niedziela, 29 lipca 2018

Co robić, by mieć piękny uśmiech?

Piękny uśmiech, to podstawa! Zawsze życzliwszym okiem spoglądamy na osoby wesołe i śmiejące się. Piękny uśmiech dodaje nam pewności siebie i odwagi. Warto więc o nasze zęby dbać, jak najlepiej potrafimy, ponieważ niesie to za sobą, jak widać, wiele korzyści. Czasem wystarczy niewiele, by po prostu lepiej się poczuć. Co więc robić, by cieszyć się na co dzień pięknym uśmiechem?


CZĘSTO ODWIEDZAJ STOMATOLOGA

Ten punkt wydaje się tak oczywisty, a przez wiele osób pomijany. Póki nie boli ząb, mało kto myśli o jakiejkolwiek kontroli. Zaniedbujemy wizyty, co w konsekwencji odbija się na stanie naszych zębów. Do stomatologa powinniśmy umawiać się minimum raz na pół roku. 2 wizyty w ciągu całego roku kalendarzowego to tak naprawdę niewiele, a może pomóc w utrzymaniu naszych zębów w jak najlepszej kondycji.

NIE ZANIEDBUJ WAD ZGRYZU

Zęby, choćby nie wiadomo jak białe, gdy są krzywe psują cały nasz wizualny odbiór. Warto więc jeżeli są tylko środki postarać się o założenie aparatu ortodontycznego. Na rynku jest teraz wiele dostępnych modeli, więc każdy znajdzie coś odpowiedniego dla siebie. Mnie najbardziej zaciekawił aparat lingwalny, o którym więcej możecie przeczytać na stronie ortolingwa2.pl. Dowiecie się tam, co to są aparaty lingwalne, jakie są ich rodzaje czy jak się je zakłada.

UNIKAJ BARWIĄCYCH NAPOJÓW CZY JEDZENIA

Zęby mają różne odcienie. Czasem nawet Ci, którzy dobrze dbają o ich czystość mają problem z ich żółtością. Wpływ mają na to m.in. posiłki czy napoje, jakie spożywamy. Picie wina, herbaty, kawy, jedzenie buraków, jagód czy szpinaku (nie wspominając już o paleniu papierosów) najsilniej wpływa na przebarwienia pojawiające się na zęby. Ciężko jednak z niektórych z nich (np. kawy czy herbaty) zrezygnować. Dlatego...

DBAJ O HIGIENĘ JAMY USTNEJ

STaraj się myć zęby przynajmniej dwa razy dziennie (to takie minimum). Przy spożywaniu posiłków składających się z barwiących nasze uzębienie składników też powinniśmy je umyć po każdym posiłku. Warto też zaopatrzyć się w nici dentystyczne czy specjalne gadżety do zębów, dzięki którym oczyścimy nasze przestrzenie między zębowe. 

A czy Wy pamiętacie o odpowiedniej higienie jamy ustnej?
Czytaj dalej

piątek, 27 lipca 2018

3 książki, które chcę przeczytać w najbliższym czasie

Odkąd skończyłam studia i nie muszę czytać niczego z przymusu, zaczęłam czerpać przyjemność z czytania książek, które sama mogę sobie wybrać. Wcześniej towarzyszyło temu znudzenie, a teraz niemal każdego wieczoru przed snem czytam sobie kilka rozdziałów danej książki. Są jednak tytuły, które chciałabym przeczytać w pierwszej kolejności (pomijając, że kupiłam już stosik książek do przeczytania) i im poświęcę dzisiejszy wpis.


COLLEN HOOVER - IT ENDS WITH US

Twórczość tej autorki ciekawi mnie już od bardzo dawna, a niczego jeszcze nie czytałam. Trafnym wyborem wydaje się tytuł It end with us, czyli bardzo osobista powieść autorki z 2016 roku. "Gdyby złamane serce mogło przybrać jakąś formę, stałoby się tą książką." - można przeczytać na stronie Empik. I mimo, że jestem zwolenniczką pięknych historii miłosnych, tak wiele dobrych recenzji znajomych sprawia, że zapoznam się i z tą.

J. K. ROWLING - BAŚNIE BARDA BEEDLE'A

Jest to niewątpliwie książka pełna magii i każdy szanujący się fan Harrego Pottera powinien ją zadobyć i przeczytać. Jest to pozycja pełna wzruszających opowieści, ale również i tych, które wywołują na ciele gęsią skórkę ze strachu przed... śmiercią. W przypadku tej książki już poczyniłam pierwsze kroki - zamówiłam ją, jest już u mnie i powoli zbieram się za czytanie, bo ostatnio moje plany zostały pokrzyżowane.

COLLEN HOOVER - CONFESS

Jeżeli "It ends with us" okaże się tak dobra, jak wszyscy o tym mówią i piszą, to wolę mieć w zanadrzu jeszcze jedną książkę tej autorki. Na jej podstawie nakręcono nawet serial (taka ciekawostka). Książka opiera się o "wyznania", które malarz przenosi na płótno. Co więcej, wyznania te oparte są historiami prawdziwymi. W tle również wątek miłosny. 

Na ten moment te książki są w kręgu mojego zainteresowania. Jedną już mam, pozostaje kupić jeszcze dwie, a że dziś mam imieniny, to chyba dobry pomysł, żeby sprawić sobie drobną przyjemność. Co jednak robić z przeczytanymi książkami? Jeżeli ich nie zbierasz i nie gromadzisz w biblioteczce, to jest opcja, jak je spieniężyć. Możesz wejść na skupksiazek.pl i wpisując w odpowiednie pole numer ISBN, książka zostanie z automatu wyceniona. Dowiesz się, ile możesz na danych książkach zarobić i zdecydować, czy chcesz je sprzedać. Jeżeli tak, podajesz dane i pod wskazany adres przyjeżdża kurier i odbiera książki. Musisz pamiętać o dokładnym ich zapakowaniu, ponieważ ostateczna wycena odbywa się na miejscu, osobiście, więc warto zadbać, by książki dotarły w nienagannym stanie  i nie uległy zniszczeniu podczas transportu. Wydaje mi się, że to super opcja, szczególnie jeżeli macie małe mieszkanie. Jeśli lubicie czytać, a nie macie miejsca na przechowywanie dużych ilości książek, to wchodzicie na skup i sprzedajecie je, a w ich miejsce zakupujecie wiele innych ciekawych tytułów. Bardzo często na grupach książkowych widzę, jak osoby sprzedają je, bo np. przeprowadzają się. Nie chcą pakować książek i mieć kilka dodatkowych kartonów do dźwigania, więc wystawiają swoje książki i chcą je szybko sprzedać. Nie jest to jednak taka prosta sprawa, bo zainteresowanych jest mało z uwagi na dochodzące koszty wysyłki - zakup jednej książki jest wtedy bardzo drogi, ponieważ często kupno nowej wychodzi taniej, gdy doliczymy wysyłkę. W skupksiazek.pl możemy szybko i bezboleśnie rozprawić się z nadprogramowym, książkowym bagażem.

A jakie książki są na Waszej liście do przeczytania? 

Czytaj dalej

poniedziałek, 23 lipca 2018

Floslek - Balance T-zone - skóra mieszana pod kontrolą

Jestem posiadaczką skóry mieszanej. Pielęgnacja takiej cery, to nie jest prosta sprawa. Trzeba sięgać po specjalne kosmetyki, zresztą jak przy każdym typie cery. Moja jest zdecydowanie wrażliwa, miejscami sucha i niestety bardzo tłusta w strefie T. Przy makijażu ślubnym, to była moja zmora, dlatego miałam wykonywane, aż 3 próbne mejkapy. Przyczyn nietrwałości mojego makijażu (szczególnie na nosie i czole) było kilka - nieodpowiedni kosmetyk czy moja zła pielęgnacja. Chciałam zminimalizować wydzielające się sebum do minimum i z pomocą przyszła mi seria kosmetyków Floslek Balance T-zone. Seria ta ma zapewnić pielęgnacje skóry mieszanej - tłustej w strefie T i suchej na policzkach. W jej skład wchodzą: peeling z kwasami AHA, glinka myjąca, krem korygujący i krem normalizujący. Głównym zadaniem tej gamy kosmetyków jest redukcja nadmiaru sebum, detoksykacja, oczyszczenie i zwężenie porów, zmniejszenie i rozjaśnienie śladów po niedoskonałościach czy przywrócenie równowagi między przesuszonymi i tłustymi partiami skóry.


FLOSLEK BALANCE T-ZONE - GOMMAGE - PEELING Z KWASAMI AHA

Chciałabym zacząć od tego produktu, ponieważ to pierwszy peeling z kwasami, z jakim mam do czynienia. Mieści się w miękkiej, miętowej tubie, z której dobrze wyciska się produkt. Zamknięcie na "klik". Sam peeling ma przezroczystą konsystencję. Producent zaleca, by nałożyć go na zwilżoną skórę twarzy, szyi i dekoltu, omijając okolice oczu. Następnie wykonać masaż opuszkami palców, aż do pojawienia się drobinek złuszczonego naskórka. Potem spłukać wodą. I rzeczywiście, już po kilku sekundach wykonywanego masażu, czułam pod palcami rolujący się naskórek. To było trochę dziwne, ale już wtedy wiedziałam, że produkt na pewno działa. 


Zaleca się stosowanie go codziennie przez tydzień, a następnie, dla podtrzymania efektu 2-3 razy w tygodniu. Skóra po systematycznym stosowaniu wygląda o niebo lepiej - jest jakby gładsza, pozbawiona suchych skórek. Do tego wydzielające się sebum zostało zminimalizowane  i to znacznie. Peeling miał również wpływ na zmniejszenie się porów chociażby na nosie. Jestem nim pozytywnie zaskoczona!


FLOSLEK BALANCE T-ZONE - GLINKA MYJĄCA

W przypadku glinki, kosmetyk ten wizualnie nie różni się niczym od poprzednika. Sam kolor opakowań, czyli pastelowa mięta już od początku daje mi skojarzenie spokoju i równowagi. Zapachu w niej nie wyczuwam i może to i lepiej. Jeżeli chodzi o wnętrze, to konsystencje są zupełnie inne, co było do przewidzenia. Glinka ma dość gęstą konsystencję o pomarańczowym zabarwieniu. Dobrze rozsmarowuje się na twarzy i wchłania w jej skórę całkowicie. Myślałam, że ta glinka po prostu wyschnie napinając całą skórę, jednak przy pierwszym naniesieniu jej na twarz i pozostawieniu (nieco dłużej niż zaleca producent), czyli na 30 min, wchłonęła się w skórę całkowicie nie pozostawiając po sobie śladu.


Fajne jest w niej to, że można ją stosować na dwa sposoby, tj. można ją wmasować w zwilżoną skórę omijając okolice oczu i ust. Spłukać wodą. Stosować rano i wieczorem lub nałożyć na suchą skórę omijając okolice oczu i ust. Zmyć wodą po ok. 15 minutach. Stosować 2 razy w tygodniu. Ja stosowałam ją dwojako, w zależności od tego, na ile pozwalał mi na to czas. Po kilku tygodniach stosowania mogę śmiało stwierdzić, że po umyciu, skóra jest oczyszczona i zmatowiona. Skóra twarzy jest też gładka i odświeżona. Ilość zaskórników również się zminimalizowała.


FLOSLEK BALANCE T-ZONE - KREM NORMALIZUJĄCY

W serii znalazły się również kremy. Pierwszym z nich jest krem normalizujący z filtrem SPF10 na dzień. Mieści się w małej, giętkiej tubie z aplikatorem w postaci małego i wąskiego dzióbka. Konsystencja produktu jest biała, kremowa i lekka. Bardzo fajnie się rozprowadza. Dobrze współpracuje z makijażem. Szybko się wchłania nie pozostawiając po sobie żadnej nieprzyjemnej warstewki. Gwarantuje optymalny poziom nawilżenia twarzy i chroni przed przesuszeniem.


FLOSLEK BALANCE T-ZONE - KREM Z KWASAMI AHA I PHA

Z kolei ten krem służy do używania na noc.  Opakowanie identyczne, jak poprzednik. Konsystencja również taka sama. Krem wchłania się bardzo szybko. Jego konsystencja jest lekka i dobrze się rozprowadza. Producent ostrzega, że w trakcie używania mogą wystąpić przejściowe zaczerwienienia i łuszczenie się naskórka, jednak nie jest to powód do obaw, ponieważ tak się dzieje przy kuracji kwasami. W moim przypadku żadnych zaczerwienień nie było, a łuszczący się naskórek był, ale w bardzo małej ilości.


Seria kosmetyków Floslek Balance T-zone, to kosmetyki przeznaczone do każdego wieku. Pomogą sprawnie uporać się z problemami, jakie wiążą się z posiadaniem mieszanej skóry twarzy. Warto pamiętać o nakładaniu na twarz filtrów, ponieważ przy kuracji kwasami i ekspozycji na słońcu, łatwo nabawić się przebarwień, a tego byśmy nie chcieli. Czemu tak się dzieje? To proste! Podczas złuszczania kwasami skóra pozbawiona jest warstewki ochronnej, dlatego w tym czasie trzeba odpowiednio się nią zająć i ją chronić. Jestem zadowolona z tej kuracji, szczególnie jeżeli chodzi o jedną część mojego ciała, czyli nos. On przetłuszczał się u mnie tragicznie! Teraz on i jego okolice w końcu są pod kontrolą, co przełożyło się na większą trwałość mojego makijażu w tej strefie. To naprawdę cieszy!

Znacie kosmetyki Floslek Balance T-zone do skóry mieszanej?
Czytaj dalej

niedziela, 22 lipca 2018

Nivea Fresh Revive - suchy szampon dla szatynek

Suche szampony, to mój must-have. Nie używam ich na co dzień, ale zawsze lubię mieć jakiś w zanadrzu na sytuację awaryjną. Moje włosy mają tendencję do przetłuszczania, dlatego gdyby ciągle miały wyglądać nienagannie musiałabym je myć codziennie, a latem, przy upałach może i dwa razy dziennie. Dlatego suche szampony są przeze mnie stosowane, by odświeżyć włosy, kiedy nie mam czasu po prostu ich umyć. Niekiedy zdarzają się sytuacje niespodziewane, gdy nagle trzeba wyjść z domu i w takich chwilach ratuję się suchymi szamponami. Ostatnio dotarła do mnie nowość, suchy szampon Nivea Fresh Revive dla szatynek.


Nivea wypuściła 3 warianty suchych szamponów, tj. dla blondynek, dla szatynek i dla brunetek. Mi trafił się teoretycznie odpowiedni wariant, co bardzo mnie cieszy, jednak wersję dla brunetek również wypróbuję. Wersja różowa, jak można doczytać z tyłu, dedykowana jest właśnie szatynkom. Z kolei wersja żółta - blondynkom, a wersja niebieska brunetkom. Przy suchych szamponach zawsze jest ten problem u ciemnowłosych, że choćby bardzo dobrze rozczesały szampon czy wytarły go chociażby ręcznikiem, to na włosach zawsze zostaje taki nalot. Włosy tracą trochę na blasku. Dlatego fajnie, że można kupić odpowiedni dla swojego koloru włosów szampon.


Szczerze, przy pierwszym użyciu nie wiedziałam czego się spodziewać. Czy podczas sprejowania nalot będzie brązowy czy biały? - zadawałam sobie w głowie to pytanie. Na dobrą sprawę nie wiem czym się różnią te wersje między sobą, ale ta dla szatynek jest tak samo biała, jak inne szampony. Podczas użycia z opakowania wypada naprawdę dużo białego "proszku", więc już niewielka ilość wystarczy, by pokryć włosy (co też wpływa na wydajność produktu). Niektóre szampony mają to do siebie, że wydobywa się je z opakowania, a na włosach nic nie znać, tym samym nie odświeżają one włosów. Tu nie ma tego problemu! Ja zazwyczaj spryskuję włosy, odczekuję kilka sekund i wycieram je ręcznikiem. Przy ciemnych włosach rozczesywanie nie daje tak fajnych efektów, jak pocieranie ręcznikiem. Włosy są ewidentnie odświeżone i uniesione od nasady. Są trochę matowe, ale wydaje mi się, że u brunetek i szatynek jest to po prostu nie uniktnione. Szampon spełnia swoje główne zadanie i póki co, to chyba najfajniejszy suchy szampon jaki miałam. Dodaję do koszyka na Iperfumy.pl kolejne opakowanie - tym razem to niebieskie.

Używacie suchych szamponów? Jaki jest Wasz ulubiony?

Czytaj dalej

sobota, 14 lipca 2018

OrtoLingwa - Specjalistyczne Centrum Ortodoncji

Piękny uśmiech to marzenie każdego człowieka. Niektórzy mają to szczęście, że urodzili się z ładnymi zębami. Inni, by doprowadzić zęby do dobrego stanu muszą w to zainwestować. Jednak inwestowanie w siebie, to chyba jeden z najlepszych sposobów ulokowania gotówki. Nie od dziś wiadomo, że śliczny uśmiech dodaje nam pewności siebie, sprawia, że chętniej uśmiechamy się w towarzystwie i po prostu uchodzimy za bardziej pozytywne osoby. Nie ma się czemu dziwić! W końcu ja sama chętniej podeszłabym do roześmianej osoby, niż do ponuraka. W tej walce o piękny uśmiech może pomóc Ortolingwa - Specjalistyczne Centrum Ortodoncji. Dlaczego warto je wybrać?

 

ORTOLINGWA POSIADA WYKWALIFIKOWANY ZESPÓŁ

Kompetentny, doskonały i entuzjastyczny personel ortolingwa.pl, sprosta najbardziej wymagającym problemom ortodontycznym, a przy tym zapewni miłą i komfortową atmosferę. A jak wiadomo, dobre samopoczucie i komfort psychiczny są bardzo ważne!

CERTYFIKOWANY GABINET TECHNIKI LINGWALNEJ

Nazwa firmy, czyli “ORTOlingwa” powstała po to, by podkreślić fakt, że firma jest certyfikowanym gabinetem techniki lingwalnej (aparaty niewidoczne, zakładane od strony językowej).

ORTODONCJA DOSTĘPNA DLA WSZYSTKICH

Centrum, jako jedno z nielicznych w Polsce specjalizuje się wyłącznie w leczeniu ortodontycznym: dzieci, młodzieży oraz dorosłych, co jest gwarancją skutecznie wyleczonego każdego pacjenta.

SKUTECZNE I SZYBKIE LECZENIE BEZ USUWANIA ZĘBÓW

Leczenie bez usuwania zębów zapewnia harmonijny, estetyczny profil, pełniejszy uśmiech oraz opóźnia efekty starzenia się twarzy. Znam takiego dentystę, który wyrywa zęby, jak szalony. Nie wiem czemu to robi - z lenistwa? Ale bardziej dziwię się ludziom, którzy do niego chodzą! Czasem są inne wyjścia, więc warto sprawdzić inne opcje.

5 SPECJALISTYCZNYCH GABINETÓW

Centrum  Ortodoncji dysponuje pięcioma osobnymi gabinetami ortodontycznymi, aby zapewnić specjalistyczną i najnowocześniejszą opiekę, a także skrócić czas oczekiwania na wizytę.

NIEWIDOCZNE APARATY

Aparaty stałe dobierane są indywidualnie dla każdego pacjenta, w oparciu o najnowsze technologie, które pozwalają na prowadzenie leczenia w sposób całkowicie niewidoczny.Jest to fantastyczna opcja dla osób, które wstydzą się aparatu.

Czy ktoś z Was zakładał sobie kiedyś aparat? A może mieliście aparat niewidoczny?

Czytaj dalej

Max Factor - Colour Elixir Cushion - błyszczyki koloryzujące

Jeszcze do niedawna na hasło "błyszczyk" reagowałam dość sceptycznie. Nie ma chyba nic gorszego niż klejące się do ust włosy, a jako posiadaczka tych naprawdę długich, to było u mnie codziennością. Większość błyszczyków też lubi się nieprzyjemnie lepić, co też jakoś nie wzmaga mojej sympatii. Czy jednak w tym zakresie może mnie coś jeszcze zaskoczyć? Okazuje się, że tak! Zapraszam więc na recenzję Max Factor Colour Elixir Cusion.


Zacznijmy może od opakowań. Błyszczyki zazwyczaj możemy kupić w dwóch formach, tj. wyciskanej, jak wyżej, lub wydobywanych za pomocą aplikatorów. I o ile jestem zwolenniczką tej drugiej formy, bo uważam ją za bardziej precyzyjną, tak w tym przypadku jest mi to tak naprawdę obojętne. Aplikator Colour Elixir Cushion wyposażony jest w dodatkową gąbeczkę, która ładnie i równomiernie rozprowadza błyszczyk po ustach. Jest to bardzo przyjemna forma nakładania produktu, która niczym nie odbiega od aplikatora na "patyku".






Precyzyjna aplikacja w przypadku tego produktu jest bardzo ważna, ponieważ jest to błyszczyk koloryzujący. Nadaje naszym ustom ładny, aczkolwiek nieprzesadzony kolor. Naturalny odcień moich ust nie jest zbyt zachęcający, dlatego błyszczyki nadające dodatkowo kolor bardzo mnie do siebie przekonują. Tu mamy do czynienia, aż z 5 kolorami. Są to odcienie 010 Starlight Coral - który opisałabym jako odcień koralowy z różową domieszką, 020 Splendor Chick - mój ulubieniec! To nieco ciemniejszy brudny róż. 025 Shine in glam, który opisałabym jako brudny róż z domieszką brązu. Kolejny odcień, to 030 Majestry berry, który wpada w bardzo ładny odcień bordo. Ostatbum kolorem z kolekcji jest 035 Baby star coral, który nie jest do końca moim ulubionym kolorem, ponieważ to nic innego, jak odcień pomarańczowa czerwień.


Odcienie od 010 do 030 znajdują u mnie zastosowanie. Te kolory po prostu mi pasują. Z kolei odcień 035 to totalnie nie mój kolor, dlatego przejęła go moja mama. Błyszczyki dają bardzo ładne i naturalne wykończenie ustom. Nadają im kolor, przez co zyskują na wyglądzie. Malowanie ust szminką łączy się dla mnie tylko z pełnym makijażem (nie koniecznie mocnym, ale w miarę rozbudowanym), z kolei błyszczyków można używać i bez makijażu, a ładnie się prezentują i nie odznaczają tak mocno. Produkt ten, jak to błyszczyk, jest śliski i nie zastyga, więc jego trwałość jest różna. Wszystko zależy od tego czy spożywamy posiłki i pijemy, jednak wiadomo, trzeba je dość często poprawiać, cudów nie ma. Ważne jest to, że po zaaplikowaniu na ustach nie czuję tej klejącej konsystencji. Usta są śliskie, ale niedenerwująco lepkie, za co wielki plus.



Na pochwałę zasługuje również zapach - jest obłędny i to on w pierwszej chwili zachęcił mnie do tych produktów. Jest taki słodziutki, cukiereczkowy, że aż miło! Podoba mi się również szata graficzna - z przodu bardzo minimalna, widnieje jedynie nazwa firmy, a z tyłu widzimy dużą nazwę całej linii oraz jeszcze większy numer odcienia, dzięki czemu nawet starsze osoby bez problemu odnajdą kolor, jakiego poszukują. Wybaczcie, że nie pokazałam Wam ich na ustach (choć taki miałam plan) ale po chorobie moje usta nie są w zbyt dobrej kondycji. Może w niedalekim czasie uda mi się zedytować ten post i pokazać je Wam w akcji. 

Znacie błyszczyki Max Factor Colour Elixir Cushion? Jakie macie o nich zdanie? Lubicie błyszczyki?
Czytaj dalej

wtorek, 10 lipca 2018

Kosmetyczni ulubieńcy czerwca

Ostatnio jestem tak w niedoczasie, że nie potrafię się z niczym ogarnąć. Teraz, zamiast cieszyć się słoneczkiem i piękną pogodą, ja siedzę w domu chora. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo dzięki temu znalazłam chwilę, by zrobić sesje kilku produktom. Mam teraz zapas zdjęć na kilka wpisów. Dziś z dużym opóźnieniem zapraszam Was na moich czerwcowych kosmetycznych ulubieńców.


DELIA COSMETICS - KĄPIEL PEREŁKOWA DO STÓP

Wiosną i latem bardziej dbamy o nasze stopy - tego nie da się ukryć. Piękne klapki, sandałki czy inne odkryte buty zobowiązują do tego, by doprowadzić stopy do nienagannego wyglądu. W tym pomogły mi kosmetyki do stóp z serii Good Foot. Każdy kosmetyk opatrzony jest odpowiednim numerem - jak widzicie, od kąpieli w perełkach trzeba zacząć, bo ma nr 1. Dzięki niej moje stópki były miękkie i odświeżone. Idealne przygotowane do dalszych zabiegów. Perełki dodatkowo pięknie pachną i barwią wodę na zielono.

MAX FACTOR COLOUR ELIXIR CUSHION - BŁYSZCZYK

Nie lubię błyszczyków i zawsze to powtarzałam, ale... Colour Elixir Cushion są inne! Barwią usta na piękne kolory i nadają im blasku. Do tego mają świetne aplikatory w postaci gąbeczek. Idealnie rozprowadza się nimi błyszczyk. Występują w kolorach 010, 020, 025, 030, 035. Moimi faworytami są: 020, 025 i 030. Piękne kolory wpadające nieco w róż i bordo. Błyszczyki te możecie kupić na Iperfumy.pl.

LAKIER HYBRYDOWY MISTERO MILANO

Polubiłam się z tymi hybrydami. Mają gęstą konsystencję, która świetnie pokrywa płytkę. Nawet jasne kolory kryją fajnie już przy pierwszej warstwie Wybrałam jeden z ich kolorów na swój ślubny manicure. Był to odcień 1064, który nazywa się Owoc wiśni. I bardziej dotyczy to odcienia kwiatów wiśni. Piękny, bardzo delikatny i rozbielony róż. Pazurki wyglądały zjawiskowo, a wzbogacone cyrkoniami były bardzo eleganckie.


ORIFLAME - WODA TOALETOWA AMAZING PARADISE

Od kilku miesięcy poznaję zapachy Oriflame i coraz bardziej przepadam i zatracam się w tych pięknych zapachach. Do mojej listy ulubieńców dołącza zapach Amazing Paradise. Jest to prosty flakonik z wodą toaletową o niebieskim zabarwieniu. Piękny szczegół stanowi tu zatyczka, która wygląda niczym wykładana rybią łuską. Taki mały drobiazg a robi tu całą wizualną robotę. Zapach idealny na lato, ale więcej na jego temat w oddzielnym wpisie. 

GOLDEN ROSE LONGSTAY - POMADKA PŁYNNA

Wczoraj dotarła do mnie paczuszka z pięknymi pomadkami GR z różnych serii, ale prawda jest taka, że to nie moje pierwsze zetknięcie z marką. Uwielbiam jej płynne pomadki z serii Longstay do tego stopnia, że odcień na zdjęciu, tj. nr 03 był moim kolorem, który użyłam w dniu ślubu. Jednak zanim to zrobiłam, skusiłam się u makijażystki na inny odcień jakiejś pomadki, która skruszyła się po pierwszym "gorzko". Dobrze, że moja świadkowa miała ten odcień w zanadrzu. Pięknie się prezentował, idealnie zastygał i był bardzo trwały. Polecam! 

A Wy mieliście w czerwcu jakichś kosmetycznych ulubieńców?
Czytaj dalej

poniedziałek, 9 lipca 2018

Summer Black Friday z Iperfumy.pl

Co to jest Black Friday wie każdy, ponieważ mało kto nie robi wtedy większych zakupów korzystając z ogromu dostępnych w większości sklepów promocji. W tym roku czarny piątek przypada na 23 listopada, ale... Wchodząc na Iperfumy.pl wcale nie musisz czekać, aż do listopada, ponieważ od 09.07. rusza tam Summer Blac Friday! Wpisując kod SUMMER20PL przy finalizacji koszyka zakupowego możesz otrzymać 20% zniżki na produkty na ponad 20 marek. W skład tych marek wchodzą topowe firmy, takie jak: Makeup Revolution, L'Oreal, Yankee Candle, Remington, Avon, Nivea, Dermacol czy MaxFactor, także naprawdę fajnie byłoby się tam rozejrzeć. Chciałabym pokazać Wam, co mi wpadło w oko i na co będę polowała.

MAKEUP REVOLUTION

Ta marka towarzyszy mi już od kilku lat - zaczynałam skromnie, od palet czekoladek czy rozświetlaczy w serduszkach. Teraz moje kolekcje tych kosmetyków są bardzo pokaźne, a ja przepadam wraz ze wszystkimi nowościami. Mam serduszko smocze i syrenie - jednorożcowe byłoby uzupełnieniem całości. Bardzo popularne są też korektory MUR Conceal & Define. Krąży o nich bardzo dobra opinia, więc chętnie bym je wypróbowała. Powstała również seria brokatowych (z wyglądu) palet i ta w odcieniu rose gold, czyli Life on the dance floor bardzo wpisuje się w mój gust. Piękna i ciepła tonacja.


YANKEE CANDLE 

Otaczanie się pięknymi zapachami, to coś, co bardzo lubię. Yankee Candle znam od jakichś 5 lat i nie rozstaje się z tymi woskami. Co jakiś czas uzupełniam zapasy i w kategorii wosków moja kolekcja jest naprawdę spora. Pora więc uzupełnić ją o coś nowego, czyli dodatkową świecę czy tealighty, których nigdy nie miałam. Zapach Pink Sands i Summer Scoop jest mi znany, z kolei  Rainbow Cookie to dla mnie nowość, którą chętnie poznam.

I to by było na tyle. Pielęgnacji mam ogrom, więc teraz chciałabym się skupić na kolorówce i na zapachach do domu, bo tego u mnie deficyt. Na Iperfumy kupuję naprawdę często, więc jeżeli tym razem będę mogła kupić coś dodatkowo ze zniżką - to jeszcze lepiej!

A Wy skusicie się na jakieś zakupy z okazji Summer Black Friday?
Czytaj dalej

czwartek, 5 lipca 2018

Ingrid - pomadki z serii Shine - swatche na ustach

Od ślubu minęły już prawie 3 tygodnie, więc czuję, że to najwyższy czas, by wrócić z regularnością postów. Trochę Was zaniedbałam, a przez czas mojej nieobecności nagromadziło się u mnie sporo paczuszek, które chciałabym Wam pokazać. Jedna z moich zaległości są świetne pomadki Ingrid. Serię Wonder Matt już Wam pokazywałam, teraz kolej zaprezentować serię Shine, czyli tą bardziej błyszczącą.


W skład tej serii wchodzi 9 pomadek i są to odcienie różowe, czerwone i nieco nudziakowe. W każdym razie większość osób znajdzie tu coś dla siebie. Seria Shine, jak sama nazwa wskazuje, odznacza się błyszczącym wykończeniem. Nie jest to jednak nachalny błysk - idealny do codziennego wykończenia naszych ust.




A teraz standardowo chciałabym pokazać Wam te wszystkie odcienie na swoich ustach. Żeby nie zrobić z posta tasiemca, porobiłam potrójne kolaże. 
 

Pierwsza trójeczka, to czerwone odcienie. Kolor 286 jest najciemniejszą czerwienią z całej serii. Ładnie pokrywa usta. Z kolei kolor 287, to nieco koralowa czerwień. Ma w sobie delikatne pomarańczowe tony. Odcień 288 to bardzo ładna i soczysta, czysta czerwień.


Kolejna trójca jest najbardziej w moim guście, bo bardzo lubię różowe odcienie pomadek. Kolor 291 to nieco ciemniejsza wersja różu barbie, dzięki czemu nie jest tak nachalna i bardzo mi się podoba. Odcień 295 to jaśniejszy róż z brzoskwiniową nutą. fajny, ciepły kolor. Ostatni, czyli 296 to lekki brąz.


Na sam koniec, 297 czyli brązik z domieszką rudych tonów. 304 to kolor, który najciężej mi określić. Wygląda nieco, jak brudny róż, ale ma w sobie brzoskwiniowy ton. Na sam koniec mieszanka czerwieni i pomarańczu, czyli odcień 306. 

Seria Shine prezentuje się tak. Wiem, że lubicie prezentacje na ustach, więc mam nadzieję, że post się Wam spodoba. Ja jestem z tej serii zadowolona - piękne odcienie na co dzień, ale i na większe wyjście. Trwałość jest przeciętna, ale cena nie jest wysoka, więc jedna cecha jest adekwatna do drugiej. Nie wysuszają ust.

Czy któryś z tych odcieni wpadł Wam w oko? Dajcie znać w komentarzu!
Czytaj dalej

środa, 4 lipca 2018

Obowiązkowe elementy w damskiej kosmetyczce

Z damskimi kosmetyczkami jest podobnie, jak z damskimi torebkami. Najlepiej, by nie miały dna i można by napakować w nie co tylko dusza zapragnie. Nie od dziś wiadomo, że w kobiecej torebce można znaleźć masę rzeczy, które na pierwszy rzut oka wydają się nieprzydatne - ale my jednak wolimy być przygotowane. Nie wiem jak Wy, ale ja mam podobnie w przypadku wyjazdowych kosmetyczek. Lubię zabrać ze sobą więcej rzeczy, by mieć wszystko, co może mi się przydać.


Jakie więc produkty uważam za niezbędne na różnego rodzaju wyjazdy, ale i nie tylko? Otóż, takich rzeczy jest sporo. Podczas wakacji, urlopów czy innych wyjazdów nasz komfort psychiczny oraz fizyczny jest najważniejszy, więc warto przewidzieć naprawdę wiele.

TABLETKI PRZECIWBÓLOWE

Niespodziewany atak bólu głowy, brzucha czy zęba skutecznie może zniweczyć nasze plany. Obolali nie mamy ochoty na ruszanie się z hotelu czy pokoju. Najchętniej zaszylibyśmy się w 4 ścianach i nie wychodzili z łóżka. A chyba nie po to udajemy się na wczasy? Warto mieć różnego rodzaju medykamenty pod ręką, by ulżyć sobie w cierpieniu.

SACHOL AFTIGEL - ROZPRAW SIĘ Z DYSKOMFORTEM

Wyjazdy w różnego rodzaju nieznane zakamarki wiążą się z poznawaniem nowych zabytków, kultur ale i też kuchni i typowych dla nich smaków. Jedzenie, to jedna z przyjemności, której nie możemy sobie odmówić. Bywa jednak tak, że z powodu aft rezygnujemy ze spożywania posiłków, ponieważ ból jaki towarzyszy jedzeniu nie należy do przyjemnych. Jednak wcale nie musi tak być! Z pomocą przychodzi Sachol Aftigel http://niemusicitoprzeszkadzac.pl/. Jest to mała tubka z długim aplikatorem, która pomoże Ci rozprawić się z problemem. Warto zaznaczyć, że aplikatora nie powinno się przykładać bezpośrednio na ranę - jeżeli miejsce jest trudno dostępne można użyć do tego np. gazy bądź posłużyć się czystym palcem. Żel ten ma dobry skład oraz izoluje zmianę powstałą w jamie ustnej od czynników zewnętrznych, a także sprzyja procesowi odnowy nabłonka. By ulżyć sobie w cierpieniu wystarczy na tę zmianę nanieść jedną bądź dwie krople żelu. Należy starać się nie dotykać posmarowanego miejsca przez ok. 2 minuty, by zdążyła utworzyć się ochronna warstwa. Produkt ten można stosować optymalnie 3-4 razy na dobę (jeżeli wymaga tego przypadek, można stosować więcej razy). Sachol Aftigel to mała i niepozorna tubka, która swoim działaniem potrafi zdziałać cuda. Raz dwa rozprawi się z niechcianymi aftami i sprawi, że będziemy mogli w spokoju cieszyć się zaplanowanym urlopem i rokoszować się lokalnymi daniami.


PLASTRY NA ODCISKI

Piesze wycieczki to nieodłączny element urlopów. Zwiedzamy pobliskie zabytki, muzea itp. bardzo często bez odpowiedniego obuwia, co skutkuje późniejszymi obtarciami czy odciskami. Z pewnością nie jest to nic przyjemnego i uniemożliwia dalsze zwiedzanie. Warto dobierać odpowiedni rodzaj obuwia, a przede wszystkim sprawdzony i wygodny, jeżeli w planach mamy dłuższe wędrówki. Jak to jednak mówią - mądry Polak po szkodzie. Jeżeli do jakiegoś obtarcia już dojdzie, warto mieć pod ręką dobre plastry, które nie dopuszczą do jeszcze większego pogłębienia się rany.

ŻEL ANTYBAKTERYJNY/CHUSTECZKI NAWILŻANE

Higiena osobista to bardzo ważny aspekt. Ja z tymi dwoma produktami nie rozstaję się na krok. Żele antybakteryjne i mokre chusteczki mam porozkładane we wszystkich torebkach czy samochodzie. Lubię czuć ten komfort i móc się odświeżyć w kryzysowych sytuacjach chociaż w taki sposób. Zarówno żele, jak i chusteczki to absolutny must-have wyjazdowy.



Na tej liście mogłoby spokojnie znaleźć się jeszcze kilka produktów, ale jestem ciekawa, bez czego wy nie jesteście w stanie wyobrazić sobie swojej wyjazdowej kosmetyczki? 
Oczywiście nie mam na myśli środków pierwszej potrzeby, tj. pasty do zębów, szamponu czy innych kosmetyków. Chodzi mi bardziej o produkty, w które powinniśmy zaopatrzyć się w razie "W".
Czytaj dalej