otis, który jest synem terapeutów seksualnych. Trauma spowodowana wczesnym odejściem ojca z domu, a także podsłuchiwanie terapii, które przeprowadzała jego matka sprawiły, że ma on fobie dotyczącą własnej seksualności i zarazem wielką wiedzę na ten temat. Zwraca on na siebie uwagę Meave, która wymyśla im wspólny biznes, w którym Otis ma zostać terapeutą i udzielać seksualnych porad swoim rówieśnikom i innym szkolniakom. Poruszany jest tu również wątek orientacji seksualnej. Przyjaciel głównego bohatera, Eric, jest homoseksualistą, który musi stawić czoła złośliwym uwagom  rzucanym w jego stronę. Spodobał mi się ten serial, mam nadzieję, że drugi sezon powstanie, jak najszybciej.


DOM Z PAPIERU

Słyszałam o tym serialu wiele dobrego już przez dłuższy czas, ale nigdy nie było nam po drodze. Pewnej nudnej niedzieli, postanowiłam włączyć jeden odcinek na próbę i tak właśnie przepadłam! Jest to hiszpański serial o 8 przestępcach, którzy barykadują się w hiszpańskiej mennicy narodowej i tym samym podejmują się największego skoku w historii. Akcją dowodzi tajemniczy Profesor, który zawsze jest o krok przed policją. Znacie ten schemat, w którym kibicuje się negocjatorom i czeka się, aż złodzieje zostaną posadzeni za kratkami? Gwarantuję, że tu będzie inaczej! Będziecie trzymać kciuki za Tokio, Rio, Oslo, Helsinki, Moskwę, Denvera, Nairobi, Berlina i przede wszystkim profesora. On, choć nie jest w mennicy dowodzi całą akcją z zewnątrz i nierzadko nadstawia karku, by akcja nie zakończyła się fiaskiem. Serial na ten moment ma 3 sezony. Ostatni sezon skończył się niedawno, więc mam nadzieję, że kolejny powstanie bardzo szybko, bo 3 sezon zakończył się w takim momencie, że aż mnie skręca, że nie wiem, co będzie dalej.


SHERLOCK

Ten serial jest stosunkowo najstarszy. Ma 4 sezony i każdy z nich ma po 3-4 odcinki. Wydawać by się mogło, że mało, jednak przeciętny netflixowy odcinek serialowy trwa zazwyczaj 40-60 minut, a te nawet do 1,5 h. Serial opowiada o Sherlocku Holmesie, którego inteligencja jest znacznie powyżej przeciętnej. Dostrzega on szczegóły, których normalny człowiek nie widzi i nie zwraca na nie uwagi. Potrafi on rozpoznać programistę komputerowego po krawacie, a pilota samolotowego po jego kciuku. Przyznacie, że to nietuzinkowe umiejętności i spostrzegawczość. Pomaga on policji w rozwiązywaniu przestępstw, z którymi oni sobie nie radzą. Towarzyszy mu w tym Watson, były lekarz wojskowy.


Na Netflixie poznaję co i rusz jakiś fajny serial. Oglądam ich już tyle, a każda kolejna produkcja wciąga mnie jeszcze bardziej. Największe wrażenie, jak do tej pory, spośród wszystkich seriali netflixowych, jakie oglądał, zrobił na mnie Dom z papieru. Przebieram nogami na kolejny sezon.

Czas pędzi, jak szalony, nie tylko podczas oglądania seriali. Pamiętam, jak niedawno polewałam fundamenty naszego domu, a teraz powoli pakuję się i szykuję do wyprowadzki. Sama nie wiem, kiedy to zleciało? Mamy już wybranego stolarza, który za 3-4 tygodnie przyjedzie już zamontować kuchnię, za 2 tygodnie rusza układanie glazury i terakoty. Jeszcze musimy ustalić, jaką zrobimy elewację. Ja postawiłabym na biel - jak to ja, z kolei mój mąż zawsze chciał, by była to elewacja z klinkieru. Zarówno jedna, jak i druga ma swoje plusy i minusy. Biała jest na pewno tańsza, ale klinkierowa ma ten charakter i wygląda zjawiskowo. Co wybierzemy? To okaże się później.

Jaki jest Wasz ulubiony serial? Znacie któryś z powyższych?
Czytaj dalej

Avon - zapachy Luck i Luminata, tusz do rzęs True Ultra Volume oraz bransoletka

Kosmetyki Avon systematycznie testuję już od jakiegoś czasu. Bardzo chętnie po nie sięgam nawet z sentymentu, ponieważ kiedyś sama byłam konsultantką. Mam wśród nich grupy produktów, które uwielbiam i do których często wracam. Są nimi poszczególne zapachy (np. Perceive - niebieski), tusze do rzęs i żele pod prysznic. Cieszę się, że mogę teraz poznać nowe dla mnie zapachy, tj. Luck Limitless oraz Luminata, a do tego tusz do rzęs True Ultra Volume. Jeżeli jesteście ciekawi, jak się spisały u mnie te produkty, to zapraszam do lektury.


AVON - ZAPACH LUCK LIMITLESS

Trzeba przyznać, że flakonik robi wrażenie. Jest po prostu uroczy. Butelka wygląda niczym mały prezencik ze złotą kokardką. Sama buteleczka jest przezroczysta i bezbarwna, perfumki mają błękitny kolor. Wiodącą nutą Luck Limitless jest ekskluzywny bursztyn diamentowy, który łączy w sobie zmysłowe, żywiczne ciepło. Do tego egzotyczna nuta pomelo i złotej orchidei z nutą wanilii prosto z Madagaskaru tworzy jedną spójną całość. W moim odczuciu jest to zapach słodki, kwiatowo-owocowy. Początkowo dość mocno wyczuwalny już po jednym psiknięciu. Ta woń mnie oczarowała, ponieważ bez względu na porę roku, zawsze używam takich lekkich i przyjemnych zapachów. Trwałość oceniam na dobrą. Utrzymuje się na ciele przez kilka godzin, na ubraniach nieco dłużej. Ostatnio bardzo często sięgam po Luck Limitless - bardzo dobrze czuję się mają go na sobie.


AVON - ZAPACH LUMINATA

Zapach Avon Luminata większość może kojarzyć z reklamy telewizyjnej z Małgorzatą Rozenek-Majdan w roli głównej. Ja właśnie tak się o nim dowiedziałam. Buteleczka przypominająca różowy diament stwarza wrażenie perfum ekskluzywnych i eleganckich.  Buteleczka mimo tej elegancji jest bardzo prosta i skromna, co jest najlepszym dowodem na to, że mniej znaczy więcej. Nutą głowy tego zapachu jest gruszka oraz malina, nutę serca tworzy piwonia, z kolei nutą bazy jest drzewo. Wydaje mi się, że w Luminacie dominuje nuta serca, czyli piwonia. Tą ja wyczuwam na pierwszym planie i jest to nuta dominująca. Pozostałe składniki tworzą subtelne tło. Jestem wielką fanką piwonii, więc zapach przypadł mi do gustu. Jest taki świeży, ale wyczuwam w nim też jakąś pieprzną nutę, którą ciężko mi opisać, a która dodaje perfumom charakteru. Trwałość podobna do poprzedniego zapachu.


AVON - TRUE ULTRA VOLUME - TUSZ DO RZĘS

Tuszu do rzęd Avon nie miałam od wieków, więc fajnie było móc znów jakiś poznać, tym bardziej, że miło wspominam wiele tuszów tej firmy (szczególnie te SuperShock). Najwięcej tuszów miałam jednak z sylikonowymi szczoteczkami. True Ultra Volume ma szczoteczkę z włosiem, więc nie byłam pewna czy się polubimy. Ma ona dość grubą szczoteczkę, która już przy pierwszym użyciu zrobiła na mnie dobre wrażenie.


Jest dobrze wyprofilowana, dzięki czemu świetnie pokrywa włoski na środkach, jak i po bokach. Nie odbija się na powiece i dość szybko wysycha, co jest dla mnie ogromnym plusem. Otwór na szczoteczkę ma odpowiedni rozmiar, dzięki czemu nie ma na niej za dużo tuszu. Odpowiednia ilość produktu na szczoteczce jest gwarancją lepszego rozczesywania rzęs. Nadmiar mógłby je sklejać. Maskara daje naturalny efekt nieprzerysowanych rzęs, dlatego używam jej na co dzień. Ładnie wydłuża, dobrze rozdziela rzęsy. Dodaje im kruczoczarnego koloru, który ładnie otwiera oko. Jestem z niego zadowolona.


Spotkanie po latach z marką Avon uważam za bardzo miłe. Zapachy Luck Limitless oraz Luminata fajnie się u mnie sprawdziły. Perfum Luck używam jednak zdecydowanie częściej. Jest on słodszy i bardziej trafia w mój gust, choć w zasadzie Luminacie też niczego nie brakuje. Produkty te dzięki ładnemu wyglądowi pięknie zdobią moją perfumową półeczkę. Zarówno zapachy, jak i kosmetyki kolorowe marki Avon możecie nabyć na stronie Notino.pl.

Znacie zapachy Avon? A może macie jakiegoś swojego ulubieńca?

Czytaj dalej

Spódnice tiulowe

Tiulowa spódnica może stanowić ciekawy element wielu stylizacji. Aby wyglądała olśniewająco, warto odpowiednio dostosować jej krój do własnej sylwetki. Przed zakupem tego typu garderoby należy również zwrócić uwagę na to, jak pielęgnować delikatny materiał, z którego jest uszyta.

JAK PRAĆ I PRASOWAĆ TIULOWĄ SPÓDNICĘ?

Tiulowa spódnica jest bez wątpienia bardzo efektowna. Przed decyzją o jej zakupie, warto wiedzieć, jak odpowiednio o nią zadbać, ponieważ tylko pod wpływem właściwej pielęgnacji zachowa nieskazitelny wygląd przez długi czas. W związku z tym należy zapoznać się z informacjami dotyczącymi tego, jak wyprasować tiul oraz w jaki sposób można go prać. Dane dotyczące pielęgnacji tiulowego ubrania zawsze znajdują się na metce produktu. Warto jednak pamiętać, że zazwyczaj należy prać je w niskich temperaturach. Najlepiej robić to ręcznie przy użyciu płynu do delikatnych tkanin. Odnośnie do prasowania, tiulowej spódnicy nie powinno się wygładzać przy użyciu zwykłego żelazka, ponieważ wysoka temperatura może uszkodzić materiał. Należy więc sięgnąć po generator pary lub klasyczny sprzęt wyposażony w funkcję prasowania parą. Dzięki zastosowaniu jednego z takich urządzeń tkanina będzie bezpieczna, a wszystkie zagniecenia zostaną szybko usunięte.

JAK DOPASOWAĆ TIULOWĄ SPÓDNICĘ DO SYLWETKI?

Przed zakupem tiulowej spódnicy warto zastanowić się, jaki fason będzie odpowiedni do danego typu sylwetki. Dopasowując krój stroju do własnych potrzeb, można liczyć na stworzenie zapierającej dech w piersiach stylizacji. Spódnica o długości midi, nawet o dużej ilości warstw tiulu, świetnie nadaje się dla kobiet wysokich i szczupłych. Idealnie podkreśla ich długie i smukłe nogi, nadając im przy tym lekkości i wdzięku. Mimo to, niższe czy pulchniejsze panie również mogą sięgnąć po ten fason. Ważne jednak, aby spódnica była mniej obfita, ponieważ w ich przypadku duża ilość materiału może wizualnie obciążać sylwetkę, a także zaburzać jej proporcje. Tiulowa spódnica maxi może sprawdzić się w przypadku większych wyjść. Choć najlepiej prezentuje się na wysokich paniach, mogą założyć ją również osoby niższe. Z tego fasonu powinny jednak zrezygnować kobiety o szerokich i mocno zaznaczonych biodrach. Z kolei tiulowa spódnica mini stanowi najbardziej uniwersalne rozwiązanie. Wystarczy połączyć ją z butami na wysokim obcasie, by wyglądała zjawiskowo na każdym typie sylwetki.

DO CZEGO PASUJE TIULOWA SPÓDNICE?

Kupując tiulową spódnicę, warto zastanowić się, czy w naszej garderobie znajdują się ubrania, które można z nią połączyć. Na szczęście, tego typu odzież można nosić na wiele sposobów. Doskonale sprawdzą się, np. sportowe stylizacje. Do spódnicy wystarczy założyć zwykły T-shirt oraz wygodne buty – trampki, baleriny lub sandały. Aby zyskać bardziej elegancki look, spódnicę warto zestawić z koronkową bluzką, marynarką oraz butami na obcasie. Panie, które lubią nieco „ostrzejszy” styl, również nie muszą rezygnować z zakupu tiulowego ubrania. Chcąc stworzyć nietuzinkową stylizację, wystarczy, że połączą je z obcisłym gorsetem oraz szpilkami.

Macie w swoich zbiorach tiulowe spódnice lub sukienki?
Czytaj dalej

poniedziałek, 23 września 2019

NOWOŚĆ | Bourjois Always Fabulous - podkłady, podkłady w sztyfcie i korektory

W Rossmannie trwa teraz gorąca, aczkolwiek całkiem nowa promocja na kolorówkę. Dzięki firmie Max Factor oraz Bourjois mogę tę promocję ominąć szerokim łukiem. Dlaczego? Ano dlatego, że dotarły do mnie kolejne nowości. Tym razem są to podkłady (zwykłe i w sztyfcie) oraz korektory Bourjois. Cieszę się na nowe testowanie, ponieważ wiele dobrego już czytałam o tych podkładach i często są one polecane przez Was w zestawieniach dotyczących tego, co kupić na promocji. Dodam, że te produkty obejmuje promocja -50% w Rossmann, gdyby ktoś miał chęć je kupić. Tymczasem zapraszam na prezentację przesyłki.


BOURJOIS - PODKŁAD ALWAYS FABULOUS

Marka Bourjois stworzyła podkład odporny na wszelkie warunki, który zapewnia idealne krycie, aksamitne półmatowe wykończenie i doskonałą trwałość aż do 24 godzin. Wzbogacona o składniki pielęgnacyjne i filtr SPF 20 formuła podkładu zapewnia skórze nawilżenie, ochronę i nieskazitelny wygląd o każdej porze.


CO SĄDZĘ O TYM PODKŁADZIE?

Wstępnie wypróbowałam jeden z tych podkładów. Trzeba przyznać, że wygląda on prosto i klasycznie, ale zatyczka w kolorze rose gold dodaje mu elegancji. Podkład wydobywa się za pomocą pompki. Ma ona czarny kolor, a jej dół jest w kolorze zatyczki. To, co zasługuje na pochwałę w pierwszej kolejności, to piękny i długo utrzymujący się zapach podkładu. Jest taki elegancki. Konsystencja podkładu jest dość rzadka, co wpływa na fajne rozsmarowywanie. Ma dobre krycie, które można budować dokładając kolejną warstwę. Ja nakładam podkład gąbeczką, więc dzięki temu efekt końcowy jest ładny, w żadnym wypadku nie ma mowy o masce. Skóra wygląda naprawdę ładnie, ma równomierny odcień. Niewielkie niedoskonałości przykrywa w 100%, z kolei te większe już mniej. Konieczny jest korektor. Jeśli chodzi o zapychanie - na razie nic nie mogę powiedzieć na ten temat. Za krótko się znamy. Pierwsze wrażenie jest bardzo dobre i mam nadzieję, że się utrzyma.


Na powyższym i poniższym zdjęciu możecie zobaczyć wszystkie odcienie i ich nazwy. Pierwsze dwa kolory delikatnie wpadają w różowe tony (szczególnie 100), co nawet widać na zdjęciu. Cieszę się, że trafiła do mnie cała seria, bo po raz kolejny mam szansę dobrać odpowiedni odcień dla siebie.


BOURJOIS - PODKŁAD W SZTYFCIE ALWAYS FABULOUS

Kryjący podkład w sztyfcie z gąbką. Zapewnia naturalnie matowe wykończenie oraz ukrywa niedoskonałości. Aplikator w postaci gąbki umożliwia perfekcyjne rozprowadzenie i blendowanie podkładu. 



CO SĄDZĘ O PODKŁADZIE W SZTYFCIE?

Warto podkreślić, że podkład w sztyfcie Bourjois Fabulous to dla mnie totalna nowość. Nigdy nie miałam do czynienia z podkładami w takiej formie, tym bardziej byłam ciekawa, co to za cudak. Zacznijmy od tego, że ten podkład owinięty jest folią od góry do dołu - kocham! Bourjois jest marką drogeryjną, a tam zawsze trafi się jakaś osoba, która musi wsadzić swoje palce tam gdzie nie trzeba. Nienaruszona folia = całkiem nowy, świeży produkt. Opakowanie jest dwustrone: z jednej mamy sztyft podkładowy, a z drugiej gąbeczkę. Jest ona jednak dość mała, więc raczej nie jest wygodna w rozprowadzaniu podkładu, ale... Można jej używać przy ciemniejszych kolorach i wykorzystać je do konturowania. Sam podkład ma zwartą konsystencję, dość suchą, ale dobrze się rozsmarowuje. Nie zapewnia zbyt mocnego krycia. Powiedziałabym, że jest to fajna alternatywa na co dzień. Kupić możecie go na Notino.pl.


BOURJOIS - KOREKTORY ALWAYS FABULOUS

Olśniewaj urodą o każdej porze dnia i nocy, niezależnie od sytuacji, dzięki korektorowi Bourjois Always Fabulous. Jego kremowa i delikatna konsystencja zapewnia długotrwały, a przy tym subtelny efekt. 24 godziny pełnego krycia oraz aksamitne wykończenie pozwalają utrzymać wszelkie niedoskonałości pod kontrolą bez względu na okoliczności. Jego formuła zadba o Twoją skórę, a dzięki technologii Stay-In-Place zachowasz perfekcyjny look niezależnie od tego, co przyniesie dzień. 


CO SĄDZĘ O KOREKTORACH?

Korektory w takiej formie lubię najbardziej, ponieważ dzięki wygodnemu aplikatorowi mogę nanieść produkt w każdy zakamarek twarzy. Mam dwa odcienie - 100 Ivory oraz 200 Vanilla. Dla mnie odpowiedni jest oczywiście ten w odcieniu o nr 100. We współpracy z podkładem tworzy zgrany duet i większym niespodziankom na twarzy mówię "pa".

Pierwsze zetknięcie z nowościami marki Bourjois, serią Always Fabulous, uważam za bardzo udaną. Marka ta cieszy się dobrą opinią z mojej strony już od bardzo dawna. Kultowe matowe pomadki towarzyszą mi praktycznie na co dzień, tak samo będzie z tymi produktami, szczególnie jeżeli chodzi o podkład w szkle.

Lubicie firmę Bourjois?


Czytaj dalej

piątek, 20 września 2019

Pomysły na prezent z okazji Dnia Chłopaka z MyGiftDNA

Dzień Chłopaka już 30 września. Nie jest to święto, które hucznie obchodzimy, jednak zawsze staram się podarować mężowi coś z tej okazji, chociażby z sentymentu i dla podtrzymania tradycji, którą zapoczątkowałam ponad 11 lat temu. Przez tyle lat, zdążyłam już podarować Robertowi naprawdę wiele. Z czasem pomysłów na kolejne prezenty brak. Z pomocą przychodzi MyGiftDna. W tym sklepie znajdziecie masę personalizowanych produktów, które dzięki grafikom i dedykacją nadają prezentom wyjątkowy wygląd.Wybrałam z oferty dwie rzeczy, które wręczę Robertowi 30go.


POWERBANK Z WŁASNYM PROJEKTEM 

Ten powerbank widnieje na stronie z inną grafiką. Postanowiłam wypełnić rubryki i zdać się na los, co MyGiftDna przygotują. Jakie było moje zdziwienie, gdy dostałam na maila propozycję projektu. To było dla mnie miłe zaskoczenie, gdyż myślałam, że po prostu wpisane przeze mnie słowa zostaną umieszczone na grafice, którą wtedy widziałam. Po małej modyfikacji projekt był gotowy do realizacji. Postanowiłam na prosty, dwukolorowy (zielono-żółty) napis, bez żadnych dodatków. Powerbank jest szary, jak widać prostokątny. Jego wymiar, to 140x72x13 mm. W zestawie dołączone są dwa kabelki (Wejście: 5 V / 2 A [port micro USB], wyjście: 5 V / 2,4 A [port USB] oraz 5 V / 3A [typ-C]). Posiada wskaźnik poziomu baterii. Zapakowany w schludnym, czarnym pudełku.


PRALINY Z BELGIJSKIEJ CZEKOLADY

Mam nadzieję, że wybaczycie mi, że pokazuję praliny w ten sposób, ale na stronie można dodatkowo wykupić opcję pakowania prezentu, której ja postanowiłam skorzystać. Wszystko jest tak ładnie zapakowane, że szkoda było mi to otwierać, bo nie udało by mi się potem tego spakować tak samo. W ramach rekompensaty pokażę Wam niżej, jaki wzór pralin (opakowania) wybrałam. Może mój mąż nie należy do grona typowych łasuchów, ale od czasu do czasu, jak każdy, ma ochotę na coś słodkiego, dlatego praliny z belgijskiej czekolady na pewno go zadowolą (jadłam już praliny z MyGiftDna, więc nie brałam ich w ciemno). W środku znajduje się 12 czekoladek w różnych kształtach i o różnych smakach. Każda dodatkowo zapakowana w papilotkę. Pralinki są przepyszne, rozpływają się w ustach. Wcześniejsze, które zamawiałam były w większości te same, stąd wiem co mówię. Mam nadzieję, że mąż się ucieszy.




A Wy co planujecie sprezentować swoim drugim połówkom? A może omijacie to święto?
Czytaj dalej

czwartek, 19 września 2019

WYDAWNICTWO ALBATROS | CO BĘDĘ CZYTAŁA?

Mam słabość do Wydawnictwa Albatros, ponieważ to spod ich skrzydeł wychodzą książki Nicholsa Sparksa, które naprawdę bardzo lubię. Mam małą kolekcję (na ten moment 10 książek), więc jeszcze troszkę muszę dokupić, by była kompletna. W między czasie czytam też inne książki wydane przez to Wydawnictwo. Dziś chciałabym pokazać Wam ostatnie nowości, jakie do mnie dotarły, a są to dwie książki: "Instytut" S. Kinga oraz "Noc, kiedy umarła" J. Blackhurst.


JENNY BLACKHURST - NOC, KIEDY UMARŁA / PREMIERA 18 WRZEŚNIA

Tej nocy stała na klifie i patrzyła w dół, na fale, tak jak dziesiątki razy wcześniej. Ale tym razem było inaczej – miała na sobie suknię ślubną, na rozwianych blond włosach welon i… tym razem skoczyła. Świadkowie stali na tyle blisko, że wszystko widzieli, nie zdążyli jednak jej zatrzymać. Policja prowadziła poszukiwania – bez skutku. Evie Bradley przepadła, a jej ciało zmyły fale morza. I tylko jedna osoba wie, dlaczego. Jej najlepsza przyjaciółka, Rebecca. Miesiąc po tej tragedii zdruzgotana Rebecca dostaje wiadomość: Mogłaś mnie uratować. Ale umarli nie mówią ani nie piszą… Kto więc wciąga Rebeccę i męża Evie, Richarda, w chorą grę oskarżeń i iluzji? I, na litość boską, dlaczego? // Kiedyś nie lubiłam książek w tym klikacie, ale od jakiegoś czasu się do nich przekonuję. Tym bardziej, że autorzy, którzy wydają swoje książki w Wyd. Albatros mają naprawdę "dobre pióro". Polubiłam ten dreszczyk emocji, tą niepewność, która towarzyszy rozwiązywaniu nierzadko zawiłych zagadek i odkrywaniu tajemnic. Czy Evie naprawdę nie żyje? Niebawem się o tym przekonam.



STEPHEN KING - INSTYTUT // PREMIERA 11 WRZEŚNIA

Luke Ellis budzi się w pokoju do złudzenia przypominającym jego własny, tyle że bez okien. Wkrótce orientuje się, że trafił do tajemniczego Instytutu i nie jest jedynym dzieciakiem, którego tu uwięziono. To miejsce odosobnienia dla nastolatków obdarzonych zdolnościami telepatii lub telekinezy. W Instytucie zostaną poddani testom, które wzmocnią ich naturalną, choć nadprzyrodzoną moc. Opiekunowie nie mają skrupułów – grzeczne dzieci są nagradzane, nieposłuszne – są surowo karane. Wszyscy jednak, prędzej czy później, trafią do drugiej części Instytutu, a stamtąd nikt już nie wraca. Gdy kolejne dzieci znikają w Tylnej Połowie Luke jest coraz bardziej zdesperowany. Musi uciec i wezwać pomoc. Bo jeśli komuś miałoby się udać, to właśnie jemu. Tylko, że nikt dotąd nie uciekł z Instytutu. // To jeden z najnowszych tytułów wydanych spod skrzydła Wydawnictwa Albatros i to jest totalnie w moim stylu. Gdybyście tylko widzieli, jak dotarła do mnie zapakowana. Miodzio! Była w wielkim kartonie, zapakowana w kolejny kartonik, przewiązany łańcuchem i by się do niej dobrać, musiałam odpowiedzieć na zamieszczone pytania, które stanowiły kod do kłódki. Była frajda! Niebawem zabieram się za czytanie.


Jak widzicie, książki tego wydawnictwa są różne. Głównie mroczne, pełne zagadek i niewyjaśnionych spraw, które czekają na poznanie. Ale jest tu też miejsce na romanse i miłosne uniesienia (bardzo miło wspominam tu książkę Beth O'Leary Współlokatorzy i czekam na kolejne dzieła tej pisarki). Niebawem przywędruję do Was z kolejną porcją książek z Wydawnictwa Albatros, a trzeba przyznać, że październik jest obfity w nowości.

Jaki gatunek książek jest Waszym ulubionym? Wpadł Wam któryś z tych tytułów w oko?

Czytaj dalej

niedziela, 15 września 2019

Co zamówić z Bonprix? | Moje zamówienie

Moje zamówienia z Bonprix praktycznie zawsze są udane. Nawet jeżeli coś mi nie pasuje, to zawsze mogę zwrócić i wymienić na bardziej odpowiedni rozmiar. Poza ubraniami, butami czy dodatkami, Bonprix to także miejsce, w którym znajdziemy pełno dodatków i akcesoriów do domu. Moje zamówienie, jak zwykle jest mieszane. Znalazło się w nim coś z odzieży, jak i z dodatków. Zapraszam do oglądania.


SUKIENKA LETNIA Z DŻERSEJU Z DEKOLTEM "CARMEN"

W tym roku kupiłam swoją pierwszą hiszpankę i o dziwo, fajnie w niej wyglądałam. Postanowiłam powiększyć swoją kolekcję o kolejną. Zamówiłam coś letniego. Czarną hiszpankę w kwiecisty wzór. Są to bardzo drobne kwiatki w różnych kolorach, choć przeważa wśród nich kolor czerwony i zielony. Sukienka jest miła w dotyku i fajnie leży na ciele, ale jest dla mnie za długa. Na to zwrot mi nie pomoże, więc zrobi to moja mama. Pewnie się dziwicie, po co mi hiszpanka na jesień? Ano, jest to zamówienie z 1 sierpnia, ale dopiero teraz znalazłam czas, by zaprezentować Wam te rzeczy.


ZŁOTY PASEK Z LIŚCMI Z CZERWONEGO ZŁOTA

Ten pasek zobaczyłam u znajomej i też zapragnęłam go mieć. Przyda się do przepasania np. nieco obszernej sukienki. Najbardziej podoba mi się w zestawieniu z jednolitą sukienką, np. w czarnym kolorze. Nie do końca zgodzę się, że jest to czerwone złoto, ale ma jakąś jego domieszkę. Wydaje mi się, że ten odcień jest na pograniczu żółtego i czerwonego złota. Pasek się rozciąga.



KOSZULA NOCNA BOKSERKA

Kiedy mieszka się na poddaszu, noce latem bywają naprawdę duszne i męczące. Dlatego do snu ubieram się po prostu lekko. Koszula nocna o kroju bokserki była idealna na upały. Ma bardzo przyjemny materiał i fajny nadruk, który przedstawia zamknięte oczy. Idealny motyw na koszulę nocną. Wybrałam ją w czarnym kolorze, bo to mój ulubiony.


T-SHIRT ZE SREBRNYM ZAMKIEM 

W moim zamówieniu znalazł się również czarny t-shirt, który pasuje do wszystkie. Jest prosty, bez żadnego printu, ale ma srebrny zamek, który jest jego ozdobą. Na dole ma jakby ściągacz, rękawki dość luźne. Lubię ją nosić i robię to na co dzień.


RĘCZNIKI GRANATOWE - 10 CZĘŚCI

Przeprowadzka do nowego domu zbliża się małymi krokami. Mam już sporo rzeczy z wyposażenia, ale... Brakowało mi ręczników. I takim oto sposobem w moim zamówieniu znalazł się komplet 10 sztuk. Zamówiłam je, bo cena była dobra. Najbardziej zadowolona jestem z tych największych i średnich. Dla tych malutkich na razie nie mam zastosowania. Pewnie znajdzie się wkrótce. Uszyte są z miękkiej, chłonnej bawełny. W zestawie 2 myjki o wym. 30/30 cm, 2 małe ręczniki o wym. 30/50 cm, 4 ręczniki o wym. 50/100 cm, 2 ręczniki kąpielowe o wym. 70/140 cm.


RĘCZNIKI GRANATOWE W KOTWICE

Nie mogłam się też oprzeć i nie zamówić ręczników w kotwice. Wydały mi się tak urocze, że nie mogłam się powstrzymać. Ręczniki mają marynarski motyw, a do tego fajne frędzelki. Mam tylko nadzieję, że nie będą się plątały w praniu. Ręczniki wykonane z bawełny, które dobrze chłoną wodę. Z obu stron mają odmienne kolory. Nadają się do prania w temp. 60°C. Ich wymiar, to ok. 50/100cm. Nie mogę się doczekać, kiedy zawisną w mojej łazience :)



I to by było na tyle! To zamówienie było bardzo owocne i jestem z niego zadowolona. Pewnie niebawem znów wpadnę w wir zakupów i wpadną nowe dodatki i ubrania, bo już mam kilka rzeczy upatrzonych. Przydałoby się zaopatrzyć w kilka jesiennych ciuszków.

Podoba Wam się moje zamówienie? Czy coś wpadło Wam w oko?




Czytaj dalej

sobota, 14 września 2019

Smartwoods - ręcznie wykonane produkty z drewna

Od zawsze pałam miłością do produktów tworzonych z pasją i zaangażowaniem. Szczególne miejsce w moim sercu mają też produkty niszowe. Produkty ze Smartwoods właśnie takie są i nie ma co do tego najmniejszej wątpliwości. W moje posiadanie weszły dwa produkty z tego sklepu i chciałabym je dziś Wam pokazać. Są to zegarek oraz notatnik. Zapraszam Was do przeczytania tego wpisu i obejrzenia większej ilości zdjęć.


SMARTWOODS - NOTATNIK 

Pierwszą rzeczą, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie gdy przeglądałam asortyment sklepu, był notatnik. Prezentował się on bardzo elegancko. Miał ładny kolor, a widoczne na nim słoje (warto podkreślić, że akurat układ słojów na każdym produkcie jest inny z wiadomych względów) dodawały mu uroku. Pierwsza strona teoretycznie jest czysta. Widnieje na niej jedynie logo firmy oraz czarna, całkiem szeroka guma. Dzięki niej notatnik nie otworzy się w torbie czy plecaku. Biorąc pod uwagę układ loga, producent sugeruje, że jest to notes pionowy, aczkolwiek mi bardziej podoba się prowadzenie go w poziomie i tak też uczynię.



Okładka wykonana jest z naturalnego drewna, które pokryte jest 3 warstwami lakieru. Dzięki niemu notatnik nie jest tak podatny na zabrudzenia, a i same drewno jest lepiej zaimpregnowane. W środku widzimy blok kartek, które pozyskiwane są z makulatury. Papier jest szary. Można go bez problemu wyrywać. W środku mamy 100 kartek formatu A5. Grzbiet notesu ma ciekawe "wzory" z ma (podłużne otwory) przez co notes jest bardziej elastyczny i nie uszkodzi się od ciągłego otwierania i zamykania. Dzięki temu jest bardzo elastyczny. Jestem nim zauroczona! Pięknie wygląda i fajnie pachnie.



Moja kolekcja zegarków jest spora. Nie ukrywam, że ten detal jest u mnie zawsze najbardziej mile widziany, ponieważ jest najbardziej szykowny i wygodny. W mojej szkatułce mam bardzo dużo rodzajów zegarków - są to zegarki na skórzanych paskach, bransoletach, paskach gumowych czy wykonanych z jeszcze innych tworzyw. Jednak zegarka z drewnianą tarczą tam brakowało - zdecydowanie.


Trzeba przyznać, ze jest on bardzo minimalistyczny. Dębowa tarcza (dąb kin) ma 42 mm szerokości i jest to największy zegarek, jaki mam w kolekcji. Trzeba przyznać, że rzuca się w oczy, mimo swej skromności. Tarcza jest bardzo prosta - kreski wskazują nam godziny. Na godzinie 3 widnieje logo firmy. Zegarek posiada też wskazówkę sekundową. Sam mechanizm jest japoński, kwarcowy (Citizen). Szkło jest hartowane, mineralne, dzięki czemu jest odporne na zarysowania. Pasek jest skórzany w kolorze karmelowym. Jego szerokość, to 20 mm. Pozostałe elementy, takie jak chociażby klamerka są srebrne. Mimo wielkich rozmiarów zegarek jest bardzo lekki i wygodny w noszeniu. Idealny na co dzień, jak i na większe wyjścia. Jest to zegarek unisex, więc jeżeli tylko pasek będzie dobry będę go mogła nosić na spółkę z mężem. Myślę, że ucieszy się tak samo, jak ja. Dodatkowo był pięknie zapakowany w drewniane pudełko.


Firma Smartwoods specjalizuje się w ręcznie wykonywanych produktach z drewna. W asortymencie sklepu, poza zegarkami i notatnikami są również: obudowy na telefon, muszki, spinki do koszuli, terminarze, wizytowniki, piersiówki, podkładki pod myszkę czy dekoracje ścienne. Jak widzicie, oferta na bogato. Każdy znajdzie tam coś dla siebie. Drewniane akcesoria, to piękne produkty tworzone z pasją i miłością do drewna. Impregnaty zabezpieczające te drewniane wyroby są pochodzenia naturalnego oraz są przyjazne dla środowiska. Ponadto produkty te można personalizować. Firma jest polska i wszystkie elementy rzemieślnicze wykonywane są w polskich górach - Górach Sowich. 

Podobają Wam się drewniane dodatki i akcesoria?

Czytaj dalej

piątek, 13 września 2019

WYDAWNICTWO KOBIECE | NOWOŚCI KSIĄŻKOWE W MOJEJ BIBLIOTECZCE

Od kiedy nikt nie zmusza mnie do czytania książek, bardzo polubiłam tę czynność. Na każdym szczeblu edukacji lektur do przeczytania było co niemiara i nie oszukujmy się, w większości nie były one zbyt ciekawe. Teraz, kiedy nikt niczego mi nie nakazuje w tej dziedzinie, sama bardzo chętnie sięgam po książki i spędzam z nimi większość wieczorów czy nawet nocy. Dlatego postanowiłam co i rusz pokazać Wam, jakie książkowe nowości powiększają moją biblioteczkę. Dziś chciałabym pokazać Wam nowości z Wydawnictwa Kobiecego. Zaposiłkuję się opisami ze strony wydawnictwa, gdyż sama jestem jeszcze przed lekturą większości z nich. Dodam również swoje komentarze, bo chciałabym tej serii wpisów dać również trochę "siebie".


VI KEELAND - KUSZĄCA POMYŁKA // PREMIERA 18 WRZEŚNIA

Po raz pierwszy spotkali się w pubie. Rachel powiedziała Caine’owi, co myśli o jego kłamstwach i wybujałym ego. Bez wahania zaciągnął jej przyjaciółkę do łóżka. Zapomniał tylko wspomnieć, że jest żonaty. Rachel nie żałowała żadnego słowa, które wtedy wypowiedziała. Na idealnej twarzy Caine’a pojawił się jednak tylko lekki uśmiech… Ups, chyba zaszła pomyłka. Wyszła, mając nadzieję, że nigdy więcej go nie spotka. A jednak – już następnego ranka okazało się, że Caine jest nowym profesorem na wydziale muzyki w Brooklyn College. A ona właśnie została jego asystentką. Obydwoje niepokorni i piekielnie pociągający. Czy aby na pewno po TAKIM pierwszym spotkaniu zdołają utrzymać odpowiednią zawodową relację? // Jest to jeden z najnowszych tytułów Wydawnictwa Kobiecego, bo  jak widzicie, premiera tej książki ustalona jest na 18 września. Ten krótki opis wydaje się bardzo zachęcający. Wiele związków zaczęło się od pomyłek czy niezręcznych sytuacji, więc ten pomysł wydaje mi się fajną bazą do napisania książkowego hitu. Czy tak jest? Musicie sami się tego dowiedzieć. Jedno jest pewne - książka bawi, wzrusza, ale też dodaje twarzy rumieńców dawką pikanterii.


TIJAN - HATE TO LOVE YOU

Kennedy Clarke ma za sobą koszmarny okres w liceum i studia traktuje jako nowy start w życiu. Chce zostawić za sobą licealne dramaty, zazdrosne koleżanki, namolnych chłopaków i w końcu odetchnąć. Żeby ten plan mógł się spełnić, Kennedy postanawia za wszelką cenę trzymać się z dala od seksownych facetów i jakiegokolwiek zwracania na siebie uwagi na kampusie. Przejdzie przez studia gładko, pozostając na uboczu studenckiego życia. Taki był plan, a rzeczywistość? Dziewczyna nie przewidziała, że na jej drodze stanie seksowny Shay Coleman. Dokładnie taki typ faceta, jakiego miała unikać. Postanawia, że zrobi wszystko, żeby nie mieli ze sobą nic wspólnego. Jednak okazuje się, że nie będzie to takie proste. // Kolejna książka z romansem w tle, czyli coś, co lubię. Odcięcie się od dawnego życia i rozpoczęcie nowego etapu wydaje się być pomysłem idealnym, jednak jak to w życiu bywa, nie może być zbyt łatwo, bo plany lubią się krzyżować. Czy Kennedy uda się trzymać swoich założeń i unikać Shaya? To się okaże :)


W. BRUCE CAMERON - O PSIE, KTÓRY WRÓCIŁ DO DOMU

Bella to uroczy szczeniaczek, który trafia w ramiona Lucasa. Mężczyzna od razu wie, że ten wesoły czworonóg odmieni jego życie na lepsze. Piesek również czuje, że trafił na swojego człowieka i chce być dla niego najlepszym zwierzakiem na świecie. Lucas nie może zatrzymać Belli w swoim mieszkaniu. Postanawia podjąć ryzyko i zabiera ją do szpitala, w którym pracuje. Piesek wnosi mnóstwo radości do życia pacjentów. Jednak pracownicy Kontroli Zwierząt twierdzą, że zwierzę jest niebezpieczne ze względu na swoją rasę, która w Denver jest zakazana. Zrozpaczony Lucas musi rozstać się z ukochaną Bellą, która zostaje wywieziona do innego domu poza granice stanu. Mimo wszystko piesek nie zamierza żyć z dala od swojego najlepszego przyjaciela i postanawia wziąć sprawy we własne łapy. Teraz Bella staje przed ważnym wyzwaniem. Musi odnaleźć drogę do swojego człowieka. Wyrusza w wielką, pełną przygód i niebezpieczeństw podróż, aby wrócić do domu. Czy jeszcze zobaczy Lucasa? // Lubię oglądać filmy, w których jedne z głównych ról odgrywają zwierzęta. Są to fajne filmy familijne, idealne na niedzielne popołudnia. Jednak książki z taką "obsadą" nie miałam okazji czytać. Pies, to najlepszy przyjaciel człowieka, więc trzymam kciuki za małą Bellę, by udało jej się znaleźć drogę do domu. Niebawem zaczynam lekturę.


W. BRUCE CAMERON - BYŁ SOBIE PIES

Oto pełna głębokich uczuć i zdumiewająca opowieść o oddanym psie, który życiową misją czyni wpajanie swoim właścicielom znaczenia miłości i pogody ducha. Bailey jest zszokowany – po krótkim i smętnym życiu, jakiego doświadczył w postaci bezpańskiego psiaka odradza się w ciele niesfornego szczeniaka. Kiedy trafia pod opiekę ośmiolatka Ethana, który kocha go całym sercem, odkrywa nowe oblicze – dobrego, poczciwego pupila. Jednak życie u uwielbianej rodziny to nie koniec przygód Baileya. Ponownie odradza się w postaci kolejnego psa! „Był sobie pies” to pokrzepiająca i pomysłowa historia. Doprowadza czytelnika do łez – zarówno tych ze śmiechu, jak i wzruszenia. Ta książka w piękny sposób pokazuje, że miłość nie zna granic oraz że nasi najbliżsi zawsze są przy nas. // Oglądałam ten film. Wylałam na nim morze łez. Serio! Płakałam 4 razy. Czasem lubię, tak po prostu, usiąść i sobie pobeczeć na wzruszającym filmie. Mówią (i ciężko się z tym nie zgodzić), że książki są lepsze od filmów - to był właśnie główny bodziec, który skłonił mnie do wybory tej książki. Mam nadzieję, że wzruszy mnie tak samo, jak film.


W. BRUCE CAMERON - BYŁ SOBIE PIES 2 // PREMIERA 18 WRZEŚNIA

Mała Clarity June opuszcza ukochaną babcię oraz jej psa i wyjeżdża z matką do wielkiego miasta. Psiak przeżył już wiele wcieleń i sporo się o ludziach nauczył. Miał różne imiona: Bailey, Toby, Ellie, Koleżka… Tym razem powraca, aby wypełnić nowe zadanie. Spotyka dorastającą Clarity, wnuczkę ukochanego przyjaciela Ethana. Dziewczynka ma talent do pakowania się w kłopoty, więc Bailey w swoim nowym wcieleniu musi jej strzec i zrobić wszystko, żeby była szczęśliwa. Razem czeka ich mnóstwo przygód pełnych wzruszeń i radości! Ten oddany i kochany pies pomoże swojej pani zrealizować jej marzenia i odnaleźć prawdziwą miłość. Czasami będzie musiał odejść, by zaraz znów powrócić jako inny czworonożny przyjaciel. Jednak nie zamierza się poddawać – musi być dzielnym psem! Jedno wie na pewno: życie jest na tyle pomerdane, że zawsze warto trzymać się razem. // Skoro wybrałam pierwszą część przygód o psie o imieniu Bailly, nie mogło zabraknąć też części drugiej. Ekranizacji jeszcze nie oglądałam, więc to dobra okazja, by najpierw poznać ją w formie papierowej. Jestem ciekawa nowych wcieleń tego psiaka i historii, jakie przytrafią mu się po drodze.



To by było na tyle, jeżeli chodzi o ksiązkowe nowości z Wydawnictwa Kobiecego. Przeglądając tytuły widniejące na stronie tego wydawnictwa wiem, że bardzo się polubimy. Większości historii zamkniętych w tych książkach, to tematyki, którym lubię poświęcać swój czas. Odprężają mnie, sprawiają, że odpoczywam i miło spędzam wieczór.

Znacie Wydawnictwo Kobiece? Czy znaleźliście wśród tych tytułów coś dla siebie?
Czytaj dalej