czwartek, 31 maja 2018

L'Oreal Elseve - Low Shampoo - magiczna moc olejków - krem myjący

Pielęgnacja moich włosów spędza mi sen z powiek. Strasznie nie lubię o nie dbać, bo mam wrażenie, że cokolwiek bym nie zrobiła, ich stan w ogóle się nie poprawia. Na ten moment moje włosy są do pasa, więc są naprawdę długie. Nie mogę się zatem poddawać w walce o ich lepszy wygląd. Na pewno obetnę je po ślubie, ale na razie muszę się jeszcze na jakiś czas wstrzymać. Próbuję różnych wynalazków i do nich zalicza się według mnie złoty krem Low Shampoo od Loreal Elseve. Jeżeli jesteście ciekawi, jak się u mnie spisał, to zapraszam niżej.


W skład tej serii wchodzą 3 produkty, tj. złoty - moc olejków, biały - total repair oraz czerwony - color vive. Ja mam wersję złotą wzbogaconą olejkami, więc wydaje mi się, że najlepszą. Konsystencja kosmetyku jest dość gęsta, kremowa, bardzo przyjemnie pachnie i super rozprowadza się na włosach. Do zaaplikowania produktu używam 10 pompek, czyli maximum, o którym mówi producent.


Nie pieni się w ogóle, dlatego same mycie przebiega dość dziwnie. Bez piany mam zawsze wrażenie, że produkt po prostu nie umyje dostatecznie moich włosów i skóry głowy.  Nakładając tak dużą ilość tego kremu, który w ogóle się nie pienił bałam się, że zamiast je umyć, to je obciąży. Na szczęście tak się nie stało. Byłam zaskoczona, bo włosy po wyschnięciu wyglądały niezwykle świeżo i były w końcu w większym ładzie. Nie puszyły się, aż tak mocno, jak zazwyczaj.


Podsumowując, jestem zadowolona z tego produktu. Włosy po nim wyglądały naprawdę bardzo przyzwoicie. Nie jest to jednak produkt bez wad, bo biorąc pod uwagę długość moich włosów okazał się mało wydajny z czym osoby długowłose muszę się liczyć. Moja mama ma włosy za ucho i używa o połowę mniej produktu, więc jej starczyłby na 2x dłużej. Wydaje mi się jednak, że cena 25 zł za 500 ml nie jest jednak wielkim wydatkiem, by wypróbować ten produkt. Kupić go możecie na Iperfumy.pl - jest to moja ulubiona e-drogeria.

Znacie tego typu kremy myjące? A może mieliście ten od L'Oreal Elseve?

Czytaj dalej

Dermedic Capilarte - szampon kuracja stymulująca wzrost włosów

Mam bardzo długie włosy. Zapuszczam je do ślubu i chcę, by były jak najdłuższe, do zaplanowanej fryzury (warkocz). Włosy same z siebie rosną mi dość szybko, ale chciałam ten wzrost jeszcze przyspieszyć. Kupiłam więc na Iperfumy.pl szampon Dermedic Capilarte stymulujący wzrost włosów z polecenia koleżanki. Jesteście ciekawi, jak się spisał? To zapraszam do zapoznania się z recenzją.


Szampon mieści się w białej, plastikowej butelce. O ile się nie mylę, uprzednio zapakowany był jeszcze w kartonik. Szata graficzna prosta, schludna, choć dość obficie przepełniona informacjami. Szampon ma pojemność 300 ml i kosztuje ok. 26 zł. Niestety nie mogę zrobić Wam zdjęć konsystencji, ponieważ nie byłam pewna czy będę go recenzowała, a kiedy się zdecydowałam, to fotografowałam już pustą butelkę. W każdym razie była ona rzadka, co nie do końca mi odpowiadało. Zabarwienie wchodziło w odcień brudnej bieli. Zapach przyjemny, bardzo delikatny. Zamknięcie typu "press" - bardzo wygodne pod prysznicem.


Szampon prawie wcale się nie pienił, ale jest to produkt bardziej z tych specjalistycznych i według producenta, powinniśmy aplikować go na skórę głowy, więc zarówno jego rzadkość, jak i brak piany wcale nie wpływał na to, że brałam go więcej, niż to było konieczne. Przy okazji nanosiłam też trochę na resztę włosów. Ostatecznie były one dobrze umyte, choć szampon trochę je plątał. Nie obyło się bez nanoszenia dodatkowo jakiejś odżywki. Na włosach pozostawał bardzo delikatny zapach, co jest dużym plusem. Jeżeli chodzi o sam wzrost, to ogólnie, na całej długości nie zauważyłam żadnych spektakularnych efektów, ale pojawiło się za to dużo baby hair, co ogromnie mnie cieszy. Jak widzicie na opakowaniu, producent zapewnia 100% zahamowania nadmiernej utraty włosów - w tym zakresie są to przysłowiowe "gruszki na wierzbie", bo niestety włosy wypadały w takim samym stopniu. Jeżeli na własnej skórze chcecie przekonać się o działaniu tego produktu, to nie pozostaje nic innego, jak wejść na www.iperfumy.pl i zamówić go dla siebie.

Znacie serię produktów Capilarte z Dermedic? Mieliście szampon stymulujący wzrost włosów?

Czytaj dalej

piątek, 18 maja 2018

Czego potrzebują nasze włosy?

Każdy człowiek jest inny. Ma różne potrzeby. Każdy z nas ma też inną skórę czy włosy. Są kosmetyki, które u jednych się sprawdzają, a u innych otrzymują miano bubli. Co zrobić, by uniknąć kupowania produktów, które po prostu się nie sprawdzą? Na dobrą sprawę ciężko zapobiec temu całkowicie, ale złe wybory można zminimalizować poznając lepiej potrzeby naszego ciała. Dla mnie największą zagadką są włosy, bo o ile w pielęgnacji ciała wiem, co tak naprawdę mi szkodzi, a co sprzyja, tak w kategorii włosów ciągle czegoś się uczę. Jest tyle rodzajów włosów, że aż ciężko to sobie wyobrazić. Są włosy wysokoporowate, niskoporowate, normalne, suche, przetłuszczające się, takie którym brakuje objętości oraz te, które mają jej, aż nadto. Do tego są włosy naturalne czy farbowane. Istnieją pewnie jeszcze jakieś podziały, o których zapomniałam. Warto więc kupować produkty, które z góry są przypisane naszemu rodzajowi włosów, co zwiększy prawdopodobieństwo ich dobrego wpływu na naszą fryzurę. Kosmetyki kerastase z Gobli.pl mogą pomóc na wiele "dolegliwości".


CZEGO POTRZEBUJĄ WŁOSY FARBOWANE?

Zacznę od tej kategorii włosów, ponieważ sama jestem ich posiadaczką.  Farbuję włosy nie dlatego, że mam taki kaprys, a dlatego, że po prostu jak na swój wiek mam bardzo dużo siwych włosów, co chyba odziedziczyłam po rodzicach. Farbowanie jest więc nieuniknione, ponieważ siwe włosy na tle moich kasztanowych prezentują się kiepsko. Nie od dziś wiadomo, że farbowanie znacząco wpływa na osłabienie naszych włosów. Osłabieniu ulega tu cała struktura włosa, ale również jego cebulka. Dlatego najczęściej włosy takie można zaliczyć do kategorii suchych, pozbawionych blasku czy łamliwych, więc czego im tak naprawdę potrzeba? Przede wszystkim regeneracji oraz utrzymania jak najdłużej koloru, by farbowania nie powtarzać zbyt często. W tej roli fajnie sprawdzi się seria Kerastase Reflection. W skład serii chodzi kilka produktów z przeznaczeniem do różnego rodzaju włosów, np. grubych czy cienkich.  Znajdziecie tam Kąpiel Chromatique, która pielęgnuje i chroni koloryzowane lub rozjaśniane włosy. Zapewnia trwałą ochronę koloru i upiększa teksturę włosów. Jest również maska do włosów grubych, której zadaniem jest korekcja kolory, ochrona, nadanie połysku i odżywienie, a maska Chromatique do włosów cienkich odżywia cienkie, uwrażliwione włosy. Trwale chroni kolor i podkreśla jego głębię. Ciekawą innowacją jest też tusz Chromatique. Tusze te dodaje się do maski chroniącej kolor, dzięki czemu jeszcze bardziej zapobiega ona blaknięciu włosów.


CZEGO POTRZEBUJĄ WŁOSY NIEZDYSCYPLINOWANE I PUSZĄCE SIĘ?

Taki rodzaj włosów daje popalić kobietom. Nie ma nic gorszego niż włosy, których tak naprawdę nie można ogarnąć, bo ciągle płatają nam figle. Moje włosy nie lubią się z wilgocią i taki problem ma chyba większość kobiet.  Wystarczy, że na świeżym powietrzu robi się już trochę bardziej mokro i moje włosy zaczynają przypominać afro. Na takie problemy marka Kerastase również ma odpowiedź. Stworzyła linię produktów z serii Oleo Relax, która dzięki zawartości pochodnych silikonów, olejów (shoera i palmowego) odżywiają dogłębnie łuskę włosową. Produkty te nie powodują natłuszczenia włosów, a jedynie efekt dociążenia. Z tej serii zaciekawił mnie najbardziej fluid wygładzający Oleo-Relax, który pomoże uporać się z niesfornymi włosami, a także maska do włosów nieposłusznych, suchych i puszących się, która wygładza, nadaje sprężystości oraz ułatwia rozczesywanie. Warto pamiętać, by poza pielęgnacją takim włosom poświęcać więcej uwagi, np. nie powinno się ich czesać na mokro (chyba, że są to loki) lub prostować czy kręcić gdy są mokre i wilgotne.Osuszanie za pomocą pocierania ręcznikiem, to też nie jest dobre rozwiązanie. Najlepiej jest zawinąć takie włosy w bawełnianą koszulkę i delikatnie je odsączyć.

CZEGO POTRZEBUJĄ WŁOSY Z TENDENCJĄ DO PRZETŁUSZCZANIA SIĘ, WYPADANIA I ŁUPIEŻU?

Pisząc ten post mam wrażenie, że mam wszystkie problemy świata związane z włosami. Używając różnego rodzaju szamponów muszę uważać, bo łupież w moim przypadku powraca jak bumerang. Muszę również myć włosy codziennie, by ciągle były świeże. Jak sprawić, by nasze włosy dłużej zachowywały świeżość oraz jak uchronić skórę głowy przed niechcianym i znienawidzonym łupieżem? Trzeba używać odpowiednich produktów. Seria Kerastase Specyfique znajduje tu swoje zastosowanie. Gama Kérastase Spécifique została opracowana w odpowiedzi na problemy skóry głowy, takie jak podrażnienia, swędzenie, łupież, wypadanie włosów i przetłuszczanie się skóry głowy. Produkty należące do tej gamy skutecznie rozwiązują te problemy, przywracając równowagę skórze głowy. W tej serii zaciekawił mnie szampon oczyszczający, który pielęgnuje skórę głowy oraz pomaga wyeliminować łupież, zarówno suchy, jak i tłusty, nawet na 8 tygodni. A do tego spray Stimuliste, który przeznaczony jest do codziennego stosowania. Przeciwdziała wypadaniu włosów. Utrzymuje odpowiednią gęstość włosów wykazujących skłonności do utraty grubości i objętości oraz pomaga stymulować ich wzrost.


Na co dzień jestem posiadaczką bardzo długich włosów, które widzieliście zapewne nie raz. Mimo to przygotowałam mały kolaż, by je Wam pokazać. Nie jestem może typową dziewczyną, która robi sobiecodziennie selfie - u mnie ich na lekarstwo. Robię je głównie pod kątem makijaży lub jakichś konkretnych stylizacji. Na tych 3 zdjęciach widać je jednak dobrze. Pierwsze zdjęcie dobrze ukazuje, że moje włosy mają sporą tendencję do puszenia się. Warto byłoby więc zastosować środki, które by je zdyscyplinowały.

Każda z serii Kerastase ma w swojej gamie po kilka produktów. Ja wymieniłam te, które wzbudziły moje zainteresowanie. Jeżeli chcecie poznać ich więcej, to nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zaprosić Was do zajrzenia na stronę Gobli, gdzie znajdzie wyżej wymienione serie, jak i wiele więcej, np. produkty dla mężczyzn, produkty utrwalające czy dodające objętości i blasku.


Czy Wasze włosy dostarczają Wam jakichś kłopotów?
Czytaj dalej

środa, 16 maja 2018

Loreal Revitalift - krem na dzień i na noc przeciw starzeniu się skóry

Produkthy marki Loral rozgościły się u mnie na stałe. Robiąc zakupy w drogerii internetowej http://iperfumy.pl co i rusz dokładam do koszyka jakąs nowość. Tym razem w koszyku znalazły się produkty z serii Revitalif, które przywędrowały do mnie z myślą o mojej mamie. Jeżeli jesteście ciekawi, jakie mają właściwości i jak wstępnie działają, to zaprasza na krótkie recenzje.


LOREAL REVITALIFT - KREM PRZECIWSTARZENIOWY NA DZIEŃ

Krem regeneracyjny na noc przeciwko starzeniu się skóry L’Oréal Paris Revitalift Cica zmniejsza widoczność zmarszczek i zapewnia skórze natychmiastowe nawilżenie. Minimalizuje występowanie drobnych linii i zmarszczek, pomaga odbudować barierę ochronną skóry, poprawia sprężystość skóry i ujędrnia ją, zapobiega odwodnieniu skóry i nadaje jej delikatność, ma lekką, nietłustą konsystencję a także jest testowany dermatologicznie. W składzie znajdziemy wąkrotkę azjatycką, która ma właściwości regeneracyjne. Jak stosować krem? Codziennie rano nanosić go na twarz oraz szyję delikatnymi pociągnięciami w górę i w dół.


LOREAL REVITALIFT - KREM PRZECIWSTARZENIOWY NA NOC

Krem ten mieści się w słoiczku, a do jego głównych właściwości należy ograniczenie objawów starzenia się skóry, wyraźnie zmniejszenie widoczności zmarszczek, regeneracja bariery ochronnej skóry, ujednolicenie struktury skóry oraz lekka i nietłusta konsystencja. W składzie również znajdziemy wąkrotkę azjatycką. Produkt jest hipoalergiczny i nadaje się do stosowania na skórę wrażliwą. Krem należy nanosić regularnie i codziennie wieczorem na oczyszczoną skórę twarzy i szyi. Kolistymi ruchami delikatnie wmasować.


Na ten moment produkty te świetnie spisują się u mojej mamy i mam nadzieję, że będą szczyciły się tym fajnym działaniem do samego zdenkowania.

Znacie produkty Loreal z tej serii?

Czytaj dalej

Paese - emulsja do zmywania makijażu twarzy i oczu oraz puder sypki High Definition

Paese to marka, której raczej nie trzeba nikomu przedstawiać. Bardzo często recenzje tych produktów przewijają się w mojej liście czytelniczej. Sama do tej pory miałam jedynie pomadkę w kolorze nude oraz lakier do paznokci, więc cieszę się, że dzięki hojności marki i ofiarowaniu przez nią zestawów kosmetyków na współorganizowane przeze mnie Spotkanie Blogerek, mam okazję przetestować tych produktów więcej. Dziś chciałabym napisać kilka słów na temat emulsji do demakijażu twarzy i oczu, a także o pudrze sypkim High Definition. 


Emulsja mieści się w plastikowym opakowaniu z pompką - takie rozwiązanie chyba lubi każda z nas. Jest wygodne i bardziej higieniczne. Poza tym, zawartość można wydobyć używając tylko jednej ręki. Naklejka nie zasłania całej butelki, dzięki czemu możemy kontrolować zużycie. Emulsja przeznaczona jest do każdego rodzaju cery i ma za zadanie usuwać makijaż sceniczny, wodoodporny i fotograficzny.




Zdecydowanie za mocny preparat na moje potrzeby. Na co dzień mój makijaż wygląda bardzo naturalnie. Podkład, puder i tusz - to wszystko, więc nie potrzebuję, aż takiego działania. Któregoś razu, rzęsa wpadła mi do oka i chcąc nie chcąc musiałam ją jakoś wydobyć. Cała się rozmazałam, byłam zapłakaną "pandą". Makijaż trzeba było zmyć, a ja pod ręką (w swoim pokoju) miałam właśnie tę emulsję. Postanowiłam użyć jej po raz pierwszy. Konsystencja jest dla mnie okropna. Jest to coś 10 razy bardziej tłustego, niż przy używaniu dwufazówek, czego swoją drogą nie znoszę. Na wacik naniosłam jedną pompkę, przyłożyłam do oka, które emulsja ta po prostu zalała. Nastąpiło nieprzyjemne pieczenie, oczy zaszły mgłą, a tłustej powłoki nie mogłam się pozbyć. Producent zaleca, by nanosić ją za pomocą dłoni na suchą twarz. Nie wyobrażałam nanosić sobie jej dłońmi na oczy, więc zaposiłkowałam się wacikiem i to chyba nie był dobry pomysł. Poszłam zmyć całość i było już ok. Emulsję najprawdopodobniej podaruję komuś, kto na co dzień stosuje mocny lub wodoodporny makijaż, ponieważ u mnie produkt ten nie ma po prostu pola do popisu. Nie odradzam nikomu, ja po prostu nie tego szukam, płyn micelarny sprawdza się u mnie najlepiej. Jednak zapoznając się z opiniami koleżanek, które używają wodoodpornych kosmetyków stwierdzam, że produkt radzi sobie u nich świetnie. 




Po małym rozczarowaniu pora na opis zdecydowanie lepszego produktu. Jest nim sypki puder Paese High Definition, który idealnie sprawdza się jako wykończenie mojego codziennego makijażu. Jest do puder do każdego rodzaju cery, który jak informuje producent, ma średnie krycie, co zobrazowane jest na opakowaniu dwoma zacieniowanymi kwadracikami, na cztery dostępne. Produkt mieści się w plastikowym słoiczku z nakrętką. W środku znajdziemy także gąbeczkę - ogólnie puder aplikuję za pomocą pędzla, ale fajnie, że producent pomyślał też o takim udogodnieniu, ponieważ spokojnie można wrzucić ten puder do torebki i używać kiedy tylko mamy ochotę bez potrzeby zabierania ze sobą pędzla.




Jeżeli chodzi o działanie, to  puder wydłuża trwałość makijażu, daje matowe wykończenie, które utrzymuje się dość długo na twarzy, jednak podczas upałów wymaga dość częstych poprawek. Nie wysusza, całkiem przyjemnie pachnie, a ewentualne przebarwienia stają się mniej widoczne. Nabyć go można w trzech kolorach, więc wydaje mi się, że każdy dopasuje coś do swoich potrzeb. Jedynym minusem jest dla mnie cena tego pudru, ponieważ kosztuje 45 zł. Niestety w dzisiejszych czasach bardzo często spotykamy się z drogimi przedmiotami i to w każdej dziedzinie życia. Dla przykładu, skusimy się na zakup jakiegoś urządzenia, które po jakimś czasie się zepsuje, a my potem musimy dokupić części, by je naprawić. Części, szczególnie do różnego rodzaju maszyn, są dośc kosztowne. Warto więc wybrac firmę, u której wraz z wysoką ceną idzie również bardzo dobra jakośc. Do takich firm należy firma https://cemasz.pl/. Firma ta stawia właśnie na jakość, co w tych czasach bardzo się ceni!


Znacie te produkty Paese? Lubicie markę?

Czytaj dalej

wtorek, 15 maja 2018

Przegląd produktów dla niemowląt

Jakiś czas temu wspominałam Wam chyba, że za kilka miesięcy będę dumną ciocią. Muszę poczynić pewne przygotowania w tym zakresie i zacząć orientować się w tym, co mogłoby przydać się mojemu bratu i bratowej przy opiece nad dzieckiem. Znalazłam kilka fajnych produktów na stronie modino.pl i chcę się nimi z Wami podzielić. Wiem, że na co dzień czyta mnie dużo mam, więc może i wy doradzicie co z tej listy faktycznie jest przydatne, a co można sobie darować.
LEŻACZEK USPOKAJAJĄCY FISHER PRICE

Nowoczesny leżak, który wyróżnia się ładnym o oryginalnym kształtem, a także piękną kolorystyką. Dziecko przebywając w nim ma gwarancję wygodnej pozycji, która jest kluczowa podczas zasypiania czy też zabawy. Dodatkową funkcją jest możliwość włączenia wibracji, które pomogą dziecku zasnąć czy też się uspokoić. Z daszku zwisają dwa zwierzątka. Każdy ruch dziecka w leżaczku skutkuje delikatnym kołysaniem się leżaczka. Plusem jest tu również opcja ściąganego pokrowca.

USPOKAJAJĄCA ŻYRAFA

Zabawka ta opiera się o emitowanie spokojnej i łagodnej muzyki, która zrelaksuje, odpręży i uspokoi maluszka. Przydatna jest w podróży, ponieważ jest to produkt przenośny, ale i na co dzień. Można ją zabrać na spacer czy wycieczkę, ale również postawić na komodzie czy szafce koło łóżeczka. Zwierzątko ma wbudowane, aż 20 minut takiej muzyki. Do wyboru mamy 10 utworów, w których skład wchodzą relaksujące piosenki, szumy czy też odgłosy przyrody.

MATA EDUKACYJNA 3w1

Mata edukacyjna Wesoły samochodzik 3w1 od Fisher Price posłuży maluchowi od niemowlęctwa, aż po czas stawiania pierwszych kroczków. Jest to produkty stymulujący zmysły dziecka. Stymulacja pomaga w prawidłowym rozwoju dziecka. Podczas zabawy zwisające zabawki będą świecić i wydawać różne dźwięki. Zabawki klekoczą, grzechoczą i brzęczą! Mata służy do zabawy leżąc na pleckach, ale i na brzuszku. Kładąc maluszka na brzuchu wystarczy obniżyć kierownicę, by mógł ją dosięgnąć, uruchamiać i słuchać dźwięków. Mata przyda się na wielu etapach dorastania dziecka, ponieważ gdy posiądzie ono umiejętność samodzielnego siedzenia, wystarczy ustawić obręcz pod kątem 45*, dzięki czemu stworzymy samochodową "deskę rozdzielczą". Użycie klaksonu powoduje uruchomienie 30 minut muzyki, światełek i dźwięków. Pomysł z matą bardzo mi się podoba i sama miałam okazję zobaczyć, jak dziecko z rodziny mojego narzeczonego było nią zainteresowane.

KARUZELA Z MISIAMI I PROJEKTOREM

Kiedy myślę o dziecięcym łóżeczku, w głowie mam od razu karuzelę. Na rynku dostępnych jest tyle pięknych wariantów, że ciężko jest się na jakąś zdecydować. Karuzela Fisher Price, to gadżet do zadań specjalnych.  Wyciszy każdego malucha! Poza tym stanowi również piękną dekorację łóżeczka i pokoju dziecka. Dźwięki, które wydobywa karuzela dają poczucie bezpieczeństwa i zadowolenia. Kolory zabawek są delikatne i przyjemne dla oka. Nie rozpraszają. Karuzelka wyposażona jest w pilot, by umożliwić zdalne włączanie zabawki, co stanowi bardzo fajne rozwiązanie i zarazem wygodę dla rodziców.
 Czy w zaprezentowanych tu produktach jest jakiś, które same stosujecie mamuśki?
Czytaj dalej

poniedziałek, 14 maja 2018

Jak szybko i łatwo zwrócić swoje zakupy?

Chcesz dokonać zwrotu zakupionego towaru? Za pośrednictwem zwracam.pl wygenerujesz niezbędne dokumenty a nawet zamówisz kuriera po odbiór paczki z Twojego domu/pracy. To bardzo proste. Wystarczy podać kilka niezbędnych informacji, a reszta roboty zostanie zrobiona za Ciebie.


Zanim zrealizujesz zwrot towaru zakupionego przez Internet, sprawdź, czy wciąż masz możliwość zwrócenia przesyłki. Możesz zrobić to na Zwracamy.pl. Musisz jedynie podać datę zakupu towaru, a system sprawdzi, ile czasu pozostało Ci na odstąpienie od umowy oraz odesłanie paczki. Ustawowo przysługuje Ci czas do 14 dni na rezygnację z zakupu oraz kolejne 14 dni na zwrot (odesłanie) zakupionego towaru. Niektórzy sprzedawcy jednak indywidualnie wydłużają ten termin.

Formularz zwrotu towaru, jaki znajduje się w serwisie, to proste w obsłudze, intuicyjne narzędzie, które pozwoli Ci szybko, sprawnie i naprawdę wygodnie zrealizować zwrot i odesłać paczkę. Wypełnienie formularza zajmie Ci zaledwie kilka chwil. Gdy to zrobisz, wydrukuj dokument, a następnie dołącz go do zwracanej przesyłki. I gotowe! Za pośrednictwem Zwracam.pl możesz także przesłać bezpośrednio do sprzedawcy oświadczenie o odstąpieniu od umowy (wystarczy tylko zaznaczyć w formularzu odpowiednią opcję).

Korzystając z serwisu Zwracam.pl i realizując w ten sposób zwrot towaru zakupionego przez Internet, masz możliwość nie tylko uzyskania potrzebnych informacji oraz wygenerowania niezbędnych dokumentów. W tym serwisie zlecasz także przesyłkę, czyli fizyczny zwrot, nadanie, odesłanie towaru. Jak to zrobić? Wypełniając formularz zwrotu towaru wystarczy zaznaczyć odpowiednią opcję – Zamów kuriera. Innym rozwiązaniem jest nadanie przesyłki w jednym z punktów kurierskich lub punktów Poczty Polskiej. 
 
Często zdarza Wam się zwracać paczki, które zamówiliście?
Czytaj dalej

piątek, 11 maja 2018

Nivea Sun - Protect & Bronze - mleczko do opalania

W Klubie Przyjaciółek Nivea jestem stosunkowo niedługo, a już miałam okazję wypróbować tyle nowości, że głowa mała. Wcześniej nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak ta marka fajnie się rozwija i jak często wypuszcza na rynek coraz to fajniejsze nowości. Jedną z najaktualniejszych jest mleczko do opalania Nivea Sun Protect&Bronze. Kiedy go dostałam, trochę się zdziwiłam. Jeszcze nie zdarzyło mi się opalać w maju, ale Nivea ma chyba kogoś zaufanego na górze, bo jakby wywróżyli, że nadejdą takie upały, w które taki produkt będzie niezbędny. Zapraszam Was na jego recenzję.


Jest to mój pierwszy produkt Nivea do opalania od bardzo dawna. Kiedyś pamiętam, że miałam jakieś smarowidełko. Ogólnie w tej kategorii nie przywiązuję się zbytnio do marki - co roku wychodzą coraz ciekawsze produkty, które po prostu chcę wypróbować. Ten można zdecydowanie do tej listy dopisać i cieszę się, że wpadł w moje łapki. Marka Nivea dba o nas w każdej sferze, więc nie może być inaczej w przypadku opalania. Butelka, w której znajduje się mleczko jest bardzo przyjemna dla oka. Jest niebieska, a zza logo marki wyłania się słonko, co daje nam skojarzenie, że butelka jest niebem (ale jestem odkrywcza). Jest to proste rozwiązanie, a bardzo mi się podoba. Ochrona jaką gwarantuje ten produkt, to 30 SPF.


Poza tym, że mleczko chroni nas przed szkodliwym działaniem promieniowania, to dodatkowo delikatnie muska nasza skórę opalenizną, co nie jest zasługą samoopalacza, bo go tu nie znajdziecie. Wszystko dzieje się za sprawą ekstraktu Pro-Melanin, który w naturalny sposób pobudza proces opalania. Butelka ma pojemność 200 ml i ma starczyć nam na 6 użyć (na całe ciało, dla dorosłego człowieka). Ja smaruję tylko poszczególne partie ciała, które wystawiam na słonko, więc mi starczy na dłużej. Zapach jest dla mnie bardzo typowy dla tej marki, a więc ładny Po prostu go lubię. Sama aplikacja jest przyjemna, ponieważ mleczko ładnie się rozprowadza i błyskawicznie wchłania.


Warto pamiętać o odpowiedniej ochronie jeżeli eksponujemy nasze ciało na działanie promieni UV. Skóra bez odpowiedniej ochrony może się za mocno spiec, a dodatkowo szybciej się starzeje, a chyba tego nie chcemy. Moim bodyguardem w ochronie przed słońcem jest w tym roku Nivea i na pewno się to nie zmieni, przynajmniej podczas tego lata. Jeżeli i Was kusi ten produkt, to nabyć go możecie na stronie www.ipferymy.pl.

Pamiętacie by odpowiednio zadbać o swoją skórę na dworze? Smarujecie się kremami/mleczkami z filtrem?
Czytaj dalej

wtorek, 8 maja 2018

Foods By Ann - zdrowe przekąski

Bycie fit jest ostatnio bardzo popularne i od długiego już czasu na topie, ale na każdym kroku czyha na nas jakas pokusa. Fajnie więc znaleźć jakieś przekąski, które w jakims stopniu zaspokoją ochotę na coś słodkiego, a przy tym nie sprawią, że w jakimś stopniu odbije się to na naszej figurze. Nic więc dziwnego, że przodowniczki zdrowego stylu życia "produkują" zdrowe przekąski dla każdego. Jedną z takich osób jest Anna Lewandowska, której przekąski możecie kupić w sklepie Foods by Ann, a stacjonarnie widziałam je ostanio w Kauflandzie.



BIO MUS KOKOSOWY

Ten produkt rozchodzi się w sklepach niczym świeże bułeczki (a w sklepie ma miano bestsellera) i tak naprawdę wcale mnie to nie dziwi, ponieważ jest przepyszny. Nie powiem, zdarza mi się jeść go łyżeczką ze słoika. Dodawałam go również do ciasteczek, które dzięki niemu otrzymały kokosowy posmak. Pokusiłam się raz o dodanie go do naleśników - to również fajna i smaczna opcja. Jeżeli mus trzymany jest w lodówce, to robi się twardy, jak kamień. W temperaturze pokojowej ma całkiem fajną formę, choć nadal zbitą. Kosztuje jedynie 20 zł i kiedy go zużyję, na pewno kupię kolejny słoik.


TRUSKAWKA LIO SHAKE - NATURALNE WITAMINY I MINERAŁY

Ten produkt był dla mnie małym zaskoczeniem. Ogólnie wiem, jak smakują liofilizowane batoniki, ale w takiej formie sypkiej tego produktu nie znałam. Jest to produkt uniwersalny i można używać go do różnego rodzaju napojów, domowych jogurtów czy nawet musli. Smak ma dość... Oryginalny i nie wiem czy każdemu posmakuje. Mimo to uważam, że warto go wypróbować. Jego cena to niecałe 15 zł, a torebka jest spora.


OWOCOWO-WARZYWNE SMOOTHIE I SHAKE

Te mieszanki wypróbowałam jako pierwsze. Na pierwszy ogień wybrałam shake truskawkowy. Shake idealny do przygotowania napoju bądź jako dodatek do koktajlu owocowego. Jedna paczuszka wystarcza oczywiście na jeden raz. Ja rozrobiłam go z wodą (może być również mleko roślinne) i posmak truskawek rzeczywiście był dość mocno wyczuwalny, a sam napój smaczny, choć delikatnie jałowy. Myślę, że z mlekiem byłby smaczniejszy. Mimo to, jest to fajna alternatywa dla koktajli ze świeżych owoców, których możemy nie mieć zawsze pod ręką. W ofercie, w sklepie jest również Smothie już gotowe, takie w butelce - chętnie bym go spróbowała.



WARZYWNO-OWOCOWE MUSLI

Do wyboru miałam naprawdę wiele ciekawych wariantów smakowych. Z polecenia skusiłam się najpierw na wariant Malina & Wiśnia & Truskawka, bo to w sumie owocowe składy są u mnie najbardziej mile widziane. Musli było smaczne, a przede wszystkim stanowiło zdrową przekąskę. Któryś z tych wariantów miał słonawy posmak - to tez było coś ciekawego dla moich kubków smakowych. Jedna torebka to idealnie odmierzona porcja musli na jeden posiłek i to bardzo mi się podoba. Zawsze mamy pod ręką świeżą porcję. W przypadku dużych opakowań zawartość lubi po prostu wietrzeć, "starzeć" się i odbierać smak.


KIESZONKOWE BATONY MOCY - ENERGY BAR

Te batoniki znałam już wcześniej. Moje pierwsze zetknięcie miałam z nimi podczas otwierania Shinybox. Trafiłam wtedy na wariant jabłkowo-cynamonowy (chyba) i mimo, iż cynamonu nie lubię, to ten wariant bardzo mi smakował. Nie wiem czy wpływ na to miał fakt, ze byłam na diecie i ogólnie byłam spragniona "słodkiego" czy po prostu powoli przekonuję się do tego smaku. Najbardziej jednak smakowały mi wszystkie warianty z kakaem, a szczególnie kakaowo-kokosowy. Niebo w gębie! Z kolei najmniej smakowało mi jabłko i baobab. Batony mają ciekawą konsystencję, nie są takie gumowe, nie kleją się do zębów (czego obawiałam się, jak tylko wyciągnęłam pierwszy batonik z opakowania). Są poręczne, zmieszczą się do nawet najmniejszej torebki. Nigdy nie wiadomo, kiedy głód da o sobie znać, więc fajnie jest mieć taką przekąskę pod ręką.





Ogólnie z całej paczki jestem bardzo zadowolona, większośc rzeczy naprawdę mi smakowało. Szczególnie uwielbiłam sobie te batoniki i mus kokosowy - pyszności.

Znacie jedzono Foods By Ann?
Czytaj dalej

Victoria Vynn - Swatche wiosennych odcieni z serii Pure oraz manicure

Już dość dawno temu dotarły do mnie kolory z serii Pure od Victoria Vynn. Jest to moje drugie zetknięcie z tą serią. Pierwsze nie było zbyt udane, bo... Miałam wtedy tylko lampę UV, a ta seria utwardza się prawidłowo jedynie w lampie LED. Teraz, kiedy w końcu taką mam mogę zabrać się za ich testowanie i ocenić, jak się na nich pracuje i jak sprawa ma się z trwałością. Przygotowałam dla Was swatche oraz manicure.


Dotarły do mnie 4 kolory - są to odcienie 110 Light peach, 111 Creamy papaya, 114 Dusty Orchid oraz 115 Lavender Mist, a także baza i top z rej samej serii Pure (creamy hybrid). Buteleczki prezentuję się naprawdę fajnie od strony wizualnej. Są białe i przyciągają wzrok. Są również dobrze oznaczone. Kolor widnieje bowiem na wieczku oraz dookoła zakrętki. Jest na niej również numer, nazwa koloru i marki.


Pierwsze dwa kolory, czyli 110 i 111 są do siebie bardzo podobne. Różni je tylko to, że 110 jest jaśniejszy, a 111 nieco ciemniejszy. Oba to dla mnie takie neonki, które świetnie będą współgrały z opaloną skórą, szczególnie latem. Dwa pozostałe to typowe pastele. Mamy tu do czynienia z pięknym, delikatnym i subtelnym różem oraz fioletem, które razem tworzą naprawdę zgrany duet, co zresztą zobaczycie za chwilę. Jeżeli chodzi o ich nakładanie, nie sprawiają żadnego problemu. Dobre krycie uzyskałam już przy drugiej warstwie (i tyle właśnie warstw jest na wzorniku). Pędzelek jest dośc krótki, prosto ścięty, ale dobrze aplikuje się nim lakiery. Konsystencja jest w sam raz - ani rzadka, ani gęsta. Nie spływa i nie zalewa skórek.


A tak hybrydki prezentują się na pazurkach. Pokusiłam się o naniesienie dwóch odcieni, tj. 114 i 115. Według mnie bardzo one do siebie pasują. Chciałam użyć wszystkich kolorów, ale pierwsze dwa są zbyt krzykliwe i zburzyłyby tę harmonię, do której dążyłam. Teraz jestem na etapie testowania delikatnych odcieni różu z myślą o moim ślubie. Szukam  swoich ulubieńców i ten ma wielkie szanse na to, by ozdobić moje paznokcie 16 czerwca. Jeżeli chodzi o trwałość, to mam je na paznokciach od czwartku, więc zbliża się 6 dzień ich noszenia. Nie mam żadnych przetarć czy odprysków, także póki co jest bardzo dobrze.


W przesyłce znalazłam również kompleks 10 witamin w postaci tabletek musujących do rozrobienia z wodą. Skład jest imponująco... długi. Same tabletki mają dobry smak i mają wesprzeć walkę o zdrowe włosy i paznokcie. Wypiłam kilka i spektakularnych efektów nie zauważyłam, ale też na nie nie liczyłam. 

Znacie hybrydy Victoria Vynn z serii Pure? Podobają Wam się te odcienie?

Czytaj dalej

poniedziałek, 7 maja 2018

Pomysły na prezent dla dzieci w różnym wieku

W dzisiejszych czasach, kiedy praktycznie na każdym kroku mamy dostęp do przeróżnych zabawek, gadżetów i urządzeń, kupowanie ich nie sprawia żadnego problemu. Możemy je nabyć stacjonarnie, jak i online. Problem sprawia dopiero sama kwintesencja, czyli co kupić dziecku. Obecnie dzieci mają naprawdę wiele i ciężko jest je zaskoczyć jakąś nowinką. Warto więc postawić na coś fajnego i oryginalnego. Dziś chciałabym pokazać Wam swoje zestawienie ze sklepu smarkacz.pl. Znajdziecie tam zabawki różnej maści, począwszy od gier planszowych, przez maskotki, kończąc na zabawkach interaktywnych.


GRY PLANSZOWE DLA STARSZYCH I NAJMŁODSZYCH

Odkąd pamiętam bardzo lubiłam planszówki. Wiele z nich skłania do myślenia, analizowania czy też poznawania. Warto w nie grać z dziećmi już od najmłodszych lat i wzbudzać za ich pomocą ciekawość świata. Wyszukałam więc grę "Zwierzaczki i ich mamy", w którą można grać już z trzylatkami. Kolejną grą jest "Odkrywcy Sahara", dzięki której dzieciaki dowiedzą się więcej na temat fauny zamieszkującej tamte rejony.

ROWEREK BIEGOWY

Rowerek należy do rodzaju pojazdów biegowych i w związku z tym nie posiada pedałów. Przygotowuje dziecko do nauki jazdy na tradycyjnym rowerze poprzez wykształcenie umiejętności utrzymywania równowagi, właściwej oceny odległości, a także przyzwyczajenia dziecka do przemieszczania się na rowerze. Dla mnie nauka jazdy na rowerze była koszmarem - kiedy przewróciłam się na nim dość... dotkliwie, tak na parę lat nawet nie chciałam na niego spojrzeć. Gdybym była odpowiednio przygotowana, to pewnie poszłoby mi to sprawniej, jednak wtedy tak fajnych rowerków nie było.

INTERAKTYWNY PIESEK

Każde dziecko marzy o zwierzątku - są to głównie kotki i pieski. Zwierzątko w domu to jednak wielka odpowiedzialność. Małemu dziecku ciężko uzmysłowić, jak dużo jest to wyzwanie i choć pada wiele zapewnień, że dziecko podoła, będzie wyprowadzało zwierzaka, karmiło go i po nim sprzątało, to jednak te rajskie obietnice kończą się dnia następnego. Fajnie więc sprawić dziecku zabawkę, która choć w małym stopniu uzmysłowi mu, jakim obowiązkiem jest zwierzak w domu. Ten na kolażu, to Lucy. Lucy ma fantastyczne umiejętności - reaguje na wydawane komendy i zachowuje się jak żywy piesek.
 
MISIOWA MATA Z DŹWIĘKAMI FISHER PRICE
 
Ta muzyczna mata to dla Twojego dziecka idealne miejsce do leżenia i zabawy lub spędzania wesołych chwil na pleckach i brzuszku.  Jest to "zabawka" stymulująca różnego rodzaju bodźce (wzrokowe, słuchowe, dotykowe) oraz rozwijająca zmysły dziecka. Moja przyszła szwagierka kupiła taką matę na chrzciny maluszkowi i uwielbiał spędzać w niej czas.

HULAJNOGA TRÓJKOŁOWA

Hulajnoga to niezapomniana zabawa dla każdego dziecka. Dzięki takiej hulajnodze można się przemieszczać szybciej niż wyłącznie na własnych nogach, a w razie potrzeby można także łatwo przenosić - hulajnoga jest bardzo lekka. Rozwija umiejętności ruchowe i uczy równowagi. Podejrzałam ją u blogowej koleżanki (pozdrawiam Moja Dzieciolandia) i widziałam jaką frajdę miały jej dzieci jeżdżąc na takich hulaśkach.

Który z tych pomysłów najchętniej sprawilibyście swojemu dziecku lub dziecku z rodziny?

Czytaj dalej