Ostatni wpis z serii Back to school przypadł Wam do gustu, co bardzo mnie cieszy. W części pierwszej pokazałam kilka inspiracji organizacyjnych oraz przygotowałam dla Was gotowe plany lekcji do druku. Tym razem chciałam pokazać Wam co sama kupiłam sobie z myślą powrotu na uczelnię. Tytuł posta jest ciutkę przekłamany, powinien nazywać się Back to University, ale jednak jest na tyle uniwersalny, że wszystko co tu zaprezentuję przyda się tak samo do szkoły jak i na uczelnię. Rzeczy nie ma dużo, bo i potrzeby studentów są nieduże.
#1 SEGREGATOR
Kupiłam go w Pepco za 4,99 zł (chyba) i jest przeuroczy. W tym roku postanowiłam prowadzić segregator, bo jest to dużo wygodniejsze. W prawdzie nie będę go zabierała ze sobą na uczelnię, ponieważ jest to z duży balast do mojego plecaka (dojeżdżam na uczelnię 70 km i zostaję na cały weekend), ale już dokupiłam do niego wkłady i koszulki, więc ze sobą będę zabierała tylko kartki, co sprawi, że mój pakunek będzie mniejszy i lżejszy.
#2 TECZKA
Równie uroczy zakup, ponieważ można powiedzieć, że segregator i ta teczka są z jednej kociej serii. Teczka jest lekka, elastyczna i to właśnie w niej będą przewoziła wcześniej wspomniane wkłady do segregatora. Zajmuje to mało miejsca, a ochroni notatki przed zniszczeniem. Jak wszyscy wiedzą studenci dużo kserują, więc to był kolejny powód dla którego ją kupiłam. Kosztowała 1,99 zł i żałuję, że wzięłam ostatnią sztukę, bo chciałabym więcej.
#3 ZESZYTY
Pewnie już
każdy z Was zna doskonale te okładki. Zeszyty pochodzą z Biedronki i są
tak ładne, że aż szkoda ich używać. Biorąc pod uwagę, że kupiłam
segregator i wkłady, nie wiem do czego mi się przydadzą, ale lepiej
dmuchać na zimne. Zeszyty są piękne i nietuzinkowe, więc musiałam je
mieć. Ich cena to 3,99 zł sztuka.
#4 CIENKOPISY
Kupuję je każdego roku, ponieważ bardzo się przydają. W opakowaniu jest ich 8sztuk i kosztowały niecałe 5 zł. Kupione zostały również w Biedronce. Nie wiem jak Wam, ale mi ciężko uczy się z notatek drukowanych, wolę je pisać sobie sama. Jestem też po części wzrokowcem, więc kolory są jak najbardziej mile widziane.
#5 KALENDARZ SZKOLNY
Po raz pierwszy kupiłam kalendarz dedykowany do szkoły. Był tak uroczy, że nie mogłam go nie kupić. Jego kolor dobrze pasuje teraz do mojego pokoju. A flamingi to ostatnio jeden z moich ulubionych motywów. Kalendarz jest też mały, więc nie zajmie dużo miejsca w torebce, dzięki czemu będę mogła zabierać go na zajęcia i zapisywać zbliżające się egzaminy lub rzeczy, które trzeba przygotować na poszczególne zajęcia. Kosztował 19,90 zł.
#6 ZAKREŚLACZE
Kolejny must-have dla wzrokowca i kolejny zakup z Biedronki. Zakreślacze kosztowały 4-5 zł i są dwustronne. Z jednej strony jest kolor, a z drugiej "gumka" do jego ścierania. Jeżeli zakreślicie to, czego nie chcieliście, przez przypadek, drugą stroną zakreślacza będziecie mogli to usunąć. Jest to bardzo prosta i fajna opcja.
#7 ZAKŁADKI INDEKSUJĄCE
Kupiłam je na Aliexpress lub Ebay i zapłaciłam za nie 4 zł. Zakładki to bardzo przydatny gadżet. Jeżeli ktoś prowadzi notatki w zeszycie, to dzięki nim może zaznaczać sobie poszczególne przedmioty lub działy. Zakładki są tez uniwersalne, można używać ich zamiast zakładek do książki, co sprawi, że nie będzie się ona odkształcała.
#8 SPINACZE
Moje są takie kolorowe. Nie pamiętam już ile kosztowały, ani gdzie je kupiłam, ale przydają się na 100%. Za ich pomocą spinam różnego rodzaju referaty, które muszę oddać na zajęcia, albo kserówki, jeżeli kseruję na raz kilka przedmiotów. Takie spinacze były mi bardzo pomocne podczas pisania i drukowania papierów zaliczających praktykę zawodową. Moim zadaniem było stworzenie kilku konspektów zajęć, które prowadziłam w przedszkolu czy szkole - spinaczami je spinałam, a kolorami podzielałam na klasy czy grupy, w których byłam.
Na zdjęciach zabrakło wcześniej wspomnianych wkładów do segregatora oraz koszulek, ale zdjęcia wyszły bardzo niekorzystnie, więc postanowiłam o tych rzeczach tylko Wam napisać. Wakacje dla uczniów szkół podstawowych, gimnazjów czy liceów i techników dobiegają końca, jednak studenci mają na tyle szczęścia, że ich wakacje trwają jeszcze przez miesiąc. Mam nadzieję, że uda Wam się ten czas miło spożytkować.
Kto z moich czytelników wraca z dniem pierwszego września do szkoły, a kto ma jeszcze miesiąc wakacji? A może czytają mnie już sami ludzie pracujący?