Cześć. Bardzo długi czas nie dodawałam denka. Był miesiąc, w którym robiłam porządki i w pozbyłam się wszystkich pustaków danego miesiąca i postanowiłam, że przestanę je robić. Na prośbę jednej z czytelniczek, wracam do denek - nie wiem czy uda mi się dodawać je systematycznie, bo różnie to bywa, ale postaram się. Dzisiejsze denko składa się z 21 pozycji. Dużo produktów jednej kategorii jest w większej ilości, ponieważ zabrałam z Olsztyna swoją kosmetyczkę, a tam miałam dużo produktów napoczętych i niewykończonych, dlatego lipiec ogłaszam miesiącem zużywania.
1. Balea - Paradise Beach - żele Balea cieszą się niesłabnąca popularnością. Wszystko za sprawą niskiej ceny, pięknych zapachów i cudnych szat graficznych. Ja również należę do grona ich wielbicieli i bardzo ubolewam, że mam do nich tak słaby dostęp. Czasem udaje mi się zamówić jakieś produkty dzięki innym blogerkom lub wygrywam je w rozdaniach, co bardzo mnie cieszy. Mam jeszcze w zapasie kilka sztuk żeli, zużywają się u mnie błyskawicznie.
2. Szampon Le Petit Marseiliais - szampon o zapachu jabłuszka, fajnie mył włosy, a zapach długo na nich zostawał. Niestety wzmagał on mój łupieżowy problem, dlatego więcej się nie spotkamy.
3. Szampon Planeta Organica - szampon o zapachu mango, nawilżający. Bardzo fajnie się u mnie sprawował. Dobrze oczyszczał włosy, troszkę je plątał, więc konieczne było użycie odżywki, ale mimo to lubiłam go. Czy kupię ponownie, tego nie wiem - zobaczymy.
4. Bielenda - cukrowy peeling do ciała antycellulitowy - Bardzo chętnie zakupię go ponownie. Ma piękny zapach, fajnie zdziera martwy naskórek i ogólnie świetnie sprawował się w kąpieli. Działania antycellulitowego nie zauważyłam, ale i na nie nie liczyłam.
5. Nizoral - szampon przeciwłupieżowy - moje lekarstwo, kiedy jakiś szampon zawiedzie. Mam nadzieję, że moja skóra głowy nie przyzwyczai się do niego i będę mogła go używać co jakiś z powodzeniem.
6. Garnier - dezodorant - lubiłam go, kupiłam na promocji i sięgnę po niego jeszcze raz, jeżeli w korzystnej cenie go dorwę. Duża pojemność, starcza naprawdę na długo.
7. i 8. - płyn micelarny BeBeauty w starej i nowej odsłonie. Jeden ode mnie z domu, drugi z Olsztyna. Lubię je, kupuję bardzo często - to moje naste opakowania.
9. Podkład Synergen - kiedyśbardzo go lubiłam, bo był podkładem antybakteryjny. Teraz takiego nie potrzebuję, więc nie przewiduję ponownego zakupu. Lubiłam go, dobrze się u mnie sprawował, ale teraz używam czegoś innego.
10. Lirene nature matte - podkład okazał się dla mnie za ciemny (kupiłam go wczesną wiosną), jednak rozrabiałam go ze znacznie jaśniejszym i jakoś dawał radę. Latem znacznie lepiej prezentuje się na twarzy, więc go dokończyłam. Mimo to, nie kupię go. Wolę podkład, który pasuje mi o każdej porze roku, bez zbędnej zabawy w mieszanie.
11. Ingrid - podkład, którego opakowanie okazało się wielkim niewypałem, ponieważ podczas brania go w ręce, brokat z napisów pozostawał na nich, a potem został przenoszony na twarz. Chciałam napisać reklamację, ale firma Ingrid napisała mi, że nie mają takiego działu, bo nigdy jeszcze nikt nie chciał czegoś reklamować. Byłam pierwsza, a i tak nie mogłam niczego zareklamować - wielki minus dla firmy.
12. Lovely - maskara pump up - jeden z moich ulubinych tuszy. Każdy go zna, nie ma co się nad nim rozwodzić.
13. Avon - tusz do rzęs Aero - za to ten okazał się totalnym niewypałem. Więcej go nie kupię, ponieważ na rzęsach jest bardzo mizerny.
14. Avon Super Full - maskara, którą bardzo fajnie malowało mi się rzęsy, lubiłam ją za to, że świetnie je rozdzielała.
15. Neutrogena - peeling do stóp - ogólnie rzadko używam tego typu kosmetyków do stóp, bo średnio się u mnie spisują. Wolę użyć tarki/pumeksu i solidnie je wykremować.
16. Organic Shop - krem do rąk - lekki, fajny kremik na co dzień, dla osób niewymagających. Bardzo miło go wspominam i na pewno kupię, jeżeli się z nim spotkam.
17. BioSilk - jedwab - nie lubię jedwabiów do włosów, ponieważ nie przynoszą one na moich włosach pożądanych efektów. Ten dostałam, szkoda było go wyrzucić, więc zużyłam razem z mamą.
18. Bania Agafii - peeling do ciała - bardzo go lubiłam. Miał fajny, nietypowy zapach, cena przystępna, opakowanie bardzo praktyczne, zdzierał całkiem przyzwoicie.
19. Rimmel Match Perfection - kolejny podkład, tym razem mój podkładowy ulubieniec. Zużyłam już 3 butelkę i nie planuję póki co zmieniać go na inny podkład.
20. MaxFactor - Lasting Performance - zużywałam go bardzo długo, ale... Ten był za to dla mnie za jasny latem. Używałam go zimą i wiosną, bo odcień miał dla mnie idealny. Teraz zostało go niewiele, więc postanowiłam zużyć do końca, by nie stracił daty ważności, ale chętnie wrócę do niego zimą.
21. Cameleo - brązowy szampon koloryzujący - bardzo szybko zmywał się z włosów. Po 2 myciach prawie nie było po nim śladu. Więcej nie kupię.
22. Próbki: Sylveco - krem pod oczy i podkład Pharmaceris - tu nie mam za wiele do powiedzenia, poza tym, że podkład był oczywiście za ciemny.
Tak przedstawia się moje licowe denko. Sierpniowe zużycia będą zapewne bardzo ubogie, ponieważ rozpoczęłam zużywanie wszystkich nowych kosmetyków, także z większości na pewno nie zdołam zużyć.
A jak tam Wasze zużycia?