sobota, 31 sierpnia 2019

Kosmetyczka pełna cudów z Oriflame | NOWOŚĆ TUSZ TREMEN DOUS BIG VOLUME

Bardzo cenię sobie współpracę z Oriflame, ponieważ lubię kosmetyki tej firmy i fajnie się one u mnie sprawdzają. Poza kosmetykami, które sama wybieram, trafiają też do mnie paczki niespodzianki. Jedną z nich była mała, urocza kosmetyczka wypełniona po brzegi kolorówką Giordani Gold. W natłoku obowiązków oraz biorąc pod uwagę fakt, że mój makijaż ostatnio nie istnieje, dziś chciałam Wam jedynie zaprezentować zawartość tej kosmetyczki. Może w przyszłości pojawią się też recenzje. Zapraszam do czytania!


GIORDANI GOLD - TUSZ DO RZĘS MAGNIFYING METAL LASH

Tusz do rzęs z Giordani Gold Magnifying Metal Lash to nasza innowacja. Po raz pierwszy w Oriflame oferujemy maskarę z zapewniającą niesamowite efekty metalową szczoteczką, potrójną dawką pigmentów w głębokim odcieniu czerni oraz specjalnymi włóknami wydłużającymi rzęsy. Ten tusz spełni nawet wyjątkowo wysokie oczekiwania! // Trzeba przyznać, że szczoteczka jest nietuzinkowa i zaskakująca jednocześnie. Jestem bardzo ciekawa, jak będzie się nią malowało rzęsy. r


GIORDANI GOLD - KOREKTOR MASTER CREATION CONCEALER

Korektor, który działa na 8 oznak starzenia się skóry. Zawiera składniki odżywcze oraz kompleks ColourCorrect, dzięki któremu doskonale dopasowuje się do kolorytu cery. Błyskawicznie nadaje twarzy młodzieńczy wygląd i ukrywa ciemne cienie pod oczami oraz inne niedoskonałości.


GIORDANI GOLD - POMADKI MASTERCREATION / REFINED PLUM I EXQUISITE ROUGE

Bogata, luksusowa szminka o podwójnym działaniu: zwiększa witalność skóry, dzięki czemu usta mają pełniejszy, młodzieńczy wygląd - natychmiast i z czasem. Zawiera nawilżający, wzmacniający witalność peptyd biomimetyczny oraz sfery hydratacyjne. Formuła szminki jest przyjemnie kremowa i wspaniale upiększa usta. // Dwa piękne kolory. Ten po lewej, trochę malinowy, idealny na jesień. Drugi, soczysty róż dobrze sprawdzi się o każdej porze roku.


GIORDANI GOLD - ZALOTKA

Wysokiej jakości, lekka zalotka zapewnia idealny nacisk i wspaniale podkręca rzęsy. Wygodna w użyciu, unosi rzęsy już u ich nasady sprawiając, że oczy wyglądają na większe, a spojrzenie jest świeże i kuszące. W zestawie 1 dodatkowa guma.


ORIFLAME THE ONE - TUSZ DO RZĘS TREMEN DOUS BIG VOLUME

Większe, bardziej wyraziste, czarniejsze rzęsy i ekstremalna objętość w każdym wymiarze. Wyjątkowa szczoteczka XXL - najnowsza innowacja The ONE, dzięki ponad 300 włóknom i 5 specjalnym zbiorniczkom pozwala lekkiej niczym pianka formule dotrzeć do każdej rzęsy. Gęste pigmenty Chroma-Black zapewniają głęboki odcień czerni. Efekt: spektakularna objętość rzęs i zapierająca dech w piersiach wyrazistość spojrzenia aż do 24 godzin.


To nowości, które będę testować w najbliższym czasie. Najbardziej ciekawią mnie mascary i ich testowania nie mogę się doczekać najbardziej. Z pewnością napiszę o nich słów kilka. Wiele produktów marki Oriflame możeci nabyć w Notino.pl.

Lubicie testować nowości czy jesteście wierni sprawdzonym produktom?
Czytaj dalej

poniedziałek, 26 sierpnia 2019

Summer with Prouve - box pełen wspaniałości

Lato powoli dobiega końca, ale to wcale nie jest ostatni moment na pokazanie Wam letniego Prouve Boxa. Dlaczego? Ano dlatego, że tak naprawdę wrzesień, październik i listopad, to kolejne miesiące, na które Polacy wybierają się na wakacje w ciepłe kraje. Uważam, że lato będzie idealne z boxem Prouve, bo znajduje się w nim masa fajnych produktów, które na wyjazd zawsze ze sobą zabieramy. Są w nim również gadżety. Jeżeli jesteście ciekawi, co znalazłam w tym boxie, to zapraszam do oglądania! 


PROUVE - PERFUMY DLA NIEJ (#19) I DLA NIEGO (#8)

Zacznę od tego, że nie są to moje pierwsze zapachy Prouve. Miałam już 3 flakoniki. Byłam z nich bardzo zadowolona.Jeden mam nadal, stoi u teściów i psikam się nim, gdy tam jadę. Dziś natomiast chciałabym napisać co nieco na temat kolejnych dwóch zapachów - dla niej o nr #19 oraz dla niego o nr #8. Opakowania obu zapachów są jednakowe pod względem kształtu. Różnią się jedynie kolorem. Czarne są męskie, białe są damskie. Flakoniki są bardzo proste i skromne. Trwałość jest dobra, zapachy są intensywne przez dłuższy czas. Pojemność, to 50 ml, a koszt flakonu 44 zł.


Zapach dla niej, opisywany jako nr 19, to woń z rodziny kwiatowo-owocowej. Składa się z 3 nut zapachowych (dominujących) i są to: jaśmin, melon i cedr, choć tak naprawdę jest ich więcej (możecie o nich poczytać tu). Jaśmin w zapachach uwielbiam, melon wydał mi się fajnym, słodszym udoskonaleniem. Te składniki tworzą bardzo zgrane trio. Najbardziej wiodącym zapachem jest tu jaśmin, fajne tło robi mu melon. Nie mam pojęcia, jaką woń ma cedr, więc ciężko mi w tej mieszance go odnaleźć. Nr 18 to kolejny zapach, który mnie nie zawiódł. 

Zapach dla niego, czyli nr #8, pochodzi z rodziny cytrusowej. Główne składniki, to nuty morskie, limonka oraz rezeda. Zapachy męskie są dla mnie bardziej skomplikowane. Mają większą głębię. Zawsze ciężko mi w nich rozszyfrować jakiekolwiek składniki, więc muszę zaposiłkować się podpowiedziami producenta. Poza trzema wiodącymi zapachami są tam także rozmaryn, cyklamen, ambra, wetyweria, paczula, cytryna i kilka innych. Zapach ten jest naprawdę ładny, nieprzytłaczający. Niektóre męskie perfumy są tak ciężkie, że aż boli od nich głowa. Tu na szczęście tak nie jest. Zapach początkowo jest bardzo mocny, ale gdy troszkę się ulotni - bajka. Bardzo podoba mi się takie połączenie nut. Mojemu mężowi również.

PROUVE - 3 KROKI // ŻEL, SCRUB I BALSAM

Te kosmetyki idealnie wpasowują się w jakiś krótszy wyjazd we dwoje. Mamy tu bowiem 3 kosmetyki, których używamy na co dzień w bardzo zgrabnych opakowaniach i pojemności, która świetnie sprawdzi się w podróży. Buteleczki mieszczą 250 ml, choć tak naprawdę nie wyglądają na aż tak pojemne. Co ciekawe, są to produkty unisex, czyli odpowiednie dla kobiet i mężczyzn. Nie musisz już zabierać ze sobą oddzielnych kosmetyków dla siebie czy partnera. Wkładasz do kosmetyczki to trio i jesteście zaopatrzeni oboje. Zapachy unisex charakteryzują się uniwersalnymi woniami.  Krok 1 i 2 mają zamknięcie typu press, z kolei balsam ma pompkę.

Żel ma zapach porzeczki i drewna cedrowego. Wydaje mi się bardziej męską opcją, aczkolwiek nie czułam się źle używając go. Ma on przezroczysty kolor i przyzwoicie się pieni, co jest dla mnie poniekąd zaskoczeniem. Po kąpieli skóra ładnie pachnie i zapach utrzymuje się na niej przez jakiś czas. Wyczuwalny jest też w powietrzu. W składzie nie znajdziemy SLS, za to na drugim miejscu mamy glicerynę, dalej różne ekstrakty i witaminy. Żel dobrze domywa, przy czym nie wysusza skóry, co jest dla mnie ważne.

Scrub ma zapach mchu, porzeczki i bergamotki. Nie do końca jest w moim guście. W sumie, chyba w ogóle mi się nie podoba. Czegoś mu brakuje. Jednak nie przeszkadza mi on, aż tak bardzo. Po peelingu używam żelu, więc ta woń szybko znika. Konsystencja jest nietypowa. Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia, by wam ją pokazać. Scrub ma beżowy kolor i zatopione w sobie mnóstwo czarnych drobinek peelingujących (są to zmielone pestki moreli).  Te drobinki są naprawdę ostre. Dla mojej dość delikatnej skóry są konkretnym zdzierakiem. Używałam więc tego scrubu max 2 razy w tygodniu. Dzięki niemu skóra pozbawiona była martwego naskórka, a stała się gładka i miła w dotyku.

Balsam, podobnie jak żel, ma zapach porzeczki i drzewa cedrowego, jednak tu jest jakby bardziej delikatny i przyjemny dla nosa. Jest dużo lżejszy i delikatniejszy. Sam balsam ma białą, kremową konsystencję. Jest ona lekka, dobrze się rozprowadza, nie bieli ciała. Dostarcza dawkę nawilżenia na odpowiednim poziomie. Moja niewymagająca na ten moment skóra jest usatysfakcjonowana.


PROUVE - MYDEŁKA MAKARONIKI

Te mydełka są tak słodkie, że nie miałam serca ich rozpakować. Pomyślałam, że posłużą mi, jako dodatki do zdjęć, a w między czasie, wsadzę je do szuflad, bo... Wydzielają bardzo przyjemną woń. Dodatkowo ten wygląd... Uformowanie ich na kształt makaroników, w dodatku w tak ładnym kolorze, zrobił mi dzień.


PROUVE BOX - DODATKI

W boxie nie zabrakło również dodatków. Znalazłam w nich worki na bieliznę - czystą i brudną. To fajna i ekologiczna opcja na wyjazdy. Cieszę się, że znalazły się w tym pudełku. Dodatkowo znalazłam tam również przypinkę do telefonu - taki uchwyt. Nie używam tego typu gadżetów, bo noszą obudowy książeczki, ale może komuś ją ofiaruję. Największym gadżetem był t-shirt z grafiką, którą położyłam po lewej stronie. T-shirt jest spory i lubię w nim spać.


Ten box okazał się fajną niespodzianką. Znajduje się w nim niemal wszystko, co przydaje się w podróży. Produkty uniseks super sprawdzają się w podróży, w którą jedziemy np. pociągiem czy autobusem. Dodatkowa butelka żelu czy innych kosmetyków dla mężczyzny, które trzeba byłoby dublować zajmują dodatkowe miejsce, które w takich wyjazdach jest na wagę złota. Cieszę się, że firma Prouve się rozwija i wprowadza na rynek coraz to ciekawsze produkty.

Znacie kosmetyki Prouve?

Czytaj dalej

Oriflame - minirecenzje produktów pielęgnacyjnych i dodatków

Z katalogów Oriflame zamawiam systematycznie. Wybieram produkty wszelkiej maści - perfumy, dodatki i akcesoria, a także kosmetyki pielęgnacyjne do całego ciała. W katalogach bardzo często można kupić fajne produkty w zestawach i w bardzo okazyjnych cenach. Takim oto sposobem trafiło do mnie kilka z poniższych rzeczy.


ORIFLAME - FEET UP - KREM DO STÓP CHERRY DELIGHT

W skład katalogowej trójki, którą udało mi się zamówić jako zestaw wchodził ten krem, poniższy balsam Tender care oraz mydełko, które zrecenzuję niżej. Pielęgnacja stóp, szczególnie latem, stanowi dla mnie podstawę. Sandałki goszczą na moich stopach najczęściej latem, dlatego ważne jest dla mnie, by moje stopy wyglądały ładnie i były zadbane. Skusiłam się dlatego na krem Feet Up o wiśniowym zapachu. Mieści się on w miękkiej tubie w niebiesko-wiśniowej kolorystyce. Zamykany na zakrętkę, która jest matowa. Zapach tego kremu jest wiśniowy z dodatkiem korzennych nut, bodajże goździka. Niestety nie zauważyłam tego zamawiając ten produkt, bo nie jestem fanką tego typu kompozycji zapachowych. Jednak krem jest do stóp - te są wystarczająco daleko od nosa, więc woń ta nie jest dla mnie tak uciążliwa. Jeżeli chodzi o o efekty, to jestem zadowolona. W duecie z peelingami do stóp czy pumeksem, krem nawilżył moje stopy, pozbawił ich suchych skórek i wygładził jest. Skórki wokół paznokci też prezentowały się znacznie lepiej.



ORIFLAME - TENDER CARE CHERRY ORAZ BALSAM LOVE NATURE MANGO

Bardzo lubię matowe pomadki do ust, jednak mają one tendencję do ich wysuszania. Staram się odpowiednio nawilżać je wtedy, gdy nie maluję ust, by gdy przyjdzie okazja prezentowały się nienagannie. Pielęgnację tej części mojego ciała wspierały dwa smarowidła - kultowy Tender Care o zapachu wiśni oraz balsam Love Nature o zapachu mango. Nie potrafię wybrać, która woń podoba mi się bardziej, dlatego używałam ich naprzemiennie. Sposób aplikacji jest wygodniejszy w przypadku balsamu mango - słoiczek jest prosty, więc wydobywanie jest łatwe. Tender care jest węższy, więc nie można w nim swobodnie manewrować i mając długie paznokcie zawsze coś dostanie się pod nie. Oba balsamy mają zbitą konsystencję, która pod wpływem temperatury ciała roztapia się i nie sprawia problemu w nanoszeniu produktu na usta. Oba balsamy świetnie nawilżają, a do tego dostarczają bardzo pozytywnych odczuć zapachowych. Zapachy są słodkie, takie prawdziwe, soczyste - idealne na lato. Takie bomby owocowe! Oba warianty bardzo Wam polecam!


ORIFLAME - MYDEŁKO FROSTED BERRY CAKE 

Nie używam mydełek w kostce, ale to było dołączone do zestawu. Jest spore, bo ma aż 75g. Kształtem przypomina mi kwiatek. Ma ładne tłoczenia - wizualnie prezentuje się naprawdę ładnie zarówno w opakowaniu, jak i poza nim. Sama konsystencja mydła jest zbita, jakby półprzezroczysta. Zapach owocowy z zimowym akcentem. Pieni się dobrze, tak samo poprawnie oczyszcza ciało. Nie mam mu nic do zarzucenia, aczkolwiek nadal wolę mydełka w płynie.



ORIFLAME - A-Z CREAM - KREM KOLORYZUJĄCY SPF 30

W lato nie maluję się zbyt ambitnie. Powiem więcej, staram się ograniczyć swój makijaż do minimum. Przy obecnie panujących upałach nie chcę nazbyt obciążać swojej cery, szczególnie że teraz (nie zapeszając) jest w dobrej kondycji. Postanowiłam, że zamówię produkt łączący w sobie zalety kremu i podkładu. Do kremu A-Z przekonała mnie również obecność dość wysokiego filtra SPF 30. Wybrałam odcień Fair i jest to najjaśniejszy odcień tego produktu. Wygląda nibym bardzo delikatny podkład. Sam kolor jest bardzo neutralny. Nie łapie zbyt różowych, ani pomarańczowych tonów. Ładnie wyrównuje koloryt skóry i sprawia, że wygląda ona wizualnie lepiej. Samo krycie jest delikatne, ale odpowiednie. Jeżeli ktoś nie oczekuje pełnego krycia po tego typu produkcie, to się nim nie rozczaruje. Dostanie za to fajne ujednolicenie cery oraz ochronę przed szkodliwymi czynnikami promieniowania.


ORIFLAME - KOMPLET RĘCZNIKÓW ARTIPELAG

Nie mogę się doczekać, kiedy w końcu zaczniemy urządzać z mężem nasz dom. Na razie jeszcze działają tam różni fachowcy, byśmy w końcu mogli wziąć się za wykończenie. Postanowiłam, że małymi krokami będę dbać o wyposażenie, by potem nie musieć kupować tego wszystkie na raz i nie doznać szoku cenowego. Takim oto sposobem trafiły do mnie dwa komplety. Jeden ręcznik duży, idealny do użycia po kąpieli, drugi mniejszy, np. do wytarcia rąk. Kolor - coś na pograniczu granatu i fioletu. Ręczniki są miękkie i przyjemne w dotyku. Dobrze chłoną wodę. Cieszę się, że je zamówiłam.



Moje ostatnie zamówienie okazało się bardzo udane. Trafiłam na kosmetyki, które spełniły swoje zadanie. Najbardziej jestem zadowolona z kremu do stóp oraz z kremu A-Z.

Ostatnio było mnie tu bardzo mało, ale już postanawiam poprawę. Wszystko za sprawą budowy domu, która pochłania ostatnio bardzo wiele mojego czasu. Jesteśmy na etapie wielu wyborów wykończeniowych. Jeżdżenie po sklepach czy marketach jest bardzo czasochłonne. Mamy już obrany styl, w którym chcemy urządzać dom i pod niego kupujemy wszystko. Teraz jesteśmy na etapie wyboru "wypoczynku" do salonu. Najbardziej logiczny wydaje się zakup sofy, bo sofy narożne rozkładane, to fajna opcja dla nas na ten moment. Na razie planujemy wykończyć tylko dół, by jak najszybciej się wprowadzić. Oddzielną sypialnię mamy, więc sofa rozkładana w salonie na pewno się przyda, gdy będziemy chcieli przenocować gości. Trzymajcie kciuki, by udało nam się wybrać coś fajnego.

Znacie któryś z tych kosmetyków? Wiedzieliście, że w katalogu Ori są również takie dodatki, jak ręczniki?

Czytaj dalej

czwartek, 22 sierpnia 2019

Sztukateria powraca, jak bumerang

Tak, sztukaterie znów są modne. Gładkie, jednolite ściany, najczęściej białe lub szare, to nieodłączne kolory stylu skandynawskiego, który od kilku lat jest bardzo popularny w wykańczaniu wnętrz. Skandynawskie wnętrza bardzo często są minimalistyczne i chłodne. Jeżeli chcielibyście dodać swojemu wnętrzu charakteru i elegancji - sztukateria wydaje się być dobrym pomysłem.


Jeżeli o mnie chodzi, najbardziej podoba mi się ta najprostsza sztukateria, czyli po prostu najprostsze z możliwych prostokąty. Kiedy oglądałam pewien wnętrzarski program Doroty Szelągowskiej i zobaczyłam w nim sztukaterię, byłam pod wrażeniem. Mimo zastosowanych prostych elementów na gładkiej ścianie, pokój poddany metamorfozie zmienił swoje oblicze o 180 stopni. Salon miał to "coś". Był pełen szyku i stał się bardziej stylowy. 

 ŹRÓDŁO: HGTV.PL / Dorota inspiruje

Najbardziej trwałą sztukaterią jest sztukateria gipsowa. Materiał ten jest bardzo plastyczny i wdzięczny w obróbce. Jest łatwy w modelowaniu i co fajne, całkowicie ekologiczny. Wykorzystywany jest w zdobieniu ścian od stuleci. Dzięki jego fajnej formie, sztukateria może przybierać kształty, jakie tylko sobie zamarzymy. 

Sztukateria najładniej będzie prezentowała się we wnętrzach wysokich (przy niskich efekt może być odwrotny i wręcz karykaturalny, ponieważ sztukateria może to wnętrze optycznie jeszcze bardziej pomniejszyć). Pięknie będzie się prezentowała również we wnętrzach historycznych czy starych kamienicach. Sztukateria sama w sobie stanowi ozdobę, ale... Może też być częścią innego dodatku, np. stanowić ramę wielkiego lustra. Zamiast standardowej ramy, rama gipsowa wydaje się być ciekawym i oryginalnym pomysłem. Sztukateria niestety nie wszędzie może okazać się dobrym pomysłem.

Co sądzicie o sztukaterii? Podoba Wam się?
Czytaj dalej

wtorek, 13 sierpnia 2019

Desenio - stylowe dekoracje ścian | moja galeria

Pisałam niejednokrotnie, że powoli wijemy z mężem nasze własne gniazdko. Budowa domu, to długi proces zważywszy na to, że na każdą usługę trzeba czekać, czasem nawet kilka miesięcy. Budowę zaczęliśmy w maju 2018, a teraz, czyli w sierpniu 2019 jesteśmy na etapie wykończenia. Druga posadzka została wylana, więc nie pozostało nic innego, jak malować ściany oraz kłaść płytki i panele. Potem już tylko raj, na który czekam, czyli dekorowanie. Nie zamierzam w tym temacie przesadzać. Mniej zagracone wnętrza znacznie szybciej się sprząta, dlatego różnego rodzaju kurzołapaczy będzie u mnie, jak najmniej. Upust emocjom dam jednak podczas dekorowania ścian. Bardzo pomocna okazała się przy tym strona Desenio, z której zamówiłam całą galerię plakatów na ścianę w naszym salonie. Ale zanim Wam ją pokażę, chciałabym napisać kilka słów o Desenio


Firma Desenio powstała z miłości do pięknych wnętrz, szczególnie w stylu skandynawskim. Oferta jest szeroka, bo poza plakatami w naprawdę wielu wymiarach oraz rodzajach kategorii, mamy też do wyboru różnokolorowe ramy, a także, co jest dla mnie bardzo ważne, możliwość tworzenia wirtualnej galerii. Co to znaczy? Otóż, za pomocą odpowiedniego projektanta dostępnego na stronie, możecie wybrać gotowy układ ram na ścianie i wsadzić w nie wybrane plakaty. Dzięki temu możecie zobaczyć, czy wybrane przez Was motywy do siebie pasują. Ja nie omieszkałam z tego skorzystać.


Moja galeria prezentuje się tak jak powyżej. Niestety na razie nie mogę pokazać jej Wam całej w swoim wnętrzu, gdyż największy z plakatów ma metr długości i najzwyczajniej w świecie nie mieści mi się na żadnej ścianie. Chciałam Wam jednak pokazać każdy wybrany plakat, jak i efekt końcowy (oraz screen z projektanta). Wybrałam ramki czarne i drewniane. Wydały mi się fajniejsze niż plastikowe. Są one dość grube i wyglądają solidnie. "Szybki", to tak zwane płytki plexi, więc na pewno nie pobiją się, jeżeli jakimś cudem plakat spadnie ze ściany. Zabezpieczone są one foliami ochronnymi. Jeżeli chodzi o plakaty, to jakość ich wykonania robi wrażenie. Sam papier ma bardzo dobrą gramaturę, a nadruk jest wysokiej jakości. 


W swoim domu mam w planach trzymać się odcieni bieli, czerni, szarości i drewna oraz rozweselać je dodatkami, których kolory będę mogła co jakiś czas zmieniać. Co mam na myśli? Standardowe meble będą białe czy szare, a rozweselą je dodatki, jak np. poduszki w odcieniu butelkowej zieleni, granatu czy złota. W przypadku plakatów zawsze najbardziej podobały mi się te różowe, ale... Przy urządzaniu, podstawowym celem jest dla mnie to, żebyśmy zarówno ja, jak i mój mąż czuli się dobrze w tym wnętrzu. Nie mogłam zatem wybrać samych różowych plakatów, bo to przeszkadzałoby Robertowi. Dlatego Postanowiłam wybrać plakaty w większości black&white i dobrać do nich mniejsze plakaty w kolorach różowym i zielonym. Dodatek różu jest - ja jestem szczęśliwa, ale nie ma tu cukierkowej przesady - szczęśliwi jest też mój mąż. Kompromis osiągnięty. Poza tym, mam w planach właśnie te dwa plakaty co jakiś czas wymieniać i wkładać tam motywy w innych kolorach. Teraz chciałabym pokazać Wam kilka z tych plakatów w moim obecnym wnętrzu.



Jestem zakochana w tych plakatach, począwszy od ich jakości, po to, jak odmieniają one mój pokój. Dostępnych wzorów są setki, a każdy z nich oryginalny i na czasie. Można z nich stworzyć wiele fajnych galerii, które ozdobią niejedną domową ścianę.

Jeżeli chcielibyście kupić jakieś plakaty Desenio, to zapraszam do skorzystania z mojego kodu. Kod: JAKPIEKNIEBYCKOBIETA obniża wartość koszyka o 30% i jest ważny od dziś (wtorek) do czwartku. Zniżka nie dotyczy ramek oraz plakatów z serii Handpicked oraz Collaboration.

Podobają Wam się moje plakaty? Co sądzicie o całej zaprojektowanej przeze mnie galerii?

Czytaj dalej

poniedziałek, 12 sierpnia 2019

Avon Perceive - klasyka, do której wracam

Zapachy marki Avon wiodły u mnie prym jakieś 10 lat temu. Przez spory okres czasu poznawałam wiele woni. Do niektórych systematycznie powracam, ponieważ ich kompozycje zapachowe nie dają o sobie zapomnieć. Jednym z tych zapachów jest Avon Perceive, potocznie zwany diamencikiem.


Kartonik, w której znajduje się woda perfumowana Avon Perceive wygląda dość niepozornie. Jest on bowiem prosty, utrzymany w biało-błękitnej kolorystyce ze srebrnymi elementami. Po jego otwarciu naszym oczom ukazuje się ładna buteleczka, która przypomina wyglądem diament. Jest on niebieski, gdyż taki kolor ma ta woda. Pojemność, to 50 ml, a cena to jedyne 32 zł na stronie Notino.pl. Biorąc pod uwagę cenę katalogową, to różnica jest naprawdę ogromna.


Teraz słów kilka o samym zapachu. Składa się on z mieszanki białych kwiatów, tj. frezji i gardenii z dodatkiem białego pieprzu, gruszki, goździka, śliwki damasceńskiej, orchidei waniliowej, piżma i drzewa sandałowego. Ten mix tworzy naprawdę udany zapach - świeży, kwiatowy z owocowym, lekko słodkim tłem, które skrywa w sobie jakąś tajemnicę. Zapach ten jest charakterystyczny i (przynajmniej przeze mnie) bardzo rozpoznawalny, trudny do podrobienia. Można by powiedzieć, że... Jedyny w swoim rodzaju. Zdaje się być idealny na wiosnę i lato, choć ja używam go o każdej porze roku. Na wielką pochwałę zasługuje tu trwałość! Są to chyba najtrwalsze perfumy, jakie znam z katalogu Avon.


Już jedno psiknięcie pozwala na to, by po przejściu ciągnął się za nami świeży i kwiatowo-owocowy "ogon", co sprawia, że zapach ten jest również wydajny. Początkowo jest dość mocny, ale po chwili nieco się ulatnia i dla mnie jest wtedy w sam raz. Wydaje mi się też, że jest to zapach wielopokoleniowy i uniwersalny. Zjednuje sobie sympatię kobiet bez względu na wiek. Fajnie było móc do tego zapachu wrócić. Ostatni raz miałam go u siebie jakieś 4 lata temu. Zapach ten oczarowuje mnie niezmiennie od lat.

Znacie zapach Avon Perceive? 
Czytaj dalej