piątek, 5 maja 2017

Obróbka zdjęć w programie Photoscape cz. 2 - odwrócenie bezwzględne, rozjaśnienie oraz klonowanie

Poprzedni wpis z objaśnianiem funkcji, jakie ma dla nas program Photoscape przyjęliście bardzo pozytywnie. Obiecałam, że taki post jeszcze się pojawi, więc słowa dotrzymuję. W poprzednim wpisie opowiedziałam trochę o rozświetleniu, uwydatnieniu kolorów oraz o rozświetleniu. Nie uważam się za eksperta, bardzo często sama popełniam wiele fotograficznych gaf, ale by nauczyć się wszystkiego potrzeba naprawdę dużo czasu. Czasem jednak można trochę podrasować nasze zdjęcia, by wyglądały zdecydowanie lepiej. Obróbka nie załatwi za nas wszystkiego i nie sprawi, że zdjęcia będą prezentowały się niczym te z katalogu, ale z pewnością im nie zaszkodzi.



#1 ODWRÓCENIE BEZWZGLĘDNE
Brzmi groźnie, a to tak bardzo przydatna opcja. Często zdarza mi się, że podczas robienia zdjęć w pionie, produkty, które fotografuję nie wyglądają korzystnie, bo ustawione są krzywo. Ciężko jest to kontrolować, kiedy robi się zdjęcia siedząc na podłodze (robię zdjęcia na niskim stoliku z IKEA), więc robię niezłe pozy. Efekty później są takie, jak zobaczycie poniżej. Zdjęcie wygląda bardzo niekorzystnie, więc trzeba przywrócić mu odpowiedni poziom. Jak to zrobić? Odpalamy Photoscape, wchodzimy w zakładkę edytor. Kolejną zakładką jest zakładka HOME. Następnie nad kafelkiem "zmień rozmiar" znajduje się ikonka, którą zaznaczyłam na zdjęciu. Naciskamy ją i pojawia nam się zdjęcie w siatce, która ma nam ułatwić "prostowanie" zdjęcia. Przesuwamy suwak na minus lub plus w zależności od tego, w którą stronę przekrzywione jest zdjęcie. Przesuwając suwak na plus, nasze zdjęcie będzie obracać się w prawą stronę, z kolei gdy przesuwamy w stronę minusa - obraca się w lewo. Przy tej opcji zmienia się delikatnie kadr, bo zdjęcie się przybliża, więc musimy mieć jakiś zapas powierzchni na zdjęciu.



Najpierw opisałam Wam to w teorii. Poniżej możecie zobaczyć to w praktyce. Przyznajcie, zdjęcie prezentuje się zdecydowanie lepiej i korzystniej, a "zabieg", jaki wykonaliśmy jest dziecinnie prosty i szybki. Czasem warto poświęcić kilka sekund i naprawić drobną wadę na zdjęciu, bo efekt jest imponujący.



#2 ROZJAŚNIENIE SPOSÓB 2
We wcześniejszym wpisie pokazywałam Wam jak rozjaśnić zdjęcie, ale zauważyłam, że rozjaśnienie nie jest równomierne. Zdjęcie najbardziej rozjaśnia się na środku, a mniej po bokach. Znalazłam więc drugą opcję, która rozjaśnia tak, jak powinna, czyli równo. Rozwiń trójkącik przy kafelku "Jasność, Kolor" (1), wybierz "Rozjaśnij", a następnie dostosuj poziom rozjaśnienia. Jeżeli Twojemu zdjęciu brakuje nieco światła, wybierz poziom niski, jeżeli zdjęcie jest bardzo ciemne, wybierz poziom wysoki.



Czasem po rozjaśnieniu, nasze zdjęcie ma mało koloru, jest jakby rozbielone. Możemy uwydatnić kolory tak, jak pokazywałam ostatnio, a do tego wzmocnić kontrast (2), dzięki czemu nasze zdjęcie nabierze głębi. Na poniższej przeróbce rozjaśniłam zdjęcie, uwydatniłam kolor, wzmocniłam kontrast i wyostrzyłam, by uzyskać taki efekt.



#3 CLONE STAMP -  KLONOWANIE
Brzmi to dziwacznie, ale... W Photoscape jest jedna, bardzo fajna i szybka opcja na pozbycie się drobnych mankamentów ze zdjęcia. Dla przykładu, fotografujesz przedmiot na brystolu czy na stole. W ferworze tworzenia kompozycji, nie zauważyłaś, że na stoliku są paprochy, bądź na brystolu plama. Dzięki Clone Stam będziesz w stanie szybko usunąć to ze zdjęcia.


Aby wykonać "klonowanie" należy wejść w zakładkę "Tools" i wcisnąć "Clone Stamp". Pojawią nam się też 4 rozmiary stempla do wyboru. Klikamy jakiś obszar na zdjęciu, który chcemy sklonować i wybieramy miejsce, w którym chcemy, by się znalazł. Dla przykładu, chciałam pozbyć się miedzianego elementu z koszyka w prawym dolnym rogu oraz włosów z dywanika, które naszły na żółtą hybrydę na wzorniku. Stemple polecam robić bardzo bliziutko obiektu, który chcemy wyeliminować. Unikniemy w ten sposób różnicy kolorów na zdjęciu, a zamaskowanie niedoskonałości będzie niemal niewidoczne. Zobaczcie efekt "przed" i "po".


Obróbka to sprawa bardzo indywidualna. Nie każdemu mogą podobać się te "zabiegi", które tu wykonałam. Niektórzy nie lubią uwydatniania kolorów, wolą zdjęcia mniej nasycone i ja to rozumiem. Jednak zachęcam, aby zainstalować sobie ten program i chociaż popróbować. Może odnajdziecie jakieś inne opcje, o których jeszcze nie wiem (pewnie jest ich wiele), a warto je poznać. Przy obecnej pogodzie nie można liczyć na dobre światło, więc warto sobie dopomóc chociażby tą opcją. Pamiętam jaka byłam podekscytowana klonowaniem i tym, że mogę w tak szybki i prosty sposób pozbyć się niechcianego obiektu ze zdjęcia. Szkoda, że takimi szybkimi ruchami nie można naprawiać szkód wyrządzonych w realu. Ja miałam wczoraj dość nieprzyjemną sytuację. Byłam na zakupach i ktoś obtarł mi samochód. Zauważył to mój tata i przyszedł zapytać, gdzie tak pięknie parkowałam, że wróciłam z taką niespodzianką. Nie wiedziałam o co chodzi, więc pobiegłam sprawdzić, a tu cały bagażnik z boku przetarty. Przydałoby się teraz oszacowanie szkody, ale winnego niestety nie ma. Gdyby w rzeczywistości można było zrobić Clone Stamp, to szkody już nie byłoby widać.

Czy podobają Wam się posty tego typu? Chcielibyście zobaczyć 3 część?

Czytaj dalej

czwartek, 4 maja 2017

Evonails - kolekcja lakierów hybrydowych z serii Queen Rules - swatche i prezentacja na paznokciach

Lakiery hybrydowe Evonails podbiły moje serce. Wszystko za sprawą ich wspaniałej trwałości, pięknego błysku i tego, że bez harda są twarde, jak skała. Przy Semilacu, nawet kiedy nałożę hard, moje paznokcie łamią się, jak szalone. Hard pod wpływem ciepłej wody podczas zmywania czy kąpieli staje się bardzo miękki, a wtedy paznokcie łamią się po kolei, często w bardzo bolesny sposób. Przy Evonails ten problem odchodzi w zapomnienie. Powoli odchodzę hybryd Semilac - bazy i topu nie używam już od bardzo dawna. Kolorów siłą rzeczy trochę zostało, ale powoli je wyprzedaję. Im mam więcej kolorów Evonails, tym mniej w ogóle kusi mnie po sięganie po inne kolory. Gościem dzisiejszego wpisu są lakiery z serii Queen Rules. Znajdziemy tu zarówno stonowane pastele, jak i coś zdecydowanie mocniejszego. Zapraszam na obejrzenie kolorków na wzorniku oraz na paznokciach.


Kiedy tylko otworzyłam paczkę po wizycie kuriera, to od razu popędziłam do swojego pokoju, włączyłam lampę i zaczęłam nanosić te kolory na wzornik. W buteleczce już wyglądały bardzo atrakcyjnie, tym bardziej nie mogłam się doczekać, jak zaprezentują się na wzorniku. Cała seria Queen Rules zaczyna się od numeru 200 i kończy na kolorze 207, więc składa się na nią 8 pięknych kolorów. 


Na Fanpage Evonail, każdy z tych kolorów został zaprezentowany w oddzielnym manicure. Pozwoliłam sobie pożyczyć 8 zdjęć, by te kolorki zaprezentować Wam w całej okazałości. Na pierwszym kolażu widnieją kolory 200-203 i są to kolejno: 200 Jump in!, 201 Be delicious!, 202 Eat Banana! i 203 Drink Mojito!


Kolejna czwórka wspaniałych, to kolory 204-207 i są to: 204 Cut the jeans!, 205 Wear pink!, 206 Squeeze me! oraz 207 Kiss! Kiss!. Zawsze zachwycają mnie nazwy tych hybryd. Są trafnie dobrane, to po pierwsze, a po drugie są bardzo oryginalne i nieoczywiste, co bardzo mi się podoba. Brawa dla kogoś, kto je wymyślił!


Cała seria lakierów prezentuje się naprawdę zacnie! Mając taką serię, na pazurkach można wyczarować naprawdę wiele. Od soczystych, idealnych na lato stylizacji, po stonowane - pasujące na na każdą porę roku. Mam dla Was jeszcze swatche kolorów z bliska oraz innych dodatków, które znalazłam w paczce.




Poza całą serią Queen Rules, w paczuszce od Evonails znalazłam jeszcze jeden kolor, tj. 97 Cool gray. Jest to bardzo ładny szaraczek, raczej z tych ciemniejszych, który świetnie będzie się prezentował w połączeniu z większością lakierów, jakie mam. 



Poza tym, stałam się posiadaczką nowego efektu, jakim jest Prismatic - efekt holograficzny. Produkt zawiera miliony kolorowych drobinek, które odbijając światło, tworzą holograficzny manicure. Delikatna konsystencja sprawia, że pyłek jest wydajny, a jego aplikacja niezwykle prosta. W takim opakowaniu dostajemy 0,6 g pyłku. Do tego jest też 009 Finish fluid. Jest to produkt pozwalający utrwalić, zabezpieczyć i nadać efektowne wykończenie paznokciom pomalowanym lakierami hybrydowymi. Fluid nadaje połysk, chroni przed działaniem promieni słonecznych i uszkodzeniami mechanicznymi, pozwalając cieszyć się idealnym manicure hybrydowym jeszcze dłużej. Co więcej, Finish Fluid nie zostawia warstwy dyspersyjnej i nie wymaga przemywania cleanerem. 



Miłą niespodzianką były jeszcze znalezione gadżety i słodkości. Niestety cukierki nie dotrwały do zdjęć, bo zostały zjedzone przede mnie i rodzinę. Kalendarz to bardzo przydatna rzecz, można w niej zapisywać różne ważne spotkania czy wydarzenia. Mój przypominacz w telefonie często mnie zawodzi, więc chyba nie do końca umiem go ustawić - wersja papierowa nigdy nie zawiedzie i to jest ta fajna przewaga. Do kalendarza w komplecie piękny, butelkowo-zielony długopis.


Mam już koncepcję na kilka manicure z wykorzystaniem tych kolorów, więc jak tylko trochę odrosną mi paznokcie, na pewno co nie co Wam zaprezentuję. Nie mogę się doczekać, kiedy nałożę któryś z tych pięknych kolorów!

Znacie hybrydy Evonails? Który kolor najbardziej przypadł Wam do gustu?
Czytaj dalej

środa, 3 maja 2017

Liferia - kwietniowe pudełko Hello Sunshine

Nie tak dawno pokazywałam Wam zawartość marcowego pudełka Liferia, a już przychodzę z jego kolejną, kwietniową odsłoną. Po ostatnim dość sporym opóźnieniu w wysyłce, tym razem Liferia stanęła na wysokości zadania i większość osób, które pokusiły się o zamówienie tego pudełka, mogą się nim od dziś cieszyć. W tym gronie znalazłam się również ja. Jeżeli chcecie zobaczyć, co kryje w sobie ta edycja, to zapraszam na openbox.




#1 NSPA - SERUM ROZŚWIETLAJĄCE - serum może być stosowane jako krem, baza, rozświetlacz, ale świetnie spisze się także w połączeniu z podkładem czy kremem BB. Dzięki zawartej w produkcie witaminie E, żeńszeniowy i olejkowi neroli, skóra jest nawilżona, rozświetlona i wygląda na wypoczętą. Cena: 30 zł / 50 ml.

Tego produktu jestem najbardziej ciekawa.O marce nie wiem praktycznie nic. Tylko tyle, że jest to marka Angielska. Zrobiłam mały internetowy research i wychodzi na to, że to fajna marka, choć może nie jest luksusowa. Dziewczyny na wielu forach polecają. by zakupić kosmetyki tej firmy będąc w UK, więc chyba jest w nich coś fajnego. Moja ciekawość jest więc bardzo wielka, a dziś zabieram się do testów.
 

#2 COSNATURE - NATURALNY ODŻYWCZY BALSAM DO CIAŁA Z OLEJKIEM Z DZIKIEJ RÓŻY -odżywczy balsam do ciała zawiera bogaty w dobroczynne składniki olej z nasion dzikiej róży, masło shea i olej babassu. Balsam wspaniale odżywia i nawilża nawet mocno suchą skórę oraz sprawia, że staje się zauważalnie gładsza. Świetnie się wchłania nie pozostawiając tłustej skóry. Cena: 21 zł./200ml.

Kosmetyki różane nie bardzo mnie cieszą z tego względu, że nie każdy różany zapach mi się podoba. Jedne są piękne, inne mnie drażnią. Po otwarciu pudełka, balsam był pierwszym produktem, za jaki się zabrałam. Powąchałam i... Przepadłam. Balsam pachnie, jak słodsza wersja kremu Nivea i jest po prostu rewelacyjny. Podobnego zdania jest moja mama. Utrzymuje się na ciele bardzo długo, bo od razu posmarowałam nim ręce i po kilku godzinach nadal pięknie i delikatnie pachną. Teraz tylko pozostaje kwestia nawilżenia - mam nadzieję, że również jest dobra.


#3 BIOOLEO COSMETICS - OLEJEK ROLL-ON - SŁODKIE MIGDAŁY - wmasuj bezpośrednio w skórę twarzy albo nałóż na opuszki palców i użyj do włosów lub skórek wokół paznokci. W pudełku znajduje się jeden z trzech wariantów olejków. Mi trafił się olej ze słodkich migdałów, może być stosowany do skóry wrażliwej, suchej oraz do pielęgnacji małych dzieci. Ma silne właściwości nawilżające i wygładzające oraz łatwo się wchłania. Cena: 60 zł / 15 ml.

Biooleo jest marką dobrze mi znaną. Miałam przyjemność z nią współpracować i używać m.in. takiego olejku roll-on. Na szczęście wcześniej miałam wariant z olejem marula. Roll-on spisywał się u mnie rewelacyjnie. Mimo małej pojemności był bardzo wydajny. Cieszę się, że trafił mi się wariant z olejem ze słodkich migdałów, bo bardzo lubię ten olej za jego uniwersalność.


#4 NEAUTY MINERALS - RÓŻ MINERALNY RHUBARB WINE - ten mineralny róż nie ma w składzie konserwantów, barwników chemicznych ani substancji zapachowych, dlatego jest idealny nawet do skóry wrażliwej. Zawarty w kosmetyku tlenek cynku posiada właściwości antybakteryjne oraz lecznicze, a także chroni przed promieniowaniem UV. Chłodny odcień różu o matowym wykończeniu będzie pasować zarówno do bardzo jasnej, jak i opalonej skóry. Cena: 20 zł / 2g.


#5 EARTHNICITY MINERALS _ BRONZER SUNKISSED SHIMMER - bardzo trwały i mocno napigmentowany puder brązujący, dzięki któremu skóra wygląda jak muśnięta słońcem. Idealnie nadaje się do konturowania twarzy, dzięki naturalnemu niewpadającemu w pomarańczowy tonu odcieniu. Może być też stosowany jako cień na powieki.

Kosmetyki mineralne są u mnie zawsze mile widziane. Sama nie kupuję ich zbyt często, bo nie są to produkty, które należą do najtańszych. Cieszę się, że dzięki kwietniowemu pudełku Liferia mogę poznać produkty zarówno Neauty jak i Earthnicyty. Najbardziej jestem zadowolona z różu - ma przepiękny odcień!

Jeżeli przypadło Wam do gustu kwietniowe pudełko Liferia, to mam dla Was fajną wiadomość. Po wpisaniu w koszyk kodu jpbk_april, do Waszego pudełka zostanie dodany szósty produkt, tj. żel pod prysznic Apple&Bears w rozmiarze Travel Size.

Co myślicie o kwietniowym pudełku Liferia?
Czytaj dalej

wtorek, 2 maja 2017

6 pomysłów na prezent z okazji Dnia Matki

Matka kocha swoje dziecko bezwarunkowo. Nie ma dla niej znaczenia, czy jest ono ładne czy brzydkie, grzeczne czy niegrzeczne, bądź czy urodziło się zdrowe czy chore. Kocha je bez względu na wszystko! My zawdzięczamy im tak wiele, bo przede wszystkim swoje życie. Nie ma na świecie takiej rzeczy, którą moglibyśmy im dać, by choć w jakimś stopniu zrewanżować się za dar życia, jaki od nich otrzymaliśmy. A skoro takiej rzeczy nie ma, to każdego dnia mówmy im, jak bardzo je kochamy i jak wiele dla nas znaczą, bo zdecydowanie na to zasługują. Jest taki jeden dzień w roku, który jest tylko ich dniem. Dzień ten przypada na 26 maja, więc fajnie byłoby sprawić wtedy swoim mamom trochę przyjemności. Zrobiłam mały kolaż z propozycjami na prezenty dla Mam!

#1 PERFUMY - to jedna z najuniwersalniejszych propozycji, ponieważ o ile znasz gust swojej mamy, nie zaliczysz żadnej wtopy. Dobre perfumy, to zawsze świetny pomysł na prezent. Zapach dodaje kobiecie pewności siebie. Jest znane powiedzenie "Perfumy mówią więcej o kobiecie, niż jej charakter pisma" - warto więc sprawić, by Twoją mamę otulały same piękne wonie. Ja uwielbiam perfumy słodkie. Moim ulubieńcem w tej kategorii jest Versace Bright Crystal, z kolei moja mama uwielbia Calvina Kleina Beauty. W perfumy zaopatruję się tylko i wyłącznie na Iperfumy.pl - świetna jakość, duża pojemność i konkurencyjnie niska cena, to cechy, które opisują ten sklep.

#2 KOSMETYKI -tu podobnie, jak w przypadku perfum, gdy znasz gust swojej mamy oraz jej potrzeby, zawsze uradujesz ją takim upominkiem. Ja przeważnie prezentuję mojej mamie kremy do twarzy odpowiednie do jej wieku i rodzaju cery. Marka Bohemia Gifts&Cosmetics oferuje bardzo fajne zestawy kosmetyczne. Na kolażu możecie zobaczyć jeden z nich, tj zestaw lawendowy, w którego skład wchodzą żel pod prysznic, płyn do kąpieli i szampon do włosów. Wszystko to skryte w pięknym opakowaniu z wstążeczką.

#3 BIŻUTERIA - w zależności od dostępnych funduszów, możesz pokusić się o zakup biżuterii złotej lub srebrnej. Mogą to być kolczyki (sztyfty bądź wiszące), bransoletka, wisiorek, zawieszka czy chociażby zegarek. Na biżuterii możesz też wygrawerować jakieś słowo, czy inicjał, co sprawi, że biżuteria nabierze bardzo osobistego i sentymentalnego charakteru i będzie stanowiła pamiątkę na lata. Ściągając biżuterię mama zawsze o Tobie pomyśli.

#4 KWIATY - to świetna propozycja zarówno dla dziecka, jak i nastolatka czy osoby dorosłej. Możesz iść do kwiaciarni i zamówić odpowiedni bukiet składający się z kwiatów, które Twoja mama lubi, albo wybrać się na spacer i sama skomponować jakąś wiązankę, która nie zakosztuje Cię nic, a z pewnością sprawi, że mama doceni trud, jaki włożyliście w jej przygotowanie. W maju kwitną już konwalie i bez - bardzo piękne i intensywnie pachnące kwiaty. Bez jest bardzo dostojny, tylko kilka gałązek wystarczy, by stworzyć piękny i pokaźny bukiet.

#5 ZAPACHY - w tej kategorii wrzuciłabym do jednego worka świece, woski, samplery czy dyfuzory zapachowe. Każdy z pewnością przypadnie do gustu mamie, jeżeli tylko trafisz z zapachem. Takie woski to rodzaj aromaterapii, dzięki czemu Twoja mama odpocznie i zrelaksuje się po męczącym czy stresującym dniu.

#6 SPĘDŹCIE RAZEM CZAS - to chyba najpiękniejsza rzecz jaką można tego dnia podarować - swój czas i uwagę. Są sytuacje, w których dzieci wyfruwają z gniazda, wyjeżdżają w świat i widzą się ze swoimi rodzicami tylko kilka razy w roku. Każda matka chce się widywać ze swoim dzieckiem, jak najczęściej, ale czasem po prostu nie jest to możliwe. Warto więc tego dnia sprawić swojej mamie niespodziankę, przyjechać z czekoladkami i zabrać ją na spacer, na basen, do kina czy teatru. Możecie ten czas również spędzić w domu - zorganizuj Wam małe SPA. Nałóżcie na twarz maseczki, pomoczcie stópki w wodzie i po prostu się odprężcie. Wypijcie lampkę wina, powspominajcie dawne czasy, pooglądajcie stare fotografie - tak spędzony dzień może być najpiękniejszym dniem dla Was.



Na koniec piękny obrazek, który wyraża bardzo wiele! Mimo, że nasze mamy nie stąpają na co dzień po czerwonym dywanie, nie uganiają się za nimi paparazzi, a w portalach plotkarskich nikt o nich nie słyszał, to są one naszymi gwiazdami i bohaterkami. Zawsze nam pomogą, nigdy się od nas nie odwrócą i będą nas kochały, choćbyśmy cały czas popełniali błędy i robili coś głupiego, bo... Takie po prostu są! Są dobre, szczere i ciepłe.

A Wy co przygotowujecie dla swoich Mam z okazji ich święta?
Czytaj dalej

poniedziałek, 1 maja 2017

Bionigree - oczyszczające serum do skóry głowy z olejkiem z czarnej porzeczki

Pielęgnacja włosów powinna stać się dla mnie czymś ważnym - stan moich włosów nie jest najlepszy. Mimo, iż prostuję i suszę je sporadycznie i tak wyglądają na przesuszone i nieco sianowate. Różnego rodzaju maski czy oleje działają tylko przez krótki czas, a mi po prostu brak systematyczności, by ten efekt utrzymywać. Moja skóra głowy jest również kapryśna. Włosy szybko się przetłuszczają, a skóra głowy jest podatna na łupież. Czy serum oczyszczające skórę głowy Bonigree wpłynęło w jakiś sposób na moją skórę głowy?


Zacznijmy może od wyglądu. Serum mieści się w szklanej, dość ciężkiej buteleczce z przezroczystego szkła o pojemności 100 ml. Na niej widnieje etykieta, która jest skromna, ale bardzo ładna. Z tyłu możemy poczytać o właściwościach serum, sposobie użycia oraz składnikach. Serum aplikuje się za pomocą bardzo długiej pipety. Serum oczyszczające do skóry głowy Bionigree to pierwsze na polskim rynku kosmetycznym naturalne serum oczyszczające do skóry głowy, z dodatkiem olejku z czarnej porzeczki, o niepowtarzalnej recepturze, potwierdzonej skuteczności i najwyższej jakości składników. To również pierwszy produkt linii BASIC (podstawowej linii kosmetyków naturalnych do pielęgnacji skóry głowy i włosów) i jednocześnie pierwszy produkt marki Bionigre - twierdzi producent. W serum znajdziemy takie składniki aktywne, jak mydło kastylijskie, kwasy AHA, estry oleju z czarnej porzeczki, wiesiołka, ogórecznika i lnu.


Producent zaleca naniesienie na skórę głowy ok. 2 pipet serum. Podczas nabierania, możemy zaczerpnąć maksymalnie pół pipety, więc jest to trochę uciążliwe. Gdyby guma, którą naciskamy, by nabrać płyn była większa, z pewnością moglibyśmy nabierać całą pipetę. Serum staram się rozprowadzić dokładnie i równomiernie tak, by nie pominąć żadnego miejsca. Mogę to zrobić dość łatwo, ponieważ dzięki rzadkiej konsystencji wcale nie jest to takie trudne. Serum nie jest tłuste czy klejące. Zapach jest całkiem przyjemny, choć ciężko mi go do czegoś porównać. Już po kilku sekundach od naniesienie produktu na skórę głowy można odczuć efekt chłodzenia. Muszę przyznać, że jest to całkiem przyjemne, choć na początku, przyznaję, było dość dziwne. Można rzec, że serum to ma też właściwości pobudzające i orzeźwiające. Serum zostawiam na głowie ok 30-60 minut, po czym zmywam szamponem. Efekt jest zaskakująco dobry. Skóra głowy, aż skrzypi z czystości. Wpływa także pozytywnie na przetłuszczanie, które teraz nieco się zmniejszyło. Serum działa niczym peeling enzymatyczny, ale jest zdecydowanie prostsze w użyciu. Nie używam go przed każdym myciem, a raz w tygodniu. Czasem rzadziej. Efekty utrzymują się dość długo. Jestem zachwycona tym serum, włosy prezentują się po nim lepiej, choć miał wpływać tylko na skórę głowy.

Znacie kosmetyki Bionigree? Dbacie o oczyszczanie swojej skóry głowy?
Czytaj dalej