środa, 29 lipca 2020

BIELENDA JUICY JELLY MASK - NAWILŻAJĄCA MASKA Z ARBUZEM I ALOESEM

Na te maseczki od firmy Bielenda czaiłam się od dawna, ale jakoś nie było nam po drodze. W końcu się skusiłam. Wzięłam 3 warianty, ale... Dwa rozdałam (jak do tego doszło, nie wiem!). Została mi chyba najfajniejsza, czyli arbuzowa. Zamówiłam je swojego czasu na Notino.pl, gdzie bielendowy asortyment jest bardzo bogaty. Przy każdych zakupach zawsze dorzucę coś do koszyka.

Maska mieści się w szklanym słoiczku z plastikową zakrętką. W środku zabezpieczenie w postaci sreberka. Słoiczek dodatkowo spakowany jest do kartonika. Kartonik zafoliowany. Pancerne zabezpieczenie przed klientami, co uważam za dobre, ponieważ maska ma krótki termin przydatności po otwarciu (są to tylko 3 miesiące). Sam kartonik bardzo ładny, kolorowy, "soczysty", przyciąga wzrok i zachęca do wrzucenia produktu do koszyka. Po zerwaniu sreberka naszym oczom ukazuje się dość rzadka galaretka, która ma zatopione w sobie różne drobinki - czarne i czerwone. Wygląda bardzo zachęcająco, tak... Do zjedzenia.

Zapach jest słodki, arbuzowy i bardzo przyjemny. Przyjemność sprawia także sama aplikacja. Z uwagi na żelkową konsystencję, to fajna sprawa. Tym bardziej, że mamy tam drobinki. To taki swojego rodzaju masaż. Po nałożeniu maski na twarz należy masować kolistymi ruchami przez minutę, następnie zostawić na twarzy przez kolejne 15 minut. Po tym czasie spłukać letnią wodą. Do stosowania 2 razy w tygodniu. Producent zapewnia, ze starcza na 12 aplikacji i zgadzam się z nim. W składzie i to wysoko, bo na 4 miejscu, mamy sok z arbuza, na kolejnym miejscu nasiona chia. Aloes na 8 miejscu. Maseczka ma zapobiegać utarcie wody z naskórka, co sprawi, że skóra będzie nawilżona. I ja się z tym zgadzam. Pięknie wyglądająca twarz gwarantowana, choć ten efekt nie utrzymuje się jakoś mega długo. Jednak tak sobie myślę, czy można wymagać od produktu w cenie 12-13 zł efektów na tygodnie? ;)

Bardzo chętnie poznam pozostałe warianty tej maseczki. O ile się nie mylę, są to kiwi oraz ananas. Teraz trochę żałuję, że wcześniej je rozdałam. Ale nic straconego, cena jest bardzo niska, więc każdy może sobie na nie pozwolić.

 Znacie maski żelkowe z Bielendy? Jeśli tak, macie swój ulubiony wariant?

Czytaj dalej

poniedziałek, 27 lipca 2020

BIELENDA MANUKA HONEY NUTRI ELIXIR - ŻEL MICELARNY

Odpowiedni demakijaż jest podstawą dalszej pielęgnacji. Poza tym, pozostawione na twarzy resztki makijażu pogarszają jej stan. Warto zadbać o to, by skóra była bardzo dobrze oczyszczona, by kolejne kroki pielęgnacyjne działały tak, jak należy. W moim demakijażu zawsze zaczynam od usunięcia makijażu płynem micelarnym - usuwam tak tusz, pomadkę i podkład. Wiadomo, że to nie wystarczy. Poza tym, oczyszczanie twarzy i zakończenie tego tylko na płynie micelarnym jest grozą. Następnym krokiem w oczyszczaniu (i nie ostatnim) jest u mnie (najczęściej) żel i dziś o jednym takim chciałabym Wam powiedzieć, a dokładnie mówiąc o żelu micelarnym Bielenda Manuka Honey Nutri Elixir z Notino.pl.

Żel mieści się w typowym dla tego produkty (przynajmniej w przypadku Bielendy) opakowaniu. Jest to podłużna, plastikowa butelka z pompką. Trzeba przyznać, że opakowania kosmetyków Bielenda są coraz ładniejsze i grafiki na nich fajnie nawiązują do tego z jakimi dodatkami w tym produkcie mamy do czynienia. W przypadku tego żelu, są to plastry miodu. Butelka jest przezroczysta i dokładnie widać przez nią piękny, miodowy odcień żelu. Lubię przezroczysta butelki, bo dzięki nim świetnie widać, ile produktu pozostało w opakowaniu. Konsystencja jest średnio gęsta, żelowa i przezroczysta.

Świetnie się ją rozprowadza po zwilżonej skórze twarzy. Idealnie oczyszcza pozostałości po podkładzie. Z tuszem bywa różnie, ale bardziej przez to, że ciężko jest przy solidnie zamkniętych oczach dotrzeć w każdy zakątek. Ciężko mi stwierdzić czy żel może wysuszać skórę, bo... Zawsze po nim używam jeszcze czegoś delikatnie myjącego oraz typowo pielęgnacyjnego (zazwyczaj krem nawilżający). Żel nie podrażnia, nie wywołuje żadnych niepożądanych reakcji alergicznych czy pieczenia.

Żel fajnie się u mnie sprawdził i choć nie zagwarantował jakichś spektakularnych efektów (a i takich po żelu micelarnym się nie spodziewałam), to zagwarantował mi to, co potrzeba, czyli dobre oczyszczenie skóry i żadnych skutków ubocznych. 

Jak wygląda Wasz demakijaż? Jakich produktów używacie na co dzień?

Czytaj dalej

sobota, 18 lipca 2020

Nowości ksiązkowe Wydawnictwa Albatros

Ostatnio troszkę się opuściłam w pisaniu, więc pora wrócić na dobre tory. Okazja ku temu jest taka, że od jakiegoś czasu spływają do mnie nowości od Wydawnictwa Albatros. Tym razem są to ksiązki różnego gatunku. Dziś chciałabym je zaprezentować oraz co nieco na ich temat powiedzieć. Jak widzicie, gromadka jest spora, także bez zbędnej paplaniny przechodzę do sedna sprawy.


PENELOPE BLOOM - JEJ SEKRET
"Przyznaję – spieprzyłam sprawę. Pierwszy błąd: poprosiłam Pete’a Barnidge’a o pracę. Drugi błąd: zaakceptowałam jego ofertę, zamiast odrzucić ją na samym początku. Trzeci błąd: to, że podczas rozmowy o pracę ukryłam przed nim ten jedyny okruch, który w całej mojej historyjce był prawdziwy... Od czego mam zacząć? Może od tego, że odkąd pracuje dla pana Bestsellerowego Autora, jego nazwisko funkcjonuje w moim słowniku jako przekleństwo. Uderzyłam się w palec? Barnidge jasny! Przekroczyłam stan konta? A niech to Barnidge! Kiedy zrozumiałam, że zakochałam się w swoim szefie? Co do Barnidge’a?! Byłoby łatwiej, gdybym go nienawidziła… Zwłaszcza, że jest atrakcyjny w ten „zły” sposób. Jest niesamowicie gorący, ale mroczny. Tak pociągający, że za każdym razem, gdy na niego spojrzę, muszę się przeżegnać, bo jego widok wywołuje u mnie grzeszne myśli. Skoro mowa o grzechach… Skłamałam na rozmowie o pracę. Ale jestem samotną matką i zrobię wszystko dla mojej córki, nawet będę utrzymywać ten mały sekret. Niestety małe sekrety mają tendencję do rośnięcia z upływem czasu… Zwłaszcza w okolicy Broni Masowego Uwodzenia." - Wydawnictwo Albatros
Tę książkę przeczytałam praktycznie od razu, jak tylko do mnie dotarła. Uwielbiam kolejne części "Owoców pożądania" Penelope Bloom. Są to książki przepełnione dobrym humorem, sarkazmem i szczyptą pikanterii.  Ta część nieco różni się od pozostałych, gdyż główna bohaterka była osobą po przejściach z pewnym bagażem życiowym. To fajne, że autorka wyszła trochę poza schemat poprzednich części - to dobra wróżba na przyszłe części. Akcja tej części jednak wlokła się najdłużej ze wszystkich, więc zabrakło mi to troszkę dynamiki. Mimo to, cieszę się, że ją przeczytałam.


JOHN GRISHAM - DZIEŃ ROZRACHUNKU

"Pete Banning był wzorowym obywatelem Clanton – odznaczonym bohaterem II wojny światowej, głową prominentnego rodu, dobrym chrześcijaninem gorliwie uczęszczającym do miejscowej świątyni metodystów. Pewnego październikowego poranka obudził się wcześnie, pojechał do miasta i, zupełnie spokojny, zastrzelił swojego przyjaciela, wielebnego Dextera Bella. Jakby morderstwo samo w sobie nie było dość szokujące, to jedynym, co Pete powiedział potem szeryfowi, prawnikom, sędziemu i ławie przysięgłych, było: „Nie mam nic do powiedzenia”. Najwyraźniej nie obawiał się śmierci i był gotowy zabrać swój prawdziwy motyw do grobu". - Wydawnictwo Albatros

Intrygująca książka rodząca już na samym początku wiele pytań, na które podczas czytania będziemy domagali się odpowiedzi. Co pchnęło Peta do takiego czynu. Czy wszystko jest tak oczywiste, na jakie wygląda? Mam na myśli motyw "zbrodnia - znany zabójca"? Tego muszę się jeszcze dowiedzieć. 


OLIVIA BEIRNE - LISTA, KTÓRA ZMIENIŁA MOJE ŻYCIE

Bestsellerowa powieść Olivii Beirne "Lista, która zmieniła moje życie" zabierze was w zabawną podróż, która pokaże, co tak naprawdę znaczy żyć…Georgia kocha wino, programy reality show i siedzenie na kanapie po pracy. Nie znosi wysokości, sprawdzania swojego konta bankowego, chodzenia na randki oraz aktywności, do których wymagany jest sportowy stanik. I nigdy, przenigdy nie podejmuje żadnego ryzyka. Aż do chwili, kiedy jej piękna i odważna siostra zdaje sobie sprawę, że nie zdoła odhaczyć wszystkiego ze swojej „Listy Rzeczy Do Zrobienia Przed Trzydziestką” i prosi Georgię o pomoc.

Ta książka również za mną. Jest to tytuł z serii "Mała czarna", która będzie nawiązywała do historii z życia codziennego. Na listę "małej czarnej" trafili "Współlokatorzy", dalej zaprezentowana wyżej "Lista rzeczy, która zmieniła moje życie". Bardzo lubię takie historie z romansem w tle, bo taka właśnie jest "Lista...".  Z jednej strony mamy siostrę, która żyje pełnią życia. Z drugiej strony siostrę, która wiedzie dość wygodne życie i nie lubi wychodzić ze strefy swojego komfortu. Pewnego dnia okazuje, że jednak będzie musiała to zrobić, czy tego chce czy nie. Siostrze Georgie bardzo zależało, by to ona kontynuowała odhaczanie punktów z jej listy. Co ta lista zmieni w życiu Georgie? Odmieni jej życie? A może nie uda jej się wykonać wszystkich powierzonych przez siostrę zadań? Czy zaangażowanie pewnego przystojniaka w tę listę, faktycznie okaże się pomocne czy tylko wywróci życie Georgie do góry nogami? Tego dowiecie się, jak sięgniecie po "Listę...".


HARLAN COBEN - W GŁĘBI LASU

"Pewnej nocy poszliśmy sami do lasu. Nie powinniśmy." Myśleli, że znaleźli najbardziej odosobnione miejsce w okolicach młodzieżowego obozu PLUS. Nie mogli się bardziej pomylić. Dwójka zakochanych przypadkowo stała się świadkami krwawego morderstwa, które popełniono na czworgu nastolatków. Właśnie, czworgu...? Przecież odnaleziono tylko dwa ciała. Co stało się z pozostałymi? Czy jest szansa, że ofiary jakimś cudem przeżyły?

To z pewnością bardzo ciekawa pozycja. Na tyle ciekawa, że na jej podstawie nakręcono polski serial na Netflixie.  Przyznam się, że jeszcze nie oglądałam go, ani też nie czytałam tej książki. Z pewnością muszę to nadrobić przy najbliższej okazji. Zagadka kryminalna wydaje się bardzo ciężka to rozwiązania, więc chetnie dowiem się, jak zakończyła się ta historia czytając, a później oglądająć "W głębi lasu".


ROBERT DUGONI - BRUDNA SPRAWA

Ucieczka z miejsca wypadku. Śmiertelna ofiara – dwunastoletni chłopiec. Detektyw Tracy Crosswhite szybko wpada na trop kierowcy i znajduje dowody potwierdzające jego winę. Wystarczające, by postawić go przed sądem. Wszystko jednak się komplikuje, kiedy okazuje się, że sprawca pracuje w bazie wojskowej, i śledztwo przejmuje armia. Zawalona pracą Tracy mogłaby odetchnąć z ulgą – ktoś dokończy za nią robotę. Mogłaby, gdyby nie mataczący wojskowi i znikające dowody.  Tracy wie, że nie chodzi tylko o wypadek i ucieczkę kierowcy. Cała ta sprawa jest… brudna. A ona nie może odpuścić – obiecała zrozpaczonej rodzinie chłopca, że sprawiedliwość zostanie wymierzona. I dotrzyma obietnicy. Nawet gdyby musiała zaufać osobie, która wydaje się najbardziej podejrzana. Nawet gdyby miała sama jedna stanąć przeciwko całej Armii USA!

Podświadomość mówi mi, że w tej książce możemy spodziewać się wartkiej akcji. Znikające dowody, sprawa, która zamiast zbliżać się do rozwiązania, coraz bardziej oddala się od wyjaśnień. Kobieta przeciwko mataczącym wojskowym - brzmi ciekawie i czuję, że to właśnie takie będzie!


ILDEFONSO FALCONES - MALARZ DUSZ

Barcelona, ​​rok 1901. Przez miasto przetacza się fala niepokojów społecznych. Ubóstwo najbiedniejszych dzielnic kontrastuje z bogactwem dużych eleganckich alei, wzdłuż których wyrosły już niezwykłe budynki, symbol nadejścia epoki modernizmu. Dalmau Sala, syn skazanych na śmierć anarchistów, żyje na granicy dwóch światów. Z jednej strony członkowie jego rodziny oraz Emma, kobieta, którą kocha, są zagorzałymi zwolennikami walki o prawa robotników. Z drugiej, zatrudnienie w pracowni ceramiki don Manuela Bello, jego mentora i obrońcy wiary katolickiej, pozwala mu obracać się w towarzystwie, w którym kwitnie sztuka i dobrobyt. Artyście nie będzie łatwo odnaleźć właściwą ścieżkę, którą powinien podążyć, aby zrozumieć, że tym, co się w życiu liczy, są jego przekonania dotyczące równości i sprawiedliwości społecznej, jego czysta dusza i miłość odważnej i silnej kobiety. A przede wszystkim liczy się jego sztuka – obrazy, na których uwiecznia ubóstwo swojego miasta, w którym tli się już iskierka buntu i rewolty.

W książkach często mamy do czynienia ze zderzeniem się dwóch światów. I tak jest również tym razem. Chłopak na co dzień ma do czynienia z oboma światami. Każdy w takiej sytuacji czułby się zmieszany. Do jakich wniosków dojdzie chłopak? Odwróci się od rodziny i zakosztuje życia w dobrobycie czy może wręcz przeciwnie? Trzeba się tego dowiedzieć!


Bardzo cieszą mnie kolejne nowości od Wydawnictwa Albatros. Cieszy nie powstanie nowej serii, czyli serii "Mała czarna". Dwie książki z niej już przeczytałam, a teraz będę oczekiwała kolejnej części, czyli "Zamiana" spod pióra Beth O'Leary, autorki ukochanych przeze mnie "Współlokatorów".  Jeśli jej nowość będzie tak samo dobra, jak "Współlokatorzy", to będę skakała pod sufit. 

Czy któraś z tych nowości wpadła Wam w oko?


Czytaj dalej