Kosmetyki kolorowe kocham miłością nieskończoną, bo dzięki nim każdego dnia mogę zatuszować pewne mankamenty i uwydatnić to, co potrzeba. Zdarza się tak, że podczas zakupów sięgamy po różne marki kosmetyczne. Niektóre rzeczy trafiają na naszą listę ulubieńców, inne przekazujemy dalej lub wyrzucamy zapisując na listę bubli. Chciałoby się zawsze trafiać na same cudeńka, ale bywa różnie. Dziś mam dwa Was gromadkę recenzji kosmetyków z Drogerii Jaśmin i to, czy spisały się u mnie czy nie - zobaczycie niżej.
L'OREAL PARIS - INFALLIBLE XTREME RESIST - BLYSZCZYK DO UST - 501 BULLETPROOF
Błyszczyk mieści się w plastikowym, przezroczystym opakowaniu, przez które widać jego kolor. Już przez opakowanie widać, jak wiele ma w sobie błyszczących drobinek. Ciekawy jest tu aplikator. Po wyjęciu go w opakowania myślałam, że ktoś źle zamknął błyszczyk i tym sposobem zniekształcił się. Podglądając zdjęcie w sieci okazuje się, że jest tak śmiesznie wyprofilowany. Mimo, iż wygląd dość pocieszny, to w aplikacji świetnie się sprawuje. Czubek aplikatora dość ostry, więc pięknie i równo można go nanieść i zarysować nasz kształt ust. Kolor jaki mam, to 501 Bulletproof i określiłabym go jako soczystą czerwień - jest to idealny odcień czerwieni. Aplikując różnego rodzaju błyszczyki, przyzwyczaiłam się do tego, że nie dają one koloru na ustach, co najwyżej delikatną poświatę. Przy błyszczyku Xtreme Resist mamy pełne krycie. Usta wyglądają zjawiskowo! Pięknie się błyszczą, ale konsystencja po jakiś czasie troszkę zastyga, ładnie wtapiając się w usta. Nie jest to zastygnięcie w 100%, bo usta jednak trochę się lepią, ale wydaje mi się, że przy błyszczykach po prostu nie może być inaczej. Trwałość jest bardzo dobra, bo bez poprawek (ale i bez jedzenia czy picia) to ok. 4h. Błyszczyk jest z kwasem hialuronowym - fajnie nawilża usta i na pewno im nie szkodzi.
CATRICE - BROW POMADE STICK - POMADA DO BRWI W KREDCE
Ta pomada była dla mnie bardzo dużym zaskoczeniem. Zazwyczaj produkty tego typu mieszczą się w słoiczku i nakłada się je specjalnym pędzelkiem. Tu mamy pomadę w kredce, której opakowanie, to również... kredka. Kiedy zużyjemy wysunięty fragment, to możemy wykręcić kolejną część. Nie ukrywam, byłam pełna obaw, czy produkt o tak dużej grubości poradzi sobie z dokładnym podkreśleniem brwi. Raczej w to nie wierzyłam. W użyciu okazało się inaczej! Spisuje się dobrze i udaje mi się tym "gryfem" podkreślić fajnie nawet końcówkę brwi. Żeby jednak nie było tak pięknie, to z każdym kolejnym malowaniem jest trochę ciężej i gorzej, ponieważ końcówka robi się coraz grubsza, co jest już mniej wygodne. Muszę znaleźć jakiś sposób na jej "ostrzenie". Sam kolor bardzo mi odpowiada. Nie jest ani za ciemny, ani za jasny. Taki w sam raz. Nie wpada w rude tony, a to też duży plus. Ładnie pokrywa brwi i uzupełnia braki, jakie w nich występują.
HEAN - LUXURY GEL EYELINER WATERPROOF - WODOODPORNY EYELINER W ŻELU
Przyznaję się bez bicia - nie używam eyelinerów w żelu od czasu zakupu Maybelline Lasting Drama. Wydałam na niego sporo, a w użyciu okazał się tragiczny. Zraziłam się. Poza tym, wygodniejszą formą są dla mnie eyelinery płynne. Jednak trafił do mnie eyeliner Hean, więc trzeba było go przetestować. Postanowiłam nałożyć go moim pędzelkiem do brwi, jednak ostatecznie okazał się trochę za gruby, przez co musiałam narysowaną linię nieco korygować pałeczkami kosmetycznymi. Na duży plus zasługuje to kolor żelu - to piękny, głęboki odcień czerni. Na powiece trzyma się ładnie, nie rozmazuje się, ani nie odbija na górnej powiece. Ogólnie nie używam go zbyt często, bo brakuje mi wprawy i odpowiedniego pędzelka do jego nakładania.
HEAN - GIGANT SHOCK PROFESSIONAL XXL VOLUME - TUSZ DO RZĘS
Nie miałam w swojej blogerskiej karierze produktów marki Hean, więc ucieszyłam się, że znalazłam w tej przesyłce, aż dwa. Tusz do rzęs niczym się nie wyróżnia, jeżeli chodzi o jego wygląd. W środku znajdziemy włosiastą szczoteczkę - takiej nie używałam już od lat. Zazwyczaj decyduję się na silikonowe. Mimo to, nie zraziłam się. Tusz określiłabym mianem codziennego - ładnie wydłuża rzęsy, jednak trzeba się trochę przy tym napracować. Na zdjęciu nałożyłam, aż 4 warstwy. Zazwyczaj mi się to nie zdarza (nakładam najczęściej 2 warstwy). Na pochwałę zasługuje to, że tusz nie skleja rzęs. 4 warstwy, to już spora ilość produktu, a mimo to rzęsy są bardzo ładnie rozdzielone. Wydłużenie też jest zadowalające. Brakuje mi tylko delikatnie większego pogrubienia.
ESSENCE - WINTER DREAMING - PALETA CIENI DO POWIEK
Paletka ta przypomina mi trochę swoim wyglądem zimową serię kosmetyków Sephora. Opakowanie jest po prostu piękne, bardzo zimowe i niewątpliwie przykuwa uwagę. Jest jakby papierowe. Zamknięcie na magnes - fajne rozwiązanie. W środku znajdziemy 12 cieni - od jasnych odcieni, poprzez brokaty i ciemne barwy. Mamy tu 9 cieni brokatowych i 3 matowe. W środku dodatkiem jest również pędzelek, jednak jest on mały, więc do ruchomej powieki się nie sprawdzi. Używam go do malowania dolnej powieki i do tego dobrze się nadaje. Fajnie byłoby, gdyby w paletce znalazło się również lusterko - nie ukrywam, spodziewałam się go. Kolory niewątpliwie są piękne, ale są również bardzo subtelne i delikatne. Nie są zbyt mocno napigmentowane, więc trzeba nałożyć tych cieni trochę więcej, przez co sam makijaż nieco się wydłuża. Do makijażu (który zaraz zobaczycie) użyłam cieni, które zaznaczyłam na palecie serduszkami. Pierwszy z lewej nałożyłam na całą powiekę, by dalsze cienie lepiej się blendowały. Złotko nałożyłam w wewnętrznym kąciku oka oraz na część dolnej powieki (od strony kącika). Ciemny brąz nałożyłam na zewnętrzną część powieki. Dolną z kolei podkreśliłam najciemniejszym cieniem. Kolory, mimo iż dość delikatne, to bardzo ładnie się blendują i łączą.
ESSENCE - GET PICTURE READY! - PALETA DO KONTUROWANIA
Trio do konturowania, jak samo stwierdzenie wskazuje, składa się z 3 kolorów. Jest tu jasny odcień, średni i najciemniejszy. Odcienie nie robią na mnie większego wrażenia. Są takie... Zwykłe, jakich wiele. Nie znalazłam tu odpowiedniego odcienia dla siebie (na początku). Jasny pełni tu chyba funkcję rozświetlacza, ale... Jakoś mi się w tej robi nie widzi. Używałam go do podkreślenia łuku brwiowego podczas robienia makijażu oka. Do poniższego makijażu wykorzystałam środkowy odcień do podkreślenia kości policzkowej i muszę przyznać, że pozytywnie mnie zaskoczył. Ładnie się nabiera na pędzel, fajnie rozprowadza, jeszcze lepiej wtapia w skórę. Paletka choć niepozorna fajnie się u mnie spisuje. Nie używam jedynie ciemnego odcienia, bo jest dla mnie po prostu za ciemny.
Teraz pora pokazać Wam makijaż. Poza podkładem i pudrem, do poniższego makijażu użyłam wszystkich prezentowanych wyżej kosmetyków. Biorąc pod uwagę, że wspomniana kredka do brwi już trochę mi się "stępiła" musiałam początek brwi i ich koniec zarysować pędzelkiem przy użyciu cieni, żeby wyglądało to przyzwoicie. Nadal jestem oczarowana tym błyszczykiem, samo zobaczcie, jak pięknie podkreśla usta i nadaje im blasku.
Ogólnie kosmetyki w akcji spisały się całkiem fajnie i jestem z większości bardzo zadowolona. Muszę się też z Wami czymś podzielić. Ostatnio intensywnie szukam pracy - nie wiem, co z tego wyjdzie, ale byłoby miło gdybyście trzymali za mnie kciuki. W najbliższej okolicy raczej ciężko o zatrudnienie - będę więc szukała czegoś dalej. Myślę o zmianie samochodu - chciałabym taki na gaz, by dojazdy mnie nie zrujnowały. Ostatnio często przeglądam różnego rodzaju ogłoszenia na jednej stronce Wy też możecie wystawić
darmowe ogłoszenia motoryzacyjne, jeżeli macie coś na sprzedaż. Fajna opcja.
Znacie któryś z powyższych kosmetyków? Co o nich sądzicie? Podoba się Wam wykonany makijaż?