poniedziałek, 29 lutego 2016

Glass effect - efekt szkła na hybrydzie krok po kroku

Cześć. Ostatnio pokazywałam Wam jak nakładać efekt syrenki na lakiery hybrydowe oraz zaprezentowałam ten efekt na 12 kolorach. Dziś chciałabym Wam pokazać kolejny ciekawy pomysł na ozdobienie naszego manicure. Tym razem za pomocą efektu szkła. Swój efekt szkła kupiłam na Allegro, za ok 1-2 zł. Nie jest to folia najlepszej jakości, ale myślę, że jak na początkujące próby z tym efektem nada się idealnie. Nie chciałam od razu sięgać po najdroższe folie - zawsze istnieje obawa, że może nam to po prostu nie wyjść, więc uważam, że nie warto marnować pieniędzy. Teraz kiedy już wiem, że z każdym razem wychodzi mi to coraz lepiej, pora zainwestować w coś lepszego.  


Aby wykonać zdobienie, potrzebujemy lakieru bazowego - ja skusiłam się na czarny, efektu szkła w wybranym przez siebie odcieniu, nożyczek oraz pęsety do nakładania "szkła". Folię należy pociąć w różnej wielkości kawałki. Zaczynamy malowanie paznokci. Nakładamy zatem pierwszą warstwę i utwardzamy ją w lampie (UV 2 minuty, LED 30 sekund). Następnie nakładamy drugą warstwę - jeżeli krycie po drugiej warstwie jest już zadowalające przechodzimy do następnego kroku, jeżeli nie, utwardzamy drugą warstwę i dokładamy trzecią. Kolejnym krokiem jest wtapianie kawałków folii w mokry (nieutwardzony!) lakier.


Za pomocą pęsety układamy wycięte kawałki folii na nieutwardzony lakier. Staramy się delikatnie docisnąć folię w każdym kąciku, by jak najmniej odstawała.


Kiedy zakryjemy już cały paznokieć, całość wsadzamy do lampy i utwardzamy (UV 2 minuty, LED 30 sekund).


Tańsza folia ma to do siebie, że prawdopodobnie jest mniej elastyczna, a co za tym idzie, w niektórych miejscach może delikatnie odstawać, dlatego należy standardowo pokryć ją topem i utwardzić. Pokrycie jedną warstwą może okazać się niezadowalające - u mnie najczęściej tak jest, bo folia w niektórych miejscach delikatnie wystaje z lakieru. Należy wtedy przykryć to jeszcze jedną warstwą topu i oczywiście utwardzić w lampie.


Po wyjęciu z lampy, całość należy odtłuścić Cleanerem. Gotowy efekt prezentuje się tak:





Jak widać, w zależności od kąta i rozkładu światła, folia mieni się mniej lub bardziej intensywnymi odcieniami, ale w każdym wypadku dając piękny efekt. Na żywo prezentuje się on zdecydowanie lepiej, jak wiecie aparat często psuje efekt i wiele odejmuje. 

Robiliście już efekt szkła? Podoba się Wam ten pomysł na zdobienie? Chcielibyście częściej widzieć tego typu posty? 

Dzisiaj kończy się czas na przesyłanie pitów 11 za rok 2015. Firmy zatrudniające wielu pracowników mają teraz sporo pracy przy wystawaniu tego typu pitów. Muszą zostać zliczone pensje z całego roku, zapłacone składki ZUS i zaliczki na dochodowy. Takie firmy powinny posiadać dobry system kadrowo-płacowy, bez którego w takich sytuacjach ani rusz. Naprzeciw temu wychodzi firma Finka http://finka.pl/baza-wiedzy/system-kadrowo-placowy/, która oferuje świetne programy kadrowo-płacowe. Firma zajmuje się tworzeniem programów księgowych (księgowość, obsługa kadr i płac, fakturowanie, gospodarka magazynowa). W ofercie są programy księgowe, księgi podatkowe, ewidencja przychodów, program kadry i płace, program do fakturowania i inne. Uważam, że warto także dodać, że przez 60 dni można korzystać z wersji demo - wspaniała opcja, która ukarze jak przydatne są tam funkcje i to czy będzie można się w tym odnaleźć.


Czytaj dalej

wtorek, 23 lutego 2016

Planeta Organica - Afryka - Szampon do włosów nawilżający - olej mango 10%

Cześć. Bardzo rzadko recenzuję szampony. Jest to spowodowane tym, że tak naprawdę mało w tej dziedzinie testuję. Mam bardzo wrażliwą skórę głowy i nie używam wszystkiego, co wpadnie mi w ręce - jest mała selekcja. Jednak ten szampon bardzo mnie zaintrygował, a jest nim szampon do włosów nawilżający z olejem z mango marki Planeta Organica.




MOJA OPINIA:
Szampon ma sporo minusów - to zaznaczę od razu, ale mimo wszystko, bardzo polubiłam go za działanie. Zacznę więc od tych złych stron, aby na koniec je osłodzić. Pierwszym zarzutem jest opakowanie, które z pozoru wygląda bardzo ciekawie i wyróżnia się na łazienkowej półce swoim nietypowym całokształtem, jednak... Wykonane jest z bardzo twardego plastiku i tylko dzięki rzadkiej konsystencji wydobywanie go jakoś się udaje. Sam prostokątny kształt źle leży w dłoni.

Zamknięcie na "klik", które nie jest problematyczne. Szata graficzna ogólnie bardzo ładna. Konsystencja szamponu rzadka (wybaczcie za brak zdjęcia, ale gdzieś je wessało), przez co szampon jest mało wydajny - ta butelka starczyła mi na 8 myć. Jestem posiadaczką długich włosów, dlatego potrzebuję znacznie więcej szamponu niż osoby z krótkimi włosami - u takich pewnie starczy na 2 razy tyle czasu. Trudno mi uwierzyć, że mimo tych wszystkich minusów ja tak bardzo go polubiłam. A dlaczego? Głównie ze względu na jego piękny i naturalny zapach, który unosi się podczas mycia włosów i zostaje na nich przez jakiś czas.



Poza tym, włosy wyglądają na zdrowsze i nawilżone. Największym jednak jego plusem jest to, że nie wywołał u mnie łupieżu, a ostatnio uwierzcie mi, ciężko było mi znaleźć szampon, który fajnie oczyściłby skórę głowy. Szampon ma takie składniki aktywne jak: masło mango, olej kokosowy i tamaryndowiec. Cena całkiem przyjemna, chociaż jak na tą wydajność, to już sama nie wiem - zostawiam to Waszej ocenie. Ten szampon, jak i wiele innych produktów marki Planeta Organica można kupić na Goodies.pl.

Jaki jest Wasz ulubiony szampon?
Czytaj dalej

poniedziałek, 22 lutego 2016

Nowe ubranka na mój telefon, czyli o case'ach z etuo.pl

Cześć! Na punkcie case'ów do telefonu mam małego fioła. Póki co mam ich chyba 8, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc co jakiś czas chce się mieć nowe wzory. Wszystko kiedyś może się znudzić, tak też jest z moimi starymi obudowami. Te, które zamówiłam na Aliexpress trochę się już wytarły, więc nie wyglądają zbyt estetycznie. Na stronie etuo.pl zaprojektowałam sobie nowe casy i nie mogę się nimi nacieszyć.



Skusiłam się na 2 etui, które własnoręcznie zaprojektowałam na swój telefon Nokia Lumia 635, dzięki kreatorowi, który znajduje się na stronie. Jest on bardzo prosty w obsłudze. Zdjęcia ładowane do niego, muszą mieć odpowiedni wymiar, tj. 640x480 pikseli, by obudowa mogła zostać wykonana w dobrej jakości.



Etui są świetnie wykrojone, jestem pod wrażeniem. Obudowy, które zamówiłam na Alie nie przylegały do końca do telefonu, rozchodziły się bokami. Miejsca na przyciski boczne nie były wycięte, przez co bardzo ciężko było trafić na odpowiedni w różnych sytuacjach. Najczęściej problem ten występował z przyciskami do podgłaśniania i ściszania, co często wywoływało krępujące sytuacje. Tu tego problemu nie ma.




Każdy guzik i otwór (na ładowanie, głośnik) są tu wzięte pod uwagę, co bardzo mnie cieszy, ponieważ jest to dużo bardziej komfortowe podczas używania. Obudowa idealnie przylega do telefonu, więc mam pewność, że faktycznie go chroni, a to chyba najważniejszy powód, dla którego takie casy się kupuje. Mimo idealnego wykrojenia, nie ma problemu z włożeniem i wyciągnięciem telefonu do etui.



W ofercie sklepu znajdują się obudowy jednolite na smartfony i tablety, z gotowymi grafikami (dla osób, które nie mają weny do projektowania) oraz dla osób, które chcą mieć coś "swojego" i oryginalnego. Ja skusiłam się na wersję ostatnią i wgrałam grafiki, na których znajduje się mój piesek Skiper oraz mój ulubiony wokalista - Adam Levine z zespołu Maroon 5. Grafiki nie straciły na jakości i kolorach. Są one tak samo nasycone jak w chwili ładowania ich do kreatora. Poza zdjęciami można wybrać kolor tła, przezroczystość, ustawienie warstw czy skalę. Możemy także pokusić się o dodanie własnego napisu.



Swoje obudowy zaprojektowałam dosłownie w 2 minuty. Nie była to skomplikowana czynność, bo polegała jedynie na wgraniu zdjęć i odpowiednim dopasowaniu ich do pola projektu. Zakup takich etui to świetna sprawa. Nie każdego stać na to, by co jakiś czas zmieniać sobie telefon. Zmiana samego wyglądu jest dużo prostsza i tańsza, a taki powiew świeżości sprawi, że pokochamy znudzony do tej pory telefon na nowo. Etuo.pl w swojej ofercie ma także folie i szkła na LCD, a także inne akcesoria GSM jak słuchawki, rysiki, uchwyty i inne.

Kupujecie casy na swoje telefony? Lubicie co jakiś czas odświeżyć swoje smartfony w taki sposób?
Czytaj dalej

niedziela, 21 lutego 2016

Yankee Candle - Vanilla Bourbon - Wanilia i Burbon

Cześć! Dopadło mnie choróbsko, przeziębienie okropne. Od czwartku straszny katar, łzawienie oczu, nieprzespane noce - nic fajnego. Dopiero od wczoraj zaczęłam co nie co czuć, więc postanowiłam ten czas urozmaicić sobie jakimś woskiem. Tym razem wybór padł na Vanilla Bourbon, który kupiłam na Goodies.pl. Czy odpalenie tego wosku okazało się dobrym wyborem?


Skusiłam się na ten wosk dlatego, że w nazwie i opisie znalazła się wanilia, którą jak wiecie bardzo lubię. Poza tym tarta miała tak ładny kolor i piękną etykietę, że po prostu musiałam go kupić. Chyba muszę zacząć dłużej zastanawiać się nad dokonywanymi zakupami, a nie, jak do tej pory, dokonywać ich pod wpływem impulsu, bo coraz rzadziej udaje mi się kupować te woski, które po prostu mi się nie podobają z różnych względów.


Wosk Vanilla Bourbon według mnie idealnie nadaje się na jesienne wieczory, ponieważ jest dość ciężki, podejrzewam, że za sprawą burbona (choć nie jestem w tej kwestii znawcą, bo nie lubię alkoholi tego typu). Wydaje mi się, że jest tam też domieszka przypraw korzennych. Miałam nadzieję, że wanilia bardziej wybije się na ich tle, tymczasem słabo ją czułam i byłam tym zawiedziona. Zapach już po chwili zmęczył mnie swoją obecnością i nie miałam ochoty wąchać go więcej. Vanilla Bourbon to wosk, który albo się pokocha, albo się znienawidzi. Ja zdecydowanie nie jestem jego fanką.

Znacie zapach Vanilla Bourbon?

Czytaj dalej

piątek, 19 lutego 2016

Manicure hybrydowy - Semilac 000 Lazure Dream, 003 Sweet Pink z efektem syrenki Indigo i naklejkami wodnymi floral

Cześć. Zrobiłam sobie nowe paznokcie, więc pora je Wam pokazać. Każdy kolejny manicure wywołuje na mojej twarzy dużo radości, ponieważ widzę, że wychodzi mi to coraz lepiej. Może zabrzmiało to nieskromnie, ale sama dostrzegam swój progres. Praktyka czyni mistrza, jak to mawiają, więc mam nadzieję, że ja też za jakiś czas będę robiła jeszcze ciekawsze wzory. Na Aliexpress kupiłam sobie 50 naklejek wodnych za niecałe 14 zł. Nastąpił najwyższy czas, bym w końcu je wypróbowała. O ile z przyklejaniem małych naklejek nie ma większych problemów, tak przyklejanie tych na cały paznokieć było dla mnie czarną magią. Postanowiłam się z tym zmierzyć i swoim dzisiejszym manicurem przywołać wiosnę.




Pomyślałam, że w niedalekiej przyszłości zrobię mini "tutorial" jak przykleić dużą naklejkę na cały paznokieć, bo mimo, iż wydaje się to dosyć trudne, wcale takie nie jest. Ja robiłam to pierwszy raz i jestem zadowolona z efektu końcowego. Do powyższego manicure użyłam lakierów Semilac 000 Lazure Dream, 003 Sweet Pink. By rozweselić całość na niektóre paznokcie nałożyłam efekt syrenki, który pięknie mieni się w świetle dziennym jak i sztucznym. Dodałam także naklejki wodne z motywem różanym. Jak widzicie, na obu dłoniach paznokcie pomalowane są tymi samymi kolorami, jednak w innym kombinacjach. Jak szaleć to szaleć - taka różnorodność przypadła mi do gustu.
   
Co sądzicie o moich wiosennych paznokciach?
Czytaj dalej

wtorek, 16 lutego 2016

Wygraj 5 lakierów hybrydowych Semilac - Rozdanie 16.02.2016 - 27.03.2016 - WYNIKI

Kochani, z okazji zbliżających się małych-wielkich świąt, tj. 3 urodziny bloga (04.03.) oraz moje 24 urodziny (10.03.), postanowiłam zrobić rozdanie z produktami, na które jest ostatnio duży popyt. Mowa o lakierach hybrydowych. Sama chętnie biorę udział w takich rozdaniach, jedno nawet udało mi się wygrać, więc wiem ile radości może sprawić jedno rozdanie. 3 lata blogowania oraz 24 lata na "własnym koncie" - brzmią dumnie, więc nagroda też musi być dostojna. Zastanawiałam się jakie kolory Semilaców będą na tyle uniwersalne i ciekawe, by wpasować się w każdy gust. Nie wymyśliłam takiej "mieszanki", więc postanowiłam, że osoba wygrana sama wybierze kolory lakierów jakie dla niej kupię. Nawet jeżeli nie masz sprzętu do wykonania samodzielnie manicure hybrydowego, to wygrana w rozdaniu będzie świetnym początkiem. Konkurs będzie trwał do 27 marca.


NAGRODA:
5 lakierów Semilac w wybranych przez siebie odcieniach

CO NALEŻY ZROBIĆ:
- być publicznym obserwatorem bloga,
- dodać baner w pasku bocznym (nieobowiązkowo, +1 los),
- napisać 5 wybranych kolorów.

REGULAMIN:
1. Organizatorem rozdania i fundatorem nagrody jestem ja - jakpiekniebyckobieta.pl.
2. Rozdanie skierowane jest dla osób zamieszkałych na terenie Polski lub mających polski adres do wysyłki.
3. Warunkiem koniecznym do wzięcia udziału w rozdaniu jest publiczne obserwowanie mojego bloga (gadżet Obserwatorzy) oraz dodanie baneru na pasek boczny.
4. Rozdanie trwa od 16 lutego 2016 do 27 marca 2016 do godziny 23:59.
5. Zwycięzcy zostaną wyłonieni do 7 dni od zakończenia rozdania.
6. Osoby, które będą obserwatorami bloga tylko w czasie rozdania zostaną wykluczone z możliwości brania udziału w kolejnych rozdaniach oraz konkursach.
7. W rozdaniu wygrywa jedna osoba, która otrzyma 5 wybranych przez siebie lakierów hybrydowych.
8. Wygranych lakierów nie można wymienić na nagrodę pieniężną.
9. Rozdanie nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.). 
10. Zostawić komentarz według wzoru:
 
WZÓR KOMENTARZA:
Obserwuję blog jako: nick
Dodałam baner na stronie: nie/tak link
Kolory, które wybieram:  


Rozdanie trwa także na Fanpage, więc możecie się zgłosić również tam i zwiększyć swoje szanse: KLIK

Mam nadzieję, że nagroda przypadnie Wam do gustu i zgłosi się bardzo dużo osób. Liczę na Was!

___________________________________


* * * WYNIKI ***

Po wielu godzinach spędzonych nad zliczaniem i sprawdzaniem zgłoszeń, czas wyłonić zwycięzcę. Nagrodę główną w postaci 5 wybranych przez siebie lakierów wygrywa  JUST STAY CLASSY. Nie mogę przejść obojętnie obok tylu setek zgłoszeń, więc postanowiłam, że wylosuję jeszcze nagrodę pocieszenia. Nie wiem jeszcze co to będzie, ale.. Myślę, że osobie obdarowanej sprawi radość, a jest nią KRÓL AGUŚKA. 

Dziewczyny, proszę o kontakt! :)

Czytaj dalej

czwartek, 11 lutego 2016

Walentynkowy manicure hybrydowy - Cosmetics Zone 011 Classic Red, 003 Intense White oraz 033 Black Cat

Cześć! Miałam ten post opublikować w Walentynki, ale pomyślałam, że zrobię to wcześniej i może ktoś się zainspiruje i zrobi coś podobnego. Z racji, że wcześniejsze paznokcie hybrydowe prosiły się już o zdjęcie, musiałam puste paznokcie ozdobić kolejnym malunkiem. Bardzo chciałam, by było to coś różowego. Oczywiście jak już zasiadam do malowania, koncepcje bardzo szybko mi się zmieniają i ostatecznie zdecydowałam się na kolory i wzorki, o których wcześniej nawet nie pomyślałam. Tak też było i tym razem - Miało być różowo, a jest głównie czerwono, jednak Walentynki do czegoś zobowiązują. Poza tym, chciałam przetestować moją piękną czerwień z Cosmetics Zone. Jeżeli chodzi o zdobienia, to postawiłam na kropki - dawno ich nie miałam, a tak bardzo je lubię. Całość urozmaiciłam także o usta oraz serduszko na serdecznych palcach. Całość prezentuje się tak:




Z całokształtu jestem zadowolona. Całe zdobienie spodobało się wielu osobom, co bardzo mnie cieszy. Z takimi paznokciami od razu mogę lepiej świętować dzień zakochanych. Do powyższego manicure użyłam lakieów Cosmetics Zone 011 Classic Red, 003 Intense White oraz 033 Black Cat. Dawno nie miałam czerwieni na paznokciach. Początkowo czułam się dziwnie, ale po kilku godzinach się przyzwyczaiłam. Zgłosiłam te paznokcie do konkursu organizowanego przez Cosmetics Zone - konkurencja jest duża, ale warto spróbować.

A Wy pokusicie się o wykonanie Walentynkowego manicure hybrydowego?

Czytaj dalej

środa, 10 lutego 2016

Ziaja Cupuacu - krystaliczny peeling cukrowy złuszczająco-wygładzający oraz balsam pod prysznic

Cześć. Uwielbiam testować różnego rodzaju kosmetyki, a te do kąpieli szczególnie. Są to produkty, których używa się każdego dnia, więc fajnie jest znaleźć jakichś ulubieńców w tej kategorii. Mam przyjemność testować nową linię kosmetyków Ziaja i jest nią Cupuacu (czyt. kupłasu). Nazwa z pozoru trudna do wymówienia i zapamiętania, choć ja dość szybko się do niej przyzwyczaiłam. Dziś chciałabym napisać Wam kilka słów o dwóch przyjemniaczkach z tej serii, mianowicie o krystalicznym peelingu cukrowym o właściwościach złuszczająco-wygładzających oraz o balsamie pod prysznic do twarzy, ciała i włosów.


Najpierw chciałabym zacząć od peelingu cukrowego Ziaja Cupuacu. Mieści się on w plastikowym opakowaniu utrzymanym w czarnej i brązowej kolorystyce. Po uchyleniu wieczka ukazuje się zabezpieczenie w postaci sreberka. Jak wiecie, jest to bardzo cenna zaleta, bo dzięki temu mamy pewność, że jesteśmy pierwszymi użytkownikami danego kosmetyku. Konsystencja jest dziwna jak na taki kosmetyk. Jest dość rzadka, bardzo śliska, oleista - to pewnie zasługa parafiny, która jest na drugim miejscu w składzie. Wolałaym jednak by był gęstszy. Zapach jest przyjemny, słodki i pozostaje na skórze przez jakiś czas. Bardzo go polubiłam.


 Ogólnie wolę peelingi cukrowe niż solne, ponieważ czuję większy komfort podczas używania. Solne peelingi w kontakcie z jakąś ranką (np. po depilacji) wywołują szczypanie i pieczenie. W przypadku peelingu Cupuacu nic takiego nie występuje. Drobinek peelingujących jest tam całkiem sporo, a w kontakcie z ciepłą skórą i wodą szybko się one rozpuszczają, jednak starczają na całkiem przyjemny, choć niedługi masaż. Skóra po jego użyciu jest gładka, a martwy naskórek znika. Nie jest to jednak peeling dla fanów mocnych zdzieraków, a raczej dla tych, którzy cenią sobie te słabsze. Ten jest raczej delikatny. W składzie znajdziemy takie składniki jak: karite, olej z orzechów brazylijskich i makadamia, jednak niestety nie zajmują one czołowych miejsc w składzie, a raczej widnieją pod jego koniec. Peeling w mojej ocenie wypada na średnim poziomie - nie ma fajerwerków, ale nie jest też zły. Cena takiego peelingu wynosi niecałe 14 zł za 200 ml, więc uważam, że jest całkiem przyzwoita.


Drugim kosmetykiem jaki mam przyjemność testować jest balsam pod prysznic z zastosowaniem do twarzy, ciała i włosów. Jako osoba o bardzo wymagającej skórze głowy, z obawy o nią, postanowiłam ograniczyć się jedynie do używania tego produktu do twarzy i ciała. Opakowanie pod względem kolorystycznym jest takie same jak poprzednie, zamykane na klik. Wykonane z miękkiego plastiku, więc wydobywanie produktu jest proste. Konsystencja nie należy do najgęstszych, ale też nie spływa z rąk, jest kremowa, więc jest w sam raz. Ma białą barwę.


Po dokładnym umyciu ciała i twarzy żelem pod prysznic, sięgam po powyższy balsam i nakładam go na całe ciało i twarz. Po chwili całość zmywam. Po wyjściu spod prysznica nie używam już żadnego balsamu. Skóra jest wystarczająco nawilżona i ładnie pachnąca. Zapach balsamu jest ładniejszy niż peelingu, ponieważ jest bardziej subtelny i delikatniejszy, przez co tak szybko się nie nudzi. Cena tego balsamu, to niecałe 10 zł i jeżeli skończę te opakowanie, chętnie kupię jeszcze jedno. Oba kosmetyki możecie kupić na stronie http://e-ziaja.com/pl. Jeżeli zaciekawiła Was cała seria, to znajdziecie ją TU. Wystarczy kliknąć, a zostaniecie przeniesieni w odpowiednie miejsce. Bardzo lubię kosmetyki Ziaja, bo są to produkty niedrogie - na każdą kieszeń, a także łatwo dostępne dla każdego.

Lubicie kosmetyki Ziaja? Jaka linia jest Waszą ulubioną?
Czytaj dalej

wtorek, 9 lutego 2016

Nowości - zakupy

Cześć. Dawno nie pokazywałam Wam swoich nowości i zakupów. Nazbierało się tego odrobinkę, więc najwyższa pora w końcu Wam je pokazać. Są to moje zakupy z ostatnich dwóch tygodni (mniej więcej). Nie planuję na razie kolejnych zakupów, więc myślę, że nie ma sensu dłużej zwlekać - pora się pochwalić!

 W kolażu nr 1 na pierwszym miejscu są blaszki, które zamówiłam na Aliexpress. Jedna jest świąteczna i wykorzystam ją za rok, druga z różnymi wzorami - przyda się przez cały rok. Prostokątna kosztowała ok. 1 dolara, więc żal było jej nie wziąć, mniejsza z kolei kosztowała jakieś 0,5 dolara. Obok widnieje moje zamówienie z Iperfumy.pl, które kurier dostarczył mi jakiś czas temu. Zamówiłam dla siebie dwa zapachy takie jak: Versace Bright Crystal oraz Avon Ultra Sexy. Dodatkowo mydełko Nivea oraz baton do kąpieli.

 Na tym kolażu widać, że postanowiłam wprowadzić trochę wiosennego klimatu do swojego pokoju. W Brico Marche kupiłam metalowe wiaderko z hiacyntem (zakwitł mi pięknie na różowo, co widać przy zdjęciu z kominkiem YC) oraz dwie prymulki, które wsadziłam w osłonki z IKEA. Niestety wszystkie kwiatki już przekwitły - a szkoda, bo pięknie zdobiły mój pokój. W Biedronce kupiłam apteczkę do swojego samochodu - warto mieć ją w wyposażeniu, słoik z uchem kupiłam w sklepie Świat udanych zakupów, a shaker w Inter Marche - teraz mogę robić różne drinki do woli. Skusiłam się także ostatnio na lakiery hybrydowe - kupiłam hybrydę Semilac Burgundy Wine. Odkąd w Pepco pojawiły się klockowe kalendarze, a ja nie zdążyłam ich kupić, marzyłam o jakimś nieustannie. W końcu skusiłam się na zakup i od niedawna cieszę się z jego posiadania.
 Czytałam wiele dobrego o kominkach Yankee Candle. Słyszałam też, że woski z nich pachną dużo lepiej niż z kominków po 5-10 zł. Postanowiłam, że pomimo wysokiej ceny, skuszę się na zakup i przekonam się o tym na własnej skórze. Dodatkowo kupiłam zapach z nowej serii, Peony - cudo! Dawno nie kupowałam też żadnej świecy, więc dodałam do koszyka także kolejną nowość - My Serenity. Niżej kolejne hybrydki, tym razem z Cosmetics Zone. Skusiłam się na kolory widoczne na zdjęciu i jestem z nich bardzo zadowolona. Dodatkowo kupiłam też rolkę wacików bezpyłowych, pilniki oraz primer bezkwasowy, ale nie zrobiłam im zdjęcia. Ostatnim zakupem z tego kolażu jest urocza podkładka z Biedronki.
 Na tym kolażu głównie zakupy z Pepco. Kupiłam piękną, białą doniczkę, małą klatkę z ptaszkiem na podgrzewacz (kusiła mnie ona już od dłuższego czasu, widziałam ją na wielu blogach i również zapragnęłam ją mieć) oraz biały top. Dodatkowo w Kauflandzie kupiłam Frizeę za zawrotną cenę 4,99 zł. Chciałoby się częściej kupować kwiaty w takich cenach.
 Na sam koniec trochę ubrań. Kupiłam tunikę/sukienkę z dżetami na ramionach i pikowaniem - jest świetna i bardzo wygodna. Do tego zwykłe jeansy. Oba zakupy pochodzą z C&A. Skusiłam się także na zakup kaloszy sztybletowych. Kosztowały mnie tylko 25 zł. Są bardzo wygodne. Nie chce się ich ściągać ze stóp.

Tak wyglądają moje zakupy z ostatnich tygodni. Kto obserwuje mnie na Instagramie ten większość z tych rzeczy już widział, więc jak chcecie być na bieżąco, to zapraszam do śledzenia mnie właśnie tam.

A co wpadło ostatnio w Wasze łapki?
Czytaj dalej

piątek, 5 lutego 2016

Yankee Candle - Merry berry - jagody zanurzone w słodkim ponczu

Cześć. Nie wiem jak niektóre z Was, ale ja dalej zmagam się z sesją. Jestem teraz w Olsztynie i zdałam sobie sprawę, że nie napisałam nawet jednego posta na czas swojej nieobecności. Muszę to szybko nadrobić - nauka na egzaminy czekała tyle czasu, to poczeka też jeszcze trochę. Miałam wgrane do wersji roboczych kilka zdjęć wosków Yankee Candle, dlatego zrecenzuję dla Was jeden z kich, mianowicie Merry Berry. Możecie go kupić na Goodies.pl.


Merry Berry pochodzi z owocowej linii zapachowej i to dlatego postanowiłam się na niego skusić. Nuty zapachowe zamknięte w tym woski to jagody oraz słodki poncz. Z pozoru wydaje się być to zapach bardzo ciekawy. Jednak czy taki był naprawdę?


Otóż nie. Słabo czułam w nim jakiekolwiek owoce, a jagody to już na pewno nie. Na sucho już bardzo mi się nie spodobał, po odpaleniu było tylko gorzej. Wosk ma jakąś domieszkę przypraw i to chyba one nie przypadły mi do gustu. Zapach miał dla mnie jedną drażniącą nutę, która zdyskwalifikowała go na dobre i na tyle, że na pewno do niego nie wrócę. Z tego co się orientuję został wycofany - na szczęście. Mam nadzieję, że na jego miejsce pojawi się jakiś inny, piękny wosk.

Znacie Merry Berry? Przypadł Wam do gustu?
Czytaj dalej