Ostatnio zaniedbałam kosmetyczne recenzje, więc pora nadrobić zaległości. Tym bardziej, że zdjęcia gotowe od dawna. Grzechem byłoby tego nie wykorzystać. Dziś na tapecie mgiełka opalizująca Bielenda Make-up Academie Magic Water. Kosmetyki Bielenda na stałe rozgościły się w mojej kosmetyczce i używam ich zarówno w pielęgnacji ciała, jak i włosów. Mam swoje hity wśród produktów tej marki i jeśli jesteście ciekawi, czy ten produkt do nich dołączy, to zapraszam.
Mgiełka mieści się w plastikowej butelce z atomizerem. Bardzo dobrze radzi on sobie z rozpylaniem produktu. Nie zacina się i tworzy idealny obłoczek mgiełki. Bardzo podoba mi się jej zapach. Przyjemny dla nosa, słodki. Gdy mgiełka długo stoi w miejscu, drobinki opadają na dno i widać wyraźne warstwy. Po potrząśnięciu wszystko się miesza a drobinki pięknie krążą po opakowaniu. To naprawdę fajny widok. Produkt ten jest bardzo uniwersalny. Może nam posłużyć, jako baza pod makijaż, a dzięki swoim opalizującym drobinkom sprawi, że nasz makijaż nabierze blasku, a skóra będzie bardziej promienna i rozświetlona. Ostateczny efekt będzie jednak bardzo subtelny. Jeśli zależałoby Wam na większym rozświetleniu, mgiełkę można zaaplikować na gotowy makijaż. Rozświetlenie będzie zdecydowanie bardziej rzucało się w oczy. Jego trzecią funkcją jest nawilżenie. Może się fajnie sprawdzić przy typowo matowych makijażach.