Kosmetyki organiczne dość rzadko goszczą na moim blogu. Nie powiem, ubolewam nad tym i mam nadzieję, że z każdym rokiem będzie mi ich przybywać. Dziś chciałabym napisać Wam co nie co właśnie o takich kosmetykach. Biomed to wiodąca na niemieckim rynku marką produktów pielęgnacyjnych z pogranicza medycyny i kosmetyki naturalnej. Produkty są wegańskie, w 98,9% naturalne oraz zostały przebadane klinicznie i dermatologicznie, a do tego nie zawierają parabenów, olejków eterycznych ani syntetycznych zapachów. Co więcej, nie są testowane na zwierzętach! Jeżeli wiecie już co nie co o marce, teraz chciałabym opisać każdy z poniższych produktów.
MASKA DO TWARZY FORGET YOUR AGE
Maska mieści się w ładnym, minimalistycznym opakowaniu, które jest białe i matowe, a napis firmy z kolei jest srebrny i odbijający światło. Niby taki szczegół, a prezentuje się naprawdę bardzo fajnie. Kosmetyk jest odkręcany i tu trochę ubolewam, że nie ma jednak zamknięcia na "klik". Produkt ma nam zagwarantować poprawienie konturu twarzy oraz wypełnienie zmarszczek kolagenem. Maska przeznaczona jest do cery wrażliwej, czyli idealnie wpisuje się w moje potrzeby. Wydaje mi się, że spokojnie można jej używać przy każdym rodzaju cery. Konsystencja jest bardzo gęsta, beżowa, ale ładnie się rozsmarowuje i szybka wchłania. Zapach jest neutralny, mało wyczuwalny, ale kojarzy mi się z zapachem towarzyszącym odwiedzinom u lekarza. Maskę nakładałam na twarz oraz szyję i trzymałam ją ok. 10-20 minut w zależności od tego, ile na ile minut relaksu mogłam sobie pozwolić. Producent zaleca by czynność tę powtarzać 1 lub 2 razy w tygodniu. Po stosowaniu tego produktu twarz była gładka i miękka w dotyku, a delikatne zmarszczki spłycone, choć nie usunięte całkowicie. Największe efektu uzyskałam w okolicach oczu. Maseczka ma tylko 40 ml, ale jest niesamowicie wydajna i starczy mi jeszcze na bardzo wiele użyć.
SERUM DO BRWI BEAUTIFUL BROW
Nigdy nie lubiłam zbytnio pielęgnować swoich rzęs odżywkami, bo naczytałam się o tym, że po zakończeniu "kuracji" rzęsy stopniowo wracają do poprzedniego wyglądu. Poza tym, brakowało mi systematyczności. Tym razem postanowiłam zadbać jednak o brwi. Moje nie są takie złe. Są dość gęste i ciemne, ale mają troszkę ubytków, więc postanowiłam je nieco podrasować tym serum. Mieści się ono w opakowaniu przypominającym tusz do rzęs, które jest całkowicie srebrne. Wygląda bardzo ładnie. Po odkręceniu mamy spiralkę, którą przeczesujemy brwi. Konsystencja serum jest przezroczysta i przyjemnie pachnie, dlatego nakładanie go na brwi, to przyjemność. Po ponad miesiącu stosowania brwi są bardziej ujarzmione, delikatnie przyciemnione i gęstsze, o co właśnie mi chodziło. Wcześniej stosowałam to serum codziennie, teraz wystarczy, gdy zrobię to 2-3 razy w tygodniu.
PŁYN NA WRASTAJĄCE WŁOSKI INGROW GONE
Problem wrastających włosków dotyka mnie od bardzo dawna. Na szczęście nie są to całe obszary, w których tak się dzieje, a pojedyncze przypadki. Mimo to postanowiłam wypróbować płyn na wrastające włoski chociażby z tego powodu, że nigdy wcześniej się z czymś takim nie spotkałam. Produkt ma konsystencję niczym woda i nie ma żadnego zabarwienia. Zapach alkoholowy, ale niezbyt mocny, a co za tym idzie znośny. Poza zapobieżeniem wrastania włosów, ma za zadanie zapobiegać ich ponownemu wrastaniu i o dziwo ma również łagodzić ewentualne podrażnienia. Produkt ten jest w 99% naturalny! Problem z wrastającymi włoskami dotyka moich nóg i miało to miejsce szczególnie wtedy, kiedy usuwałam owłosienie za pomocą depilatora. Mimo peelingowania skóry, włoski i tak wrastały. Kiedy z powrotem przerzuciłam się na maszynki, problem osłabł, ale nie zniknął w 100%. Płynu używałam więc na łydki (miejscowo) oraz na okolice bikini. Cieszę się, że zdecydowałam się na ten produkt, bo zażegnałam dzięki niemu swój mały problem. Wrastających włosków było niewiele, teraz nie ma ich wcale. Co więcej, podrażnione od golenia miejsca są złagodzone, co nie powiem, zaskoczyło mnie.
Moje pierwsze zetknięcie się z organicznymi kosmetykami Biomed uważam za bardzo udane. Produkty mnie nie zawiodły, a co więcej, przyniosły rezultaty o jakich zapewnia producent. Przyczepić się mogę jedynie do opakowań - jak już wspominałam, maskę widziałabym z zamknięciem na "klik", z kolei płyn byłby mile widziany z zamknięciem typu "press" - to według mnie bardziej wygodne i praktyczne rozwiązania. Gdyby ciekawiły Was produkty marki Biomed, to możecie spotkać ją (poza stroną główną i sklepem, do którego linkowałam na początku wpisu) na Instagramie oraz Facebooku. Chciałam jeszcze dodać, że kosmetyki przywędrowały do mnie prosto z Niemiec, a wspominam o tym dlatego, by pochwalić błyskawiczną przesyłkę. Była u mnie w ciągu zaledwie kilku dni.
Znacie kosmetyki organiczne Biomed?