poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Back to school cz. 2 - wszystko co może się przydać na studiach

Ostatni wpis z serii Back to school przypadł Wam do gustu, co bardzo mnie cieszy. W części pierwszej pokazałam kilka inspiracji organizacyjnych oraz przygotowałam dla Was gotowe plany lekcji do druku. Tym razem chciałam pokazać Wam co sama kupiłam sobie z myślą powrotu na uczelnię. Tytuł posta jest ciutkę przekłamany, powinien nazywać się Back to University, ale jednak jest na tyle uniwersalny, że wszystko co tu zaprezentuję przyda się tak samo do szkoły jak i na uczelnię. Rzeczy nie ma dużo, bo i potrzeby studentów są nieduże.


#1 SEGREGATOR
Kupiłam go w Pepco za 4,99 zł (chyba) i jest przeuroczy. W tym roku postanowiłam prowadzić segregator, bo jest to dużo wygodniejsze. W prawdzie nie będę go zabierała ze sobą na uczelnię, ponieważ jest to z duży balast do mojego plecaka (dojeżdżam na uczelnię 70 km i zostaję na cały weekend), ale już dokupiłam do niego wkłady i koszulki, więc ze sobą będę zabierała tylko kartki, co sprawi, że mój pakunek będzie mniejszy i lżejszy.


#2 TECZKA
Równie uroczy zakup, ponieważ można powiedzieć, że segregator i ta teczka są z jednej kociej serii. Teczka jest lekka, elastyczna i to właśnie w niej będą przewoziła wcześniej wspomniane wkłady do segregatora. Zajmuje to mało miejsca, a ochroni notatki przed zniszczeniem. Jak wszyscy wiedzą studenci dużo kserują, więc to był kolejny powód dla którego ją kupiłam. Kosztowała 1,99 zł i żałuję, że wzięłam ostatnią sztukę, bo chciałabym więcej.


#3 ZESZYTY
Pewnie już każdy z Was zna doskonale te okładki. Zeszyty pochodzą z Biedronki i są tak ładne, że aż szkoda ich używać. Biorąc pod uwagę, że kupiłam segregator i wkłady, nie wiem do czego mi się przydadzą, ale lepiej dmuchać na zimne. Zeszyty są piękne i nietuzinkowe, więc musiałam je mieć. Ich cena to 3,99 zł sztuka.



#4 CIENKOPISY
Kupuję je każdego roku, ponieważ bardzo się przydają. W opakowaniu jest ich 8sztuk i kosztowały niecałe 5 zł. Kupione zostały również w Biedronce. Nie wiem jak Wam, ale mi ciężko uczy się z notatek drukowanych, wolę je pisać sobie sama. Jestem też po części wzrokowcem, więc kolory są jak najbardziej mile widziane.


#5 KALENDARZ SZKOLNY
Po raz pierwszy kupiłam kalendarz dedykowany do szkoły. Był tak uroczy, że nie mogłam go nie kupić. Jego kolor dobrze pasuje teraz do mojego pokoju. A flamingi to ostatnio jeden z moich ulubionych motywów. Kalendarz jest też mały, więc nie zajmie dużo miejsca w torebce, dzięki czemu będę mogła zabierać go na zajęcia i zapisywać zbliżające się egzaminy lub rzeczy, które trzeba przygotować na poszczególne zajęcia. Kosztował 19,90 zł.

#6 ZAKREŚLACZE
Kolejny must-have dla wzrokowca i kolejny zakup z Biedronki. Zakreślacze kosztowały 4-5 zł i są dwustronne. Z jednej strony jest kolor, a z drugiej "gumka" do jego ścierania. Jeżeli zakreślicie to, czego nie chcieliście, przez przypadek, drugą stroną zakreślacza będziecie mogli to usunąć. Jest to bardzo prosta i fajna opcja. 


#7 ZAKŁADKI INDEKSUJĄCE
Kupiłam je na Aliexpress lub Ebay i zapłaciłam za nie 4 zł. Zakładki to bardzo przydatny gadżet. Jeżeli ktoś prowadzi notatki w zeszycie, to dzięki nim może zaznaczać sobie poszczególne przedmioty lub działy. Zakładki są tez uniwersalne, można używać ich zamiast zakładek do książki, co sprawi, że nie będzie się ona odkształcała.

#8 SPINACZE
Moje są takie kolorowe. Nie pamiętam już ile kosztowały, ani gdzie je kupiłam, ale przydają się na 100%. Za ich pomocą spinam różnego rodzaju referaty, które muszę oddać na zajęcia, albo kserówki, jeżeli kseruję na raz kilka przedmiotów. Takie spinacze były mi bardzo pomocne podczas pisania i drukowania papierów zaliczających praktykę zawodową. Moim zadaniem było stworzenie kilku konspektów zajęć, które prowadziłam w przedszkolu czy szkole - spinaczami je spinałam, a kolorami podzielałam na klasy czy grupy, w których byłam.  

Na zdjęciach zabrakło wcześniej wspomnianych wkładów do segregatora oraz koszulek, ale zdjęcia wyszły bardzo niekorzystnie, więc postanowiłam o tych rzeczach tylko Wam napisać. Wakacje dla uczniów szkół podstawowych, gimnazjów czy liceów i techników dobiegają końca, jednak studenci mają na tyle szczęścia, że ich wakacje trwają jeszcze przez miesiąc. Mam nadzieję, że uda Wam się ten czas miło spożytkować.

Kto z moich czytelników wraca z dniem pierwszego września do szkoły, a kto ma jeszcze miesiąc wakacji? A może czytają mnie już sami ludzie pracujący? 

Czytaj dalej

niedziela, 28 sierpnia 2016

Piąty tydzień wyzwania z Trusted Cosmetics: Ulubione perfumy

Moja systematyczność w tworzeniu postów na wyzwanie Trusted Cosmetics bardzo mnie cieszy. Myślałam, że w połowie mi się to znudzi, albo o tym zapomnę, jednak tak się nie stało. Posty pojawiają się prędzej czy później, ale zawsze przed upływem czasu. Tematem dzisiejszego posta są ulubione perfumy. W mojej kolekcji nie ma ich zbyt wielu, jak widzicie króluje Avon. Powinien się tu znaleźć jeszcze jeden zapach, mianowicie mój ukochany Perceive, ale mam go w kosmetyczce u swojego chłopaka. Teraz mi się przypomniało o jeszcze jednym zapachowym słodziaku, którym jest Avon Ultra Sexy.


#1 Avon Sensuelle 
Lubię ten zapach, bo jest taki uniwersalny. Super spisuje się zarówno w lecie jak i zimie. Sensuelle ma fajne, nietuzinkowe opakowanie, a sam zapach utrzymuje się przyzwoicie długo na ciele, z kolei na ubraniach czas jeszcze się wydłuża.  Jest to już mój drugi flakonik i pewnie nie ostatni.Zapach jest słodki, ale nie duszący.


#2 Avon Little White Dress 
Kupiłam ten zapach w ciemno, na allegro. W katalogach zapachy Little (...) Dress należą raczej do tych droższych, dlatego skusiłam się na inny zakup, o wiele tańszy i nie żałuję. Zapach Little White Dress określiłabym jako świeży, bardziej na co dzień i niemalże dla każdej kobiety. Oceniłaby go jako zapach uniwersalny.


#3 Versace Bright Crystal 
Są to moje pierwsze perfumy z wyższej półki i nie żałowałam, nie żałuję i nie będę żałowała ich zakupu.  Zapach jest słodki, ale nie oczywisty, potrafi uwieść. Rozprzestrzenia się z prędkością światła, że nie uda Ci się przejść nie wywołując fal zachwytu - u mnie przynajmniej tak było, bo wiele osób bardzo chwaliło ten zapach. 


#4 Avon Celebre
Celebre, to kolejny słodki zapach marki Avon, z tym, że jest to bardziej delikatniejsza i subtelniejsza wersja niż Sensuelle.  Zapach jest świeży i zarazem ciepły. Idealnie sprawdzi się na co dzień, ale i na ważniejsze wyjścia czy uroczystości. Na skórze utrzymuje się kilka godzin, natomiast na ubraniach nawet cały dzień lub dłużej.


#5 Adidas for Woman - Fruity rhythm
To zapach z niskiej półki cenowej i jest zapachem używanym bez większych emocji. Jest po prostu typowy i takiej woni się całkowicie po nim spodziewałam. Słodki, krótko utrzymujący się na ciele psikacz, który trochę lepiej radzi sobie będąc psikanym na ubrania. 


Tak jak pisałam, nie ma tego jakoś zaskakująco dużo. Jest kilka zapachów, których używam często i w większości do nich wracam. W niedalekiej przyszłości planuję zakup kolejnych droższych perfum, ponieważ podoba mi się, jak robią w okół siebie takie zamieszanie. Tym  czasem skusiłabym się na Versacze Crystal Noir. Wydaje mi się, że na zimę będzie w sam raz.

A Wy już podzieliłyście się swoimi zapachami na blogu? Chętnie Was odwiedzę i zobaczę czym się pryskacie.
Czytaj dalej

sobota, 27 sierpnia 2016

Spraw radość sobie i najbliższym - gadżety personalizowane

Lubię personalizowane gadżety. Na rynku dostępnych jest wiele firm, które produkcją takich prezentów się zajmują. Trudno zatem wybrać tę najlepszą. Ja skusiłam się na usługi sklepu ePrezenty i wybrałam z oferty kilka fajnych produktów. Czasem ciężko jest wymyślić coś oryginalnego i takiego, co wywoła uśmiech na ustach osoby obdarowywanej. Fajnie, że właśnie w takich sklepach możemy skorzystać z pomysłów innych osób, kiedy my mamy chwilowe zaćmienie. Chciałabym pokazać Wam swoje upominki.


Pierwszym prezentem jest skrzynka na piwo. Zamówiłam ją z myślą o moim narzeczonym. W środku znajdują się przegródki, które pomieszczą 6 piw w puszce lub w butelce. Oczywiście nie propaguję spożywania dużej ilości alkoholu i nikogo do tego nie namawiam, ale jesteśmy tylko ludźmi i każdemu (pełnoletniemu) zimne piwko w upalny dzień się należy. Na skrzynce wypalony jest napis "Apteczka Roberta",  który nadaje całej skrzynce szczyptę poczucia humoru. Bardzo podoba mi się także rączka wykonana z grubego, sztywnego sznura. Tego typu gadżet może stanowić idealny prezent na Dzień Chłopaka, Mężczyzny, urodziny czy imieniny.


Tym razem jest coś dla mnie. Lubię słodkości, zresztą jak większość ludzi na świecie. Mam w swoim pokoju stół, na którym często wystawiam jakieś słodycze. Najczęściej są to cukierki, owoce i ciastka. O ile cukierki się nie zsychają, tak z ciastkami już jest gorzej.  Fajnie jest mieć odpowiednie naczynie, w którym można by je schować i sprawić, że dłużej byłyby świeże. Zamówiłam dlatego słoik o pojemności 1,1 l, zamykanym na szklaną pokrywkę i z grawerem "CIASTECZKA Według Natalii najlepiej smakują w towarzystwie Roberta". Mojemu Ukochanemu na pewno zrobi się miło, gdy zobaczy ten słój na moim stole i doceni, że to właśnie jego imię umieściłam na nim.




I na końcu, choć to wcale nie umniejsza wartości tego prezentu, jest personalizowana kłódka w kształcie serca. Zapakowana jest w eleganckie czerwone pudełko ze srebrną kokardką. Całość kolorystycznie bardzo pasuje do kłódki. Zamawiając taką kłódkę na prezent komuś innemu można ją od razu wręczyć.


Jeżeli chodzi o moją kłódkę, to z jednej strony poprosiłam o grawery naszych imion. Z drugiej strony znajduje się bardzo szczególna data, czyli nasza rocznica. Kłódka zamykana jest na klucz, który służy tylko do otwierania. Zamyka się ona zatrzaskowo. Wiele zakochanych par przyczepia takie kłódki na mostach i mam nadzieję, że nam prędzej czy później też się to uda. Jeszcze nie mam pomysłu w jakim mieście moglibyśmy to przyczepić. Zaproponujecie coś? Może w Waszych miastach są "mosty zakochanych"?




Wszystkimi produktami jestem oczarowana. Każdy jest na swój sposób dla mnie wyjątkowy. Skrzynka, bo sprawi radość Robertowi, słoik, bo będzie zdobił mój stół, a kłódka, bo ma duże znaczenie sentymentalne. 

Lubicie gadżety personalizowane?

Czytaj dalej

piątek, 26 sierpnia 2016

Gazetki promocyjne: Biedronka, Lidl, Pepco, Netto - 26.08. 2016 i 29.08.2016

Kiedyś robiłam dla Was posty gazetkowe, a potem jakoś o tym zapomniałam. Wczoraj przeglądając nowe gazetki natknęłam się na tyle wpaniałości, że nie mogłam koło nich przejść obojętnie. Chciałabym pokazać Wam 3 gazetki ze sklepów: Biedronka, Lidl i Pepco, a może akurat coś Wam wpadnie w oko. Nie będę wklejała wszystkich stron gazetek, a tylko te, które według mnie mają najwięcej fajnych gadżetów i dodatków do zaoferowania. Do każdego sklepu wkleję też link do gazetki, by każdy kto ma ochotę, mógł zobaczyć ją w całości.

#1 BIEDRONKA
News dnia, do Biedronki znów powracają Cottonball. Wiem, że wielu osobom nie udało ich się wcześniej upolować, więc teraz nadarza się kolejna okazja. Kolory są chyba takie same jak poprzednio. Ja tym razem rezygnuję, ponieważ mam już dwa komplety i kolejny nie jest mi do niczego już potrzebny. Kule będzie można kupić od poniedziałku, czyli 29.08.2016, więc jeżeli Ci zależy na nich, warto wstać nieco wcześniej, by je zdobyć, bo są super.



Fajne wrażenie zrobiły na mnie też te półki w kształcie plasterków miodu. Myślę, że mogą wpasować się w niejedno wnętrze, a kolor jaki mają, można zdecydowanie przemalować np. na biało czy czarno. Nie podoba mi się tylko ich cena, wydaje mi się, że są nieco za drogie. Równie fajne są koszyki, które ładnie mogą prezentować się w łazience.



Ponownie do oferty wracają różnego rodzaju organizery. Ja kupiłam sobie w tamtym roku jeden i dobrze mi służy w łazience. Jeżeli i Wy chcecie by w Waszej łazience zapanował porządek, to takie organizery są dobrym rozwiązaniem. Bambusowe akcesoria do łazienki też wyglądają zacnie. W prawdzie do mojej całkowicie nie pasują, ale do typowej białej łazienki - czemu nie? Na koniec zegary. Przydałby mi się jakiś nowy. Są takie, które będą pasowały do dziecięcego pokoju, ale i takie, które dobrze będą wyglądały w pokoju codziennym czy sypialni. Wpadł mi w oko biały zegar. Cena jest stosunkowo niska. Całą gazetkę można obejrzeć tu: 29.08.2016 CAŁA GAZETKA BIEDRONKA.


#2 LIDL
W Lidlu niewiele mnie zauroczyło. W zasadzie to tylko dwie strony, ale za to jakie! Od poniedziałku 29 sierpnia w Lidlu będzie można wyposażyć nieco swoją kuchnię. Większość akcesoriów jest w bardzo popularnych teraz kolorach, czyli w nieco pastelowych odcieniach mięty i różu. Najbardziej podoba mi się czajnik elektryczny, ponieważ wygląda jak zwykły czajnik na kuchnię gazową. Na pewno zaskoczy niejednego gościa. Cena wydaje się być też całkiem w porządku, chociaż ja wolę czajniki o większej pojemności. Drugim fajnym gadżetem do kuchni są w mojej opinii pojemniki. Wyglądają bardzo uroczo i są w dwóch wersjach kolorystycznych: pastele (róż i mięta) oraz odcień bieli, szarości i czerni. Całą gazetkę można obejrzeć tu: 29.08.2016 CAŁA GAZETKA LIDL.


#3 PEPCO
Pepco jak zwykle zaskakuje ciekawymi dodatkami w niskich cenach. Moją uwagę przykuły maty z modnymi napisami i wzorami. Mogłyby stanowić fajny dodatek do robienia zdjęć. Często zdarza mi się kupować takie gadżety właśnie z przeznaczeniem na blogowe zdjęcia. Myślę, że większość z blogerek ma podobnie. Pojawi się także coś nowego (tak mi się przynajmniej wydaje), mianowicie będą to cottonballsy jednak o mniejszej liczbie, niż te Biedronkowe, ponieważ będzie ich tylko 10 sztuk. Ale może znajdzie się ktoś, kto nie potrzebuje tak długiego sznura, wtedy te będą w sam raz. Cenowo wychodzą podobnie. Dobre wrażenie zrobiło na mnie nietypowe lustro, które jest okrągłe i wisi na jakimś paseczku. Fajnie wyglądałoby w moim pokoju, choć chyba kolorystyka nie do końca jest ta, którą bym chciała. Do gustu przypadły mi również wycieraczki. Jak na taką cenę, wyglądają bardzo ciekawie. Całą gazetkę (która obowiązuje od dziś) można obejrzeć tu: 26.08.2016 CAŁA GAZETKA PEPCO.


 #4 NETTO
Do tego sklepu nie mam w ogóle dostępu, ponieważ nie ma go ani w mojej najbliższej okolicy, a w Olsztynie też go nie widziałam. Jednak nie będę ograniczała się tu tylko do siebie, w końcu ten post robię z myślą o Was. Dlatego chciałam pokazać gazetkę również z tego sklepu. Zaciekawiły mnie tu oczywiście słoiki, szczególnie ten wielki, z kranikiem do napojów. Na pewno zrobiłby furorę na jakimś przyjęciu czy pikniku. Słoiki szklane ze słomkami również w dalszym ciągu podbijają serca instagramowiczów. Na kolejnej stronie spodobał mi się zestaw mat stołowych. Są w pięknych kolorach. Całą gazetkę można obejrzeć tu: 29.08.2016 CAŁA GAZETKA NETTO.


Wkleiłam kilka stron gazetek z różnych sklepów, a na każdej podoba mi się tyle rzeczy, że żałuję, że w tym miesiącu mój portfel piszczy z biedy. W przeciwnym razie kupiłabym wszystko, co wymieniłam w opisach, bo te rzeczy naprawdę mi się podobają. Mam nadzieję, że ten post przypadnie Wam go gustu i że w tych gazetkach znajdziecie rzeczy, których poszukujecie, w atrakcyjnych cenach. 

Czy coś z powyższych gazetek wpadło Wam w oko?
Czytaj dalej

czwartek, 25 sierpnia 2016

Shinybox - Like a Dream - sierpień 2016

Wszelkiego rodzaju pudełka zyskują na popularności i prześcigają się w tematyce i zawartości. Shinybox ogłosiło akcję naboru ambasadorek - wysłałam swoje zgłoszenie i zostałam wybrana. Bardzo się z tego powodu cieszę, ponieważ pudełka tego typu mam okazję testować i Wam prezentować bardzo rzadko. Jest to moje trzecie pudełko Shinybox przez 3 lata i co zabawne, jest to trzecie pudełko sierpniowe. Wczoraj listonosz je przyniósł. Sami powiedzcie, że pudełka Shinybox są wybitnie ładne, a to szczególnie do mnie przemawia, ponieważ bardzo lubię motyw łapaczów. Ten jest taki geometryczny i dość niespotykany. 




A tak prezentuje się jego zawartość. Pudełko po brzegi wypełnione zostało kosmetykami mniej lub bardziej znanych mi marek. Sama rzadko kupuję jakiekolwiek boxy, ale to nie znaczy, że nie śledzę u Was ich zawartości. Często zdarza mi się wcale nie żałować, że takich zakupów nie robię. Dziś jest jednak inaczej. Uważam, że cała zawartość jest bardziej niż przyzwoita.





Pora na dokładniejszą prezentację. Chciałabym każdy z prezentowanych kosmetyków choć w skrócie Wam przedstawić, a także wyrazić swoje stanowisko, co do jego przydatności w mojej kosmetyczce.


#1 Stenders - żurawinowy krem do rąk - takich produktów nigdy dość. Jest to kosmetyk pełnowymiarowy o pojemności 25 ml. Jest to mały kremik, który idealnie nada się do torebki lub też w podróż, by niepotrzebnie nie ciągnąć ze sobą wielkich tubek. Nie znam tej marki, więc bardzo się cieszę na testowanie tego kremu. Lubię zapach żurawiny w kosmetykach, a ta jest dość fajnie tu "widoczna". Cena: 23 zł / 25 ml.

#2 Mincer Pharma - intensywnie nawilżający krem na dzień - jak widzieliście zapewne w jednym z postów dotyczących mojego udziału w wyzwaniu "Opróżniamy kosmetyczki" kremów do twarzy póki co jest u mnie dostatek. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, ponieważ krem ten ma datę ważności do sierpnia 2018, więc będzie ważny jeszcze przez dwa lata, a w tym czasie na pewno uda mi się go zużyć. Cena:  30 zł / 50 ml.


#3  Vitotal - zestaw witamin i minerałów - ostatnio bardzo rzadko zażywam jakichkolwiek suplementów, więc czemu by na nowo nie zacząć? Ten zestaw witamin opracowany jest specjalnie dla kobiet. Wzbogacony o luteinę, L-cysteinę czy wyciągami z ziela skrzypu polnego i z nasion winogron. Wydaje mi się, że jest to fajny produkt i zdecydowanie bardziej wartościowy niż czasem znajdujące się w pudełku mydła czy antyperspiranty. Cena: 23 zł / 30 tabl.

#4 Biały Jeleń - kremowy żel pod prysznic - jestem alergikiem i wiecie to, dlatego produkty tej marki są u mnie szczególnie mile widziane. Oczywiście, że wolałabym, aby w pudełku znalazł się żel jakiejś marki, której nie znam lub, która jest trudno dostępna, ale tu podobnie jak w przypadku tabletek - cieszę się, że to nie mydło w kostce. Zapach żelu jest bardzo przyjemny, nieco słodki. Cena: 10 zł / 250 ml.

#5 Joanna Sweet Fantasy - ekspresowa odżywka do włosów - z tego produktu cieszyłam się najbardziej, bo obecnie nie mam żadnej odżywki do włosów, a zapach kokosa jest jednym z moich ulubionych. Skład produktu pozostawia jednak wiele do życzenia i największym rozczarowaniem jest brak kokosa w składzie. Zapach jest chemiczny i czuję w nim alkohol. Mimo to, nie skreślam tej odżywki, zobaczymy w użyciu.  Cena: 7 zł / 150 g.

#6 Elfa Pharm - O'Herbal - szampon do włosów kręconych - ten produkt nie znajdzie u mnie zastosowania w ogóle, ponieważ moim włosom daleko do kręconych. Z tego faktu ucieszyła się moja mama, która w sumie posiadaczką loków nie jest, ale bliżej jej do nich niż mi. Jest to jedyny produkt miniaturowy, a moja mama bierze go ze sobą na wakacje za granicę. Nie obciąży jej on ograniczonego bagażu, więc się cieszy. Nawet na ulotce oznaczony jest nazwą "travel size". W pudełku może się trafić także odżywka zamiast szamponu. Cena: 5 zł / 75 ml.



W pudełku znalazłam także próbkę Stenders. Jest to kremowy scrub do ciała, który na pewno wykorzystam. Z pudełka jestem zadowolona. Praktycznie każdy produkt z chęcią przetestuję, a jak nie ja, to moja mama, więc na pewno się nie zmarnuje. Wartość pudełka według ulotki to: 98 zł, a jego koszt na stronie producenta, to 59 zł już z wliczoną wysyłką. Przy zakupie oszczędzamy zatem 39 zł, co ostatecznie jest według mnie ładnym wynikiem.  Jeżeli chcielibyście zakupić pudełko, możecie to zrobić tu. Na koniec jeszcze miła informacja, mianowicie kupony rabatowe.


 
 



Zamawiacie pudełka Shinybox? Może wykupiłyście subskrypcję? A może pudełka nie są dla Was? Dajcie znać!

Czytaj dalej

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Czwarty tydzień wyzwania z Trusted Cosmetics: Kosmetyki do pielęgnacji ciała

Długo myślałam jak "ugryźć" ten tydzień wyzwania - pielęgnacja ciała objawia się na kilka sposobów, jednak pierwszym skojarzeniem na to hasło są dla mnie produkty do pielęgnowania na sucho. Mam tu na myśli różnego rodzaju balsamy, masła i smarowidła, których używam rano lub na wieczór. Postanowiłam pominąć pielęgnację ciała pod prysznicem - wydaje mi się, że jest to temat na oddzielny post i powinno się tym kosmetykom poświęcić oddzielny tydzień. Moje prysznicowe zbiory mieszczą się w kartonie, szufladzie, szafce w łazience i pod prysznicem, dlatego zapadła decyzja o wykluczeniu tej części kosmetyków, bo jakoś mi to razem ze sobą po prostu nie współgra. Równie dobrze mogłyby się znaleźć tu także kosmetyki do opalania, jednak podobnie jak w przypadku produktów pod prysznic wydaje mi się to odrębną kategorią pielęgnacji. 


Na powyższym zdjęciu znajdują się produkty, które jako pierwsze wpadły mi w rękę, co oznacza, że są w użyciu lub niebawem będą. W całej kolekcji jest tego znacznie więcej, ale pozostałe produkty jakoś nie budzą we mnie żadnych emocji, więc uznałam, że ich tu po prostu nie pokażę, dlatego całość wyszła dość ubogo niż jest w rzeczywistości.


Mam w swoich zbiorach dwa balsamy Balea. Kokosowy już powoli sięga dna. Są to smarowidła o bardzo dużej pojemności i o pięknych zapachach. Wydaje mi się, ze te balsamy jako jedne z nielicznych są przeze mnie zużywane z wielką chęcią i do samego końca. Krem Perceive jest pefumowany i pachnie identycznie jak perfumy. Dostałam go na Iperfumy.pl jako dodatek do zakupów. A NC Body Line miałam przyjemność dla Was recenzować. Jest to balsam perfumowany inspirowany zapachem Armani Si. Nie jest to mój zapach, więc oddałam go mamie, ale jeszcze czasem zdarza mi się go użyć, gdy wejdzie mi pod rękę.


Tu mamy produkty z kategorii "cud" od Cera plus i Perfecty. Mają wyszczuplić, usunąć niedoskonałości (cellulit) i ogólnie sprawić, że będziemy wyglądać lepiej. Ja w cuda nie wierzę, praktycznie za każdym razem obietnice producenta spełzają na niczym, ale używam tych produktów, bo na pewno nie robią żadnej szkody. Sprawiają, że mankamenty ciała są mniej widoczne, a to wydaje mi się, że i tak jest już dużo.


Olejek Evree to dla mnie jeden z nielicznych olejków, które lubię używać. Z reguły nie przepadam za tłustością, ale tu jakoś mi ona nie przeszkadza. Niebawem otwieram buteleczkę i będzie to moje drugie już opakowanie.


Na samym końcu, choć to wcale nie oznacza, że są to najgorsze produkty znajdują się pięknie pachnące smarowidła. Trufle czekoladowe pachną obłędnie, a za ich wyprodukowanie odpowiedzialna jest firma Perfecta. Kremowe serum do ciała algi morskie od Bielendy pachną równie fajnie i mają fajne właściwości nawilżające. Masła kakaowego z Ziaja nikomu nie trzeba przedstawiać - to według mnie produkt, który chyba zna każdy. Kosztuje niewiele, pięknie pachnie i równie fajnie działa, więc czego chcieć więcej?

Takim oto sposobem dobrnęliśmy do końca czwartego tygodnia wyzwania z Trusted Cosmetics. Muszę przyznać, że w ty tygodniu trochę się zapomniałam i kompletnir wypadło mi to zadanie z głowy. Na szczęście kilka blogerek z mojej listy czytelniczej również bierze w nim udział, więc moja pamięć się odświeżyła. Jeżeli jeszcze się nie znamy, a bierzesz udział w wyzwaniu - zostaw link, chętnie zobaczę jakie kosmetyki do pielęgnacji ciała masz w swoich zbiorach.

Znacie któryś z tych kosmetyków? Używałyście? Jak się spisał?
Czytaj dalej

niedziela, 21 sierpnia 2016

Tisane - balsam fresh oraz peeling do ust

Produktów Tisane nikomu nie trzeba przedstawiać. Chyba każdy zna balsamy do ust o pięknym zapachu czy produkty do pielęgnacji skórek i paznokci. Kosmetyki te zyskały popularność dzięki dobremu działaniu i niskim cenom. Marka wypuściła na rynek dwie nowości, które mają za zadanie zadbać o nasze usta. Są to balsam do ust Fresh oraz peeling - również do ust. Z tego co zdążyłam się już zorientować, wiele osób jeszcze o nich nie wie. Wiem to, ponieważ produkty te zaskoczyły moich followersów na Instagramie. Śpieszę więc z recenzją.


Zacznę od balsamu, którego wierzchnie opakowanie uprzednio skryty był w plastiku dopasowanym do jego kształtu, z tyłu zabezpieczony dłuższą tekturką. Opakowanie typowe do powieszenia. Sam balsam znajduje się w słoiczku, który dla osób o długich paznokciach raczej nie będzie zbyt wygodny, ale można się przyzwyczaić. Dodatkowo po uchyleniu wieczka mamy dodatkowe zabezpieczenie w postaci sreberka, co przy tego typu kosmetykach się ceni.


Konsystencja jest znacznie mniej zbita niż przy standardowym balsamie Tisane. Wystarczy jedno delikatne muśniecie po konsystencji i palec nabiera odpowiednią ilość balsamu do pokrycia całych ust. Po otworzeniu w nos uderza od razu piękny i świeży zapach.  Na pierwszy plan zdecydowanie wybija się tu mięta oraz cytryna. Substancje czynne jakie znajdziemy w tym balsamie to: aloes, naturalne olejki eteryczne z mięty, eukaliptusa, cytryny i miodu, dalej mamy prowitaminę B5, olejek jojoba, wosk pszczeli olejek rycynowy oraz lanolinę. Po naniesieniu na usta czujemy przyjemny chłodek, który po kilku minutach znika. Jeżeli ktoś z Was używa Carmexów, to uczucie chłodu jest tu zdecydowanie mniejsze, a co za tym idzie, ja nie odczuwam dyskomfortu  jak to w przypadku Carmexa u mnie wystąpiło. Tam czułam aż mrowienie, a przy Tisane przyjemny chłód, do którego bardzo szybko można się przyzwyczaić. Balsam dobrze nawilża i fajnie się u mnie sprawdził, ale ostatecznie wolę wersję standardową, bo zdecydowanie bardziej podoba mi się jej zapach. 


Jeżeli chodzi o peeling, to spisał się rewelacyjnie! Na poniższym zdjęciu możecie zobaczyć konsystencję produktu. Można zaobserwować w niej bardzo małe drobinki, które świetnie peelingują usta. Według mnie jest to mocny zdzierak, który w mig radzi sobie z odstającymi skórkami i sprawia, że nasze usta są miękkie i gładkie. Jego zapachbardzo przypomina mi standardową wersję Tisane w słoiczku - jest słodki, w smaku również.


Producent zaleca używać go 2-3 razy w tygodniu, a ja muszę stwierdzić, że po jednym użyciu widzę i czuję zadowalające efekty. Saszetka ma 2g i starcza na wiele użyć, dlatego tu pojawia się pierwszy minus. Zamiast saszetki, zdecydowanie wolałabym, aby peeling schowany był w słoiczku, jak to jest przy balsamach. Saszetka jest wydajna, więc pozostały w niej peeling stoi i się zsycha. W słoiczku byłoby mu zdecydowanie lepiej. Podobnie jak w balsamie, w peelingu tym znajdziemy takie wartościowe substancje jak: olej ze słodkich migdałów, olejek rycynowy, olejek z oliwek,  masło shea, sylimaryna, miód, wosk pszczeli czy witamina E. Co tu dużo mówić, aż chce się używać! Podsumowując, gorąco polecam każdemu peeling! Jego używanie, to czysta przyjemność, a efekty jakie gwarantuje robią wrażenie. Z kolei balsam idealnie sprawdzi się u osób, które lubią efekt chłodzenia i uczucie świeżości.

Lubicie produkty Tisane? Znacie opisywane przeze mnie nowości?


Czytaj dalej

piątek, 19 sierpnia 2016

Rozdanie - wygraj 3 lakiery hybrydowe Victoria Vynn + WYNIKI

Kochani, jest Was tu już sporo, wiem, że wiele osób zajmuje się wykonywaniem manicure hybrydowego. Mam 3 niepotrzebne lakiery Victoria Vynn - niepotrzebne, bo są do utwardzania w lampie LED, a ja mam tylko lampę UV, dlatego lakiery te nie mają u mnie zastosowania. Nieświadoma tego, użyłam ich raz na jedną rękę. Chętnie oddam je w dobre ręce, bo ja raczej ich nie wykorzystam, a nie planuję zakupu lampy LED w najbliższym czasie. Zgłosić może się każdy. Wiem, że odwiedza mnie wiele blogerek, ale większość odwiedzin rejestruje się od osób, które nie prowadzą bloga, dlatego taki ukłon w Waszą stronę i wy też możecie się zgłaszać. Wystarczy mieć konto na bloggerze, dodać blog do obserwowanych i zostawić komentarz ze zgłoszeniem.


CO NALEŻY ZROBIĆ:
- być obserwatorem mojego bloga

- zostawić komentarz 
Jeżeli masz ochotę, możesz zamieścić baner
oraz polubić mój fanpage oraz Victoria Vynn.

WZÓR ZGŁOSZENIA:
- Obserwuję jako:
- Banner na blogu: nie/tak (link).

REGULAMIN:
1. Organizatorem rozdania jestem ja - jakpiekniebyckobieta.pl. Przedmiotem rozdania są 3 lakiery hybrydowe (015, 018, 031, seria PURE) użyte 1 raz na jedną rękę.
2. Rozdanie skierowane jest dla osób zamieszkałych na terenie Polski lub mających polski adres do wysyłki.
3. W rozdaniu mogą wziąć udział osoby nie prowadzące blogów.
4. Rozdanie trwa od 19 sierpnia 2016 do 9 września 2016 do godziny 23:59.
5. Zwycięzcy zostaną wyłonieni do 7 dni od zakończenia rozdania, a wyniki pojawią się w tym poście.
6. Osoby, które zaobserwują bloga tylko w czasie rozdania zostaną wykluczone z możliwości brania udziału w kolejnych rozdaniach oraz konkursach.
7. W rozdaniu wygrywa jedna osoba, która otrzyma 3 lakiery hybrydowe Victoria Vynn.
8. Wygranych lakierów nie można wymienić na nagrodę pieniężną.
9. Rozdanie nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.).
10. Rozdanie trwa na fanpage oraz na blogu - możesz zgłosić się w dwóch miejscach i zwiększyć swoje szanse.
11. Zastrzegam sobie prawo do zmiany regulaminu. 

Pod tym postem proszę o zamieszczanie jedynie wpisów ze zgłoszeniem - inne będą usuwane. Porządek musi być! POWODZENIA! 

WYNIKI ROZDANIA
Rozdanie wygrywa KAROLINA SPINKA!



Serdecznie gratuluję i proszę o dane do wysyłki. W przypadku nieotrzymania ich, losuję kolejną osobę 
Czytaj dalej

niedziela, 14 sierpnia 2016

Trzeci tydzień wyzwania z Trusted Cosmetics - moje kosmetyki do makijażu

Dziś trzeci tydzień wyzwania z Trusted Cosmetics i muszę przyznać, że pisanie tych postów weszło mi już w krew. Przyszła pora na prezentacje swoich kosmetyków kolorowych, tj. kosmetyków do makijażu. Nie mam ich zbyt wiele (mam na myśli same typy produktów), ponieważ mój makijaż jest nieco ograniczony, a prawdę mówiąc, nie za bardzo umiem się malować.  Mimo to, pokaże Wam swoje kosmetyki z tej kategorii, których używam i które lubią, bądź te, które po tym wpisie zaraz wyrzucę.


Podkłady - swojego czasu otwartych opakowań miałam naprawdę wiele, jednak udało mi się je zużyć i teraz panuje u mnie podkładowy minimalizm. Najczęściej używam mojego ulubionego Catrice All Matt w odcieniu 010 Light beige. Drugim używanym przeze mnie fluidem jest Rimmel Match Perfection. Konsystencje tych dwóch podkładów bardzo się od siebie różnią. Catrice jest gęsty, Rimmel rzadki i używam ich w zależności od temperatury. Kiedy jest bardzo gorąco - stawiam na Rimmela, a w chłodniejsze dni (które panują przynajmniej u mnie ciągle) wybieram Catrice.

Pudry - o Paese pisałam Wam jakiś czas temu. Im dłużej go używam, tym bardziej mi się podoba. Świetnie kryje, daje super wykończenie całego makijażu. Uwierzcie, pokochałybyście go! Niestety nie wiem czy jeszcze będzie dane mi go używać, bo jego cena jest wysoka. Wibo Fixing Powder również daje radę, ale trwałość ma dużo słabszą, jednak jest o wiele tańszy, co sprawia, że pewnie sięgnę po niego jeszcze nie jeden raz.


Tusze do rzęs - tu zaczynają się moje hity i kity. Moim niekwestionowanym ulubieńcem jest maskara Yves Rocher Sexy Pulp , która niestety się kończy. Zaraz za nią uplasowały się tusze Lovely Pump Up, L'Oreal Volume Million Lashes, Eveline Volume Celebrities. Największym kitem jest dla mnie tusz Wibo Growing Lashes oraz Sensique XXL Volume. Do pozostałych mam stosunek obojętny.


Pomadki kolorowe - już nie raz wzdychałam nad szminkami Rimmela sygnowanymi imieniem Kate Moss i do dziś bardzo je lubię. Uwielbiane przeze mnie są także te matowe od Golden Rose (choć dwie gdzieś zgubiłam) i bardziej codzienne marki Smart Girls Get More. Największymi bublami są dla mnie pomadki Kobo oraz Mariza. 


Eyelinery - idealna kreska spędza sen z powiek niejednej z nas. Często jednak kluczem do sukcesu jest dobry eyeliner. Moje ulubione, to te z pędzelkiem i mokre. Nie znoszę tych w żelu, kredce czy pisaku.  Moim ulubieńcami są linery marki Wibo (wszystkie leżąc). Z kolei te, które stoją, to moje bubelki. L'Oreal Super Liner ma tak dziwny pędzelek (jakby z gąbeczki), że totalnie nie potrafię go używać. Kreska jest postrzępiona, a co za tym idzie - nieestetyczna. Liner Eveline bardzo rozmazuje się na powiekach, bez bazy ani rusz. Dodatkowo podszedł jakby wodą i mimo, że w środku jest go jeszcze sporo, to kreska wychodzi mizerna.


Rozświetlacze/róże/bronzery - o paletce Rimmela pisałam Wam już w pierwszym tygodniu wyzwania, opróżniając moją kosmetyczkę, więc o ile czytaliście ten post, to wiecie, że bardzo ją lubię za jej subtelne wykończenie. Obok rozświetlacz, który ma moc! Jest to Wibo Diamond Illuminator.


Paletka cieni - Makeup Revolution Iconic 3, zdecydowanie moja ulubiona - głównie brązy i beże czyli kolory, które na powiekach lubię najbardziej. Dopiero stawiam pierwsze kroki jeżeli chodzi o malowanie powiek, niezbyt mi to póki co wychodzi, ale próbuję. Częściej używam jej do podkreślenia brwi. 


Tak wyglądają moje kosmetyki do makijażu. Pewnie jest gdzieś w moim pokoju czy torebkach jeszcze kilka szminek i jakieś pudry, ale skoro nie mogłam ich znaleźć, to znaczy, ze na razie ich nie używam, więc i pokazywać ich tu nie ma po co.Pudełko jest już trochę sfatygowane, bp bardzo często je ze sobą wożę gdy gdzieś jadę, więc wybaczcie.

A jak jest u Was? Czy kolorówka zajmuje dużo miejsca w Waszych łazienkach/kosmetyczkach?
Czytaj dalej