niedziela, 27 marca 2016

Manicure hybrydowy - ChiodoPro 003 Caffe Latte, 022 Sweet Violet, 026 Magic Mint, 027 Lime oraz 029 Lemon + łapacze snów

Cześć. Ostatnio prezentowałam Wam swoje kolory ChiodoPro, teraz przyszła pora na to, by pokazać Wam jak wyglądają na naturalnej płytce. Postanowiłam zaszaleć i pomalowałam każdy paznokieć na inny kolor. Kolory bardzo mi się podobają, a cały manicure jest bardzo wesoły. Namalowałam łapacz snów i pióra na lewej ręce, na prawej niestety nie dałam rady, więc z pomocą przybyła moja bratowa, która super poradziła sobie z zadaniem. Korzystając z okazji poprosiłam ją także o zrobienie kilku zdjęć moim paznokciom.




Do powyższego manicure użyłam lakierów ChiodoPro nr 003 Caffe Latte, 022 Sweet Violet, 026 Magic Mint, 027 Lime oraz 029 Lemon oraz użyłam bazy i topu tej samej marki. Wzorki narysowane zostały stylografem i tuszem kreślarskim. Sama kolorystyka jest dla mnie iście wiosenna, a może i nawet wielkanocna?


Jeżeli chodzi o malowanie, to jestem średnio zadowolona. Lakiery są bardzo gęste, na wzorniku szło mi to błyskawicznie, a na naturalnej płytce są małe problemy. Ciężko dokładnie malować w kącikach przez tą konsystencję. Jeżeli chodzi o krycie, na paznokciach mam 3 warstwy - dwie nie były zadowalające. Zawsze kładę na paznokcie hard z Semilac, by były one twarde i mniej podatne na złamania. Tym razem totalnie o nim zapomniałam i jestem w lekkim szoku, bo paznokcie pomalowanie jedynie hybrydami ChiodoPro są tak twarde, jakbym co najmniej położyła z dwie warsty harda - bardzo pozytywny szok. Mam nadzieję, że z krycia ciemniejszych kolorów będę bardzo zadowolona. 
Jak podoba się Wam mój manicure?


Korzystając z okazji, chciałabym Wam życzyć zdrowych i wesołych Świąt Wielkanocnych, smacznego jajka, bogatego zajączka, dużo spokoju i miłych chwil z rodziną oraz mokrego Śmigusa Dyngusa! :*


Czytaj dalej

czwartek, 24 marca 2016

Nowości i prezenty urodzinowe - marzec 2016

Cześć. Od jakiegoś czasu gromadzę zdjęcia nowości jakie do mnie zawitały. Kilka rzeczy zapomniałam sfotografować, ale może pokażę Wam je kiedy indziej. Jak wiecie, 10 marca miałam urodziny, w związku z którymi mam do pokazania kilka fajnych rzeczy. Dostałam też jakieś paczuszki i sama poczyniłam pewne zakupy. Zapraszam do oglądania.

Na sam początek trochę kosmetyków. Będąc w sklepie "Świat udanych zakupów" trafiłam na fajną promocję i kupiłam peeling do ciała Bielenda oraz nawilżający krem Soraya za 8 zł za komplet. Nie miałam jeszcze tych kosmetyków, ale póki co zapowiadają się fajnie. Dostałam też paczkę, sama nie wiem skąd i były w niej kosmetyki bjobj - pasta do zębów oraz krem do twarzy. Niżej możeciie zobaczyć prezent na Dzień Kobiet od Evree oraz przesyłkę od Herba Studio a w niej balsam do  paznokci 2x5 oraz dwa balsamiki do ust Tisane.


Tu w zasadzie nie jest nowość marcowa, bo jest to moja wygrana z konkursu organizowanego przez Cosmetics Zone. Moje Walentynkowe paznokcie zajęły 3 miejsce i wybrałam 2 lakiery hybrydowe oraz komplet pędzelków do zdobień. Ostatnio coraz częściej zdarza mi się malować paznokcie znajomym i ich znajomym. W związku z tym kupiłam płyny do dezynfekcji rąk oraz maszyn. Kupiłam także top Semilac, bo mój dobił dna oraz gąbeczki do ombre. Mój kuferek kosmetyczny pęka w szwach. Dostałam także w prezencie poduszkę do manicure i kupiłam żarówki do lampy, dwa wzorniki na kole, pilniki oraz pojemnik do ściągania hybryd.


A tu moje zakupy z Pepco oraz Brico Marche. W Pepco kupiłam dwa wiaderka oraz dwie osłonki białe - podobne do tych z IKEA. W Brico Marche natomiast skusiłam się na Wielkanocne akcenty - kupiłam dwa drewniane króliki oraz pisanki na patyku.


Zamówiłam też kilka rzeczy z Aliexpress. Kupiłam Brushegg - jajeczko do czyszczenia pędzli, 4 podkładki pod kubek oraz dużo naklejek wodnych.


Są też ubrania. Lubię legginy z Pepco, ale tu jestem rozczarowana. Te leggindy bardziej w środku mają jedną nogawkę znacznie dłuższą od drugiej. Kiedy je założyłam, myślałam, że to ja źle je podciągnęłam, więc chodziłam w nich cały dzień. Po zdjęciu miałam niezłe zaskoczenie, kiedy różnica w nogawkach wynosiła ok. 8 cm. Tego dnia kupiłam też urocze skarpetki. Na Vinted kupiłam granatowo-czarny sweterek z H&M oraz czarną bluzę w białe grochy - cudna jest! Byłam też w sh i kupiłam bluzkę New Look w bardzo letnim wzorze.


W Biedronce na nowo pojawiły się organizery. Skusiłam się na jeden z wieczkiem i trzymam w nim różne rzeczy w łazience, m.in. płatki kosmetyczne. W Pepco kupiłam także balerinki - były po 14 zł. Żal było nie wziąć. Do koszyka dodałam też antyramę.W Lidlu znalazłam foremkę w kształcie serca - też nie mogłam przejść koło niej obojętnie. Wypadało też odświeżyć kolekcję wosków o nowe zapachy, więc kupiłam woski Yankee Candle o zapachu Verbena, Vanilla, White Tea, Fluffy Towels, My Serenity oraz daylight Kringle Candle o zapachu watercolor. Od dawna mam już stylograf, ale nie miałam porządnego tuszu - kupiłam więc na Allegro tusz kreślarski Rystor.


Przyszła pora na prezenty. Mój brat na urodziny kupił mi biały stolik, który pełni funkcję mojej szafki nocnej oraz sztucznego kwiatka z IKEA. Nie mam ręki do kwiatów, więc już od dawna chciałam mieć tego z IKEA. Rodzice kupili mi fajną, czarno-beżową kurtkę przejściową. Jest z tych dłuższych. Od koleżanki dostałam kaktusika oraz słodkości.


Moje koleżanki wiedzą co lubię. Dostałam kilka rzeczy z mojej wish listy. Były 3 lakiery Semilac w odcieniach Intensive Pink, Pink Doll oraz Shooting Stars, do tego efekty tęczy Mistero Milano, lakiery do stempli, folie transferowe i klej transferowy, magnesik i słodycze, których zapomniałam uwiecznić na zdjęciu. Mój Ukochany wiedział czego mi potrzeba więc kupił mi wielki kufer na wszystkie rzeczy do hybryd. Ja skusiłam się też na wzorniki z Aliexpress - lizaki na kole - tak je nazywam. Niżej możecie też zobaczyć do czego użyłam wcześniej pokazanej antyramy. Wydrukowałam kartkę kalendarza na marzec od Różaneczki. 


Tak prezentują się moje nowości. Uważam, że jest tego całkiem sporo. W najbliższym czasie nie planuję żadnych zakupów - chyba. Mój portfel może tego nie wytrzymać. 

Co ostatnio udało się Wam kupić?

Czytaj dalej

środa, 23 marca 2016

NC Body Line - perfumowany balsam do ciała Mia i krem do rąk Codename Desire od Nails Company

Cześć! Dawno nie opisywałam Wam żadnych kosmetyków pielęgnacyjnych, a mam tu taką fajna dwójeczkę do pokazania, mianowicie perfumowany balsam do ciała Mia oraz perfumowany krem do rąk Codename Desire od NC Body Line by Nails Company. Bardzo miło wspominam perfumowane balsamy, które do tej pory miałam, głównie ze względu na długotrwały zapach. Czy te będę wspominała tak samo dobrze?


Chciałabym zacząć od wyglądu, ponieważ jest bardzo podobny. Butelki są plastikowe, aplikacja za pomocą pompki, co jest bardzo higienicznym i szybkim rozwiązaniem. Pompka nie zacina się, dozuje odpowiednią ilość produktu. Etykiety są skromne, nieprzesadzone - takie jak lubię. Oba kosmetyki są perfumowane, więc postanowiłam dać balsam mamie - używanie balsamu i kremu w tym samym czasie, to był kiepski pomysł, ponieważ zapachy są intensywne i bardzo się od siebie różnią. Chciałabym najpierw zacząć od napisania kilku słów o kremie do rąk. Kiedy przeczytałam jego nuty zapachowe (przed chwilą) to się przeraziłam i ciągle nie dowierzam, że ten zapach tak bardzo mi się podoba, ponieważ ma w sobie imbir (a ja nie znoszę korzennych nut). Pozostałe nuty to kwiat pomarańczy, wschodnioindyjskiego jaśminu, drzewa sandałowego , miodu. Cała woń inspirowana jest nutą zapachową Armani Code Femme.


 

Konsystencja jest biała, dość gęsta i treściowa. Po rozsmarowaniu w nos od razu uderza piękna woń tego kosmetyku. Utrzymuje się na rękach przez długi czas. Zostawia delikatną powłoczkę, jednak nic lepkiego czy tłustego. Moje dłonie nigdy nie były za bardzo wymagające, więc używanie Codename Desire jest dla mnie wystarczające. Nie mam pojęcia jak spisze się u osób o bardzo suchej skórze dłoni - każdy z nas ma inne potrzeby, więc polecam po prostu wypróbować. W składzie ma parafinę, więc nie każdy będzie zadowolony, ale ponad to ma kilka fajnych składników, które stoją wyżej w składzie niż ona i są to olejek ze słodkich migdałów, shea. Po parafinie znajdziemy także mocznik i ekstrakt z liści aloesu zwyczajnego. Cena to 22 zł za 200 ml.


Jeżeli chodzi o balsam do ciała - zapach nie jest "mój", a jak nie podoba się mi, to na pewno spodoba się mojej mamie i odwrotnie, dlatego z miłą chęcią zajęła się ona jego testowaniem. Balsam Mia oparty jest o nuty zapachowe nektaru z czarnej porzeczki, wanilii, paczuli, frezji, róży majowej , jasnego drzewa piżmowego. Inspirowany zapachem Armani Si. Podobnie jak krem do rak pachnie intensywnie i przez długi czas. Smarowany na noc, wyczuwany jest kolejnego dnia. Konsystencja jest bardzo podobna, dobrze się rozsmarowuje i dość szybko wchłania. Nawilżenie jest na zadowalającym poziomie. Cena to 29,90 zł za 300 ml - nie wiem czy to dużo, czy mało - zostawiam to Wam do rozważenia.

Lubicie perfumowane kosmetyki?
Czytaj dalej

wtorek, 22 marca 2016

ChiodoPRO - lakiery hybrydowe - Pierwsze wrażenie i prezentacja kolorów

Cześć. Ostatnio mało mnie tu, ale wszystko się nawarstwia. Teraz jeszcze Święta za pasem, więc mam mało czasu na pisanie. Dziś wstałam trochę wcześniej, zrobiłam zdjęcia do posta, więc postanowiłam od razu usiąść i napisać Wam kilka słów o lakierach hybrydowych ChiodoPRO. Mam w swojej kolekcji 22 kolory tych hybryd, a to w jaki sposób się u mnie znalazły to bardzo długa historia. Mój brak czasu nie skłania do tego, bym ją opisywała, więc przejdę do sedna sprawy i najpierw pokażę Wam jak prezentują się na wzornikach.





Z kolorów jestem bardzo zadowolona. W końcu jakiś powiew świeżości zawitał w moich zbiorach. Cieszę się, bo powiększyła się moja kolekcja glitterów, które bardzo lubię. Mam piękny róż, zieleń, a także czarny brokat, więc na pewno niejednokrotnie ożywią jakąś stylizację paznokci.

Buteleczki są bardzo ładne, czarne, a tworzywo zewnętrzne jest miłe w dotyku. Wierzch pędzelków oznaczony jest numerem oraz kolorystyką, co zasłonięte jest czymś przezroczystym - dzięki temu kolory się nie uszkodzą i zawsze będą ładnie wyglądały. Konsystencja lakierów jest bardzo gęsta - to najgęstsze lakiery jakie do tej pory miałam używać. Na wzorniku nakładało mi się je dość fajnie, ale jeszcze nie wiem czy tak samo fajnie będzie na płytce naturalnej. Wszystko okaże się pod koniec tygodnia, czyli wtedy, kiedy będę zmieniała swoje hybrydki.


W zestawie znalazły się także oliwki, które wyglądają jak dwufazowe, czego na zdjęciu niestety nie widać, bo położyłam je bokiem. Najlepiej oddaje to oliwka fioletowa, widać co nie co w niej różu. Pachną obłędnie i na pewno będę używała ich namiętnie.


O lakierach ChiodoPRO mówi się, że są fajne, do czasu ściągania, bo zwykły aceton nie daje im rady. Ja mam ten, dedykowany specjalnie dla tych hybryd, więc jakoś wcale się nie obawiam. Mam także efekt syrenki, a także bazę, top i top mat. Zestaw pokaźny, mam nadzieję, że szybko uda mi się wykorzystać wiele kolorów, jeżeli nie na sobie, to na najbliższych. Oczywiście każdą stylizację Wam pokażę.

Miałyście okazję używać lakierów ChiodoPRO? Jakie macie zdanie na ich temat? Który z powyższych kolorów podoba się Wam najbardziej?

Czytaj dalej

środa, 16 marca 2016

Versace - Bright Crystal - woda toaletowa

Cześć. Dziś zaplanowałam post zapachowy, jednak dla odmiany nie będzie on dotyczył wosków, a wody toaletowej Versace Bright Crystal, którą kupiłam na Iperfumy.pl. Z reguły posty tego typu publikuję rzadko, a to z tego względu, że często używam tych samych zapachów, które już kiedyś dla Was recenzowałam - powtarzanie się nie jest raczej za fajne. Dziś jednak mam coś nowego - w końcu skusiłam się na elegancki i przede wszystkim z nieco wyższej półki zapach różowego Versace. Długo zastanawiałam się, który ostatecznie wybrać. Wahałam się nad Crystal Noir, ale ostatecznie przekonał mnie kolor opakowania, bo przeważnie wody toaletowe w tych kolorach przypadają mi do gustu.


Na samym początku chciałabym napisać o wyglądzie tej wody toaletowej, bo to ona najpierw skupia najwięcej uwagi. Najbardziej spektakularnie wygląda zatyczka, która ma kształt pięknego kryształu - wygląda to bardzo efektownie i oryginalnie. Reszta jest dość prosta i klasyczna.


Zapach bardzo przypadł mi do gustu. Jest świeży, intensywny. Nuty zapachowe jakie w nim znajdziemy to piwonia, kwiat lotosu, magnolia, jabłko, piżmo, ambra. Jak dla mnie mieszanka idealna. Uwielbiam woń piwonii, a w połączeniu z innymi występującymi nutami jest świetna. Wydaje mi się, że poprzez swoją świeżość bardziej pasuje na dzień niż na wieczór. Zapach utrzymuje się naprawdę długo, a kiedy gdzieś przechodzę, za mną ciągnie się piękna woń, na którą uwagę zwrócili nawet pracownicy mojego taty (niosłam im kawę) i bardzo go chwalili. Nie powiem, zrobiło mi się bardzo miło. Atomizer działa bez zarzutu. Świetnie rozpyla wodę na dość szeroką powierzchnię. Kupiłam wersję 90 ml i zapłaciłam za nią lekko ponad 170 zł, więc jest to świetna cena w porównaniu z innymi drogeriami. Kolejnym moim zakupem będzie wersja Crystal Noir, która powinna być z kolei idealna na wieczorne wyjścia.

Znacie perfumy Versace? Która wersja jest Waszą ulubioną?
Czytaj dalej

sobota, 12 marca 2016

Ziaja Cupuacu - odżywczy krem regenerująco-wygładzający na dzień i na noc oraz brązujący krem odżywczy na dzień

Cześć! Jakiś czas temu recenzowałam dla Was dwa kosmetyki Ziaja z linii Cupuacu - peeling cukrowy oraz balsam pod prysznic. Teraz przyszła pora zrecenzować pozostałe dwa kosmetyki, mianowicie odżywczy krem regenerująco-odżywiający na dzień i na noc oraz brązujący krem odżywczy na dzień.


Na pierwszy ogień pójdzie recenzja odżywczego kremu regenerująco-wygładzającego na dzień i na noc. Mieści się on w białej, platsikowej tubce, którą można postawić na "głowie", dzięki czemu produkt ładnie ścieka po ściankach i łatwo się go wydobywa Konsystencja jest dość tłusta o beżowym zabarwieniu.


Zapach jest typowy dla tej serii - jedni go pokochali, inni znienawidzili - ja ostatecznie mam do niego stosunek obojętny - nie przeszkadza mi, ale ostatecznie wolę coś lżejszego. Aplikacja jest bardzo przyjemna. Skóra po nim jest gładka i przyjemna w dotyku. Krem nie zapchał mojej skóry, ani jej nie podrażnił. Z uwagi na dość tłustą konsystencję ja używałam go najczęściej na noc. Znajdziemy w nim takie składniki aktywne jak olej makadamia oraz olej z orzechów brazylijskich, które działają regulująco na zewnętrzne warstwy skóry, chronią przed szkodliwym działaniem promieni UV oraz zmiękcza i wygładza skórę. Cena jego wynosi niecałe 11 zł za 50 ml, więc dla mnie przyzwoita.
 


Drugim produktem jest brązujący krem odżywczy na dzień. Tubkę ma taką samą jak poprzednik, jednak w innej kolorystyce, dzięki czemu można je z łatwością od siebie odróżnić na łazienkowej półce. Konsystencja przypadła mi do gustu - nie jest ani tłusta, ani "tępa", więc świetnie mi się tego kremu używa. Muszę przyznać, ze na początku trochę bałam się nakładać go na twarz.




 Ogólnie należę do bladolicych, bałam się, że po użyciu koloryt twarzy będzie znacznie odcinał się od reszty ciała, co raczej nie byłoby pożądane. Na szczęście nic takiego się nie stało. Rozprowadzając krem należy uważać na brwi i omijać ich okolice. To samo tyczy się nasady włosów. Po aplikacji powinno się unikać kontaktu z ubraniami oraz trzeba dokładnie umyć ręce. Efekt powinien być widoczny o 3-4 godzinach. Na szczęście było to delikatne muśnięcie z czego bardzo się cieszę. Twarz po użyciu ma ładny koloryt, a lekkie niedoskonałości są fajnie zniwelowane. Jedynym minusem jaki zauważyłam jest fakt, że poczułam lekkie wysuszenie skóry, ale szybko usuwam je kremem odżywczym z tej samej serii. Z efektu jestem zadowolona. Żałuję, że nie zrobiłam zdjęć 'przed i po'. 

Co sądzicie o całej linii? Spodobał się Wam zapach Cupuacu?
Czytaj dalej

piątek, 11 marca 2016

Efekt tygrysiego oka "Tiger Eye" z lakierami hybrydowymi Gelique Magnetique 121 Glitter i 248 Illusion glitter

Cześć! Moje wczorajsze urodziny przebiegły tak wariacko, że jeszcze dziś nie mogę dojść do siebie. A czemu? O tym na Instagramie. Teraz chciałabym przejść do głównej części posta, czyli zaprezentować Wam nowe lakiery hybrydowe od Nails Company, tj. Gelique Magnetique, dające efekt tygrysiego oka. Zaprezentuję Wam nr 121 Glitter oraz 248 Glitter Illusion. Będzie to prezentacja na wzorniku. Pokaże także krok po kroku jak taki efekt uzyskać.  Nie jest to nic skomplikowanego, ale daje świetny efekt.


Do wykonania efektu Tiger Eye potrzebujemy oczywiście odpowiednich lakierów, do tego patyczek magnetyczny oraz czarny lakier. Z uwagi na to, że robię to na wzorniku, nie używam bazy. Jeżeli ktoś pokusi się o wykonanie takiego efektu od razu na naturalnej płytce, trzeba tę bazę położyć koniecznie. 

Najpierw musimy pokryć paznokieć czarnym lakierem hybrydowym. Utwardzamy go w lampie odpowiednią ilość czasu. Po wyjęciu nakładany lakier z efektem Tiger Eye. Kiedy nałożymy do równomiernie, przykładamy patyczek magnetyczny w odległości 2-3 mm od płytki paznokcia i trzymamy tak od 3 do 5 sekund.


Po uzyskaniu efektu, utwardzamy to w lampie. Czynność należy powtórzyć, tj. nałożyć jeszcze jedną warstwę lakieru i przyłożyć patyczek - efekt wtedy jest jeszcze lepszy. Następnie utwardzamy w lampie. Kolejnym krokiem jest nałożenie topu, który też potem trzeba utwardzić.


I to byłoby na tyle. Sami przyznajcie, że nie jest to zbyt pracochłonne. Efekt jaki uzyskałam prezentuje się następująco:





Z wyglądu wizualnego efektu jestem bardzo zadowolona. Oba lakiery są glitterami, pięknie mienią się w świetle dziennym, ale i sztucznym. Nie są problematyczne w nakładaniu, choć są dość gęste. Jeżeli chcielibyście zobaczyć jakieś stylizacje paznokci z udziałem tych lakierów, to nie pozostaje mi nic innego jak tylko zaprosić Was na fanpage Nails Company - FB.

Podoba się Wam Tiger Eye?

Czytaj dalej

wtorek, 8 marca 2016

Propozycje stylizacji paznoci z lakierami Dolce Vita Nails nr 081 Deep Blue, 099 Hollywood Star i 328 Ultra Violet

Cześć. Moje wiosenne paznokcie z powodu dużego odrostu, błagały wręcz o zmianę. Bardzo chciałam w końcu wypróbować nowe lakiery marki Dolce Vita Nails, więc nadarzyła się ku temu świetna okazja. Moja mama również chciała odświeżyć swoje paznokcie, więc udało mi się użyć wszystkich lakierów DVN jakie miałam, a były to 081 Deep Blue, 099 Hollywood Star oraz 328 Ultra Violet. Poniżej pragnę Wam zaprezentować to co udało mi się zmalować sobie i mamie.


Chciałabym przybliżyć Wam te lakiery, dlatego napiszę jak się u mnie spisały. Do tej pory w swoich zbiorach nie miałam granatu i tak pięknego fioletu, więc postanowiłam je ze sobą połączyć. Początkowo myślałam, że zrobię ombre, a ostatecznie zachciałam użyć pyłku holograficznego. Wydaje mi się, że pasuje do obu kolorów Lakiery DVN są gęste, mają gruby pędzelek, którym wspaniale mi się malowało. Po 2 warstwach krycie jest super, ale ja już z przyzwyczajenia daję 3 - tu więc postąpiłam tak samo. Lakiery dobrze się utwardzają, nie bąbelkują. Mają świetne opakowanie, które wyróżnia je na tle innych hybryd. Lakiery są dobrze napigmentowane i mają świetną paletę kolorystyczną.


Ten kolor ciężko mi określić. W zależności od rodzaju światła (sztuczne/dziennie) paznokcie wyglądają inaczej. W świetle sztucznym mają ciemny, winny kolor, z kolei w świetle dziennym są czerwono-malinowe. Lakier ma zatopione w sobie brokatowe drobinki, które opalizują na pomarańczowo - świetnie połączenie. Lakier do dobrego krycia potrzebuje 3 warstw. Mama była bardzo zadowolona z koloru, przyznała, że to najładniejszy odcień jaki do tej pory miała na paznokciach i najlepiej się z nim czuje, więc nie pozostaje mi nic innego jak cieszyć się z jej zadowolenia. Moje zdanie na temat lakierów marki Dolce Vita Nails jest bardzo pozytywne. Świetnie mi się nimi malowało i przede wszystkim szybciej niż węższymi pędzelkami w lakierach jakie do tej pory miałam.  Za 2 tygodnie dopiszę do tego posta jeszcze informacje na temat ściągania, mianowicie, czy nie jest ono problematyczne. Lakiery można nabyć w cenie 38 zł/10 ml, jednak obecnie jest promocja i kosztują one 28 zł, więc cena bardzo korzystna. Trwać będzie ona do 18 marca, więc macie jeszcze czas by się zdecydować.

EDIT: Jestem po ściągnięciu hybryd. Nie miałam żadnych trudności Miałam je na paznokciach przez 17 dni, odrost był wielki, a lakier trzymał się bez zarzutu. Dla porównania, na środkowym palcu jest efekt holo, który zniszczył mi się już po kilku dniach, kiedy sprzątałam samochód.

 

Znacie lakiery Dolce Vita Nails? Podobają Wam się kolory, które mam?

Czytaj dalej

piątek, 4 marca 2016

Zestaw do manicure - Manicure Set z Biedronki

Cześć. Na blogach bardzo popularne były szczotki do oczyszczania twarzy, które w swojej ofercie miała Biedronka. Jakiś czas temu w sprzedaży pojawiły się zestawy do manicure. Z przeprowadzonego dochodzenia udało mi się stwierdzić, że już kiedyś takie zestawy także były w sprzedaży. Postanowiłam skusić się na niego, ponieważ temat paznokci jest mi ostatnio jeszcze bliższy niż zwykle. Czy frezarka zjednała sobie moją sympatię tak jak zrobiła to szczotka do oczyszczania twarzy?


MOJA OPINIA:
Zestaw do manicure wizualnie zachęcił mnie do zakupu. Wszystkie przybory mają swoje miejsce w solidnym, wykonanym z twardego plastiku pudełeczku. W zestawie znajdziemy 6 wymiennych końcówek, które służą m.in. do walki ze skórkami (nakładka walcowa), polerowania płytki (nakładka polerująca), do kształtowania grubych i twardych paznokci (nakładka z pilniczkiem, gruboziarnista), do kształtowania paznokci (nakładka z pilniczkiem, drobnoziarnista), do usuwania zrogowaceń i odcisków (nasadka stożkowa duża) oraz do pielęgnacji kącików paznokci (nasadka stożkowa mała). 


Urządzenie posiada dwie prędkości obrotowe z możliwością zmiany kierunku, a także podświetlenie w trakcie pracy, co jest dla mnie bardzo ważnym dodatkiem, ponieważ często swój manicure wykonuję o późnych porach i mimo, że mam w pobliżu lampę bezcieniową, takie światełko też ułatwia mi prace. Ono również świeci w dwóch trybach - im szybsza prędkość obrotu końcówki, tym światło świeci intensywniej.

 
Jeżeli chodzi o zastosowanie to póki co używam tego zestawu  do usuwania skórek oraz do matowienia wierzchniej warstwy hybrydy. Odkąd mam ten zestaw, po prostu nie chce mi się walczyć z pilnikiem, ten zestaw radzi sobie super. Zdzieram nim wierzchnią warstwę topu, jednak nie za mocno, by nie dojechać do płytki paznokcia, Wypróbowałam wszystkie większe końcówki i wybrałam sobie tę, którą działa mi się najlepiej. Na zdjęciu używałam końcówki okrągłej, gruboziarnistej.


Tak pazurki wyglądają po zastosowaniu zestawu. Jak widać moje skórki były duże (na potrzeby recenzji przez dłuższy czas z nic z nimi nie robiłam), a po użyciu frezarki prezentowały się bardzo fajnie, ładnie i estetycznie. Efekt ten bardzo mi się podoba i jestem z tego zestawu zadowolona. Wycinanie skórek cążkami, a potem radełkiem zajmowało mi naprawdę bardzo dużo czasu, a tym narzędziem, dosłownie kilka chwil. Zaoszczędzony czas mogę zatem wykorzystać w inny sposób.


Zestaw przypadł mi do gustu. Ma szerokie zastosowanie, którego w nie udało mi się poznać z każdej strony, ponieważ nie miałam takich problemów, z którymi zestaw w całości mógłby się zmierzyć. Najczęściej używaną końcówką przeze mnie jest ta do skórek, kącików oraz ta do usuwania zrogowaceń (którą ja stosuję do usuwania topu z hybrydy). W zestawie dołączone są baterie. Póki co używam namiętnie i nic się z nim nie stało, wszystko działa bez zarzutu. Jedyną denerwującą rzeczą jest to, że bardzo ciężko ściąga się z niej końcówki i potrzeba naprawdę wiele siły, by zmienić jedną na drugą, ale dla efektów przeboleję to. Cena to 19,90 zł, więc uważam, że niewiele i jeżeli mój zestaw kiedyś nie będzie nadawał się do użytku, na pewno skusiłabym się na jeszcze jeden.

Kupiłyście zestawy do manicure w Biedronce? Jak sprawdzają się u Was?


Czytaj dalej

wtorek, 1 marca 2016

Garnier Skin Naturals - Płyn micelarny 3 w 1 do skóry wrażliwej

Cześć. Płyn micelarny to nieodłączony produkt, który znajduje się w mojej łazience. Nie wyobrażam sobie wrócić z powrotem do mleczek. Do tej pory moim ulubieńcem był micel bebeauty z Biedronki, ponieważ był tani i dobry. Moja skóra dobrze na niego reagowała. W blogsferze pojawiało się sukcesywnie bardzo wiele recenzji płynu micelarnego z Garniera. Kiedyś patrzyłam na niego w jakimś markecie, ale nie spodobał mi się jego zapach, bo niby miał być bezwonny, jednak ja coś czułam. Po kilku miesiącach i kolejnych pozytywnych recenzjach na jego temat, postanowiłam go kupić i spróbować na własnej skórze... Czy przypadł mi do gustu i dołączę do grona jego fanek? O tym niżej.


MOJA OPINIA:
Płyn zamknięty jest w dużej, 400 ml plastikowej butelce, która jest przezroczysta. Dzięki temu możemy na bieżąco kontrolować zużycie, które idzie bardzo powoli. Płynu jest dużo i jest on super wydajny, dlatego do jednego demakijażu używam go naprawdę niewiele. Opakowanie jest bardzo schludne, z różowymi dodatkami, co bardzo mi się podoba. Zamknięcie na klik. Przydałby się jednak chociaż malutki dzióbek, ponieważ często zdarza mi się go rozlać. By tego uniknąć trzeba dociskać wacik do wylewu.


Jego działaniem jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Jest to bardzo delikatny micel, który nawet jeżeli dostanie się do oka, nie wywołuje żadnego pieczenia czy chociażby uczucia dyskomfortu, co dla właścicielki bardzo wrażliwych oczu jak i skóry w okół nich jest bardzo ważne. 


Skóra jest dobrze oczyszczona, zmywanie makijażu idzie niebywale szybko. Nie wiem jak radzi sobie ze zmywaniem kosmetyków wodoodpornych, bo takich po prostu nie używam, ale skoro ze zwykłymi radzi sobie w mig, z wodoodpornymi też pewnie by sobie poradził. W tej kwestii jednak należy dopytać się kogoś, kto do takich kosmetyków go używał. Na początku postu wspominałam o zapachu, który w markecie po prostu mnie drażnił. Teraz w ogóle go nie wyczuwam i mogę potwierdzić, że faktycznie jest bezwonny. Swoją butelkę kupiłam na stronie Iperfumy.pl i nie żałuję, bo dzięki temu znalazłam kolejny, dobry płyn do wrażliwej skóry.

Znacie popularny płyn micelarny z Garniera? Jak spisuje się u Was?
Czytaj dalej